UFC

UFC FN: Reyes vs. Prochazka – wyniki i relacja

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC Fight Night: Reyes vs. Prochazka, która odbyła się w Las Vegas.

W walce wieczoru po szalonym widowisku, w którym szala zwycięstwa przechylała się raz w jedną, raz w drugą stronę Jiri Prochazka (28-3-1) spektakularnie znokautował Dominicka Reyesa (12-3). Pełna relacja – tutaj.

W co-main evencie gali Giga Chikadze (13-2) w ledwie 63 sekund ustrzelił kopnięciem na wątrobę Cuba Swansona (27-12). Pełna relacja z walki – tutaj.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN

Początek walki Iona Cutelaby (15-6-1) z Dustinem Jacobym (14-5-1) ułożył się zdecydowanie dla Amerykanina, który zdzielił rywala serią srogich lowkingów i soczystych jabów. Jednak Mołdawianin w końcu wstrząsnął rywala srogimi sierpami, inicjując następnie w klinczu walkę na chwyty. Przewrócił kilka razy Amerykanina, trafiając kilkoma uderzeniami, ale Jacoby wracał na nogi. Nie był jednak w stanie zerwać uchwyt Mołdawianina.

Cutelaba jeszcze kilka razy cisnął rywalem o deski, a gdy ten wracał na nogi przy ogrodzeniu, rąbał go srogimi łokciami. Dominacja Hulka. W końcu jednak Jacoby zdołał się uwolnić, pomagając sobie zresztą nie pierwszym przytrzymaniem siatki. W stójce w ostatnich sekundach zdzielił Cutelabę kilkoma soczystymi prostymi.

Już w pierwszej akcji drugiej rundy Amerykanin poszukał kopnięcia, które Cutelaba wykorzystał do przeniesienia walki do parteru. Jacoby cofnął się na siatkę, gdzie zdołał rozerwać klincz, choć zainkasował na rozerwanie mocne uderzenia.

Mołdawianin poszukał kolejnego sprowadzenia, ale tym razem Amerykanin dobrze się wybronił. W stójce przewagi techniczna i szybkościowa należały do Jacoby’ego, który zdzielił rywala dobrymi lewymi prostymi. Cutelaba poszukał kolejnego obalenia, ale Amerykanin znów się wybronił. Walka trafiła na środek oktagonu. Tam Jacoby trafiał prostymi, podczas gdy Cutelaba poszukiwał sierpowych – i oddać mu trzeba, że kilka razy mocno grzmotnął Amerykanina. Pomimo widocznego zmęczenia i oddawania pola Mołdawianin jednak nadal był w stanie trafiać.

Kilka dobrych prostych wylądowało na szczęce Cutelaby. Jacoby poprawił krzyżowymi! Mołdawianin zachwiał się na nogach, ale odpowiadał, prując jednak powietrze potężnymi sierpami.

Obaj zawodnicy trafili kilkoma uderzeniami na otwarcie trzeciej rundy. To Jacoby wywierał jednak presję, kąsając rywala lewym prostym i szukając okazji na krzyżowego. Mołdawianin był w odwrocie, ale nadal odgryzał się bombami. Nigdzie się nie wybierał. Ba! Zaczął mocno bujać się na lewo i prawo, utrudniając mocno zadanie Amerykaninowi.

Po latającym kolanie Jacoby’ego Cutelaba poszukał klinczu, ale Amerykanin odwrócił go na siatce i sam… Poszukał obalenia! Bez powodzenia. Jednak w ostatnich sekundach Jacoby w końc dopiął swego, obalając Cutelabę przy ogrodzeniu.

Sędziowie nie byli jednogłośni. Wypunktowali… remis! 29-28, 28-29, 28-28.

Sean Strickland (23-3) pewnie wypunktował na pełnym dystansie Krzysztofa Jotkę (22-5). Pełna relacja z walki – tutaj.

Pierwsza runda otwierającej kartę główną walki Meraba Dvalishviliego (13-3) z Codym Stamannem (19-4-1) toczyła się niemal wyłącznie w stójce – a to z uwagi na świetną defensywę zapaśniczą obu zawodników. W stójce to Dvalishvili trafiał nieco częściej – szczególnie prawym prostym – ale wywierający presję Stamann kilka razy grzmotnął Gruzina bardzo mocnymi ciosami, dwa razy nawet nim wstrząsając.

Obaj zawodnicy nie zasypiali gruszek w popiele w drugiej rundzie. Stamann był stroną atakującą, kilka razy ponownie czystymi ciosami dosięgając rywala, ale to Dvalishvili zanotował kilka obaleń – choć nie był w stanie utrzymać rywala na dole, a dwa razy po kotle zapaśniczym skończył na plecach.

W trzeciej rundzie Stamann nadal napierał, ale to poniewierający się po oktagonie jak szalony i chaotyczny w swoich poczynaniach Dvalishvili częściej trafiał w stójce. Natomiast Amerykanin wybronił się przed wszystkimi próbami obaleń ze strony Gruzina, dwukrotnie świetnie go przetaczając i kończąc na górze.

Sędziowie wskazali jednogłośnie (2 x 29-28, 30-27) na odnoszącego szóste zwycięstwo z rzędu Meraba Dvalishviliego.

W wyróżnionej walce karty wstępnej Luana Pinheiro (9-1) najpierw popisała się kilkoma fantastycznymi rzutami, a następnie dała popis swoich umiejętności aktorskich, po nielegalnym kopnięciu Randy Markos (10-11-1) wcielając się w żeńskiego Aljamaina Sterlinga. Opłaciło się – wygrała przez dyskwalifikację.

Pierwsza runda walki Kaia Kamaki III (8-3) z TJ-em Brownem (14-8) toczyła się przede wszystkim w stójce, gdzie obaj zawodnicy wymieniali się ciosami i kopnięciami. Kamaka był nieco agresywniejszy, wywierając presję i trafiając soczystszymi uderzeniami, ale Brown nadrabiał aktywnością.

Początek drugiej odsłony należał do Browna, który szybkimi kombinacjami kilka razy mocno zdzielił Kamarę, dwukrotnie nawet odrobinę go naruszając. Hawajczyk przetrwał jednak trudne chwile i sam soczystym prawym sierpem posłał rywala na deski. Kamaka spędził na górze kilkadziesiąt sekund, ale nie zagroził rywalowi – sam musiał natomiast bronić się przed kimurą.

Gdy walka wróciła na nogi, obaj zawodnicy mieli swoje dobre momenty, a Brown zaliczył jeszcze obalenie.

W trzeciej odsłonie akcja toczyła się głównie w parterze, a tam przewagę miał Kamaka, spędzając na górze sporo czasu. W stójce obaj zawodnicy rozpuszczali ostro ręce, nieszczególnie kalkulując.

Sędziowie niejednogłośnie wskazali na TJ-a Browna w stosunku 2 x 29-28, 27-30. Tym samym Brown odniósł pierwsze zwycięstwo pod sztandarem UFC, prawdopodobnie ratując się przed zwolnieniem po dwóch porażkach.

Andreas Michailidis (12-4) od pierwszych sekund walki z KB Bhullarem (8-1) wywarł presję, zmuszając przeciwnika do krążenia przy ogrodzeniu. Grek atakował krótkimi, intensywnymi zrywami, rozpuszczając ostre sierpy z morderczymi intencjami. Jedną z takich akcji mocno wstrząsnął hinduskim Kanadyjczykiem, ale ten przetrwał.

Gdy walka wróciła na środek oktagonu, nadal to do Greka należała inicjatywa. Zaskoczył Bhullara kopnięciem na głowę ukrytym za ciosami, ruszając później z ostrą kanonadą. Kilka bomb doszło szczęki Kanadyjczyk, ale ten przetrwał. Walka trafiła do parteru, gdzie Michailidis zaszedł rywalowi za plecy, ale nie zdołał go skończyć.

W drugiej odsłonie tempo walki nieco spadło, ale inicjatywa nadal należała do Michailidisa, który miarowo nacierał, co jakiś czas rozpuszczając ostre sierpy w kombinacjach. Kilka z nich doszło celu. Bhullar starał się opędzać od rywala kopnięciami, ale bez większych sukcesów – większość szyła powietrze daleko od celu.

W trzeciej rundzie nie działo się wiele. Michailidis nacierał, ale nie był tak aktywny. Bhullar wyprowadzał masę różnorodnych kopnięć, ale tylko te niskie przynosiły mu pewne sukcesy. Pomimo iż wyraźnie przegrał dwie pierwsze rundy, nie podjął ryzyka skończenia walki.

Sędziowie orzekli jednogłośnie o wygranej Andreasa Michailidisa w stosunku 2 x 30-27, 29-28. Grek powraca tym samym na zwycięskie tory po przegranym debiucie z Tomem Breese.

Bilans KH Bhullara w UFC wynosi 0-2.

Początek walki otwierającej galę pomiędzy Luke’iem Sandersem (13-5) i Felipe Coralesem (10-2) ułożył się zdecydowanie pod dyktando tego pierwszego. Już w jednej z pierwszych wymian Amerykanin zdzielił rywala serią dobrych ciosów w odpowiedzi na próbę kopnięcia. Z czasem poprawił serią kolejnych uderzeń, posyłając Colaresa na deski.

Sanders rzucił się za naruszonym rywalem z uderzeniami, ale Brazylijczyk przetrwał. Z czasem walka wróciła na nogi – dominacja Sandersa nie podlegała tam dyskusji. Amerykanin rozpuszczał ostre kombinacje, raz za razem dosięgając rywala bombami. Wydawało się, że od zwycięstwa dzielić może go jedno dobre uderzenie.

Jednak Brazylijczyk nigdzie się nie wybierał. Pomimo porozbijanej i zakrwawionej już twarzy odpowiedział kilkoma soczystymi ciosami, na chwilę wstrząsając nawet słabnącym – wystrzelał się, próbując skończyć walkę? – Sandersem.

Pierwsze dwie minuty drugiej rundy należały do Amerykanina, który zdzielił Brazylijczyka kilkoma mocnymi ciosami. Colares nie składał jednak broni, odpowiadając kopnięciami na korpus, szukając ciosów, wywierając presję.

Z czasem szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę Colaresa – i to zdecydowanie! Brazylijczyk wyniósł Amerykanina, przeniósł go przez cały oktagon do swojego narożnika, tam ciskając nim o deski. Poszukał duszenia zza pleców, a potem rozpłaszczył Sandersa na brzuchu, zasypując go gradem uderzeń. Sędzia był bliski przetrwania zawodów, ale tego nie uczynił, choć Amerykanin nie poprawiał swojej fatalnej pozycji, zasłaniając tylko głowę.

Pierwsza połowa trzeciej rundy należała do Sandersa. Amerykanin trafiał częściej ciosami, dobrze bronił się przed ofensywnymi próbami zapaśniczymi Colaresa. Jednak presja ze strony Brazylijczyka – porozbijanego, ale ciągle nacierającego – nie słabła. Jednak z każdą sekundą obaj zawodnicy byli coraz bardziej zmęczeni. Uderzali jakby w zwolnionym tempie.

Na 40 sekund przed końcem zawodów Brazylijczyk przewrócił rywala, zachodząc mu za plecy. Zdzielił go kilkoma uderzeniami, ale Sanders zdołał wrócić na nogi, choć na środku oktagonu zainkasował jeszcze kilka uderzeń.

Sędziowie wskazali jednogłośnie w stosunku 3 x 29-28 na Felipe Coralesa. Brazylijczyk powrócił w ten sposób na zwycięskie tory po porażce z Montelem Jacksonem, wyrównując swój bilans w UFC na 2-2.

Dla Luke’a Sandersa jest to druga porażka z rzędu i trzecia w ostatnich czterech występach.

Wyniki UFC Fight Night

Walka wieczoru

205 lbs: Jiri Prochazka (28-3-1) pok. Dominicka Reyesa (12-3) przez KO (obrotowy łokieć), R2, 4:29

Co-main event

145 lbs: Giga Chikadze (13-2) pok. Cuba Swansona (27-12) przez KO (kopnięcie na wątrobę), R1, 1:03

Karta główna

205 lbs: Ion Cutelaba (15-6-1) vs. Dustin Jacoby (14-5-1) zakończone niejednogłośnym remisem (29-28, 28-29, 28-28)
185 lbs: Sean Strickland (23-3) pok. Krzysztofa Jotkę (22-5) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
135 lbs: Merab Dvalishvili (13-3) pok. Cody’ego Stamanna (19-4-1) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)

Karta wstępna

115 lbs: Luana Pinheiro (9-1) pok. Randę Markos (10-11-1) przez dyskwalifikację (kopnięcie w głowę w parterze), R1, 4:16
145 lbs: TJ Brown (15-8) pok. Kaia Kamakę III (8-4) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 27-30)
125 lbs: Luana Carolina (7-2) pok. Polianę Botelho (8-4) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)
115 lbs: Loma Lookboonmee (6-2) pok. Sam Hughes (5-3) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
185 lbs: Andreas Michailidis (13-4) pok. KB Bhullara (8-2) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
145 lbs: Felipe Corales (10-2) pok. Luke’a Sandersa (13-5) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

*****

Dyrygent oktagonu

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button