UFC

UFC Fight Night 89 – MacDonald vs. Thompson – wyniki i relacja

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC Fight Night 89 – MacDonald vs. Thompson z udziałem Krzysztofa Jotki.

170 lbs: Stephen Thompson (13-1) > Rory MacDonald (18-4) – decyzja jednogłośna

Obaj zawodnicy rozpoczęli pojedynek bardzo spokojnie. Minutę po rozpoczęciu walki MacDonald spróbował wkręcenia się po nogę rywala w stylu Imanariego, ale Amerykanin zdołał się wyswobodzić. W stójce pojedynek przypominał partię szachów, a obaj wyraźnie próbowali się nawzajem rozczytać. Amerykanin był jednak odrobinę aktywniejszy ze swoimi atakami, trafiając kilkoma lowkingami i kopnięciami bocznymi na korpus. MacDonald nie dawał mu jednak żadnych okazji do ulubionych przezeń kontr.

W początkowej fazie drugiej rundy Kanadyjczyk prezentował się odrobinę lepiej, wywierając presję i częściej atakując boksersko. Spróbował też obaleń i trzeciego już wkręcenia się po nogę Wonderboy’a, ale nic z tego nie wyszło. W drugiej części stery pojedynku przejął szybszy Thompson, trafiając kilkoma lowkingami, pojedynczymi ciosami i kopnięciami bocznymi na korpus. Ponownie akcji było niewiele.

W trzeciej odsłonie Kanadyjczyk nieco podkręcił tempo, wywierając presję i za podwójną gardą przedzierając się do półdystansu, by tam atakować ciosami. Nadal próbował ataków na nogi. Jednak później ponownie karty zaczął rozdawać Amerykanin, będąc aktywniejszym i utrzymując walkę na pożądanym przez siebie dystansie, z którego trafiał MacDonalda pojedynczymi prostymi oraz kopnięciami.

MacDonald dobrze wszedł w czwartą rundę, przedzierając się do półdystansu i trafiając rywala, ale wkrótce sam przyjął kilka ciosów, po których ugięły się pod nim nogi. Niby do końca rundy Kanadyjczyk starał się wywierać presję, ale nie miał kompletnie pomysłu, jak dobrać się do Wonderboy’a, który bardzo dobrze kontrolował dystans. Trafił kilkoma pojedynczymi ciosami, ale w dystansie pozostawał bierny, przyjmując coraz więcej kopnięć i ciosów Thompsona.

W ostatniej odsłonie MacDonald całkowicie już się otworzył, wdając się w ostre wymiany z Thompsonem. Kilka razy trafił go bardzo mocnymi ciosami, ale sam też zainkasował wiele uderzeń.

Później jednak jego ofensywa już osłabła, a lepiej dysponowany kondycyjnie i znacznie mobilniejszy Thompson zdzielił go serią kolejnych kopnięć i ciosów, jedną z obrotówek naruszając nawet Kanadyjczyka. Ten do końca jednak starał się atakować, zapraszając Amerykanina do bójki, ale było już za późno.

Sędziowie wypunktowali pojedynek 50-45, 50-45 i 48-47 dla Thompsona.

Wonderboy odnosi w ten sposób siódme z rzędu zwycięstwo i jest o włos od walki o pas mistrzowski kategorii półśredniej. Dla MacDonalda jest to druga z rzędu porażka, którą zakończył kontrakt z UFC i ustawił się w trudnej sytuacji negocjacyjnej przed rozmowami o nowej umowie.

170 lbs: Donald Cerrone (30-7) > Patrick Cote (23-10) – TKO

Cerrone przyjął już pierwszy mocny cios na głowę w wykonaniu Cote, ale najwyraźniej obudziło go to, bo błyskawicznie sprowadził Kanadyjczyka do parteru. Po nieco ponad minucie walki z pleców Cote wykorzystał omoplatę do przeniesienia pojedynku do stójki. Tam celował przede wszystkim w korpus Kowboja, ale ten poruszał się bardzo żwawo, zagrażając rywalowi kopnięciami. Wkrótce Amerykanin po raz kolejny świetnie zanurkował pod ciosami Kanadyjczyka, kładąc go ponownie na plecach i od razu zdobywając półgardę. Szybko utorował sobie drogę do dosiadu, zajmując następnie plecy wijącemu się Kanadyjczykowi. Zapiął trójkąt na brzuchu Cote, zagrażając mu duszeniem. W samej końcówce rundy ostatecznie jednak po kolejnej kotłowaninie Cote zmusił Cerrone do ucieczki do stójki, atakując kimurą.

Druga runda była już popisem Amerykanina, który doskonale radził sobie w stójce, prezentując absolutną wyższość kickbokserską. Cote starał się odpowiadać kopnięciami i ciosami na korpus i część z nich doszło nawet celu, ale Cerrone znacznie ograniczył jego mobilność potężnymi lowkingami, frontalami okopując też korpus Kanadyjczyka. Do tego świetnie wyglądał w wymianach bokserskich, które miały być domeną Cote. Po jednej z doskonałych akcji w półdystansie Cerrone posłał Cote na deski, rzucając się do skończenia walki.

Kanadyjczyk przetrwał jednak nawałnicę, a potem w stójce rzucił się nawet do kolejnej wymiany, ale znów przyjął serię ciosów.

W trzeciej rundzie Kowboj dopełnił dzieła zniszczenia, kontynuując terror na wykrocznej nodze rywala i jego korpusie – a szczególnie na jego szczęce, którą obijał i okopywał niemiłosiernie. Nadal błyszczał w półdystansie, będąc tam niezwykle agresywnym i precyzyjnym. Dwukrotnie posłał Cote na deski. Za drugim razem Kanadyjczyk nie przejawiał już woli walki i kilkoma dodatkowymi uderzeniami z góry Amerykanin skończył pojedynek.

Jest to drugie z rzędu zwycięstwo Cerrone w kategorii półśredniej. Dla Cote jest to pierwsza porażka w karierze przez nokaut.

205 lbs: Steve Bosse (12-2) > Sean O’Connell (17-8) – decyzja jednogłośna

Bosse i O’Connell zupełnie nie kalkulowali w pierwszej rundzie, kompletnie nie dbając o defensywę i próbując pourywać sobie głowy. To Amerykanin był jednak bliższy ubicia rywala, posyłając go jedną z kombinacji na deski – nie zdołał jednak skończyć walki.

W drugiej odsłonie to Kanadyjczyk rozdawał karty, będąc znacznie lepiej dysponowanym pod względem kondycyjnym. W połowie rundy posłał nawet Amerykanina na deski, rzucając się na niego z ciosami, ale ten – wyczerpany i poobijany, ale niezłomny – przetrwał do syreny kończącej drugie starcie.

W trzeciej rundzie O’Connell odzyskał nieco rezon i odpłacał się Bosse’owi dobrymi ciosami. Generalnie każda wymiana w półdystansie kończyła się przyjmowaniem przez jednego i drugiego mocnych uderzeń na nieruchome głowy.

Sędziowie wypunktowali walkę dla Steve’a Bosse, który w ten sposób odnosi drugie z rzędu zwycięstwo w UFC.

155 lbs: Olivier Aubin-Mercier (9-2) > Thibault Gouti (11-2) – poddanie

W pierwszej odsłonie w wymianach stójkowych na początku odrobinę lepiej prezentował się Aubin-Mercier, z odwrotnej pozycji dobrze pracując kopnięciami. Zaliczył też udane obalenia, kontrolując Francuza z góry, choć błąd techniczny przypłacił utratą dogodnej pozycji i przyjęciem kilku ciosów.

Końcówka rundy należała do Goutiego, który rozpuścił ręce pod siatką, zasypując Kanadyjczyka gradem uderzeń.

Druga runda toczyła się już wyraźnie pod dyktando znacznie lepiej dysponowanego kondycyjnie Aubin-Merciera, który walczył co prawda na wstecznym, ale trafiał szarżującego rywala wieloma dobrymi kombinacjami oraz kopnięciami. W połowie rundy położył zmęczonego Francuza na plecach, do jej końca obijając go z gardy.

W ostatniej odsłonie Kanadyjczyk szybko znalazł drogę do obalenia, zajmując plecy Goutiego. Kontrolując i obijając Francuza poszukiwał duszenia i w końce je znalazł, wykorzystując chwilę nieuwagi rywala i przekładając rękę pod jego szyją.

W ten sposób Aubin-Mercier wraca na ścieżkę zwycięstw po porażce z Carlosem Ferreirą, serwując Goutiemu drugą porażkę w drugim występie w UFC, co prawdopodobnie przypieczętuje przygodę Francuza z amerykańskim gigantem.

125 lbs: Joanne Calderwood (11-1) > Velerie Letourneau (8-5) – TKO

Joanne Calderwood nie dała szans Valerie Letourneau, pokonując Kanadyjkę przez nokaut techniczny w trzeciej rundzie walki. Pojedynek toczył się głównie na nogach, gdzie Szkotka prezentowała się lepiej, szczególnie okopując brzuch oraz – jak sądzę – piersi Letourneau, zmuszając ją raz za razem do poprawiania odzienia. W pierwszej rundzie Calderwood posłała rywalkę na deski obrotowym backfistem, choć nie zdołała jej skończyć.

Uczyniła to jednak w trzeciej odsłonie, choć okoliczności nokautu były bardzo specyficzne.

155 lbs: Jason Saggo (12-2) > Leandro Silva (19-4-1) – decyzja niejednogłośna

W wymianach stójkowych na początku nie działo się wiele, ale Saggo szybko skontrował jedno z kopnięć Silvy obaleniem, przed kilka minut z góry kontrolując i obijając Brazylijczyka. W końcówce rundy Silva zdołał w końcu wstać, trafiając kilkoma ciosami.

Druga runda toczyła się w sennym tempie. Obaj zawodnicy nie forsowali tempa – walczący z odwrotnej pozycji Brazylijczyk trafiał jednak częściej, będąc odrobinę aktywniejszym. Obaj spróbowali obaleń, ale bez powodzenia – dopiero w samej końcówce Silva przechwycił kopnięcie rywala i wylądował na górze.

W ostatniej odsłonie Kanadyjczyk nabrał nieco wigoru, atakując chętniej i skuteczniej. Trafiał rywala kopnięciami okrężnymi oraz krótkimi kombinacjami ciosów. Brazylijczyk trafiał rzadziej i wydawał się bardziej zmęczony, ale na pół minuty przed końcem walki zdobył obalenie po kontrze na kopnięcie. Z góry zaatakował uderzeniami, ale Kanadyjczyk również odpowiadał ciosami z pleców.

Ostatecznie sędziowie niejednogłośnie wskazali na Jasona Saggo, który odnosi drugie z rzędu i trzecie w dotychczasowych czterech występach zwycięstwo w UFC.

205 lbs: Misha Cirkunov (12-2) > Ion Cutelaba (11-2) – poddanie

Obaj zawodnicy nie kalkulowali, od początku wdając się w ostre wymiany. Walczący z odwrotnej pozycji Cirkunov atakował kopnięciami, Cutelaba odpowiadał kontrami oraz obszernymi sierpami, w każdy wkładając maksymalną moc. Kilka razy trafili potężnymi ciosami, ale ich szczęki spisały się bardzo dobrze. Kanadyjczyk spróbował rzutu, ale Cutelaba świetnie utrzymał równowagę, lądując w dosiadzie. Cirkunov zdołał jednak wydostać się z trudnej sytuacji. Na nogach natomiast zaczął przejmować inicjatywę, kąsając zawodnika z Mołdawii krosami.

Druga runda toczyła się wyłącznie na nogach, gdzie lepiej poukładany technicznie Cirkunov trafiał częściej, szczególnie chętnie odwołując się do prawego prostego. Miał również przewagę w krótkich fragmentach klinczu, kilka razy trafiając krótkimi ciosami.

W ostatniej odsłonie Kanadyjczyk podkręcił tempo. Ciosem supermana utorował sobie drogę do klinczu, gdzie szybko sprowadził rywala do parteru.

Tam błyskawicznie zapiął duszenie trójkątne rękami, zmuszając Cutelabę do klepania.

Dla Cirkunova jest to już trzecie z rzędu zwycięstwo w UFC – i trzecie przed czasem.

185 lbs: Krzysztof Jotko (18-1) > Tamdan McCrory (14-4) – KO

Jotko rozpoczął aktywnie, pracując na nogach i próbując zmylić McCrory’ego. Znacznie bardziej stacjonarny Amerykanin był wyraźnie wolniejszy. Rozstrzygnięcie nadeszło niespełna minutę po rozpoczęciu walki – już wcześniej atakując dobrym krosem, Jotko świetnie zszedł do prawej strony, trafiając McCrory’ego soczystym lewym sierpem, po którym Amerykanin osunął się półprzytomny na deski. Dodatkowe uderzenia z góry dopełniły dzieła zniszczenia.

Jotko w ten sposób pobił rekord Tomasza Drwala z 2009 roku, który wygrał trzy walki z rzędu w oktagonie UFC. Najprawdopodobniej teraz czeka polskiego zawodnika rywal z czołowej piętnastki dywizji półśredniej.

135 lbs: Joe Soto (16-5) > Chris Beal (10-3) – poddanie

Pierwsza runda toczyła się pod dyktando Chrisa Beala. To co prawda Joe Soto wywierał presję, ale Beal nie dawał zamykać się pod siatką, kąsając rywala dobrymi ciosami – pojedynczymi i w kombinacjach, na głowę i na korpus. Dodatkowo wybronił wszystkie próby zapaśnicze Soto.

Pierwsza połowa drugiej rundy wyglądała bardzo podobnie – Soto atakował, ale raz po raz przyjmował ciosy od świetnie poruszającego się Beala. Jednak po niespełna trzech minutach Soto trafił kilkoma ciosami, naruszając rywala, który wydawał się już potwornie zmęczony.

Soto próbą gilotyny przeniósł walkę do parteru, zajmując potem plecy Beala, ale nie zdołał zmusić go do klepania.

Pierwsze dwie minuty drugiej rundy należały do Beala, który odzyskał rezon, naruszając coraz bardziej niedbale atakującego Soto kilkoma dobrymi ciosami. Jednak ten nie walczył do samego końca, ciągle atakując – wkrótce w klinczu zajął plecy rywala, przeszedł na chwilę do dosiadu, spuszczając kilka uderzeń, by potem z powrotem zajść za plecy Beala i zmusić go do klepania duszenia.

Soto w ten sposób odnosi swoje pierwsze zwycięstwo w UFC po przegraniu trzech kolejnych walk. Beal natomiast po trzeciej z rzędu porażce najpewniej żegna się z organizacją.

185 lbs: Elias Theodorou (12-1) > Sam Alvey (26-8) – decyzja jednogłośna

W pierwszej rundzie nie działo się wiele – Theodorou tańczył wokół rywala, rzucając masę kopnięć, z czego pojedyncze lowkingi i te na korpus doszły celu, natomiast Alvey czekał na kontrę, nie robiąc w zasadzie nic. Kanadyjczyk unikał półdystansu jak ognia i dopiero w samej końcówce rundy sfrustrowany harcami rywala Amerykanin przyspieszył, ale niewiele z tego wyszło.

Druga runda w pierwszy dwóch minutach wyglądała podobnie z tą różnicą, że Alvey atakował chętniej – a przynajmniej poruszał się do przodu. Chwilę później trafił Theodorou mocnym podbródkowym, który zachwiał Kanadyjczykiem, ale ten złapał klincz, gdzie walka toczyła się przez kilkadziesiąt sekund. Na nieco ponad minutę przed końcem rundy sędzia rozdzielił zawodników i walka wróciła na środek oktagonu – Alvey napierał, ale nie wyprowadzał wielu uderzeń, uciekający Theodorou rzucał ich o wiele więcej, ale zdecydowana większość pruła powietrze.

Pierwsze trzy minuty ostatniej rundy? Sfrustrowany Alvey z opuszczonymi rękami idzie do przodu, próbuje zamknąć Theodorou pod siatką, a ten krąży wzdłuż niej, rzucając pojedyncze kopnięcia, które prują powietrze albo trafiają na gardę. Dodatkowo – trochę klinczu.

Ostatecznie dwóch sędziów wypunktowało wszystkie rundy dla Kanadyjczyka, jeden natomiast 29-28.

115 lbs: Randa Markos (6-3) > Jocelyn Jones-Lybarger (6-3) – decyzja jednogłośna

Po walce, o której za kilka minut zapomnimy, Randa Markos pokonała Jocelyn Jones-Lybarger. Nie była w stanie przewrócić rywalki, ale w stójce trafiała mocniej.

170 lbs: Colby Covington (8-1) vs. Jonathan Meunier (7-0)

Po trzech minutach ciężkiej pracy o obalenie Covington położył w końcu na plecach dobrze broniącego się debiutanta. Po półtorej minuty kontroli i obijania Meuniera z gardy sędzie uznał, że akcja toczy się zbyt wolno, na ostatnie trzydzieści sekund przenosząc ją do stójki, ale nic godnego odnotowania się tam nie wydarzyło.

W drugiej odsłonie Amerykanin znacznie szybciej przeniósł walkę na matę, wykorzystując cofanie się rywala prosto na siatkę. Kanadyjczyk prezentował co prawda niezły defensywny grappling, zagrażając też Covingtonowi atakami na nogi, ale baza zapaśnicza Amerykanina pozwalała mu kontrolować walkę na chwyty i obijać rywala z góry.

Trzecią rundę Covington rozpoczął od obrotowego backfista, którym posadził Meuniera na deskach. Nie tracąc czasu, Amerykanin rzucił się na zbierającego się z desek rywala, przewrócił go, zajął plecy i skończył duszeniem.

Covington podnosi się w ten sposób po porażce z Warlley’em Alvesem, notując czwarte zwycięstwo w pięciu ostatnich walkach.

125 lbs: Ali Bagautinov (14-4) > Geane Herrera (9-2) – decyzja jednogłośna

Ali Bagautinov całkowicie zdominował pierwszą rundę – walcząc z odwrotnej pozycji w stójce, raz po raz częstował zupełnie nie potrafiącego złapać rytmu i biernego Geane Herrerę szerokim wachlarzem kopnięć na głowę oraz korpus, a także szybkimi akcjami bokserskimi, na które ten nie miał w ogóle odpowiedzi. W połowie rundy obalił go i męczył uderzeniami z góry.

Również drugą odsłonę Bagautinov rozpoczął od świetnych akcji w stójce, szybko jednak przenosząc walkę do parteru. Tam z góry dominował przez większość rundy, choć w pewnej chwili wpadł w odwrotny trójkąt, później oddając plecy – zdołał jednak wykaraskać się, mocno obijając Herrerę z góry.

Ostatnią odsłonę Herrera zaczął agresywnie, ale poza spychaniem Bagautinova na siatkę i inkasowaniem kopnięcia za kopnięciem nie robił nic. Później Rosjanin zajął rywala walką w klinczu i w parterze, ponownie kładąc go na plecach. Tam jednak Herrera zapiął ciasną kimurę i wydawało się, że Bagautinov zmuszony będzie do odklepania. Przetrwał jednak i pomimo wyraźnego zmęczenia dowiózł zwycięstwo do końca.

Rosjanin w ten sposób ratuje się przed zwolnieniem, przerywając serię dwóch porażek.

Wyniki UFC Fight Night 89

Walka wieczoru

170 lbs: Stephen Thompson (13-1) pok. Rory’ego MacDonalda (18-4) przez jednogłośną decyzję (2 x 50-45, 48-47)

Karta główna

170 lbs: Donald Cerrone (30-7) pok. Patricka Cote (23-10) przez TKO (ciosy i uderzenia), R3, 2:35
205 lbs: Steve Bosse (12-2) pok. Seana O’Connella (17-8) przez jednogłośną decyzję (2 x 29-28, 29-27)
155 lbs: Olivier Aubin-Mercier (9-2) pok. Thibaulta Goutiego (11-2) przez poddanie (duszenie zza pleców), R3, 2:28
125 lbs: Joanne Calderwood (11-1) pok. Velerie Letourneau (8-5) przez TKO (kopnięcie i ciosy), R3, 2:51

Karta wstępna

155 lbs: Jason Saggo (12-2) pok. Leandro Silvę (19-4-1) przez niejednogłośną decyzję (2 x 29-28, 28-29)
205 lbs: Misha Cirkunov (12-2) pok. Iona Cutelabę (11-2) przez poddanie (trójkąt rękami), R3, 1:22
185 lbs: Krzysztof Jotko (18-1) pok. Tamdana McCrory’ego (14-4) przez KO (lewy sierpowy), R1, 0:59
135 lbs: Joe Soto (16-5) pok. Chrisa Beala (10-3) przez poddanie (duszenie zza pleców), R3, 3:39

Karta UFC FightPass

185 lbs: Elias Theodorou (12-1) pok. Sama Alvey’a (26-8) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-27, 29-28)
115 lbs: Randa Markos (6-3) pok. Jocelyn Jones-Lybarger (6-3) przez jednogłośną decyzję (2 x 29-28, 30-27)
170 lbs: Colby Covington (9-1) pok. Jonathana Meuniera (7-1) przez poddanie (duszenie zza pleców), R3, 0:54
125 lbs: Ali Bagautinov (14-4) pok. Geane Herrerę (9-2) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button