UFC

UFC Fight Night 104 – wyniki i relacja

Wyniki i relacja z gali UFC Fight Night 104 z Chan Sung Jungiem i Dennisem Bermudezem w rolach głównych.

W walce wieczoru gali UFC Fight Night 104 w Houston skreślany przez bukmacherów, powracający do oktagonu po 3-5- letniej przerwie Chan Sung Jung (14-4) znokautował Dennisa Bermudeza (16-6).

Początek walki należał do Dennisa Bermudeza, który szybkimi kombinacjami kilka razy solidnie wstrząsnął Koreańskim Zombie, próbując też kilka razy schodzić po nogi – ale bez powodzenia.

Koreańczyk jednak najwyraźniej potrzebował tych mocnych ciosów, żeby się przebudzić, bo potem podkręcił tempo, kilka razy trafiając rywala ciosami prostymi. Gdy natomiast Amerykanin ponownie opuścił głowę, skracając dystans z lewym prostym, Jung wystrzelił soczystym podbródkowym, posyłając nieprzytomnego rywala na deski i w ten sposób powrót do oktagonu naznaczając spektakularnym zwycięstwem.

W co-main evencie gali w Houston Felice Herrig (12-6) wypunktowała faworyzowaną Alexę Grasso (9-1).

W pierwszej rundzie nie działo się wiele. Herrig była odrobinę aktywniejsza i agresywniejsza, trafiając nieco częściej. Grasso zaliczyła kilka udanych kontr, ale sprawiała wrażenie przesadnie biernej.

Meksykanka zaatakowała śmielej w drugiej rundzie, ale odsłonięta i wyprostowana, była regularnie kontrowana szybkimi kombinacjami na korpus i głowę przez Amerykankę, a także ciosami w kontrze na kopnięcia. Na koniec rundy, coraz bardziej zdeterminowana, Grasso oddała jeszcze obalenie.

W trzeciej odsłonie lepiej przygotowana kondycyjnie Meksykanka w końcu zaczęła przeważać, coraz częściej trafiając. W oczy rzucało się jednak regularne na przestrzeni całej walki spamowanie kopnięciem wykroczną nogą na głowę, z którego nic nie wychodziło.

Ostatecznie sędziowie wypunktowali walkę dla Felice Herrig w stosunku 2 x 29-28, 30-27. Amerykanka odniosła w ten sposób najcenniejsze zwycięstwo w karierze, jednocześnie serwując Meksykance pierwszą zawodową porażkę.

James Vick (10-1) nie miał większych problemów z pokonaniem Abela Trujillo (15-7), przez pierwsze dwie rundy trzymając go na dystans długimi ciosami i kopnięciami oraz unikając większości – choć nie wszystkich, bo kilka razy zainkasował soczyste uderzenia – krótkich szarż rywala, by w trzeciej rundzie naruszyć go najpierw latającym kolanem, a następnie udusić go brabo w kontrze na próbę desperackiego obalenia. W ten sposób Vick podnosi się po porażce z Beneilem Dariushem, jednocześnie przerywając serię trzech zwycięstw Trujillo.

Debiutant Volkan Oezdemir (13-1) pokonał kontrowersyjną decyzją sędziowską doznającego w ten sposób trzeciej z rzędu porażki Ovince’a St. Preuxa (19-10). Szwajcar zaprezentował się dobrze w pierwszej rundzie, raz za razem zapędzając na rywala na siatkę, gdzie ostrzeliwał go szybkimi kombinacjami. Jednak od drugiej rundy zaczął słabnąć i OSP stopniowo przejmował stery pojedynku w swoje ręce, w końcówce walki będąc nawet bliskim skończenia okrutnie już zmęczonego rywala. Ostatecznie jednak dwaj sędziowie z trzech orzekli o wygranej debiutanta.

Debiutujący w oktagonie Marcel Fortuna (9-1), który nie dość, że wziął walkę w zastępstwie, to jeszcze na co dzień bije się w kategorii półciężkiej – choć równie dobrze mógłby w średniej – znokautował Anthony’ego Hamiltona (15-7).

Brazylijczyk od początku starał się utrzymywać pojedynek na dystans, unikając walki w klinczu z o wiele większym i silniejszym, napierającym rywalem. Zainkasował co prawda kilka ciosów, ale nie zrobiły one na nim większego wrażenia. W wyniku zderzenia głowami doznał jednak dużego rozcięcia pod łukiem brwiowym, ale krew spływała mu obok oka, wobec czego wezwany w pewnej chwili do oktagonu lekarz zgodził się, aby kontynuował walkę. W jednej z akcji szybszy Fortuna naruszył Hamiltona mocnym krosem, ale ten przetrwał. Kilkadziesiąt sekund później było już jednak po walce – Brazylijczyk doskoczył z błyskawiczną kombinacją lewego i prawego, trafiając czysto i posyłając kolosa na deski. Widząc, że Amerykanin jest już skończony, odszedł, nie kontynuując natarcia.

Po walce Fortuna zapowiedział przejście do kategorii półciężkiej.

Jessica Andrade (16-5) pewnie wypunktowała Angelę Hill (6-3), dominując na przestrzeni trzech rund.

W pierwszej odsłonie Andrade nieustannie napierała, szukając drogi do skrócenia dystansu i rozpuszczenia rąk pod siatką – i wiele razy dopięła swego, okrutnie obijając próbującą za wszelką cenę utrzymać pojedynek na środku oktagonu rywalkę. Hill co prawda również w szalonych wymianach pod siatką trafiła kilka razy, a i w dystansie jej ciosy proste chwilami wyglądały dobrze, ale przewaga agresywnej Brazylijki nie podlegała dyskusji.

Druga odsłona również przebiegała pod dyktando Andrade, która inkasowała co prawa ciosy w dystansie od krążącej przy siatce Hill, ale nic sobie z nich nie robiła, napierając jak czołg i raz za razem rozpuszczając ręce w długich kombinacjach na głowę i korpus. Amerykanka wykazywała jednak doskonałą odporność, choć w przeciwieństwie do zaskakująco dobrze prezentującej się od strony kondycyjnej Andrade wydawała się już mocno zmęczona.

W trzeciej rundzie również to Brazylijka dominowała, soczystymi kombinacjami w półdystansie okrutnie obijając Amerykankę i kilka razy mocno nią wstrząsając. Sama zainkasowała co prawda sporo ciosów, niezbyt dbają o defensywę, ale trafiała bez porównania częściej, do samego końca wściekle atakując, by skończyć walkę przed czasem.

https://twitter.com/LegKickTKO/status/828084267662061568

Sędziowie nie mieli wątpliwości, zgodnie przyznając zwycięstwo Brazylijce w stosunku 30-27. Tym samym Andrade bardzo mocno zbliża się do walki o pas mistrzowski kategorii słomkowej z Joanną Jędrzejczyk.

W pojedynku dwóch ciężkich Curtis Blaydes (7-1) od razu przystąpił do działania, skracając dystans i rzucając kilka razy Adamem Milsteadem (8-2) jak kukłą.

Ten jednak starał się walczyć pod siatką o utrzymanie walki na nogach, ale po jednej z kolejnych prób zapaśniczych rywala uszkodził kolano, a jego twarz wykrzywiła się w grymasie bólu. Przetrwał jednak, ale jego prawa noga była w zasadzie bezużyteczna, starał się w ogóle nie przenosić na nią ciężaru ciała. Dotrwał jednak do końca pierwszej rundy – pomimo tego, że cały czas trzymał się za uszkodzone kolano, narożnik wypuścił go do drugiej odsłony, gdzie historia się powtórzyła. Znów walczyło utrzymanie się na nogach pod siatką, ale w pewnym momencie uszkodzone kolano nie wytrzymało i prawdopodobnie pozrywał więzadła – padł na deski, wyjąc z bólu. Sędzia przerwał walkę, a tym samym Blaydes odniósł swoje drugie zwycięstwo z rzędu.

Chas Skelly (17-2) odniósł drugie z rzędu – i szóste w ostatnich siedmiu występach – zwycięstwo, poddając Chrisa Gruetzemachera (13-2)w drugiej rundzie. Skelly zaprezentował poprawioną pod okiem trenera Henriego Hoofta stójkę, ale po kilku wymianach decydował się na obalenia, dominując z góry. Ostatecznie w drugiej rundzie zaszedł Gruetzemacherowi za plecy, zmuszając go do klepania duszeniem.

Pierwsza runda walki debiutującego w oktagonie Ricardo Ramosa (10-1) z Michinorim Tanaką (11-3) przebiegała pod dyktando Brazylijczyka, który przez był stroną atakującą, nieustannie spychając Japończyka do defensywy. Tanaka krążył przy siatce, szukając okazji do przedarcia się przez długie kończyny rywala, ale jedną z takich prób przypłacić soczystym kontrującym prawym, po którym padł na deski. Ramos próbował dobijać go z góry, tracąc na to sporo sił, ale bez powodzenia – mocno jednak naruszył Tanakę.

W drugiej odsłonie Japończyk chętnie inicjował walkę na chwyty, choć po jednej z kotłowanin musiał bronić się – skutecznie – przed balachą. Spędził jednak więcej czasu na górze, a w wymianach kickbokserskich trafiał częściej. Brazylijczyk wydawał się już mocno zmęczony.

Runda trzecia również przebiegała pod dyktando Japończyka. Skupił się co prawda niemal wyłącznie na unikaniu sporadycznych ataków Brazylijczyka – za co sędzia zagroził mu odebraniem punktu – ale i tak trafiał częściej – choć były to wyłącznie punktujące uderzenia – na koniec obalając jeszcze Ramosa, by w ostatnich sekundach rozpuścić ręce.

Sędziowie jednak wypunktowali walkę jednogłośnie na korzyść debiutanta – jeden z sędziów pokusił się nawet o punktację 30-27.

Tecia Torres (8-1) nie miała problemów z wypunktowaniem Bec Rawlings (7-6), będąc znacznie aktywniejszą i precyzyjniejszą na nogach oraz przeważając w walce na chwyty.

W wyróżnionej walce karty UFC Fight Pass Niko Price (10-0) obronił swój nieskazitelny rekord, w ostatniej sekundzie drugiej rundy ciężko nokautując Alexa Morono (13-4). Price miał co prawda wiele problemów w pierwszej rundzie z mobilniejszym i szybszym rywalem, aż dwukrotnie lądując na deskach, ale w drugiej rundzie podkręcił tempo, stopniowo trafiając coraz częściej i ostatecznie ostrą szarżą pod siatką ubijając Morono. Sędzia pierwotnie obwieścił tylko zakończenie rundy drugiej, ale widząc nie będącego w stanie podnieść się Morono, przerwał walkę.

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/828048736769159170

W otwierającym galę pojedynku dwóch walczących o pierwsze zwycięstwo w oktagonie i pozostanie w UFC zawodników Khalil Rountree (5-2) potrzebował jedynie 52 sekund, aby ubić Daniela Jolly’ego (5-2). Ten ostatni szybko poszedł po obalenia, ale Rountree, wycofując się, świetnie trzymał rywala na dystans, odpychając jego głowę i znajdując miejsce i czas na zmieszczenie dwóch soczystych kolan – pierwszego na głowę, które pozbawiło rywala przytomności, i drugiego na korpus.

Wyniki UFC Fight Night 104

Walka wieczoru

145 lbs: Chan Sung Jung (14-4) pok. Dennisa Bermudeza (16-6) przez KO (podbródkowy), R1, 2:49

Co-main event

115 lbs: Felice Herrig (12-6) pok. Alexę Grasso (9-1) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)

Karta główna

155 lbs: James Vick (10-1) pok. Abela Trujillo (15-7) przez poddanie (brabo), R3, 0:49
205 lbs: Volkan Oezdemir (13-1) pok. Ovince’a St. Preuxa (19-1) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)
265 lbs: Marcel Fortuna (9-1) pok. Anthony’ego Hamiltona (15-7) przez KO (ciosy), R1, 3:10
115 lbs: Jessica Andrade (16-5) pok. Angelę Hill (6-3) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)

Karta wstępna

265 lbs: Curtis Blaydes (7-1) pok. Adama Milsteada (8-2) przez TKO (kontuzja), R2, 0:59
145 lbs: Chas Skelly (17-2) pok. Chrisa Gruetzemachera (13-2) przez poddanie (RNC), R2, 2:01
135 lbs: Ricardo Ramos (10-1) pok. Michinori Tanakę (11-3) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)
115 lbs: Tecia Torres (8-1) pok. Bec Rawlings (7-6) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)

Karta UFC Fight Pass

170 lbs: Niko Price (10-0) pok. Alexa Morono (13-3) przez KO (ciosy), R2, 5:00
205 lbs: Khalil Rountree (5-2) pok. Daniela Jolly’ego (5-2) przez KO (kolana), R1, 0:52

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button