UFC

„Dobra, ku*wa, zejdź już ze mnie” – Mike Perry wspomina sparingi z Donaldem Cerrone

Sposobiący się do listopadowego boju z Donaldem Cerrone Mike Perry opowiedział o wspólnych sparingach z Kowbojem – i nie pozostawił wątpliwości, w której płaszczyźnie dzielił i rządził.

Mike Perry i Donald Cerrone pójdą w oktagonowe tany 10 listopada w Denver, krzyżując pięści w co-main evencie gali UFC Fight Night 139 w Denver. Nie znaczy to jednak, że obaj nie mieli jeszcze okazji przetestować się w boju. Nic z tych rzeczy!

Platynowy gościł bowiem kilka razy na ranczo Kowboja – jeszcze za czasów, gdy ten ostatni trenował także w Jackson-Wink MMA. I właśnie o tych sparingach Perry opowiedział w MMAJunkie Radio.

Pojechałem na jego ranczo – i to był nasz drugi sparing.

– rozpoczął Platynowy.

W zasadzie to nawet nie był sparing, bo był dla mnie tak łatwy do trafienia w twarz, że wręcz tego unikałem. Wyprowadzałem lewe proste i dosięgałem go końcówką rękawic, myśląc sobie, że, jasny gwint, przecież nie rozpuszczę tutaj rąk w jego domu, na jego ranczo na oczach tych wszystkich ludzi.

O ile zatem Perry nie pozostawił wątpliwości, że w obszarze kickbokserskim dzielił i rządził, to przyznał jednocześnie, że gdy doszło do zapasów i parteru, role kompletnie się odwróciły.

Chciałem jednak wykorzystać energię, jaką miałem. Pozbyć się jej.

– kontynuował.

Zacząłem więc rzucać się do obaleń, a nie jestem zbyt dobry w zapasach – raczej tylko w obszarze defensywy zapaśniczej. I walczyliśmy tak przez 23 minuty non stop. Nie było wiele uderzeń. Zacząłem nurkować do obaleń, żeby wykorzystać buzującą we mnie energię i po prostu zrobić coś na sto procent, pójść ostro.

Zacząłem więc obalać, a on mnie w pewien sposób odwracał. Wstałem raz czy dwa, ale ostatnie 10 minut spędził na górze. Próbowałem przetaczać, poddawać, ale to sprawny grappler. Nie byłem w stanie zrzucić go z siebie przez ostatnie 10 minut.

Po 23 minutach nadal na mnie leży, spogląda na mnie, więc po prostu klepnąłem go w ramię w stylu: „Dobra, kurwa, zejdź już ze mnie”.

Pojedynek Perry’ego z Cerrone zapowiada się na jatkę w stójce, ale Kowboj nie jest zawodnikiem, który stroniłby od gry zapaśniczej i parterowej. W każdej spośród dziesięciu ostatnich walk były reprezentant Jackson-Wink MMA spróbował choćby jednego obalenia.

Ostatnim rywalem, któremu oszczędził zapaśniczych prób, był… kickbokser John Makdessi. Jak po tamtej walce przyznał Kowboj, gdy tylko przychodziła mu w oktagonie do głowy myśl o przewróceniu Kanadyjczyka, przypominał sobie jego wcześniejsze wypowiedzi, w których Makdessi zapowiadał, że zmieni Amerykanina w spanikowanego zapaśnika – w rezultacie Kowboj zagryzał zęby i toczył – z powodzeniem! – walkę na nogach, ostatecznie efektownie ubijając rywala.

Może wydaje mu się, że będzie robił ze mną grappling w nudnej walce, ale problem w tym, że gdy zszedł mi do nóg w klatce w Jackson-Wink, był za słaby, żeby mnie przewrócić.

– stwierdził Perry.

Nie będzie w stanie zrobić z tego nudnej walki i wygrać ślamazarna decyzją, w ten sposób odnosząc najwięcej zwycięstw w historii UFC. Wie, że jeśli nie jest w stanie pokonać mnie w trzech rundach, ma, kurwa, problem. Ubiję go w trzy rundy. Znokautuję go, kurwa.

Nokautowali go trzej goście – (Jorge) Masvidal, Darren Till i Rafael dos Anjos. Cały czas się jednak bronił, a oni lali go po rękach. Ja chcę go ubić na sztywno, uśpić. To moja specjalność. Nic do niego nie mam. Walczymy. Podpisaliśmy kontrakt, więc spróbuję urwać mu łeb.

*****

UFC Moskwa – godziny transmisji i kolejność walk

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button