
„Nie przestraszyłem się Wilka z Czeczenii, to przestraszę się Marokańczyka?” – Patryk Kaczmarczyk gotowy na Salahdine’a Parnasse’a
Patryk Kaczmarczyk podsumował mistrzowskie zwycięstwo z Adamem Soldaevem na KSW 112 w Szczecinie i zabrał głos nt. potencjalnej walki z Salahdinem Parnassem.
Koncertowy występ dał Patryk Kaczmarczyk w walce wieczoru sobotniej gali KSW 112 w Szczecinie, gdzie skrzyżował rękawice z faworyzowanym Adamem Soldaevem.
Polski zawodnik zaprezentował się doskonale, mocno rozbijając Czeczena i kończąc go w rundzie piątej, a tym samym sięgając po tymczasowy pas mistrzowski.
Podczas spotkania z dziennikarzami po walce – między innymi z Arturem Mazurem z Klatka po Klatce – zwycięzca podziękował za wsparcie swojej ekipie trenerskiej, na czele z trenerem Giermanem Anfinogienowem.
– Żeby zdobyć pas, trzeba zawalczyć jak mistrz – powiedział Patryk o starciu z Adamem. – Czuję się dzisiaj tym mistrzem, czuję, że zachowałem dyscyplinę przez całą długość tej wali – i to było kluczem tak naprawdę, bo walczyć z takim groźnym strikerem, z takim wilkiem… Wiecie, jak to mówią: wilki atakują, kiedy czują strach, a ja od samego początku nie chciałem pokazać tego strachu i wyszedłem tam z agresywnym nastawieniem.
– Wychodziłem do szarży jazdy polskiej i chciałem pokazać całe swoje serce, cały patriotyzm, żeby zdobyć ten pas dla siebie, dla Polski, dla swojego Radomia, dla swoich ludzi, dla Podlesia Dużego, na którym się wychowałem. Zrobiłem to. Naprawdę w sercu niosłem coś dużego.
Polski zawodnik podkreślił, że był doskonale przygotowany na potyczkę z Soldaevem, którego szczegółowo przeanalizował jego sztab trenerski.
– Nie czułem ani przez sekundę, że przegram ten pojedynek – zapewnił. – Przyjmowałem mocne ciosy, ale wizualizowałem sobie to. Wizualizowałem sobie to, że tonę we krwi, padam, wstaję i ciągle widziałem w swojej głowie, jak trafia mnie tym mocnym ciosem i gdzieś ciągle o tym myślałem. Prosiłem Boga, że jeżeli dostanę ten mocny cios, żeby została mi ta świadomość, żebym mógł podnieść się po tych ciosach ewentualnie.
– Tak naprawdę ta moja dyscyplina, którą narzucił mi trener Gierman… Z tym skracaniem przede wszystkim dystansu z głową w dół, bo wiedziałem, że kolana w tempo mi nie wypoluje. Czułem, widziałem jego nogi – jeżeli startował z kolanem, to ja to widziałem, a wiedziałem, że ciosami to zrobi.
Patryk ocenił, że kilka razy Adam był bardzo mocno „podłączony”, ale oddał Czeczenowi, że ten broni nie złożył i pokazał charakter i duszę wojownika. Zaznaczył też jednak, że sam starał się kontrolować swoją agresję, aby nie stracić zbyt wielu sił na próby skończenia rywala.
Zapytany o obrotówkę, którą posłał na deski Soldaeva, Kaczmarczyk zdradził, że w drodze do walki mocno szlifował kilka obrotowych technik, w tym właśnie obrotowe kopnięcie na głowę.
– Miałem wrażenie, że troszkę mnie lekceważą w tym wszystkim – powiedział. – To nic personalnego, bo, jak mówię, duży szacunek. Ale gdzieś czułem, że oni myśleli, że to będzie naprawdę szybka, krótka, łatwa walka. A ja wyszedłem tam gotowy na naprawdę największy możliwy ból.
Nie wiadomo póki co, kiedy Patryk Kaczmarczyk stoczy kolejny pojedynek i kto będzie jego rywalem. Prawowitym mistrzem wagi piórkowej pozostaje niewidziany tamże od ponad dwóch lat Salahdine Parnasse. Niewykluczone jednak, że Francuz w kolejnej walce stanie do obrony pasa w wadze lekkiej – tam w jego kierunku łypie Marcin Held, który w Szczecinie pokonał Mariana Ziółkowskiego.
Zapytany właśnie o Parnasse’a, Kaczmarczyk postawił sprawę jasno.
– Nie przestraszyłem się Wilka z Czeczenii, to myślisz, że przestraszę się Marokańczyka?
Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z BONUSEM DO 300 ZŁ WE FREEBETACH NA START
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.




