PublicystykaUFC

Czeczen wykolejony? Ikarowe loty Khamzata Chimaeva!

Jak ocenić występ Khamzata Chimaeva z Gilbertem Burnsem? Jaki jest sportowy potencjał Czeczena?




W drodze do walki z Gilbertem Burnsem nietykalny wcześniej Khamzat Chimaev zapowiadał spustoszenie, prognozując, że rozprawi się z leciwym już i niezachwycającym gabarytami rywalem w minutę. Oktagonowa rzeczywistość brutalnie jednak proroctwa te Czeczena zweryfikowała. Wilk opuścił co prawda pole walki w glorii zwycięzcy, szlifując serię wygranych w oktagonie amerykańskiego giganta do pięciu, ale przyszło mu to z gigantycznym wysiłkiem. Krwawił, doznał prawdopodobnie więcej obrażeń niż Khabib Nurmagomedov przez całą karierę, chwiał się na nogach, zaliczył nawet deski. Okazało się, że immunizowany na uderzenia nie jest. Zmuszony był harować jak zły, aby to jego ręka powędrowała do góry.

Uzyskaliśmy odpowiedzi na wiele kłębiących się wcześniej wokół Chimaeva pytań. Jaki jest zatem bilans zysków i strat? Czy sportowy potencjał Czeczena jednak nie przystaje do gargantuicznego zgiełku medialnego, jaki od dawna mu towarzyszy?

Otóż, sprawa nie jest tutaj szczególnie skomplikowana. Wilk stał się zakładnikiem kolosalnych względem siebie oczekiwań. Ich rozmiar był natomiast oczywiście pochodną czterech wcześniejszych dominujących zwycięstw Czeczena. Doskonałą pracę wykonała też świetnie naoliwiona machina promocyjna UFC, kreując Chimaeva na mistycznego oktagonowego potwora, który rozszarpuje wszystko, co staje na jego drodze. Obraz ten idealnie dopełniał sam zawodnik, zdecydowanie skromnością i – jak się teraz okazało – przytomną oceną rzeczywistości niegrzeszący. Po raz kolejny okazało się, że otoczka medialna stanowi jedynie sztafaż oktagonowych realiów. Nihil novi.




Tromtadrackie te legendy doprowadziły też jednak w naturalny sposób do skażenia percepcji fanów oraz ekspertów większych i mniejszych. Oczekiwania względem występu Khamzata były tak wysokie, że – odrobinę przejaskrawiając – wszystko, co nie byłoby zwycięstwem Czeczena w ciągu minuty, zostałoby odebrane jako negatywna weryfikacja jego sportowego potencjału. Nie dość tymczasem, że o żadnej dominacji nie było w Jacksonville mowy, to przecież Wilk chwilami stawał się tutaj ofiarą, rolę napastnika będąc zmuszonym oddać charakternemu Brazylijczykowi.

Nic zatem dziwnego, że wedle najpopularniejszej obecnie narracji Khamzat Chimaev został zweryfikowany negatywnie – w wersji light – czy też kompletnie obnażony, w wersji hard. Nie sposób się z taką tezą w pewnym stopniu nie zgodzić. Rzeczywiście – przebieg walki nie odzwierciedlił rozbuchanych względem Czeczena oczekiwań.

Pomimo iż obronił nieskazitelny bilans, Wilk stracił wiele z otaczającej go aury nietykalności, być może bezpowrotnie.

Z drugiej zaś strony, grzechem byłoby nie odnotować, że w swoim piątym występie w oktagonie UFC i jedenastym w ogóle Czeczen pokonał sklasyfikowanego na 2. miejscu w rankingu kategorii półśredniej przeciwnika. Owszem, Durinho najlepsze lata kariery ma już prawdopodobnie za sobą, a i wydawało siłę, że powinien pasować Wilkowi pod kątem stylu walki, ale to jednak nadal bardzo solidna firma. Zawodnik nieprawdopodobnie charakterny, zadziorny, w oktagonie dumny.

Starcie z Brazylijczykiem obnażyło pewne luki, a momentami nawet wyłomy, w oktagonowej grze Czeczena. Nie potrafił chwilami okiełznać morderczych żądzy, narażając się na kontry, których zainkasował naprawdę dużo. Kompletnie odstawił na boczny tor zapasy, zapominając, że ułatwiłyby mu szermierkę na pięści i kopnięcia. Jego defensywa przed lowkingami wypadła blado, a obrona przed uderzeniami, głównie prostymi, była chwilami wręcz tragiczna – a to z uwagi na nieruchomą głowę. Jest w czym rzeźbić, co zresztą sam zawodnik zapowiedział po gali.

Najważniejszym pytaniem, na jakie odpowiedziała walka z Burnsem, było jednak to dotyczące mentalności Chimaeva. Co zrobi, gdy poczuje prawdziwy opór, gdy z łowcy zmuszony będzie zmienić się w zwierzynę? Czy ma charakter, aby powracać z dalekich podróży? Czy jego ociekająca pewnością siebie persona nie rozpadnie się jak z domek z karty, gdy znajdzie się w tarapatach?



Otóż, test na bitewny charakter Czeczen zdał z wyróżnieniem. Przetrwał kilka poważnych kryzysów, broni nie składając w żadnym momencie. Nawet gdy w drugiej rundzie znalazł się pod barażem uderzeń Brazylijczyka, to oddawał co prawda pole, ale też odpowiadał własnymi ciosami. Gdy inkasował bomby, które odrzucały go na kilka kroków, zapraszał Brazylijczyka do kolejnych wymian, przywołując wspomnienia o Justinie Gaethje, który, okrutnie już wówczas naruszony, zataczający się, na kilka sekund przed nokautem z rąk Dustin Poirier jeszcze zachęcił go do bitki.

Niezłomny charakter i swego rodzaju brawura, którą zresztą w tej walce pokazali obaj zawodnicy, nie zawsze współgrają oczywiście z oktagonową inteligencją – bo w przywołanej wyżej akcji, gdy Burns rozpuścił ręce, sportowy rozsądek nakazywał raczej zejście mu do nóg, a nie szukanie ostrych wymian – ale to niebywale cenne atuty w sportach walki. Do wytrenowania w zasadzie niemożliwe, o ile nie nazywasz się Charles Oliveira. Skrojona pod walkę mentalność to absolutny fundament, a wręcz warunek sine qua non osiągnięcia sukcesu w MMA. Chimaev go spełnia.




Wydarzenia w Jacksonville każą oczywiście poddać w wątpliwość ikarowe loty Khamzata Chimaeva, który przebąkiwał o historycznym wyczynie sięgnięcia po pasy mistrzowskie nie tyle dwóch, co trzech kategorii wagowych. To melodia dalekiej i niepewnej przyszłości, a w przypadku 205 funtów prawdopodobnie urągająca elementarnym zasadom przyzwoitości abstrakcja. Nawet jednak odarty z aury nietykalności, 28-letni dopiero Khamzat Chimaev to zawodnik z mistrzowskim potencjałem, któremu pod kątem popularności wojna z Gilbertem Burnsem nie zaszkodziła w najmniejszym stopniu.

Ten sondaż jest zakończony (od 2 lata).

Jak oceniasz potencjał Khamzata Chimaeva po UFC 273?

Czołowy zawodnik dywizji, ale o pas będzie ciężko
46.55%
To nadal materiał na mistrza
45.17%
Zweryfikowany - pas jest poza jego zasięgiem
8.28%

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

Dodaj komentarz

Back to top button