UFCZapowiedzi gal UFC

Przed burzą – TUF 18 Finale, Diaz vs Maynard

W nocy z soboty na niedzielę odbędzie się finałowa gala osiemnastej edycji The Ultimate Fighter.

Z dziesięciu walk zaplanowanych na gali cztery odbędą się w ramach TUFa 18, w którym dzieliły i rządziły Ronda Rousey oraz Miesha Tate – jako jednak, że ostatnim TUFem, jaki oglądałem, był pierwszy brazylijski, w którym zwyciężyli Rony Jason oraz Cezar Ferreira, to w zapowiedzi sobotniej gali pominiemy rzeczone cztery pojedynki, skupiając się na sześciu pozostałych, które z TUFem nie mają nic wspólnego i rekompensując sobie to szczegółową analizą walki wieczoru.

Przypominam, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

WALKA WIECZORU

155 lbs: Nate Diaz vs Gray Maynard

Najważniejszą walką gali będzie starcie pomiędzy Natem Diazem oraz Gray’em Maynardem. Obaj zawodnicy ostatnio nie zachwycają i zrobią wszytko, by powrócić do wygrywania.

Młodszy z braci Diaz najpierw przegrał walkę o pas z Bensonem Hendersonem, będąc całkowicie zdominowanym na pełnym dystansie, by potem po raz pierwszy w swojej karierze przegrać przez (T)KO w boju z Joshem Thomsonem. Henderson obnażył – po raz kolejny – poważne braki zapaśnicze Diaza oraz nieumiejętność blokowania lowkingów, która zresztą wynika w głównej mierze z samej pozycji, jaką w stójce przyjmują bracia Diaz, stojąc zwróceni bokiem do swoich rywali, z wykroczną stopą skierowaną do środka – dzięki temu zyskuj na zasięgu ich prawy prosty (są mańkutami), ale ogromnym kosztem, jaki za to płacą, jest niemożność blokowania lowkingów. Josh Thomson natomiast poszedł w ślady Carlosa Condita z walki z Nickiem Diazem, udowadniając, że nieustanne schodzenie do swojej lewej strony (zatem od mocniejszej ręki Diazów), powoduje, że bracia całkowicie gubią się, nie będąc w stanie nadążyć za tak poruszającym się rywalem.

Swoich ostatnich dwóch starć do udanych nie zaliczy również Gray Maynard. Najpierw pokonał co prawda niejednogłośną decyzją Clay’a Guidę, ale nie był w stanie ustrzelić szybkiego i unikającego walki Carpentera. Po prawie rocznej absencji powrócił do oktagonu w starciu z rewelacją wagi lekkiej, TJ Grantem. Początek walki nie wskazywał na to, że zakończy się ona dla Amerykanina szybko i brutalnie. Maynard trafił kilkoma mocnymi ciosami, demonstrując niezłą dynamikę – choć nie zrobiły one większego wrażenia na wyraźnie górującym nad nim pod względem warunków fizycznych Grancie. Później jednak Gray nie wytrzymał nieustannej presji Kanadyjczyka, przyjął mocny prawy prosty, potem potężny prawy na korpus. Po kolejnym prawym prostym na szczękę wylądował już na deskach i pomimo prób kontynuowania walki nie był w stanie efektywnie się bronić, lądując jeszcze dwa razy na deskach – potem do akcji wkroczył sędzia, przerywając tą nierówną już wówczas walkę. TJ Grant nie ma w zwyczaju odpuszczać, gdy widzi naruszonych rywali.


Nate Diaz w drugim starciu z Gray’em Maynardem raz po raz nurkował pod ciosami tego ostatniego. Ma to sens, pod warunkiem, że jest przeplatane z innymi technikami służącymi unikaniu ciosów. Na początku jednak taktyka ta zdawała dla Diaza egzamin…

Bohaterowie walki wieczoru finałowej gali TUF 18 mierzyli się już dwukrotnie – najpierw w ramach TUFa lepszy okazał się Diaz, który poddał Maynarda, natomiast w 2010 roku niejednogłośne zwycięstwo zanotował ten ostatni po odrobinę tylko kontrowersyjnym werdykcie. Zwróćmy uwagę, że po tym jak Nate poddał Gray’a w TUFie, w ich drugim starciu amerykański zapaśnik nie spróbował ani jednego obalenia, a mając w pewnym momencie Diaza na plecach, nie wszedł do jego gardy, pozwalając mu wstać. Cała praktycznie walka toczyła się w stójce, gdzie obaj zawodnicy wymieniali przede wszystkim ciosy, z rzadka tylko odwołując się do kopnięć.


W połowie pierwszej rundy Maynard zaczął jednak wyciągać z tego wnioski, uderzając nieco niżej prawym. W drugiej rundzie natomiast wykorzystał ten nawyk swojego rywala, przechwytując jego głowę i powalając kolanem.

Jaki gameplan tym razem będzie miał Gray Maynard? Czy nadal ma w pamięci, jak musiał klepać przed kilkoma laty i po raz kolejny zdecyduje się na walkę w stójce, czy też tym razem zaprzęgnie do działania swoje zapasy, kładąc Diaza na plecach raz po raz? Benson Henderson i w mniejszym stopniu Josh Thomson udowodnili przecież, że nie taki Diaz straszny z pleców, jak mogłoby się wydawać. Czy jednak to wystarczy, by Maynard poszedł w ich ślady? Przypuszczam, że tak się nie stanie i Bully do sprowadzeń będzie odwoływał się co najwyżej w końcówkach rund. Jego druga walka z Nathanielem pokazała bowiem, że Maynard jest w stanie nawiązać równorzędną walkę w stójce. Ba, w tamtejszym boju był w tej płaszczyźnie po prostu lepszy. Wbrew pozorom bowiem Maynard to całkiem niezły bokser – dysponuje niezłym balansem, szerokim wachlarzem ciosów i momentami całkiem niezłą pracą nóg (kontrolowaniem dystansu). Jego problemem jest jednak to, że rzadko przygotowuje akcje, na ogół uderzając z pełną mocą, co kosztuje sporo energii. Walka z Diazem odbędzie się jednak na dystansie trzech rund, więc o kondycję Maynard nie musi się jakoś specjalnie martwić.


W starciu z Joshem Thomsonem przewidywalność i powtarzalność Nate’a Diaza okazały się jego gwoździem do trumny. Już w pierwszej rundzie nadział się na dwa highkicki – w drugiej kolejny celny Thomsona zapoczątkował jego koniec.

Myślę, że Nate Diaz chciałby sprowadzić tą walkę do parteru, co jednak będzie szalenie trudne, biorąc pod uwagę jego nieistniejące ofensywne zapasy w konfrontacji z defensywnymi zapasami Maynarda. Młodszy Diaz będzie zatem musiał jak najszybciej wyczuć dystans i korzystać ze swoich ciosów prostych i dużej przewagi zasięgu, którą będzie dysponował. Dodatkowo, jest mańkutem, co powinna grać na jego korzyść – na co dzień wszak sparuje z klasycznie ustawionymi rywalami, podczas gdy klasycy znacznie rzadziej z mańkutami. Mimo to w stójce recepta na Nate’a jest prosta jak konstrukcja cepa – nieustannie schodzić od jego lewej, mocniejszej ręki, korzystać z lowkingów i przy każdej nadarzającej się okazji karać Diaza za regularne nurkowanie przed ciosami do swojej lewej – czy to podbródkowym, wysokim kopnięciem czy kolanem.

Oczywiście, psychicznie to Diaz wydaje się zdecydowanie mocniejszy – i czynnik ten jak najbardziej może okazać się decydującym. Diaz może przyjąć masę ciosów i nadal atakuje, wywiera presję, nie załamuje się. Z drugiej strony, jestem w stanie wyobrazić sobie scenariusz, w którym po przyjęciu kilku prostych Nate’a Maynard „zamyka się w sobie” i do końca walki nie potrafi odnaleźć rytmu, przegrywając na punkty lub wpadając pewnym momencie w firmową gilotynę Nate’a. Myślę jednak, że zapaśnik pójdzie po rozum do głowy i zrobi wszystko, by skorzystać z gotowych wzorów na pokonanie braci Diaz. Braci, którzy pozostają konsekwentni w sposobie, w jaki toczą swoje pojedynki, stając się całkowicie przewidywalnymi dla swoich oponentów. Mam wrażenie, że zostali oni już rozczytani z każdej strony i czasy ich triumfów minęły bezpowrotnie – luki, które pozostawiają w swojej obronie, są aż nadto widoczne. Naturalnie, istnieje niewielka – ale jednak! – szansa na to, że w starciu z Maynardem zobaczymy innego Diaza (na przykład, odrobinę bardziej frontalnie ustawionego względem rywala, co pomogłoby mu w blokowaniu lowkingów, choć skróciło zasięg), ale nie spodziewam się, by na tym etapie kariery doświadczeni i zaprawieni w bojach zawodnicy ze Stockton byli w stanie poczynić na tyle duże zmiany w sposobie walki, by mogły one zaskoczyć jakiegokolwiek solidnego zawodnika – a do takich bez wątpienia zalicza się Gray Maynard. Stary i uparty pies nie nauczy się nowych sztuczek.

Zwycięzca: Gray Maynard przez decyzję.

1 2 3Następna strona

Powiązane artykuły

Komentarze: 14

    1. Na początku też myślałem o Diazie, ale później na chłodno przeanalizowałem ten pojedynek i doszedłem do wniosku, że nie warto. Dlaczego?

      -Diaz to zawodnik do bólu schematyczny, a Maynard walczył z nim już dwa razy. Co za tym idzie, zna go dobrze, więc nie powinien być łatwym celem dla jego boksu i innych sztuczek.

      -Obydwoje nie są mistrzami defensywy, ale jeśli Gray’owi nie będzie dobrze szło w stójce, to zawsze będzie mógł użyć swoich zapasów, żeby zapunktować w oczach sędziów. Jeśli natomiast Diaz będzie zbierał w stójce, to nie obali Maynarda i nie zmieni płaszczyzny walki. Oczywiście istnieje ryzyko poddania z pleców, ale nie jest ono tak spore, żeby olać kurs ≈1.7.

      -Sędziowie nie lubią młodego Diaza i jak prześledzi się jego karierę w UFC, to przegrał wszystkie wyrównane walki na kartach sędziowskich. Podejrzewam, że jeśli walka znowu będzie wyrównana, to Diaz po raz kolejny nie będzie miał szczęścia.

      Podsumowując te trzy punkty, bardziej podoba mi się kurs na Maynarda. Uważam, że ma więcej atutów po swojej stronie i jak nie zrobi niczego głupiego, to powinien dać rade. Jednocześnie nie polecam obstawiania tej walki, bo nie ma tutaj wyraźnego faworyta.

  1. Osobiście również kibicuję Diazowi, co nie zmienia faktu, że minimalnym faworytem jest dla mnie Maynard z powodów, o których w tekście.

    Gala faktycznie najsłabsza w tym roku, ale dla mnie tylko dlatego, że TUFowa w odniesieniu do tej edycji, której nie widziałem nawet w przerywnikach.

  2. Przy okazji, pisząc tą zapowiedź, nie znałem kursów bukmacherskich. Ciekawe doświadczenie ;) Dzięki temu, zaglądając wczoraj na betsafe, nie miałem wątpliwości, na kogo postawić, porównując swoje typy z kursami:

    – singiel na Niinimakiego,
    – singiel na Harrisa
    – potrójny Blanco + Spencer + Benoit

  3. Patrząc na rozpiskę dzisiejszej gali, to można się zastanowić kiedy większość walk na gali, to będą walki kobiet. Rozumiem UFC, że tak promują walki kobiet, bo jest zainteresowanie, więc to wykorzystują. Ale nie bardzo rozumiem zainteresowanie fanów walkami kobiet, jest dużo lepszych sposobów na oglądanie kobiet, i to piękniejszych kobiet. Dla mnie walczące kobiety, są średnio kobiece. Chyba, że jest inny powód zainteresowania walkami pań, ale nie sądze.

  4. Chyba jest to pierwsza gala UFC od kilku lat, której zwyczajnie nie chce mi się oglądać :) Tak też uczynię. Podziwiam naiver, że chciało Ci się włożyć tyle pracy, aby pisać o tak mało emocjonującej (przynajmniej dla mnie) rozpisce :)

  5. No zabraklo szczescia tym razem. Blanco by to wygral, ale sluszne DQ. Pytanie czy Akira nie aktorzyl po tym kolanie?

    Maynard dno totalne. Jest niesmak, bo najpierw chcialem postawic na Diaza. Takie zmiany zdania jednak rzadko koncza sie dobrze. Za tydzien bedzie lepiej.

  6. Nie obejrzałem jeszcze gali, więc o niej jak nadrobię..

    Comber, nietufowe walki zawsze mnie interesują. TUFowe sobie odpuściłem, bo nie oglądałem TUFa i nie miałem żadnej ochoty tego nadrabiać, a nie będę pisał o gościach, których w ogóle nie widziałem.

    Przy okazji sorry za opóźnienie z bluzami – jutro puszczam ostatnie nagrody, a już za kilka dni ruszamy z drugim sezonem Ligi :)

Dodaj komentarz

Back to top button