UFCWiadomości MMA

Mir: „Byłem niechętny walce z Arlovskim”

Frank Mir przyznaje, że miał spore wątpliwości przed zaakceptowaniem walki z Andreiem Arlovskim.

Były mistrz kategorii ciężkiej, Frank Mir, po czterech kolejnych porażkach w UFC i rocznej przerwie od występów, którą zrobił sobie na podratowanie zdrowia i szlify umiejętności stójkowych, powrócił do oktagonu z przytupem, błyskawicznie ubijając Antonio Silvę oraz Todda Duffeego. Wiktorie te doprowadziły do jego starcia z innym zawodnikiem przeżywającym drugą młodość, Andreiem Arlovskim. Obaj zmierza się 5 września na gali UFC 191 w Las Vegas.

Amerykanin w rozmowie z Las Vegas Review Journal przyznał jednaki, iż miał pewna wątpliwości przed zaakceptowaniem tego pojedynku.

Dostałem telefon, że bardzo chcieliby, abym walczył (z Andreiem Arlovskim). Nie zaakceptowałem od razu. Miałem nadzieję spędzić czas z rodziną, popić piwa, popalić papierosy.

Miałem już zarezerwowane 2-tygodniowe wakacje z rodziną w posiadłości mojego wujka w Waszyngtonie. Moje dzieci miały dość słabe lato, bo miałem obóz przygotowawczy, a gdy kończyłem treningi, byłem już zmęczony. Prosili o jakieś zabawy, a ja byłem tylko w stanie siedzieć na krześle, jak na koniec podróży. Chciałem później zapewnić im trochę zabawy.

Pomimo tego, że oznaczało to natychmiastowy powrót do przygotowań, Mir ostatecznie przyjął pojedynek z nieco zaskoczonym jego wczesnym terminem Arlovskim, którego darzy ogromnym szacunkiem.

Mam wiele szacunku dla Andreia. Gdyby moje dzieci powiedziały mi, że są fanami Andreia, zdecydowanie bym w nich to przekonanie kultywował. To gość, który był na szczycie. Był na szczycie, potem został zwolniony, podpisał kontrakt z inną organizacją, przegrał kolejne walki, kończąc sztywno na deskach. Każdy mówił, że jest skończony, że jego szczęka przepadła, że powinien przejść na emeryturę, a on nikogo nie słuchał. Powiedział: „Nie, będę szedł do przodu i znajdę drogę”. Teraz jest lepszy.

Eks-mistrz, któremu również wróżono już wcześniej zakończenie kariery, przyznaje, że targają nim sprzeczne odczucia na temat pojedynku z Białorusinem.

W pewnym sensie nie jestem zadowolony z tego ze społecznego punktu widzenia. Uważam, że obaj mamy wiele do zaoferowania i nie chcę widzieć żadnego z nas pokonanego teraz. Byłbym o wiele szczęśliwszy, gdybyśmy mogli po prostu przeskoczyć obok siebie w tym momencie. Mógłbym walczyć z kimś innym z czołowej trójki, on mógłby bić się z Werdumem o pas, a potem moglibyśmy się zmierzyć w walce o pas, gdyby on wygrał.

Tak byłoby idealnie.

Amerykanin stwierdził jednak, że w pewnym momencie musiał odłożyć emocje na półkę i spojrzeć chłodnym okiem na realia.

Jak mógłbym odmówić? Byłem niechętny. Ale zdałem sobie sprawę, że czasami praca cię wzywa. Mam wokół siebie ludzi, którzy na mnie polegają, trzeba oczyścić swój umysł ze wszystkich rozterek i iść do przodu.

*****

Wszystkie doniesienia z UFC 191 znajdziecie tutaj.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button