UFC

UFC 213 – wyniki i relacja

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC 213 – Romero vs. Whittaker, która odbyła się w Las Vegas.

W walce wieczoru gali UFC 213 w Las Vegas, w której na szali znalazł się tymczasowy pas mistrzowski kategorii średniej, Robert Whittaker (19-4) pokonał jednogłośną decyzją sędziowską Yoela Romero (12-2).




Obaj zawodnicy rozpoczęli od wysokich kopnięć, ale przestrzelili. Romero trafił jednak soczystym kopnięciem na kolano wykrocznej nogi Whittakera. Australijczyk doskoczył z ciosami, ale Kubańczyk zdołał się wybronić balansem i pracą na nogach. Następnie raz jeszcze okrutnie zdzielił kolano wykrocznej nogi młodziana. Whittaker trafił pięknym krosem w kontrze na middlekicka, ale chwilę potem znów dostał kopnięcie na kolano. Australijczyk spróbował kopnięcia, ale Romero przewrócił go, choć tylko na chwilę – Whittaker szybko bowiem wstał i walka wróciła na środek oktagonu.

Kubańczyk spróbował latającego kolana, potem ponownie szukając obalenia, ale Whittaker doskonale zastopował jego próby i po kilkunastu sekundach spędzonych w klinczu akcja przeniosła się na środek oktagonu. Australijczyk próbował atakować krosami, które markował jabami, ale wydawał się delikatnie utykać. Romero cierpliwie czekał. W końcu znów spróbował obalenia, ale ponownie Whittaker kapitalnie się przed nim wybronił. Po rozerwaniu Australijczyk trafił kopnięciem na głowę, ale na koniec zainkasował jeszcze soczystego lowkinga. W przerwie poinformował narożnik, że jego lewa noga jest pogruchotana.

Na otwarcie drugiej rundy Whittaker próbował ustawić sobie Romero pod kopnięcie na głowę, ale bez powodzenia. Romero czaił się na latające kolana, strasząc też Australijczyka kolejnymi kopnięciami na kolano, w odpowiedzi na co ten błyskawicznie się wycofywał. Kubańczyk wykorzystał jeden z kolejnych ataków rywala, schodząc do jego nóg i przewracając go. W gardzie spędził ponad minutę, próbując atakować z góry, ale Whittaker dobrze się bronił, wkrótce wracając na nogi. Romero pozostawał jednak uwieszony na nim, wciskając go w siatkę i atakując krótkimi kolanami. W końcu na minutę przed końcem drugiej rundy sędzia rozdzielił zawodników, przenosząc walkę na środek oktagonu. Romero trafił serią uderzeń, potem ponownie wciskając Australijczyka do siatki i w samej końcówce go przewracając.

Trzecią rundę Whittaker rozpoczął od masy frontalnych kopnięć, po których starał się dobrać rywalowi do szczęki. I kilka razy dopiął swego, raz nawet naruszając opierającego defensywę na mobilności – teraz już jednak spowolnionej – Romero. Kubańczyk praktycznie nie atakował, raz za razem dając się spychać frontalami na ogrodzenie, gdzie od czasu do czasu inkasował też jakiś cios na głowę lub korpus.

Do czwartej rundy Romero wyszedł znacznie żwawiej, choć szybko przyjął kopnięcie na głowę, które jednak nie zrobiło na nim większego wrażenia. Poszukał obalenia i choć Whittaker nie dawał się przewrócić, Kubańczyk zdołał go skontrolować na ponad minutę. Gdy walka wróciła na środek oktagonu, aktywność obu mocno spadła – ale teraz Romero nie oddawał już pola tak chętnie jak w poprzedniej rundzie. Kubańczyk spróbował obalenia, ale bez powodzenia. Zaatakował latającym kolanem, ale nie trafi czysto. Do głosu następnie doszedł Whittaker, trafiając dwoma dobrymi uderzeniami i kopnięciem na korpus. Chwilę potem okrutnie naruszył Kubańczyka kolejnymi ciosami, po których ten zatańczył na nogach, próbując schodzić po obalenie.

Whittaker podkręcił tempo, dążąc do skończenia walki, ale nie był w stanie dopiąć swego. Romero zaatakował jeszcze na koniec kopnięciami na kolano, próbując też nieudanego obalenia.

Na otwarcie ostatniej rundy obaj wymienili się soczystymi ciosami na głowę. Uderzenia Whittakera zaczęły dochodzić, ale Romero również odgryzał mu się obszernymi cepami. Obaj byli już potwornie zmęczeni. Australijczyk ponownie zaczął odwoływać się do frontalnych kopnięć na korpus, które wchodziły czysto, stopując Romero. Ten jednak nieustannie starał się wywierać presję, poszukując jakiegoś rozstrzygającego sierpa. To Australijczyk trafiał jednak częściej, będąc wyraźnie szybszym w półdystansie. Na półtorej minuty przed końcem po jednej z wymian wycieńczony Romero stracił równowagę, lądując na plecach – Whittaker od razu rzucił się do jego gardy, a później – gdy Kubańczyk próbował wstawać – przedostał się do półgardy, trafiając rywala kilkoma soczystymi łokciami wieńczącymi pojedynek.

Sędziowie ostatecznie wypunktowali walkę w stosunku 48-47 dla Roberta Whittakera, który zdobył tymczasowy pas mistrzowski, rysując szeroki uśmiech na twarzy Michaela Bispinga.

*****

W wieńczącym trylogię między oboma zawodnikami co-main evencie gali UFC 213 w Las Vegas Alistair Overeem (43-15) pokonał większościową decyzją Fabricio Werduma (21-7-1)




Werdum rozpoczął walę tradycyjnie, czyli od latającego kopnięcia, z uniknięciem którego Overeem nie miał jednak problemu.

Obaj zawodnicy byli niezwykle cierpliwi, próbując się rozczytać. Brazylijczyk spróbował kilku kopnięć, ale bez powodzenia. Overeem trzymał ręce bardzo nisko, masą przyruchów starając się zaczarować Werduma. Brazylijczyk w końcu przyspieszył, próbując zamknąć rywala na siatce, ale został schwytany w klincz i odwrócony. Overeem wrócił następnie na środek oktagonu, tam raz za razem zmieniając pozycję z klasycznej na odwrotną i z powrotem. Werdum próbował razić go pojedynczymi kopnięciami, ale obawiał się skracania dystansu. Holender skarcił go mocnym krosem w kontrze na kopnięcie, wytrącając Brazylijczyka z równowagi. Nie poszedł jednak za nim do parteru i walka wróciła na nogi. Tam Overeem czarował, czarował, trafił nawet soczystym prawym, ale pozostawał niebywale cierpliwy, by nie rzec – przeraźliwie bierny. Szukał okazji na kontry, w międzyczasie inkasując kilka kopnięć na nogi czy na korpus – w większości zblokowanych, ale jednak. Dopiero w końcówce trafił ponownie krosem na głowę Werduma.

Początek drugiej rundy należał do Overeema, który był nieco aktywniejszy, atakując żwawiej. Zdzielił Werduma soczystym middlekickiem, ale chwilę potem został przez Brazylijczyka wciągnięty do gardy. Tam jednak spędził kilkadziesiąt sekund, potem spokojnie wstając. Holender trafił bardzo mocnym lewym z dołu z odwrotnej pozycji, wyraźnie naruszając Werduma – dołożył potem kolano na korpus, po którym Brazylijczyk rozłożył się na plecach, wciągając do gardy Holendra. Ten jednak szybko wstał. Brazylijczyk zaatakował ostrzej, nieco zirytowany, ale został skarcony ślicznym sierpem w kontrze, po którym ponownie się zachwiał. Overeem poczuł krew, atakując latającym kopnięciem i krótkim prawym, ale Werdum przetrwał.

Zdzielił później Vai Cavalo jeszcze jednym dobrym uderzeniem, inkasując w odpowiedzi dwa soczyste jaby Brazylijczyka.

Od początku trzeciej rundy Overeem czaił się na rozstrzygający cios, ale pudłował. Aktywniejszy Werdum rozpuszczał ręce częściej, aż w końcu dosięgnął szczęki polegającego w defensywie wyłącznie na balansie tułowiem Holendra. Naruszył go, następnie posyłając go na deski soczystym kolanem z klinczu.

Rzucił się za nim, aby skończyć walkę, ale Overeem zdołał wrócić na nogi. Nadal pozostawał jednak okrutnie naruszony, inkasując kolejne ciosy od Brazylijczyka. Przyszpiliwszy go do siatki, Werdum zaprzestał jednak uderzeń, przewracając Holendra. Tam z góry próbował rozpuścić ręce, ale miał problemy z utorowaniem sobie drogi do szczęki broniącego się Overeema. Utrzymał go jednak na plecach do końca walki.

Sędziowie ostatecznie wypunktowali walkę w stosunku 28-28, 29-28 i 29-28 dla Overeema, który przy gwizdach ze strony publiczności odniósł zwycięstwo większościową decyzją.

*****

Daniel Omielańczuk (19-8-1) doznał trzeciej z rzędu porażki, ulegając jednogłośną decyzją sędziowską Curtisowi Blaydesowi (7-1).

Daniel rozpoczął walkę od ładnego podbródkowego, ale już 15 sekund po rozpoczęciu Blaydes wcisnął naszego zawodnika na siatkę. Tam jednak zaatakował dwa razy na krocze kolanem i sędzia przeniósł walkę na środek, upominając Amerykanina. Tam po kilku wymianach Blaydes ponownie wbił naszego zawodnika w siatkę. Minęła minuta walki. Polak bronił się dobrze przed obaleniem. Blaydes mieszał zapaśnicze próby z pojedynczymi kolanami i próbami krótkich łokci. Po minucie zmuszony był jednak się wycofać i walka wróciła na środek oktagonu. Polak trafił ładnym kopnięciem na korpus, ale znów został wciśnięty plecami na siatkę. Tam jednak nie dawał się skontrolować, atakując krótkimi ciosami i zmuszając wkrótce Blaydesa do ucieczki ze zwarcia. Daniel trafił soczystym lowkingiem, ale chwilę później ponownie znalazł się na siatce – tam Blaydes pomimo usilnych prób nie był jednak w stanie przewrócić demonstrującego doskonałą obroną przed obaleniami Omielańczuka. Amerykanin rozerwał klincz z łokciem, ale w końcówce ponownie zszedł nisko, zamykając naszego zawodnika na ogrodzeniu – w ostatnich sekundach Polak trafił jeszcze soczystym sierpem, próbując następnie kopnięcia na głowę, ale runda pierwsza dobiegła końca.

Omielańczuk rozpoczął drugą rundę od serii kopnięć na korpus, ale Blaydes dobrze pracował prostymi, kilka razy trafiając Polaka, by następnie zepchnąć go ponownie na siatkę, gdzie szukał obalenia. Po minucie cofnął się jednak i walka wróciła na środek. Polak czekał jednak na swoją okazję, nie wyprowadzając wielu ataków – Blaydes ochoczo pracował natomiast prostymi, którymi smagał naszego zawodnika. Amerykanin w połowie rundy ponownie spróbował zamknąć Polaka na siatce, w drodze inkasując jednak soczyste kopnięcie na głowę. Po chwili cofnął się i obaj ponownie wdali się w szermierkę na pięści i kopnięcia. Omielańczuk znów jednak cofnął się prosto na siatkę, tam zostając przyszpilonym przez Blaydesa, który chwilę potem na rozerwanie klinczu zdzielił go mocnym lewym sierpem. Dołożył krosa. Potem znów lewego. Omielańczuk trafił kopnięciem na korpus. Amerykanin natomiast ponownie trafił Polaka w krocze, słuchając następnie kolejnej reprymendy ze strony sędziego. W końcówce ponownie na kilkanaście sekund przyszpilił Daniela do siatki.

Na otwarcietrzeciej rundy Omielańczuk poszedł ostro, kilkoma ciosami dosięgając Blaydesa. Ten nieco się zachwiał, ale szybko odzyskał rezon, dobrze pracując na nogach wokół Polaka. Nim minęła minuta walki w trzeciej rundzie, miał już Polaka ponownie na siatce, próbując bezowocnych obaleń. Na rozerwanie trafił jednak dwoma ciosami. Lewy Blaydesa doszedł, Polak odpowiedział dobrym prawym. Amerykanin ulokował na głowie Omielańczuka dwa proste. Omielańczuk odpowiedział lewym. Blaydes zaczął trafiać coraz częściej jabem, dokładając od czasu do czasu krosa. Nasz zawodnik polował na lewego sierpa, ale nie starczało zasięgu i szybkości, a i Blaydes nieźle unikał ataków. Polak na półtorej minuty przed końcem sam spróbował obalenia, ale zostało ono wybronione, a unieruchomiony na dole zainkasował kilka łokci, nim wrócił na nogi. W końcówce Omielańczuk spróbował jeszcze dwóch kopnięć na kolano i szalonej obrotówki, ale bez powodzenia.

Sędziowie wskazali jednogłośnie na Blaydesa, punktując zgodnie 30-27.

*****

Anthony Pettis (20-6) odniósł pierwsze zwycięstwo w kategorii lekkiej od grudnia 2014 roku, wypunktowując Jima Millera (28-10).

Pierwsza minuta walk należała wyraźnie do Millera, który trzy razy mocno zdzielił wykroczną nogę walczącego z klasycznej pozycji Pettisa soczystymi wewnętrznymi lowkingami, kompletnie wybijając byłego mistrz a rytmu. Z czasem dołożył kolejne tego rodzaju kopnięcia, ale Pettis zaczął pracować szybkimi prostymi oraz kopnięciami na korpus, rzucając Millera na siatkę latającym kolanem i tam rozpuszczając pięści.

Jim zdołał przetrwać, ale stery pojedynku wyraźnie od tego momentu zaczął przejmować Showtime, ustawiając sobie rywala prostymi, by następnie próbować okrężnych kopnięć na korpus i głowę.

Po serii wymian na początku rundy, w których obaj zawodnicy zaliczyli kilka dobrych uderzeń, Miller przewrócił próbującego wysokiego kopnięcia Pettisa – nie był jednak w stanie ułożyć go sobie na plecach, nieustannie będąc zmuszonym do uważania na upkicki oraz próby poddań.

W pewnej chwili zdołał co prawda zajść próbującemu wstawać Pettisowi za plecy, ale ten szybko go zrzucił, odwracając pozycję i dominując z góry do końca rundy – z krótką przerwą na ponowne wywrócenie Millera, który zdołał na chwilę wstać.

Trzecie runda toczyła się pod dyktando Pettisa, który jej pierwsze trzy minuty spędził, tańcując na nogach, kontrolując dystans i pojedynczymi ciosami i kopnięciami nękając próbującego przedrzeć się do półdystansu Millera, by następnie przez kilkadziesiąt sekund męczyć rywala pod siatką. W końcówce spróbował jeszcze szalonych kopnięć, aby skończyć walkę, ale nie doszły one celu.

Sędziowie nie mieli wątpliwości, jednogłośnie punktując walkę w stosunku 30-27 dla Pettisa.

*****

Pierwsza runda pojedynku otwierającego kartę główną pomiędzy Robem Fontem (14-2) i Douglasem Andrade (24-2) należała do Amerykanina, który był znacznie aktywniejszy, trzymając Brazylijczyka na dystans, kilka razy rzucając go uderzeniami na siatkę i kilkadziesiąt sekund spędzając w pozycji dominującej w parterze. Andrade nie miał pomysłu, jak przedrzeć się przez zasieki obronny mobilnego rywala, często oddając mu pole.

W drugiej odsłonie przewaga Fonta, wyraźnie górującego nad rywalem przede wszystkim w płaszczyźnie bokserskiej, jeszcze wzrosła. Przepuszczając obszerne ciosy Brazylijczyka, Amerykanin kontrował ostrymi kombinacjami, kończąc je często latającymi kolanami. W końcu po jednej z akcji zapędził rywala na siatkę, tam posyłając go na deski potężnym prawym. Brazylijczyk wstał, ale znalazł się pod siatką pod gradem ciosów i kolan Amerykanina, który potem przeniósł walkę do parteru. Gdy natomiast kilkadziesiąt sekund później Andrade próbował wracać na nogi, Font złapał ciasną gilotynę, zmuszając go do klepania.

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/883874967384981504

Font zwycięża w ten sposób drugi z rzędu pojedynek w UFC – i czwarty z dotychczasowych pięciu.

*****

W wyróżnionej walce karty wstępnej Alexey Oleinik (52-10-1) przetrwał trudne chwile w pierwszej rundzie, w drugiej dusząc Travisa Browne (18-7-1).




Browne rozpoczął walkę od kopnięć zakroczną nogą na głowę i korpus, okrężnych i frontalnych. Dobrze też pracował na nogach, nie dając się zamykać na siatce. Oleinik nieźle się jednak bronił, dosięgając też Hawajczyka kilkoma ciosami, a potem łapiąc klincz w poszukiwaniu obalenia. Browne zdołał się jednak wykaraskać, rażąc jeszcze Rosjanina kolanami na głowię w tajskim uchwycie. Następnie okrutnie naruszył go kombinacją na głowę, posyłając Oleinika na deski.

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/883863329109921792

Ten jednak przetrwał i walka wróciła na nogi. Browne zaatakował ostro, w każdy cios wkładając całą moc. Pudłował jednak niemiłosiernie, podczas gdy Oleinik szybko doszedł do siebie, powoli się rozkręcając. W końcu trafił soczystym sierpem, posyłając Hawajczyka na deski.

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/883863558576058374

Ten zdołał jednak natychmiast wstać, ale w klinczu pod siatką zainkasował jeszcze sporo ciosów, zwłaszcza na korpus. Rosjanin znalazł potem drogę do obalenia, przedzierając się przez kontrujące kolano rywala.

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/883863856820441088

W parterze zaszedł Browne’owi za plecy, szukając duszenia, ale runda pierwsza dobiegła końca.

Do drugiej odsłony obaj zawodnicy wyszli już mocno zmęczeni. Browne próbował trzymać rywala na dystans, ale nie miał już siły, aby pracować na nogach. Próbował chwytać tajski uchwyt, atakując kolanami, ale inkasował masę ciosów na korpus. Po niespełna dwóch minutach Hawajczyk z klinczu przewrócił Rosjanina, ale pomimo iż znalazł szybko drogę do pozycji bocznej, to wyraźnie miał już dość. Oddał pozycję, próbując wstawać, a Oleinik powalił go na deski. Tam ponownie bez problemów zaszedł mu za plecy, ściskając „nożycami” korpus Browne’a i jednocześnie go dusząc, czym zafundował Hawajczykowi pierwszą w karierze porażkę przez poddanie.

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/883865236184453120

Dla 40-letniego Oleinika jest to drugie z rzędu zwycięstwo i czwarte w dotychczasowych pięciu występach w UFC.

Natomiast Browne po czwartej kolejnej porażce prawdopodobnie pożegna się z Daną Whitem i spółką.

*****

Biorący walkę w zastępstwie i powracający do 170 funtów Chad Laprise (11-2) w pierwszej rundzie wyglądał znacznie lepiej od wyraźnie górującego pod względem warunków fizycznych Briana Camozziego (7-3). Kanadyjczyk był niezwykle mobilny na nogach, mocno utrudniając pracę próbującemu wywierać presję Amerykaninowi, a jednocześnie kąsając go szybkimi ciosami pojedynczymi i w kombinacjach na głowę oraz korpus. Do tego wszystkiego wplatał też solidne lowkingi, a także zaliczył udane obalenie.

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/883855996552138753

W drugiej odsłonie Laprise cały czas pozostawał niezwykle lotny na nogach, ale Camozzi podkręcił tempo, atakując coraz śmielej i coraz lepiej zamykając Kanadyjczyka na siatce. Obaj zanotowali sporo celnych uderzeń, ale żadne z nich nie okazało się kluczowe dla przebiegu rundy.

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/883857788178505728

Trzecią rundę Laprise rozpoczął znacznie lepiej, od razu przechodząc do ofensywy. Kombinację lewego sierpa na głowę z krosem na wątrobę okrutnie naruszył Amerykanina, który w panice cofnął się na siatkę, wykrzywiając twarz w grymasie bólu. Kanadyjczyk rzucił się za nim, dopadając go z ciosami i kolanami – posłał go na deski tam dopełniając dzieła zniszczenia gradem uderzeń.

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/883858378346418178

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/883858147999444994

Dla Kanadyjczyka jest to drugie z rzędu zwycięstwo, natomiast dla Camozziego druga z rzędu porażka, która prawdopodobnie kończy jego przygodę z UFC.

*****

Gerald Meerschaert (26-9) przewrócił Thiago Santosa (15-5) już przy pierwszej próbie kopnięcia ze strony Brazylijczyka, ale nie był w stanie utrzymać go w parterze. Kolejne próby zapaśnicze nie tylko nie przyniosły mu powodzenia, ale też przypłacił je uderzeniami, które mocno nim wstrząsnęły.

Wydawało się, że szala zwycięstwa zaczyna wyraźnie przechylać się w stronę Santosa, jednak z czasem Meerschaert – przyjąwszy jeszcze kilka ciosów i kopnięć wkładającego w nie 100% mocy rywala – zaczął łapać rytm, odpowiadając własnymi uderzeniami, choć nie był w stanie przenieść walki do parteru.

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/883850695572586496

Na początku drugiej rundy Amerykanin ruszył do kolejnego nieprzygotowanego obalenia, które zostało bez większych problemów wybronione przez Santosa. Brazylijczyk utrzymał jednak walkę w parterze, pozostając na górze i zasypując rywala gradem uderzeń. Nastawiony na dole wyłącznie na defensywę Meerchaert chronił jedynie głowę, wyraźnie nie mając ochoty na kontynuowanie walki i w końcu zlitował się nad nim sędzia, słusznie przerywając walkę.

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/883849675354365952

Brazylijczyk, dla którego było to drugie z rzędu zwycięstwo, po walce rzucił wyzwanie do walki Gegardowi Mousasiemu, obwieszczając, że szanuje Ormianina, ale chciałby zmierzyć się z nim raz jeszcze – tym razem po całym obozie przygotowawczym.

*****

W pierwszej rundzie Jordan Mein (29-11) prezentował się w płaszczyźnie stójkowej odrobinę lepiej od Belala Muhammada (11-2), unikając większości ataków rywala – także zapaśniczych – i mocno okopując jego wykroczną nogę. W końcówce rundy Muhammad zdołał w końcu wcisnąć Meina do siatki, tan trafiając go kilkoma uderzeniami.

W drugiej rundzie Mohammed poczynał sobie lepiej. Mein nadal trafiał lowkingami, ale inkasował sporo ciosów na głowę w wykonaniu ochoczo atakującego kombinacja i rywala, który kilka razy był też w stanie przenieść walkę do klinczu, gdzie męczył Kanadyjczyka kolanami i krótkimi ciosami. W końcówce podkreślił jeszcze swoja przewagę obaleniem.

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/883842763246227456

Trzecią rundę Muhammad zamienił w pojedynek zapaśniczo-parterowy, gdzie zdecydowanie przeważał, przez większość czasu kontrolując Meina, a nawet zachodząc mu za plecy.

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/883844277205389312

Sędziowie jednogłośnie wskazali na odnoszącego drugie z rzędu zwycięstwo Muhammada, punktując walkę w stosunku 2 x 29-28, 30-27. Mein z kolei po porażce w trzecim kolejnym starciu nie może być pewny swojej przyszłości w UFC.

*****

W płaszczyźnie stójkowej Terrion Ware (17-5) miał na przestrzeni 3-rundowej walki z Codym Stamannem (15-1) miał swoje pojedyncze momenty, ale ten ostatni zdecydowanie dominował od strony zapaśniczej raz za razem kładąc rywala na deskach i tam przez kilkanaście do kilkudziesięciu sekund kontrolując go i obijając. W ten własnie sposób utorował sobie drogę do pewnego zwycięstwa na punkty w stosunku 2 x 30-27, 29-28.

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/883837188995256320

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/883837042307760129

*****

Pierwsza runda otwierającej galę walki pomiędzy debiutującymi w oktagonie Jamesem Bochnovicem (8-2) i Trevinem Gilesem (10-0) należała zdecydowanie do tego ostatniego, który po serii wymian stójkowych, w których Bochnovic atakował znacznie aktywniej, ale mało efektywnie, przeniósł walkę do parteru, do końca rundy dominując – kontrolując i obijając – rywala z góry.

W drugiej rundzie Giles dopełnił dzieła zniszczenia, szybko ponownie przenosząc walkę do parteru, gdzie jego przewaga nie podlegała dyskusji. Z czasem utorował sobie drogę do dosiadu, ostatecznie ubijając z tej pozycji Bochnovica uderzeniami z góry i tym samym notując udany debiut.

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/883828295019659265




Wyniki UFC 213

Walka wieczoru

185 lbs: Robert Whittaker (19-4) pok. Yoela Romero (12-2) jednogłośną decyzją (3 x 48-47)

Karta główna

265 lbs: Alistair Overeem (43-15) pok. Fabricio Werduma (21-7-1) większościową decyzją (2 x 29-28, 28-28)
265 lbs: Curtis Blaydes (7-1) pok. Daniela Omielańczuka (19-8-1) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
155 lbs: Anthony Pettis (20-6) pok. Jima Millera (28-10) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
135 lbs: Rob Font (14-2) pok. Douglasa Andrade (24-2) przez poddanie (gilotyna), R2, 4:36

Karta wstępna

265 lbs: Alexey Oleinik (52-10-1) pok. Travisa Browne (18-7-1) przez poddanie (neck crank), R2, 3:44
170 lbs: Chad Laprise (12-2) pok. Briana Camozziego (7-4) przez TKO (ciosy), R3, 1:27
185 lbs: Thiago Santos (15-5) pok. Geralda Meerschaerta (26-9) przez TKO (GNP), R2, 2:04
170 lbs: Belal Muhammad (12-2) pok. Jordana Meina (29-12) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)

Karta UFC Fight Pass

145 lbs: Cody Stamann (15-1) pok. Terriona Ware (17-5) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
205 lbs: Trevin Giles (10-0) pok. Jamesa Bochnovica (8-2) przez KO (GNP), R2, 2:54

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button