UFC

Demian Maia: „Najważniejsza broń Condita to nie kondycja, ale mentalność”

Demian Maia opowiada o sobotniej walce z Carlosem Conditem na gali UFC on FOX 21, która może zaprowadzić go do starcia o pas mistrzowski kategorii półśredniej.

W sobotę na gali UFC on FOX 21 Demian Maia stanie przed nie lada wyzwaniem, mierząc się z byłym tymczasowym mistrzem kategorii półśredniej Carlosem Conditem.

Pierwotnie starcie miało odbyć się na gali UFC 202 i było zaplanowane jako 3-rundowa walka, ale ostatecznie zostało walką wieczoru sobotniej gali w Vancouver. Wielu komentatorów ocenia, że zmiana dystansu pojedynku z trzech rund na pięć jest korzystna dla słynącego z rewelacyjnej kondycji Amerykanina.

Walka przez pięć rund w stójce jest czymś innym niż walka przez pięć rund w parterze.

– stwierdził Maia w rozmowie z dziennikarzami przed galą, zapytany o pięć rund.

W grapplingu wykorzystujesz o wiele więcej energii. Gdy walczyłem z Andersonem przez pięć rund na nogach, nie miałem problemów z kondycją. Sęk w tym, że styl, który wniosę do oktagonu doprowadzi do tego, że i ja, i on będziemy zmęczeni. Wiem to. To będzie inna walka niż jego starcie z Lawlerem, gdzie cały czas była stójka.

Oczywiście jednak bardzo szanuję jego kondycję i wiem, że nawet w grapplingu ma świetne cardio i wie, jak oszczędzać energię. I cały czas pracuje. Najważniejsza jednak w jego przypadku nie jest nawet kondycja, ale jego mentalność. Nigdy się nie poddaje. To jest przeszkoda. Muszę być na to przygotowany. Jeśli go nie poddam, a on mnie nie skończy, to będzie naciskał cały czas, aż do ostatniej sekundy.

Brazylijczyk wygrał pięć ostatnich pojedynków i uchodzi za najpoważniejszego kandydata do walki o pas mistrzowski kategorii półśredniej – obok Stephena Thompsona. Przyznał, że droga, jaką utorował sobie do starcia o pas aktualny mistrz Tyron Woodley, który nie wziął żadnej innej walki przez długi czas, zanim nie otrzymał titleshota, nie wchodziła w rachubę.

Uważam, że siedzenie i czekanie jest zbyt ryzykowne. Lubię aktywność, walkę. Uważam, że to ważne dla sportowca. To, co zrobił Tyron, jest ryzykowne. Wyszło dobrze, ale nie musiało. Nie chciałem podejść do tego w ten sposób. Może po tej walce?

Myślę, że albo będzie Thompson, albo ja. Mam nadzieję, że to będę ja, ale jeśli nie, to przynajmniej mam nadzieję, że szybko zrobią tę walkę z Thompsonem, bo obaj czekamy i możemy walczyć. Ale przede wszystkim muszę najpierw wygrać w sobotę, a nie będzie to łatwe zadanie. To może być dla mnie najtrudniejsza walka w kategorii półśredniej.

38-letni Brazylijczyk, który za pojedynek z Gunnarem Nelsonem w grudniu zeszłego roku zainkasował łącznie $156 tys. (78k + 78k), uważa, że zawodnicy tacy jak Conor McGergor i Nate Diaz – pierwszy zarobił za ostatnią walkę $3 miliony, drugi – $2 miliony podstawowej płacy – są bardzo potrzebni w sporcie.

To dobrze. Uważam, że (Conor) przesuwa granice na wyższe poziomy, a to będzie dobre dla wszystkich. Nate także zarobił dużo pieniędzy, dwa miliony albo jakoś tak. Jestem bardzo zadowolony, że przesuwają granice – dzięki temu wszystkich nas czeka lepsza przyszłość. Może ja nie doczekam tych dni, ale przynajmniej kolejne pokolenia doczekają.

Cały wywiad poniżej:

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button