UFC

Kelner Geoffrey Neal po spektakularnym występie na UFC 228: „Chcę być twarzą UFC”

Geoffrey Neal podsumował spektakularny występ podczas gali UFC 228 w Dallas, gdzie zdemolował Franka Camacho.

Sobotnia gala UFC 228 w Dallas obfitowała w wiele spektakularnych występów. Mistrz kategorii półśredniej Tyron Woodley po profesorsku rozmontował Darrena Tilla, Tatiana Suarez zafudowała oktagonowy gwałt Carli Esparzie, Jessica Andrade i Abdul Razak Alhassan błysnęli rewelacyjnym nokautami, a Aljamain Sterling i Zabit Magomedsharipov – ekwilibrystycznymi poddaniami.

W ocenie wielu największym odkryciem gali okazał się jednak Geoffrey Neal, który w rewelacyjnym stylu uporał się ze słynącym z tytanowej szczęki i niebywałej waleczności Frankiem Camacho.

28-latek całkowicie zdominował rywala, prezentując rewelacyjne umiejętności stójkowe. Ostatecznie ustrzelił Camacho soczystym kopnięciem na głowę w drugiej rundzie.

Gdy tylko dostałem propozycję walki z Camacho, obejrzałem jego pojedynki.

– powiedział w rozmowie z dziennikarzami po gali Neal.

Widziałem, że odchylał się do tej strony za każdym razem, gdy Drew Dober wyprowadzał lewą rękę. Mówię do trenera, że wydaje mi się, że trafię tym kopnięciem – uważam, że w ten właśnie sposób go znokautuję.

Przez cały obóz nad tym pracowaliśmy. W sobotę określiliśmy to nazwą „zero zero”. Usłyszałem, jak mój trener krzyczy: „Zero! Zero! Zero!”. Wyprowadziłem kopnięcie, trafiłem, znokautowałem go i oto jesteśmy.

Neal twierdzi jednak, że walka wcale nie była dla niego taka łatwa, na jaką mogła wyglądać. Pomimo bowiem kanonady uderzeń, jakimi potraktował Camacho, ten nie tylko nie zwalniał, ale wręcz zaczął w drugiej rundzie podkręcać tempo, ostentacyjnie zapraszając Neala do bitki.

Zaczynałem się frustrować.

– przyznał Geoffrey.

Mam obolałe ręce. Inkasował ciosy. Nacierałem, ale nigdzie się nie wybierał. Wierzyłem, że uda się go skończyć w pierwszej rundzie. Gdy się nie udało, nastawiłem się na typowego Franka Camacho – trzy rundy krwawej walki. Udało się jednak znokautować go w drugiej rundzie, unikając 15 minut.

Nie lubię walczyć z zawodnikami o stylu Franka. Mogłem się wypompować, a on w trzeciej rundzie dalej nacierałby jak zombie, serwując mi lanie. O to się martwiłem – że dam się wciągnąć w trzecią rundę, a on nadal nie będzie nic robił sobie z uderzeń, a ja będę już zmęczony. To jego specjalność, jest do tego przyzwyczajony – a ja nie.

Co ciekawe, walczący zawodowo od 2012 roku Neal nie zajmuje się tylko MMA – jest też bowiem… Kelnerem. I to kelnerem pełną gębą.

To był ciężki obóz. Pracuję jako kelner prawie 50 godzin tygodniowo.

– powiedział.

Nie zamierzam jednak narzekać, bo takie życie wybrałem, żeby mieć pewną elastyczność. Najgorsze były jednak piątki, bo w piątki pracuję w nocy, wychodzę z roboty o 3, idę spać około 4:30. Potem muszę wstać o 9, żeby być w klubie przed 10. A soboty to jest, kurwa, zajazd. Sparingi. Jestem zmęczony jak cholera, a potem dostaję wpierdol przez 25 minut.

To po prostu stresujące. Nie będę się wdawał w szczegóły, ale to po prostu dużo stresu. Dałem jednak radę.

Zawodnik przyznaje, że ma jednak dobrego menadżera, wobec czego być może dostanie miesiąc urlopu po walce. Czy natomiast po spektakularnym nokaucie może liczyć na większe napiwki? Jak ocenia – raczej nie.

Jest w UFC, więc mu nie trzeba.

– powiedział, śmiejąc się, Neal.

Widzieliśmy cię w telewizji, nie zasługujesz.

Rozpędzony dwoma zwycięstwami w UFC zawodnik nie ukrywa jednak, że na pewnym etapie kariery prawdopodobnie zrezygnuje z pracy kelnera, poświęcając się wyłącznie MMA.

Mierzy bardzo wysoko – w sam szczyt kategorii półśredniej, a nawet wyżej.

Nie chodzi o wygranie kilku walk w UFC. Chcę być twarzą UFC.

– powiedział.

Gdy myślisz o UFC, myślisz o mnie. Tego chcę. I tak będzie.

*****

Ayub Magomadov na deskach – pierwsze migawki ze sparingów Conora McGregora przed UFC 229 (VIDEO)

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button