UFC

Colby Covington: „Spuściłem Robbiemu Lawlerowi łomot tyle razy, że odszedł z ATT”

Colby Covington zapowiada ustanowieni swoich rządów w kategorii półśredniej, nie szczędząc przytyków Robbiemu Lawlerowi i Tyronowi Woodley’owi.

Colby Covington to jeden za najbardziej aktywnych zawodników w mediach społecznościowych, który świetnie odnalazł się w nowej kolorowej rzeczywistości medialnej UFC. Jest pewny siebie, kpi i szydzi z rywali, a i raz na jakiś czas rzuci jakimś dobrym żartem czy zruga tego lub tamtego w nieco bardziej wyszukany sposób.

Ci goście nie chcą ze mną walczyć – tak to teraz wygląda w UFC.

– powiedział w rozmowie z Champions.co Amerykanin.

Ci goście wiedzą, że oznaczam problemy i wiedzą, że jestem przyszłością dywizji. Wiedzą, że ze swoimi umiejętnościami dla każdego z nich jestem ciężkim rywalem. Nawet dla Tyrona Woodley’a. I jestem gotowy, żeby udowodnić, że jestem najlepszy na świecie, że jestem na innym poziomie. Możecie mi wierzyć – ci goście to widzą.

W ostatnich miesiącach trenujący pod sztandarem American Top Team Covington, który znajduje się na fali trzech wiktorii, obronną ręką wychodząc z sześciu z siedmiu dotychczasowych walk w UFC, rzucał wyzwanie niemal każdemu rywalowi z czołówki kategorii półśredniej – mocno polując na Rafaela dos Anjosa – ale przez długi czas matchmakerzy nie byli w stanie znaleźć mu przeciwnika.

Nie ma gościa, który potraf to, co potrafię ja.

– zapewnia 29-letni zapaśnik.

Jeśli chodzi o dobrego stylistycznie rywala dla mnie – Robbie Lawler jest dobry. Spuściłem mu tyle razy łomot, że opuścił z tego powodu ATT. To byłby dla mnie stylistycznie łatwy przeciwnik. Tak samo Tyron Woodley, który – gdy tutaj był – nigdy nie lubił ze mną trenować z powodu mojej presji i tempa, które dla niego były za duże. Po prostu go łamałem. Gdy bijesz się ze mną, przyjemne to dla ciebie nie będzie. To będzie test charakterów i uważam, że mogę złamać każdego.

Kontynuując temat byłego mistrza Robbiego Lawlera, który kilka miesięcy temu opuścił szeregi ATT, Covington wyjaśnił:

Byłem jednym z jego głównych sparingpartnerów przez 3-4 lata. Trenowałem z nim dwa razy dziennie przed walką z Johnym Hendricksem, bo to zapaśnik-mańkut, czyli dokładnie tak samo jak ja. Trenowaliśmy więc razem bardzo często i wiedział, że razem z Jorge Masvidalem byliśmy nowymi półśrednimi w ATT, którzy należeli do ścisłej czołówki – i nie poświęcano mu już tak wiele uwagi jak wcześniej. Zdecydował, że nie chce dalej pozostawać w takiej sytuacji, bo wiedział, że albo jak, albo Jorge dostaniemy następnego titleshota.

Jedynek porażki w karierze – a także pod banderą UFC – Covington doznał w starciu z Warlley’em Alvesem, który udusił go gilotyną podczas jednej z zapaśniczych prób Amerykanina. Najcenniejszym skalpem w oktagonie pozostaje dla Colby’ego – który swego czasu za młodzieńczych lat w szkole średniej dzielił pokój z Jonem Jonesem – pozostaje Bryan Barberena, którego zamęczył klinczem i zapasami w listopadzie zeszłego roku podczas gali UFC on FOX 22.

Tamto zwycięstwo nie pozwoliło mu jeszcze przebić się do czołowej piętnastki kategorii półśredniej, ale takową szansę dostanie już 17 czerwca, gdy podczas gali UFC Fight Night 111 w Singapurze skrzyżuje rękawice ze sklasyfikowanym na 7. miejscu i również niechętnie ustępującym pole w oktagonie Dong Hyun Kimem.

Nikt nie chce słyszeć, jak zawodnicy mówią: „Mogę się bić z każdym”. UFC lubi, gdy rzucasz gościom wyzwania i promujesz się.

– powiedział Covington.

Jestem na to gotowy i jestem gotowy, żeby dać widowisko. Ludzie wiedzą, że gdy przychodzą na moje walki, będą widzieć niezmordowane próby jej skończenia. Nie cofam się, nie daję kroku wstecz – zawsze idę do przodu. Nie mogę się doczekać, aby pokazać nowego Colby’ego Covingtona w Singapurze. Jestem bardziej eksplozywny, udoskonalony. Nigdy nie widzieliście mnie w takiej formie.

*****

Kompendium wiedzy – UFC Fight Night 110

Powiązane artykuły

Back to top button