UFC

Tyron Woodley: „Chciałbym zobaczyć, jak Dana poradziłby sobie z Wonderboy’em”

Mistrz kategorii półśredniej Tyron Woodley obszernie podsumował zwycięstwo punktowe ze Stephenem Thompsonem na gali UFC 209.

Przed rewanżowym starciem ze Stephenem Thompsonem na gali UFC 209 w Las Vegas mistrz kategorii półśredniej Tyron Woodley zapowiadał demolkę, przekonując, że tym razem nie zostawi decyzji w rękach sędziów.

Nic takiego jednak się nie wydarzyło i po długimi fragmentami bezbarwnej walce – w której gwizdów było co nie miara, a fani umilali sobie oglądanie pojedynku skandowaniem „Fight! Fight! Fight!” – sędziowie ponownie zostali zaprzęgnięci do pracy, większościowo wskazując na Woodley’a.

W porządku (jeśli fanom się nie podobało). Mogę zatrzymać walkę, niech wejdą do klatki. Ja pójdę i niech mi pokażą, jak robić to lepiej.

– powiedział Woodley na konferencji prasowej po gali, odnosząc się do dezaprobaty ze strony fanów.

Łatwo powiedzieć z miejsce, z których się to ogląda. Gdy jednak bijesz się ze światowej klasy zawodnikiem, który skończył masę rywali, ma tak wiele nokautów, tak wiele sztuczek w zanadrzu, czasami musisz być cierpliwy i znaleźć odpowiedni moment. Ten moment pojawił się w czwartej rundzie (poprzedniej walki.). Teraz pojawił się w piątej rundzie.

Ta walka tak naprawdę rozpoczęła się dopiero w piątej rundzie. Mogłem oczywiście stworzyć lepszą atmosferę. Mogłem stosować więcej zmyłek, zejść do nóg, obaleń, kombinacji. Koniec końców, gdybym jednak miał martwić się o to, co powiedzą fani, nie byłbym tutaj, gdzie jestem. Kocham fanów. Tworzą nasz sport. Tworzą UFC. Ale to ja jestem osobą, która wychodzi się tam bić, a to najtrudniejsza kategoria wagowa na świecie.

Swojego niezadowolenia z walki nie ukrywał też sternik UFC Dana White, który przed galą zapowiadał, że jeśli Woodley naprawdę chce wznieść się na nowy poziom, musi po prostu skończyć walkę.




Po gali natomiast White przyznał, że punktował pojedynek dla Thompsona.

Chciałbym zobaczyć, jak Dana poradziłby sobie z Wonderboy’em.

– odpalił T-Wood, gdy powiedziano mu o słowach White’a.

Popatrzcie na resztę, która to zrobiła. Popatrzcie na Patricka Cote, Roberta Whittakera, tych wszystkich gości, którzy mieli go zmiażdżyć i nie podeszli do jego stylu z szacunkiem. Ja zrobiłem odwrotnie. Zaakceptowałem jego styl. Ściągnąłem mistrza świata. Ściągnąłem Sage’a Northcutta, wielu innych gości. Nie można podchodzić do jego stylu bez szacunku.

Wydaje ci się, że już go rozgryzłeś, te wszystkie kopnięcia, ciosy z dziwacznych kątów, a potem zostajesz bez pasa i znokautowany. Wiem, że kochacie nokauty, grozę, krew – i ja też kocham to oglądać, ale wiecie co, kocham też być mistrzem świata i czasami po prostu walka nie jest najatrakcyjniejsza.

Przed galą Woodley zapowiadał jeszcze większe zaostrzenie swojej postawy względem UFC, ale wygląda na to, że zwycięstwo większościową decyzją – sam przyznał, że walka była bardziej wyrównana niż poprzednia – oraz coraz ostrzejsza narracja White’a zmieniły jego nastawienie.

Zapytany bowiem o to, z kim chciałbym się teraz zmierzyć, nie wychylał się.

Jeśli powiem, że chcę z kimś walczyć, pół internetu się wścieknie.

– powiedział mistrz.

Więc zrobię tak – pojadę na wakacje, bo nagrywam w przyszłym tygodniu film. Zabiorę nastęnie rodzinę do Portoryko i pozwolę, by moi menadżerowi i Dana White zajęli się resztą.

Zapytany, czy zwycięzca majowej walki pomiędzy Demianem Maią i Jorge Masvidalem ma największe szanse na titleshota, udzielił wymijającej odpowiedzi. Zamiast tego przypomniał, że nie jest traktowany tak samo jak inni.

Jeśli ja kogoś wyzywam do walki, zawsze jest problem. Wszyscy to wiemy. A moi koledzy po fachu nie tylko rzucają wyzwania, ale też dostają walki, które są czasami nawet trochę nietypowe – i nigdy nie ma z tym problemu. Nigdy. Będę więc kontynuował wypełnianie kontraktu, podpisywanie walk i wygrywanie.

Na koniec bowiem tak długo, jak będę zwyciężał, nie będzie można odmówić mi tego, na co zasługuję.

*****

UFC 209 – wyniki i relacja

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button