KSWPolskie MMA

„Zauważyłem, że nikt o tym nie mówi” – Marian Ziółkowski krytycznie o morderczych żądzach Roberto Soldicia przy dobijaniu Mameda Khalidova

Marian Ziółkowski zdradził, co najbardziej nie spodobało mu się w zachowaniu Roberto Soldicia w walce z Mamedem Khalidovem.

W walce wieczoru zeszłotygodniowej gali KSW 65 w Gliwicach na drugim mistrzowskim tronie rozsiadł się Roberto Soldić. Dzierżący dotychczas pas wagi półśredniej Chorwat ustanowił też swoje panowanie w średniej, brutalnie w drugiej rundzie nokautując Mameda Khalidova.

O ten właśnie pojedynek, o którym mówi się dzisiaj na nadwiślańskiej scenie najwięcej, zapytał innego mistrza – rozdającego karty w wadze lekkiej Mariana Ziółkowskiego – w programie Klatka po klatce Artur Mazur.

– Nie jestem zaskoczony – powiedział Golden Boy. – Pomimo olbrzymiej sympatii, co jest nawet za mało powiedziane, że „sympatii”… (Mamed) jest wzorem gościa, który – poza oczywiście UFC, bo zawsze patrzyłem na UFC – ale jeśli chodzi o KSW, to Khalidov robił największe wrażenie i był naprawdę dla mnie wzorem.

– Jednak patrząc tak analitycznie, widziałem, że Soldić jest faworytem. Jest młodszy, rozpędzony, agresywny. Nie przegrywa. Przegrał tylko z Du Plessisem po dobrej walce, ale potem mu się zrewanżował. Patrząc statystycznie na prawdopodobieństwo, to nie można było być tu zaskoczonym.

Marian przyznał, że następnego dnia po gali był mocny zmieszany i przybity. Źle się czuł, nie mógł w nocy spać.

– To pokazuje, jakie to MMA jest dziwne – powiedział. – Lata mijają i każdego wiek dopadnie. Każdego dopadnie czy porażka, czy taki dołek. To takie przybijające.

Marian Ziółkowski zwrócił jednak uwagę na jeszcze jeden aspekt pojedynku Roberto Soldicia z Mamedem Khalidovem – a mianowicie jego ostatnie sekundy…

– Muszę to powiedzieć, bo zauważyłem, że nikt o tym nie mówi – rzekł warszawiak. – Nie podobało mi się, że Soldić go tak dobijał.

– Soldić nie jest zawodnikiem, który ma trzecią czy dziesiątą walkę w karierze, tylko już troszeczkę tych walk nabił. To też nie jest zawodnik, który pierwszy raz kogoś znokautował i nie wie, jak zachowuje się gość znokautowany.

Ziółkowski nie ma wątpliwości, że Soldić mógł poskromić swoje mordercze żądze, powstrzymując się przed ostatnim uderzeniem.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

– Soldić jest zawodnikiem, który często nokautuje, który jest przyzwyczajony do tego, że ktoś pada – powiedział Marian. – I to się czuje. Ja nie jestem zawodnikiem, który wiele razy znokautował, ale jednak po kilku nokautach już człowiek mniej więcej widzi, jak drugi się układa. Mniej więcej to można wyczuć, czy ten drugi zawodnik jest w walce.

– Oczywiście nie można ryzykować i nieraz można przespać ten moment, czego mam świadomość, ale jednak pewne rzeczy można dostrzec. W telewizji widziałem, że było tak: Soldić trafił go lewym i już po tym lewym Mamed był praktycznie wyłączony. I potem poszedł młotek. I uważam, że za ten młotek nie można Soldicia winić, bo wiadomo, pierwsza myśl: dobić.

– Po tym młotku już było widać, że Mameda nie ma. Widziałem to w telewizji, więc i Soldić to widział, stojąc nad Mamedem. Potem poszedł drugi młotem, a potem sędzia wszedł… Wyraźnie sędzia wszedł, a on jeszcze szukał, żeby go tam trafić. Nie podobało mi się to.

– Ok, może Soldic jest super agresywny i nie kontroluje siebie, ale skoro tak wszędzie mówił o tym szacunku do niego, a po walce tak uciszał wszystkich, pokazywał, że się nie cieszy. A jednak w tej sytuacji wydawało mi się to zbyt brutalne, zbyt agresywne. To już nie było potrzebne, bo widać było po tym pierwszym dobiciu, że Mameda już nie ma w tej walce. I to nie było tak, że nie ryzykował, żeby nie wstał. Mameda już nie było w tej walce i to było widać. A on poszedł z drugim młotkiem, a jak sędzia wszedł, to jeszcze szukał, żeby go trafić. To mi się nie podobało.

– Ale poza tym Soldić jest mocny. Tak, jak powiedziałem, nie wiem, czy w Polsce ktokolwiek może go pokonać.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Marian Ziółkowski wie, co mówi, bo chociażby w niedawnym rewanżu z Romanem Szymańskim po posłaniu rywala na deski, nie chciał go dobijać, czyniąc to dopiero z uwagi na nieprzerywającego zawodów sędziego.

Kolejny pojedynek Golden Boy stoczy 15 stycznia w Szczecinie. W walce wieczoru gali KSW 66 stanie do drugiej obrony tytułu mistrzowskiego wagi lekkiej, tym razem przed zakusami Borysa Mańkowskiego.

Cały wywiad poniżej.

Rośnie kurs na Jana Błachowicza – Polak już tylko minimalnym faworytem w starciu z Aleksandarem Rakiciem!

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 3

    1. A ja się z Marianem w zupełności zgadzam. Pamiętam jaka była swojego czasu nagonka na Anzora za dobicie Svodoby pomimo, że to była jego 4 walka, a tutaj doświadczony zawodnik dobija dwa razy chociaż już widać, że Mamed nieprzytomny i nikt nawet o tym nie wspomniał. I to że to taki sport to dla mnie nie jest argument, bo pełno jest sytuacji w których zawodnicy nie dobijają jeśli nie ma takiej potrzeby, chociaż spokojnie mogliby kilka młotków umieścić zanim sędzia by zareagował.

  1. Tu nie chodzi o brutalność. Chyba każdy kto uprawia albo ogląda ten sport jest świadomy, że to nie szachy i tu się leje krew.
    Gdyby nie sędzia to by na pewno siadł trzeci a może i czwarty cios…
    Dobrze,że nie sędziował Yamasaki.

Dodaj komentarz

Back to top button