UFC

Eddie Alvarez: „Jestem królem emocjonujących walk”

Eddie Alvarez przekonuje, że jego ostatnie pojedynki to zdecydowanie zbyt mało, aby określać go mianem nudziarza.

Były mistrz Bellatora, Eddie Alvarez, stanie przed szansą zdobycia złota w UFC, mierząc się 7 lipca w Las Vegas z Rafaelem dos Anjosem na gali UFC Fight Night 90. Amerykanin nie ma żadnych wątpliwości, że tego wieczoru pas zawiśnie na jego biodrach.

Dos Anjos do dobry człowiek, nie mam o nim nic niedobrego do powiedzenia.

– stwierdził Alvarez w programie The MMA Hour.

Jest dobrym, wszechstronnym zawodnikiem. Wykonał świetną pracę. Ale to, co wydarzy się 7 lipca nie ma nic wspólnego z Rafaelem dos Anjosem – chodzi o mnie. To moja podróż, w której dotarłem do tytułu. Więc to nie kwestia tego, co on potrafi robić i co już zrobił. W ogóle się tym nie przejmuję. Zamierzam zdobyć pas mistrzowski. Otrzymałem życiową szansę i zamierzam ją wykorzystać i zrobić, co należy.

Alvarez stoczył dotychczas trzy walki pod banderą UFC, przegrywając w debiucie z Donaldem Cerrone, a następnie niejednogłośnie wypunktowując Gilberta Melendeza i Anthony’ego Pettisa. Jednak styl, w jakim odniósł zwycięstwa, zdecydowanie nie przysporzył mu nowych fanów, a przyznanie mu walki o pas wywołało bardzo mieszane reakcje.

Słyszę to.

– przyznał 32-letni zawodnik.

Wszyscy w kółko powtarzają: „jest nudny” i to i tamto. Ble ble. Słuchajcie – słyszę to. Rozumiem. Chcę, żebyście byli zadowoleni. Nie zamierzam wychodzić tam i walczyć w stylu, którym fani się nie emocjonują. Jeśli śledziliście moją karierę, wiecie, że jestem Królem emocjonujących walk. Wychodzę i się biję. Potrzebuję mieć przed sobą takiego gościa jak Rafael dos Anjos. Gościa, który będzie się ze mną bił. Gościa, który będzie w stanie wstać, gdy go obalę.

Jestem obwiniany za walkę z Pettisem. Prawda jest taka, że zrobiłem, co chciałem. Robiłem w tej walce wszystko, czego chciałem. On nie mógł zrobić tego, czego chciał. Nie potrafi przegrywać, mówiąc, że „to nie była walka”. Zrobiłem, co chciałem zrobić, a on tego nie – i to była walka.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button