UFC

Neil Magny komentuje decyzję narożnika o nieprzerwaniu walki z Santiago Ponzinibbio

Neily Magny opowiedział o przegranej przez nokaut walce z Santiago Ponzinibbio podczas gali UFC Fight Night 140 w Buenos Aires.

Neil Magny nie będzie miło wspominał drugiej w karierze walki wieczoru w oktagonie UFC. Podczas gali UFC Fight Night 140 w Buenos Aires przegrał bowiem z kretesem z Santiago Ponzinibbio, padając na deski bez życia w czwartej rundzie starcia.

Walka nie układała się po myśli Amerykanina od samego początku, bo już w jednej z pierwszych akcji Argentyńczyk trafił go czystym lewym prostym w oko, co – jak przyznał podczas konferencji prasowej po gali pokonany – odbiło się na jego dyspozycji.

Gość ma niesamowite wyczucie i precyzję w swoich ciosach.

– stwierdził Magny.

Wyprowadził tego lewego prostego i trafił mnie prosto w oko. Trudno było mi cokolwiek widzieć, ale czapki z głów przed nim. Wyprowadził ten cios perfekcyjnie. Trafił idealnie tam, gdzie powinien był trafić.

„Dostawiłem tylko łokieć i upadł – nie moja wina!” – Johnny Walker podsumował rewelacyjny debiut w UFC

Ponzinibbio okrutnie okopywał też wykroczną nogę Magny’ego, kilka razy wręcz ścinając go z nóg. Z każdą rundą praca na nogach Amerykanina była w rezultacie coraz mniej efektywna – a dochodziło wręcz do tego, że miał problemy w opieraniu ciężaru ciała na tej okopanej.

Jego jab był w tym wszystkim najważniejszy.

– przyznał Amerykanin.

Idealnie nim trafiał. Gdy trafił mnie w oko, miałem problemy z widzeniem, a potem wykonał kawał dobrej roboty, wyczuwając moje jaby i kontrując je kopnięciami na nogi. Wydaje mi się, że zdołał skontrować kopnięciami większość moich jabów, w ten sposób je wykluczając. Nie miałem więc ofensywy i byłem zmuszony, żeby się wycofywać.

Po walce pojawiło się sporo komentarzy krytykujących narożnik Amerykanina, który widząc bezradność swojego zawodnika i kolejnej przyjmowane przezeń razy, nie zdecydował się przerwać walki. Magny ma jednak w temacie zupełnie inne zdanie.

Kto mieczem wojuje, od miecza ginie.

– powiedział.

Gdy tam jestem, wiem, że muszę się cały czas bronić. Jeśli więc nadal tam jestem, to znaczy, że walczę. Jeśli znajduję się w położeniu, w którym nie mogę się bronić, to decyzja należy do mnie lub do sędziego. Byłbym sobą bardziej zawiedziony, gdybym się poddał albo gdyby moi trenerzy przerwali to przedwcześnie. Wolę dać z siebie wszystko i walczyć do końca.

*****

„Jeśli UFC nie da mi titleshota, chcę zwycięzcę tej walki!” – Santiago Ponzinibbio o planach po gali w Buenos Aires

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button