UFC

Gegard Mousasi: „Co za różnica, czy walczę z miernotą, czy z najgroźniejszym gościem na świecie?

Gegard Mousasi opowiada o zbliżającym się pojedynku z Chrisem Weidmanem na UFC 210, wskazując też przyczyny swojego renesansu formy.

Na tym etapie każda następna walka jest tą najważniejszą dla sklasyfikowanego na 5. miejscu w rankingu kategorii średniej Gegarda Mousasiego. Tą najbliższą stoczy już 8 kwietnia w Buffalo podczas gali UFC 210, a jego rywalem będzie były mistrz Chris Weidman.

To solidny zawodnik. Wszędzie jest dobry – ale nigdzie świetny. Nie jest aż tak eksplozywny, nie jest aż tak szybki. Podłączę go, obiecuję.

– zapowiedział wesoło Ormianin w rozmowie z MMA Heat.

Wiem, że to pewny siebie gość, czasami do przesady, ale myślę, że mnie nie docenia. I pokażę mu. Nie żartuję, jestem w świetnej formie. Nikt mnie nie przewróci, a w stójce… Nie wiem, po prostu jestem wyjątkowo pewny siebie.

Cieszę się, że dostałem tę walkę i szanuję gościa – nic do niego nie mam. To miły gość.

Mousasi jest w formie życia, rozpędzony serią czterech kolejnych wiktorii, w tym trzech przed czasem. Uważa, że pokonanie Amerykanina bardzo mocno zbliży go do walki o pas mistrzowski, choć zdaje sobie sprawę, że przed nim znajdują się jeszcze Yoel Romero oraz Ronaldo Jacare Souza.

Sytuacja Weidmana jest natomiast inna – przegrał dwa kolejne pojedynki, a ewentualna porażka w Buffalo będzie dla niego oznaczać wypadnięcie z grona zawodników znajdujących się blisko pasa na długi, długi czas.

Wyjdzie ostro, na pewno wyjdzie ostro. Myśli, że złamie mnie swoją presją, ale mam coś dla niego, co będzie niespodzianką.

– stwierdził Mousasi, uśmiechając się od ucha do ucha.

Zaatakuje ostro, wywrze presję, spróbuje mnie obalić. Spróbuje mnie zmęczyć – trochę jak z Yoelem Romero. Ale ja nie jestem Yoelem Romero – i przekona się.

Pomimo ledwie 31 lat na karku Chwytacz Snów jest już prawdziwym weteranem sportu. Zawodowo bije się bowiem od 2003 roku – pamięta jeszcze czasy legendarnej japońskiej PRIDE – mogąc pochwalić się rzadkim w dzisiejszych czasach rekordem 41-6-2.

Zapytany o renesans swojej formy, wskazuje na działalność Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA), – ale nie tylko.

Nie mam żadnych kontuzji. Dwie rekonstrukcje więzadeł… Musiało upłynąć trochę czasu. To trochę jak trauma, potrzebujesz czasu, żeby przestać o tym myśleć. To ważny element.

– stwierdził zawodnik.

Inne metody treningowe, inni trenerzy. Wiele zmieniłem. Mam też teraz większe doświadczenie. Nie wiem… Po prostu jestem gotowy do walki.

Na ogół nie jestem szczególnie podekscytowany walką z zawodnikiem z czołówki – bo co za różnica, czy walczę z miernotą czy z najgroźniejszym gościem na świecie? Dostaję te same pieniądze. Nie jestem jednym z tych gości, którzy chcą sprawdzić, o, czy jestem silniejszy fizycznie, czy jestem lepszy tu czy tam.

Ale właśnie teraz jestem podekscytowany. Wiem, że Chris Weidman ma wielką renomę, więc ekscytuje mnie, żeby sprawdzić, jaki jest mocny, jak dobre są jego zapasy. Więc jestem szczęśliwy. Jazda.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button