KSWPolskie MMATechnika MMA

Typowanie KSW 41 – Marcin Wrzosek vs. Roman Szymański

Analiza techniczna rewelacyjnie zapowiadającej się walki pomiędzy Marcinem Wrzoskiem i Romanem Szymańskim, którzy skrzyżują pięści podczas gali KSW 41 w katowickim Spodku.

W ocenie wielu żaden pojedynek w karcie walk sobotniej gali KSW 41 w Katowicach nie jest tak elektryzujący jak starcie w kategorii piórkowej pomiędzy Marcinem Wrzoskiem i Romanem Szymańskim, którego zwycięzca najprawdopodobniej utoruje sobie drogę do pojedynku o złoto.

Polski Zombie w debiucie pod banderą polskiego giganta wypunktował Filipa Wolańskiego, by następnie w potyczce o złoto zdetronizować Artura Sowińskiego. Ostatniej walki nie zaliczy jednak do udanych, bo nie znalazł sposobu na Klebera Koike Erbsta, przegrywając jednogłośną decyzją i tym samym tracąc pas.

Z kolei Szymański – były mistrz kategorii lekkiej organizacji FEN – w debiutanckim boju dla Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego udusił w samej końcówce walki Sebastiana Romanowskiego, by ostatnio pewnie wypunktować Denilsona Nevesa.

66 kg: Marcin Wrzosek (12-4) vs. Roman Szymański (10-3)

Jak walczy Marcin Wrzosek?

Jednym słowem? Agresywnie! Reprezentant łódzkiego Shark Top Team to zawodnik lubujący się w wywieraniu presji, ostrych wymianach w półdystansie i terroryzowaniu swoich rywali na siatce oraz – nieco rzadziej – z góry.

Jego przydomek Polish Zombie dobrze oddaje jego charakterystykę, choć trzeba koniecznie dodać, że Wrzosek w żadnej mierze nie walczy bez głowy. Kiedyś defensywa wydawała się mieć dla niego drugorzędne znaczenie – w jego poczynaniach było o wiele więcej chaosu i mniej techniki. Więcej czystej, niezmąconej agresji, mniej taktyki.

Analiza walki Kamil Szumuszowski vs. Grzegorz Szulakowski
Analiza walki Łukasz Rajewski vs. Salahdine Parnasse
Analiza walki Maciej Kazieczko vs. Gracjan Szadziński

Pod batutą Łukasza Zaborowskiego Polski Zombie nabrał jednak solidnych szlifów w każdej płaszczyźnie – jego agresywny styl in your face mothermother został opakowany aspektami technicznymi i taktycznymi.

Wrzosek polega przede wszystkim na boksie, ale uwagę zwracają jego dobra praca głową, chętne wykorzystanie lewego prostego, kiwki czy kopnięcia – głównie lowkingi, ale też okrężne na korpus i głowę, najczęściej po przekroku. Właśnie kopnięciami często toruje sobie drogę do półdystansu czy klinczu, zaraz po nich rozpuszczając ręce.

Bardzo dobrze pracuje na nogach w ofensywie, metodycznie skracając dystans – tj. nie podążając za rywalami, ale zamiast tego zamykając im przestrzeń i w ten sposób unieruchamiając ich na siatce.

Nawet, gdy atakuje – a w trybie ofensywy jest w zasadzie cały czas – Wrzosek dobrze pracuje głowę, umiejętnie przepuszczając ataki rywali, by błyskawicznie przejść do własnych – powyżej dwie kontry lewym z zejściem do prawej.

W swoim arsenale ma nawet kultową ustawkę Dana Hendersona, a więc wewnętrzny lowking, po którym częstuje rywala prawym na szczękę.

Marcin lubi też atakować wszelkiego rodzaju kombinacjami, gdzie miesza ciosy proste z sierpami, ostrzeliwując także korpus rywali. Chętnie wplata między ciosy lewego bitego nieco z dołu, od czasu do czasu zaprzęgając też do działania podbródkowe.

Jego domeną jest jednak przede wszystkim klincz, gdzie radzi sobie doskonale. Ciasno unieruchamia rywali, kontroluje ich podchwytem i ustawieniem głowy, atakuje krótkimi ciosami na korpus i głowę, potrafi też odpalić ostre łokcie czy kolana – także z tajskiej klamry. We wszystko wplata obalenia.

Druga runda walki Marcina Wrzoska z Kleberem Koike Erbstem wyglądała mniej więcej tak – Polak zamykał Brazylijczyka na siatce, ostrzeliwał i nie wpadał w klincz – w przeciwieństwie do rundy pierwszej. Oddane obalenie w rundzie trzeciej przypłacił jednak porażką.

Łodzianin nie zapomina też oczywiście o rozrywaniu klinczu z uderzeniami. Potrafi wypracować sobie odrobinę przestrzeni, by zdzielić rywala jakimś łokciem, a następnie znów przyszpilić go do siatki.

Próbka umiejętności Marcina Wrzoska w walce z Julianem Erosą – Polak odchyla głowę ze środka, prostymi rzucając rywala na siatkę, gdzie dopada go, zapina klamrę i kładzie go na plecach.

Wrzosek mocno poprawił też w Łodzi zapasy, ale właśnie deficyty w tym obszarze kosztowały go utratę pasa mistrzowskiego w walce z Kleberem Koike Erbstem. W stójce bowiem to on rozdawał karty, ale w pierwszej i trzeciej rundzie dał się obalić i skontrolować.

Świetnie radzący sobie w UFC Arnold Allen to jeden z najcenniejszych skalpów Marcina Wrzoska – nasz zawodnik zafundował młodemu Brytyjczykowi jedyną w karierze porażkę. Allen sądził, że jest w stanie wytrzymać tempo łodzianina, podejmując walkę w półdystansie i klinczu – i przeliczył się.

Niewiele zarzucić można jego grapplingowi. Z góry dobrze kontroluje rywali, chętnie ich ostrzeliwując i polując na poddania. Z pleców również pozostaje aktywny, szukając balach, trójkątów czy przetoczeń. O poziomie jego defensywy grapplerskiej może świadczyć ostatnia walka z Erbstem – kapitalny w elementach parterowych japoński Brazylijczyk nie był w stanie znaleźć sposobu na poddanie Polaka.

Wrzosek nie wyróżnia się szczególnie pod względem warunków fizycznych, ale wyróżnia się pod względem przygotowania motorycznego. Potrafi napierać przez piętnaście minut walki, nieustannie terroryzując rywali pod siatką.

Jak walczy Roman Szymański?

Roman to bardzo wszechstronny zawodnik, który posiada co prawda bazę w boksie, ale bryluje przede wszystkim w obszarze zapaśniczo-parterowym.

Na nogach pozostaje bardzo mobilny i ruchliwy, nie ma problemów z walką ze wstecznego, bo generalne jest zawodnikiem chętnie kontrującym. Uwielbia – naprawdę uwielbia, bo potrafi inicjować w ten sposób ataki kilka razy na rundę – lewego sierpa po przekroku. O, takiego:

A teraz Roman:

Jak widać, Szymański bardzo często inicjuje akcje od lewego sierpa – czasami zamarkowanego prawym – ruszając potem z kombinacją. Czasami kończy na dwóch ciosach, czasami dokłada kolejne.

W stójce jednak to nie z bokserskich technik pochodzący z Kostrzyna zawodnik korzysta najczęściej. Od wielkiego dzwona odpali co prawda jakiegoś lewego prostego czy krosa, ale mimo wszystko boks w jego grze nie odgrywał dotychczas tak istotnej roli.

Zdecydowanie częściej kopie, szczególnie lowkingami – bywa, że bardzo mocno. W pojedynku z Denilsonem Nevesem zaprezentował też kopnięcia na kolano, które zresztą działały doskonale, mocno ograniczając ofensywne zapędy Brazylijczyka.

Trenujący w Linke Gold Team Szymański wyróżnia się przede wszystkim w płaszczyźnie zapaśniczej i parterowej. Bardzo chętnie schodzi do nóg rywali pod ciosami, a jeśli takowa próba obalenia zostanie wybroniona, przechodzi do ataku kolanami z klinczu.

W zwarciu Roman obala na wiele różnych sposobów – w swoim arsenale posiada wszelkiego rodzaju haczenia, zastawienia, rzuty, zejścia do jednej czy dwóch nóg. Generalnie, jest w tym obszarze niezwykle sprawny, kreatywny i dynamiczny.

Prawdziwy podziw może jednak wzbudzać to, jak 24-latek kręci się w parterze, terroryzując swoich rywali. Jego kontrola nie jest może ultra-ciasna, ale nie ma to żadnego znaczenia, bo Szymański porusza się na górze zwinnie i szybko – delikatnie rzecz ujmując! Obserwowanie jego pracy z góry idealnie łączącej aspekty zapaśnicze z parterowymi, a do tego uwzględniającej ciągły terror uderzeniami, gdy tylko Szymański znajduje odrobinę czasu i przestrzeni – a znajduje je często! – oraz przedostawanie się do coraz lepszych pozycji to prawdziwa uczta dla oczu.

Roman Szymański to piekielnie kreatywny w zwarciu zawodnik, któremu nie są obce żadne techniki walki – łącznie z przewrotem w przód. Obok – podobna akcja w wykonaniu Tony’ego Fergusona.

Roman jest też prawdziwym wirtuozem, jeśli chodzi o zachodzenie rywalom za plecy. Milisekunda nieuwagi ze strony rywala – i plecak gwarantowany.

Również z pleców Szymański pozostaje niezwykle aktywny. Regularnie dystansuje, ostrzeliwując oponentów krótkimi uderzeniami i łokciami, często poszukując też przetoczeń. Atakuje też z pleców balachami i trójkątami, przechodząc czasami do omoplat.

Wyróżnia go doskonała kondycja. Dość powiedzieć, że przewalczył pięć rund z gigantycznym Joiltonem Santosem, nie przejawiając większych objawów zmęczenia w ostatnich rundach. Podobnie było w jego debiucie w KSW, który wziął na kilka dni przed galą – w trzeciej rundzie zafundował wówczas Sebastianowi Romanowskiemu prawdziwe piekło.

Konfrontacja

Dlaczego pojedynek ten zapowiada się tak wybornie, nie jest żadnym sekretem – otóż, dlatego, że Bóg jeden raczy wiedzieć, jak się potoczy!

Oczywiście, można czynić argumenty na rzecz jednego bądź drugiego zawodnika – co zaraz zresztą uczynię – ale tak naprawdę na papierze żaden z nich nie ma po swojej stronie jakiegoś potężnego argumentu, na który jego oponent nie miałby odpowiedzi. Oczywiście – podkreślam – na papierze. Realia mogą się okazać zupełnie inne.

Tym niemniej… nie jest żadnym sekretem, że Szymański najlepiej czuje się w płaszczyźnie klinczersko-zapaśniczo-parterowej. Tam właśnie rozstrzyga zdecydowaną większość ze swoich ostatnich pojedynków – nie w stójce. I nie mam większych wątpliwości, że podobnie spróbuje też rozstrzygnąć konfrontację z Marcinem Wrzoskiem, który poprawił co prawda defensywę zapaśniczą, ale jeśli przewracał go Kleber Koike Erbst, to prawdopodobnie zdoła też przenieść walkę do parteru znacznie sprawniejszy od Brazylijczyka w aspektach zapaśniczych kostrzynianin.

O skończenie Wrzoska w parterze będzie piekielnie trudno, ale biorąc pod uwagę, jak kapitalnie we wszelkiego rodzaju kotłowaninach parterowych spisuje się rewelacyjnie poruszający się w parterze Szymański, wydaje się, że będzie on jednak w stanie co najmniej utrzymać łodzianina na dole.

Z drugiej zaś strony, nie jest tak, że defensywa zapaśnicza Romana stoi na jakimś elitarnym poziomie – scenariusz, w którym Marcin skraca dystans z ciosami, by następnie obalić rywala, nie jest nierealny. I tutaj dla Szymańskiego mogą zacząć się problemy, bo niby pozostaje bardzo aktywny z pleców, ale przede wszystkim w obszarze wyprowadzania uderzeń – nie widać u niego jakiejś ogromnej chęci powrotu na nogi. Owszem, prawdopodobnie nie czuje się też szczególnie zagrożony z pleców, ale w oczach sędziów długie fragmenty spędzane na dole na pewno mu nie służą. A Wrzosek to sprawniejszy parterowiec zarówno od Romanowskiego, jak i Nevesa, którzy byli w stanie utrzymać Romana na dole.

Wobec powyższego nie byłbym w najmniejszym stopniu zdziwiony, gdyby Polski Zombie poszukał obalenia.

Na pewno czeka nas niezwykle interesujące widowisko na nogach. Tam agresorem będzie oczywiście Wrzosek, co zresztą kontrująco nastawionemu Szymańskiemu nie powinno szczególnie przeszkadzać.

O ile na urywkach z treningów Romana widać, że posiada świetne szlify bokserskie, to nie do końca prezentuje to jednak w klatce, gdzie potrafi niemiłosiernie spamować tą samą kombinacją, którą bardzo szybko rozczytał niedawno Romanowski, karcąc nawet rywala knockdownem. Nie mam żadnych wątpliwości, że i Wrzosek będzie na nią przygotowany.

Z drugiej zaś strony, w potyczce z Nevesem Roman przestał spamować wspomnianym combo, zamiast tego opierając się głównie na kopnięciach – szczególnie tych na kolano. Jeśli trafi takowym w starciu z Wrzoskiem, może mocno ograniczyć jego ofensywne zapędy, bo nie ma nic gorszego niż przeprost na kolanie. Z drugiej zaś strony – jak widzicie, każdy element w tej walce ma co najmniej dwie strony! – Marcin nie jest typem zawodnika, który twardo opiera ciężar ciała na wykrocznej nodze, co może utrudnić Romanowi oblique kicki.

Szymański uwielbia też okopywać nogi rywali – vide chociażby jego konfrontacja z Romanowskim – i niewykluczone, że i tutaj spróbuje tej taktyki. Wrzosek nie jest bowiem typem zawodnika, który na nogach porusza się niczym sarenka, ale… Ale sam – jako ofensywnie usposobiony fighter – uwielbia wykorzystywać kopnięcia rywali do wpadania w nich z ciosami, jak to wielokrotnie czynił w konfrontacji z Kleberem. Nie zapominajmy też, że kopnięcia na wstecznym nie są łatwe do wyprowadzania.

Nie uważam, aby kondycja stanowiła problem dla któregokolwiek z zawodników.

Szymański spróbuje na nogach utrzymywać rywala na dystans kopnięć, nie dając się zamykać pod siatką, ale w starciu z umiejętnie zamykającym przestrzeń rywalom Wrzoskiem nie będzie o to łatwo. Rzecz jednak w tym, że nie mam pewności, czy morderczy klincz Marcina będzie skuteczny przeciwko kreatywnemu, zapaśniczemu klinczowi szybszego prawdopodobnie Romana. Innymi słowy, wydaje mi się, że Marcin będzie musiał starać się zamykać Romana na siatce i tam ostrzeliwać, nie wpadając jednak w klincz i jednocześnie uważając na obalenia.

Problem jednak w tym, że Szymański to nie Koike, który potrafi trzy minuty stać na siatce, tam inkasując ciosy. Szymańskiego cechuje o wiele większa świadomość klatki, że tak to określę. Jest znacznie mobilniejszy, trudniejszy do dopadnięcia. Wrzosek zatem będzie prawdopodobnie gustował przede wszystkim w dystansie bokserskim, bo poza nim narazi się na kopnięcia Szymańskiego, a w bliższym – na jego obalenia.

Powtarzalność przy zejściach do nóg w wykonaniu Romana bywa jednak zbyt częsta, co przypłacił w walkach z Romanowskim i Nevesem zainkasowaniem mocnych kolan – i możemy być pewni, że także Marcin będzie miał je w gotowości, razem z podbródkami.

Wskazanie faworyta tego pojedynku to niezwykle skomplikowana sprawa i konia z rzędem temu, kto bez zastanowienia potrafi wskazać na jednego bądź drugiego, podpierając to rozstrzygającymi – na papierze – argumentami. Takowych najzwyczajniej w świecie brak.

Nie sposób bowiem wykluczyć, że Wrzosek jednak zajedzie presją Szymańskiego. Tj. nie tyle zamęczy go kondycyjnie, bo o to będzie piekielnie trudno, ale po prostu wygra dzięki ciągłej presji i celniejszym pięściom w czasie krótkich spięć, broniąc się też przed obaleniami rywala – wszak Romanowski kilka pierwszych obaleń w wykonaniu Szymańskiego wybronił wręcz od niechcenia!

Mimo wszystko wydaje się, że to jednak lotny na nogach Szymański może mieć odrobinę więcej dróg do rozstrzygnięcia tego starcia na swoją korzyść. Niewykluczone bowiem, że krążąc po łuku, będzie w stanie unikać większości natarć Wrzoska, ostrzeliwując go pojedynczymi lowkingami lub też kopnięciami na kolano. Ba, jako, że ma dopiero 24 lata i cały czas się rozwija, mi nie drgnie mi brew, jeśli zaprzęgnie do działania niezwykle ostatnio popularne w świecie MMA lowkingi na wysokości łydki – a już 2-3 celne mogę zdemolować wykroczną nogą każdego niemal rywala.

Także i od strony zapaśniczej przewaga powinna należeć jednak do Szymańskiego, choć nie jest też tak, że spadnę z krzesła, jeśli Wrzosek będzie w stanie zmaltretować go na siatce jak chociażby Wolańskiego. Owszem, brew uniosę, ale z krzesła nie spadnę.

Tym niemniej, jakiś typ trzeba wskazać i choć praktycznie cały czas minimalnie skłaniałem się w stronę Polskiego Zombie, to ostatecznie bez najmniejszego przekonania postawię na Szymańskiego, wierząc, że jego mobilnosć, kontrola dystansu, kopnięcia oraz aspekty zapaśniczo-parterowe zapewnią mu wiktorię.

Zwycięzca: Roman Szymański przez decyzję

*****

Analizy i typowania walk KSW 41:

Kamil Szumuszowski vs. Grzegorz Szulakowski
Łukasz Rajewski vs. Salahdine Parnasse
Maciej Kazieczko vs. Gracjan Szadziński

*****

Jak być może zauważyliście, w prawej górnej kolumnie na Lowking.pl pojawiła się opcja wsparcia portalu darowizną. Jeśli podobają się Wam treści i analizy publikowane na portalu oraz chcielibyście wesprzeć jego 1-osobową działalność, będę zobowiązany za każdy datek. Szczegóły – tutaj. Dziękuję!

*****

Wszystkie analizy są dostępne w tej sekcji

*****

Śledź autora tekstu na Twitterze

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button