Francis Ngannou ostro do „idiotów pieprzących, że powinienem kupić mamie dom”

Francis Ngannou zawitał w rodzinne strony – i nie zdzierżył, wysłuchując krytyki pod swoim adresem za jedno z opublikowanych zdjęć.

Po zdemolowaniu Caina Velasqueza podczas lutowej gali UFC on ESPN 1 zapowiadał powrót w swoje rodzinne tereny – i tak uczynił. Francis Ngannou zawitał do Kamerunu, odwiedzając swoją rodzinę.

Rzecz jednak w tym, że jedno z opublikowanych przezeń zdjęć – a konkretnie to poniższe, na którym jest widoczny z mamą – wywołało sporo krytycznych komentarzy pod adresem Predatora. Komentujący zarzucili mu, że jego rodzina nadal żyje w biedzie, podczas gdy on sam opływa w luksusy.

https://www.instagram.com/p/BwiDWsGBai7/

Komentarze te zdecydowanie nie przypadły Franciszkowi do gustu. W jednym z własnych pod zdjęciem odpowiedział na krytykę.

Dziękuję za wszystkie wasze życzenia! A jeśli chodzi o idiotów pieprzących bzdury, że powinienem kupić swojej mamie dom, to wiedzcie, że ma do dyspozycji pałac. Uczy się prowadzić auto, ale ma zarówno auto, jak i kierowcę, który zawozi ją, gdziekolwiek zechce. Najważniejsze jest jednak to, że gdy na nią spoglądam, widzę, że jest szczęśliwa – a tego zawsze chciałem. Tylko to się dla mnie liczy. Uwielbia swoją tradycyjną kuchnię – podobnie jak ja – i będziemy ją w takim stanie utrzymywać, jakkolwiek długo zechce.

Zobacz także: Rekordowe statystyki Michała Oleksiejczuka w Petersburgu

Francis Ngannou nigdy nie ukrywał, że leży mu na sercu dobro Kamerunu i swoich ludzi. Na początku tego roku Predator otworzył w swoim rodzinnym Batié pierwszy klub MMA z prawdziwego zdarzenia. Jest on dostępny za darmo dla dzieci i młodzieży. Francis planuje z czasem otwierać kolejne tego typu placówki w całym kraju.

Do oktagonu rozpędzony dwoma ekspresowymi zwycięstwami 32-latek powróci podczas zaplanowanej na 6 lipca gali UFC 239 w Las Vegas, gdzie stanie w szranki z Juniorem dos Santosem. Zwycięzca najprawdopodobniej utoruje sobie drogę do pojedynku o złoto.

*****

Lowking.pl trafia na Patronite.pl – oto dlaczego