UFC

„Ze mną to nie przejdzie” – Mike Perry łypie w kierunku pięciu rywali

Mike Perry opowiedział o potencjalnych rywalach, z którymi najchętniej stoczyłby kolejne starcie pod banderą UFC.

Powróciwszy na zwycięskie tory podczas kwietniowej gali UFC on ESPN+ 8 w Sunrise, gdzie po dobrym starciu – nagrodzonym bonusem – wypunktował Alexa Oliveirę, cieszący się nieustającą popularnością Mike Perry sposobi się już do powrotu.

Zobacz także: Khabib komentuje zwycięstwo Fergusona z Cerrone i zabiera głos na temat rewanżu z McGregorem

Jestem gotowy. Jestem gotowy.

– powiedział Platynowy w MMAJunkie Radio.

First Round Management to wie. Rozmawiają. Słyszałem, że UFC wywiera presję, żebym wyzywał całą dywizję do walki na Twitterze. I robię to, każdego dnia pieprzę bzdury. I goście odpowiadają. Handz of Steel Neal napisał. To byłoby ciekawe. Ludzi mogłoby to zaciekawić. Vicente Luque ma serię zwycięstw i to też byłoby dla mnie bardzo ciekawe.

Nieprzypadkowo właśnie o Vicente Luque i Geoffreyu Nealu wspomniał, bo dwójka ta zdążyła już wyrazić w mediach zaprosić go w oktagonowe tany.

Handz of Steel może pochwalić się serią trzech dominujących zwycięstw, natomiast Brazylijczyk wygrał aż pięć ostatnich walk, czym utorował sobie drogę na 15. miejsce w rankingu wagi półśredniej. Perry nie ma jednak wątpliwości, że styl walki Luque nie wróżyłby mu dobrze, gdyby obaj znaleźli się w oktagonie.

Gość rozpuszcza ręce, ale… Ze mną nie chcesz tego robić.

– powiedział Perry o Luque.

Rozpuszczał ręce w walce z Bryanem Barbereną. Oglądałem to i myślę sobie: Święty Boże! Byłoby pozamiatane. Jeśli ktokolwiek otwiera się tak bardzo, żeby mnie trafić… A swoją drogą, to kolejna rzecz z tej walki z Donaldem Cerrone. W ogóle się nie otworzył. Nie uderzyliśmy się nawzajem. Trochę próbowałem go trafić, ale był grappling, a w parterze trudno tak naprawdę kogoś uderzyć.

Tak czy inaczej, Vicente Luque nie chce dymów. Jeśli chce, dzwoń, podpisujemy kontrakt i ustawiamy to. Nie dbam o to.

Platynowy nie ukrywa też jednak, że z nieskrywaną przyjemnością stanąłby do rewanżowego starcia ze swoim ostatnim pogromcą, Donaldem Cerrone. Jest przekonany, że tym razem nie popełniłby błędu, który przypłacił porażką przez poddanie. Powróciwszy do Kalifornii, szlifuje bowiem parter jak zły i czuje się też doskonale pod względem mentalnym.

Nie miałby też absolutnie nic przeciwko, aby pomścić inną porażkę – pierwszą w karierze, jaką w grudniu 2016 roku w Kalifornii zadał mu Alan Jouban. Najchętniej również w Kalifornii przy okazji gali UFC 241 w Anaheim.

Przegrałem tam pierwszą walkę w karierze z Jobuanem.

– powiedział.

Uciekał cały czas i udało mu się. No, ale jest dobry, wypunktował mnie. Pozwólcie mi jednak walczyć z nim jeszcze raz. Jego szczęka nawet dała radę w ostatnim starciu, które przegrał z tym czarnym gościem.

To jednak nie wszystko. Mike Perry łypie też bowiem w kierunku sposobiącego się powoli do powrotu do akcji Darrena Tilla, z którym łączy go barwna historia medialna.

*****

Lowking.pl trafia na Patronite.pl – oto dlaczego

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button