UFC

UFC 223: Nurmagomedov vs. Iaquinta – wyniki i relacja

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC 223 – Nurmagomedov vs. Iaquinta, która odbędzie się w brooklyńskim Barclays Center.

W walce wieczoru Khabib Nurmagomedov (26-0) zdominował – ale nie skończył – Ala Iquintę (13-4), zdobywając pas mistrzowski kategorii lekkiej. Pełna relacja z walki – tutaj.

*****

W co-main evencie gali Rose Namajunas (8-3) obroniła pas mistrzowski kategorii słomkowej, wypunktowując w rewanżu Joannę Jędrzejczyk (14-2). Pełna relacja – tutaj.

*****

Pierwsza runda pojedynku dwóch piórkowych walczących o przedarcie się do ścisłej czołówki, Calvina Kattara (18-3) z Renato Moicano (12-1-1), była wyrównana. Na początku Kattar prezentował się odrobinę lepiej, soczystym krosem nawet naruszając Moicano, ale Brazylijczyk szybko wrócił do gry. Ba, sam zaczął karcić coraz bardziej sfrustrowanego – bo mającego problemy z dosięgnięciem przeciwnika – rywala prostymi, kontrującymi sierpami oraz przede wszystkim niskimi kopnięciami.

W drugiej rundzie wykroczna noga Kattara była regularnie ostrzeliwana przez Moicano. W pewnej chwili Amerykanin musiał nawet zmienić pozycję na odwrotną. Zdesperowany Kattar zdając sobie prawdopodobnie sprawę, że jego noga zaczyna odmawiać posłuszeństwa, atakował coraz agresywniej – ale Brazylijczyk świetnie orbitował na nogach, trzymając też Amerykanina na dystans długimi prostymi, ewentualnie kontrując sierpami. Ani na chwilę nie zapominał jednak o dostarczaniu terroru przedniej nodze Kattara, który co i rusz zmieniał już pozycję na odwrotną.

Na początku trzeciej rundy Kattar poszukał jeszcze presji i ostrych ataków, aby uniemożliwić Moicano kopnięcia, ale nic z tego nie wyszło. Nie był w stanie ustawić sobie mobilnego Brazylijczyka, który z czasem zdecydowanie przejął stery pojedynku w swoje ręce. Jego długie proste zaczęły dochodzić regularnie – i ani na chwilę nie przestawał rozbijania wykrocznej nogi Amerykanina. Chwilami wydawało się, że jest o jedno, dwa dobre uderzenia od skończenia Kattara. Ten ostatni przetrwał jednak do końca, a nawet próbował jeszcze atakować – ale bez powodzenia.

Wszyscy sędziowie wskazali jednogłośnie na na Renato Moicano w stosunku 30-27, 30-27 i 29-28.

*****

Kyle Bochniak (8-3) rozpoczął walkę z Zabitem Magomedsharipovem (15-1) bardzo agresywnie – bujając się na lewo i prawo, próbował przedzierać się do półdystans, by tam rozpuszczać ręce. Dagestańczyk zachowywał jednak stoicki spokój, świetnie kontrolując dystans i doskonale pracując na nogach – w ten sposób dusił w zarodku ofensywne zapędy Amerykanina. Tu i ówdzie inkasował co prawda jakiegoś sierpa, ale wszystkie je zbierał na odchyleniu, świetnie je amortyzując. Gdy natomiast miał odroinę przestrzeni, atakował kreatywnymi kopnięciami – szybkimi jak sam skurczybyk – i świetnymi kontrami. Bochniak cały czas jednak napierał, szukając szczęki Magomedsharipova.

Początek drugiej rundy należał do Bochniaka, ale Magomedsharipov popracował w klinczu, przenosząc walkę do parteru. Z czasem jednak Amerykanin wrócił na nogi, tam zirytowawszy się problemami z dosięgnięciem rywala ciosami, zaprosił go do otwartej wojny.

Regularnie mieszający pozycje Dagestańczyk trzymał go jednak na dystans długimi prostymi i kopnięciami. Popisał się też kapitalną wycinką, kładąc Bochniaka na plecach. Amerykanin cały czas pozostawał jednak w grze, garnąc się do ostrej bitki.

Trzecia runda rozpoczęła się od falowych ataków Bochniaka, który po każdym celnym ciosie krzyczał jak szalony, demonstrując swoją dominację. Magomedsharipov zachował jednak spokój, częstując go serią prostych i rewelacyjną obrotówką, by następnie położyć go na plecach. Z czasem Bochniak zdołał jednak wstać, próbując wynieść jedną nogę Magomedsharipova i przewrócić go – ale Dagestańczyk wykorzystał to do zdzielenia go tą wolną. W końcówce to Amerykanin wykazywał więcej agresji, podczas gdy Zabita zaczęło wyraźni dopadać zmęczenie. Pomimo tego regularnie odgryzał się rywalowi, w szalonych wymianach w półdystansie trafiając nawet częściej dzięki świetnemu balansowi.

Ostatecznie wszyscy sędziowie zgodnie wskazali na Zabita Magomedsharipova (30-27, 30-27, 29-28), który wygrywa trzecią walkę z rzędu.

Dagestańczyk chciałby teraz skrzyżować pięści z Yairem Rodriguezem.

*****

W otwarcie pojedynku otwierającego kartę główną Joe Lauzon (27-15) ruszył do ostrych ataków, kilka razy soczyście dosięgając ciosami Chrisa Gruetzemachera (14-3). Z czasem walka przeniosła się do parteru z Lauzonem na dole – weteran poszukał ataków na nogi, ale nic z tego nie wyszło. Zainkasował natomiast kilka dobrych uderzeń z góry na głowę i korpus. Gdy walka wróciła na nogi, Gruetzemacher zaczął stopniowo przełamywać rywala. Lauzon polował na ostre łokcie w zwarciu, ale inkasował sporo ciosów i mocnych kopnięć na łydkę. Przewaga Gruetzemachera rosła z sekundy na sekundę.

Od początku drugiej rundy Chris demolował Joego w półdystansie i zwarciu, raz za razem dosięgając go krótkimi ciosami na korpus i głowę, łokciami i kolanami. Lauzon poszukał desperackiego obalenia, ale Gruetzemacher wybronił je, kontynuując terror w klinczu. Lauzon był już przeokrutnie porozbijany. Jego twarz była zakrwawiona i zdeformowana jak w horrorze klasy C. Cały czas próbował co prawda odpowiadać – i nawet niektóre ciosy dosięgały szczęki Gruetzemachera, ale ten nic sobie z nich nie robił. Przebijał się przez nie i terroryzował Lauzona kanonadą doskonałych krótkich uderzeń na głowę i korpus.

Do trzeciej rundy Joe już nie wyszedł, poddany – ze wszech miar słusznie – przez narożnik.

Chris Gruetzemacher przerywa w ten sposób serię dwóch porażek, ratując się prawdopodobnie przed zwolnieniem, podczas gdy Joe Lauzon przegrywa trzecie starcie z rzędu – i czwarte w ostatnich pięciu występach.

*****

W wyróżnionym pojedynku karty wstępnej Karolina Kowalkiewicz (12-2) pokonała niejednogłośną decyzją Felice Herrig (14-7). Pełna relacja z walki – tutaj.

*****

Olivier Aubin-Mercier (11-2) na początku miał pewne problemy z agresywnie nastawionym Evanem Dunhamem (18-7-1), inkasując kilka ciosów, ale Kanadyjczyk szybko odzyskał rezon. W klinczu potraktował Amerykanina kolanem, okrutnie go naruszając. Dunham znalazł się pod siatką, przechodząc w tryb defensywy totalnej – tam OAM zasypał go gradem ciosów, ostatecznie na deski posyłając go kolejnym kolanem na korpus. Sędzia uznał, że zobaczył już wystarczająco dużo i przerwał starcie.

Dla Kanadyjczyka jest to już czwarte zwycięstwo z rzędu, które prawdopodobnie katapultuje go do czołowej piętnastki kategorii lekkiej.

*****

Ashlee Evans-Smith (6-3) po toczonym niemal wyłącznie w dystansie kickbokserskim starciu wypunktowała Bec Rawlings (7-8).

*****

Od początku pojedynku otwierającego galę pomiędzy Devinem Clarkiem (9-2) i Mike’iem Rodriguezem (9-3) ten pierwszy zaprzęgnął do działania zapasy, ale nie był w stanie przewrócić tego drugiego. W krótkich fragmentach dystansu to debiutant prezentował się lepiej, raz nawet naruszając Clarka ciosami na rozerwanie klinczu i raz posyłając go na deski lowkingiem.

Clark jednak długimi fragmentami męczył Rodrigueza pod siatką. W końcu na nieco ponad minutę przed końcem rundy Clark wykorzystał próbę latającego kolana w wykonaniu rywala, kładąc go na plecach. Do końca rundy utrzymał Rodrigueza na dole, w końcówce nawet zachodząc mu za plecy i stamtąd częstując kanonadą uderzeń.

Początek drugiej rundy należał do dysponującego świetnymi warunkami fizycznymi i walczącego z odwrotnej pozycji Rodrigueza, który zdzielił rywala kilkoma prostymi i szczególnie kopnięciami. Clark jednak szybko przeniósł walkę pod siatkę, ale nie był w stanie przewrócić rywala. Z czasem Rodriguez odwrócił go i zdzielił łokciem na rozerwanie. Trafił też uderzeniami w stójce, ale z czasem Clark znów przyszpilił go do siatki, tam unieruchamiając rywala i ostrzeliwując go okolicznościowymi krótkimi ciosami na głowę i korpus oraz kolanami. Pracował też nad obaleniami, ale bez powodzenia. Na minutę przed końcem Clark niespodziewanie zdzielił rywala soczystym lewym sierpem, potem schodząc do nóg i przewracając go – wydawało się, że jest bliski skończenia, ale debiutant wrócił na nogi. Tam jednak większość czasu spędził z plecami na siatce.

Trzecia runda należała już zdecydowanie do mającego zdecydowanie więcej paliwa w baku Clarka, który przez pięć minut męczył Rodrigueza w klinczu i w parterze.

Sędziowie wskazali jednogłośnie na Devila Clarka (2 x 30-27, 29-28), który powraca na zwycięskie tory po porażce z Janem Błachowiczem.




Wyniki UFC 223

Walka wieczoru

155 lbs: Khabib Nurmagomedov (26-0) pok. Ala Iquintę (13-4) jednogłośną decyzją (2 x 50-43, 50-44)

Co-main event

115 lbs: Rose Namajunas (8-3) pok. Joannę Jędrzejczyk (14-2) jednogłośną decyzją (3 x 49-46)

Karta główna

145 lbs: Renato Moicano (12-1-1) pok. Calvina Kattara (18-3) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
145 lbs: Zabit Magomedsharipov (15-1) pok. Kyle’a Bochniaka (8-3) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
155 lbs: Chris Gruetzemacher (14-3) pok. Joego Lauzona (27-15) przez TKO (poddanie narożnika), R2, 5:00

Karta wstępna

115 lbs: Karolina Kowalkiewicz (12-2) pok. Felice Herrig (14-7) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)
155 lbs: Olivier Aubin-Mercier (11-2) pok. Evana Dunhama (18-7-1) przez TKO (kolana), R1, 0:53
125 lbs: Ashlee Evans-Smith (6-3) pok. Bec Rawlings (7-8) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
205 lbs: Devin Clark (9-2) pok. Mike’a Rodrigueza (9-3) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button