UFC

Typowanie UFC FN 74 – Holloway vs Oliveira

Redakcyjne typowanie gali UFC Fight Night 74, podczas której Max Holloway skrzyżuje rękawice z Charlesem Oliveirą.

Transmisja z gali rozpocznie się o godzinie 0:00 w nocy z niedzieli na poniedziałek.

Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

145 lbs: Max Holloway (13-3) vs Charles Oliveira (20-4)

naiver: Oliveira w ostatnich latach mocno rozwinął się w płaszczyźnie stójkowej, ale nadal pozostaje lata świetlne za Maxem Holloway’em – jego defensywa stójkowa jest dziurawa jak szwajcarski ser, atakuje w linii prostej, w swoich ruchach pozostaje mechaniczny. Nie dysponuje też mocnymi zapasami, próbując przenosić walkę do parteru głównie z klinczu. Jeśli będzie w stanie zamykać Hawajczyka pod siatką, jego szanse wzrosną – z tej pozycji pozostaje bowiem bardzo groźny, korzystając z kolan, łokci, a także zagrażając rywalom obaleniem oraz gilotyną. Spodziewam się jednak, że samą pracą na nogach Holloway dusił będzie w zarodku zapaśnicze i parterowe zapędy Brazylijczyka, a z każdą rundą jego przewaga będzie rosła z uwagi na lepszą kondycję. Owszem, jeśli walka trafi do parteru, Błogosławiony znajdzie się w wielkich tarapatach, ale nie przewiduję takiego scenariusza.

Zwycięzca: Max Holloway przez (T)KO

Bolt: Gdy walka trafi do parteru, to Charles Oliveira powinien dysponować bardzo dużą przewagę, być może nawet pozwalającą poddać swojego rywala. Sęk w tym, że o to będzie naprawdę trudno – Maxa nie jest łatwo obalić, a szukanie klinczu będzie niezwykle trudnym zadaniem. Amerykanin to bowiem ciągle poruszający się striker, który notorycznie zmienia kąty natarcia, a nawet odwraca pozycję w trakcie wyprowadzania kombinacji ciosów, by jeszcze bardziej utrudnić sensowną defensywę rywalowi. Kondycja także będzie po jego stronie. Brazylijczyk wprawdzie dysponuje pewną mocą w ciosach, ale najlepiej czuje się zadając mocne kolana z klinczu – ten będzie bardzo trudny do uzyskania. Maxa mogą zgubić co prawda chętnie rzucane przez niego uderzenia obrotowe, ale wyśmienicie potrafi je maskować za swoimi bokserskimi kombinacjami, które z walki na walkę nie tylko wyglądają coraz lepiej, ale po prostu czynią go jednym z najlepszych bokserów w całym UFC. Jako, że Nik Lentz trafiał sporą ilością ciosów Charlesa…

Zwycięzca: Max Holloway przez (T)KO

170 lbs: Erick Silva (18-5) vs Neil Magny (15-4)

naiver: Silva rozpoczyna walki bardzo ostro, kończąc swoich rywali najczęściej w pierwszych rundach. Dokładnie odwrotnie ma się sprawa z Magnym, który często potrzebuje pierwszej rundy na znalezienie rytmu walki. Im dłużej trwał będzie pojedynek, tym bardziej wzrastać będą szanse dysponującego doskonałą kondycją Amerykanina. Silva może też mieć spore problemy z mobilnością i zasięgiem Magny’ego, ale jego dynamika i przyspieszenie powinny mu mocno pomagać przy przedzieraniu się przez zasieki defensywne rywala – zwłaszcza, że ten nie słynie ani z mocnego ciosu, ani z narzucania dużej presji, a właśnie z tak walczącymi rywalami Brazylijczyk zawsze miał problemy. Silva prędzej czy później znajdzie drogę do klinczu i obalenia, a gdy walka przeniesie się do parteru, z powodu swojego ofensywnego usposobienia poskręca Magny’ego szybciej niż Demian Maia.

Zwycięzca: Erick Silva przez poddanie

Bolt: Atuty Magny’ego? Kondycja, opanowanie i zasięg. Wady Silvy? Kondycja, dzicz i mniejszy zasięg. Nad tym drugim aspektem jednak Brazylijczyk zdawał się pracować, co było widać momentami w walce z Koscheckiem, a i rzekomo przygotowanie Ericka uległo pewnej poprawie. W stójce Magny musi poczuć się zagrożony, aby samemu przestać jedynie starać się nabijać oczka u sędziów jabami – zważywszy na swoją niezachwycającą defensywę pewnie zostanie zraniony ciosami. Bez większego przekonania sądzę jednak, że Silva nie pozwoli mu po nich dojść do siebie i znajdzie poddanie lub nokaut. Jego stójkowy arsenał jest na tyle bogaty, by zaskoczyć Neila, siła w ciosach wystarczająca do naruszenia każdego w dywizji, a świetny parter może stanowić klucz do pogrążenia przeciwnika. Jeżeli jednak Indio nie da rady wykończyć rywala w pierwszej rundzie, to może być dla niego średnio przyjemnie w dwóch kolejnych.

Zwycięzca: Erick Silva przez (T)KO

170 lbs: Patrick Cote (21-9) vs Josh Burkman (27-11)

naiver: Patrick Cote od dłuższego czasu jest już cieniem samego siebie. Z ciężkich rąk i tytanowej szczęki niewiele już zostało i Kanadyjczyk często musi ratować się swoimi zapasami. Jeśli z Joe Riggsem toczysz 3-rundowy bój, nie świadczy to najlepiej o twojej formie. Burkman nie będzie nigdy mistrzem świata, ale to kawał twardego skurczybyka, który dysponuje bardzo ciężkimi rękami. Jeśli tylko jego IQ nie będzie szwankowało (a to się zdarza…), powinien znaleźć drogę do zaserwowania Cote drugiej w karierze porażki przez nokaut.

Zwycięzca: Josh Burkman przez (T)KO

Bolt: Prawdopodobnie najnudniejsza walka na karcie. Twardoszczęki Cote najpewniej nie pozwoli naruszyć się ciosami Burkmana, a samemu z kolei swoją dosyć średnią, ale aktywną stójką może uzyskać przewagę. Zapaśniczo obaj raczej nie błyszczą, ale sprawne ofensywne zapasy u obydwu mogą przemienić pojedynek w wyścig po udane obalenie – na ziemi obaj bowiem będą w stanie skontrolować rywala, znajdując się z góry. W tym niezwykle nijakim pojedynku typuję Cote’a, ponieważ wykazuje w czasie swoich starć nieco większy intelekt.

Zwycięzca: Patrick Cote przez decyzję

155 lbs: Francisco Trinaldo (17-4) vs Chad Laprise (10-0)

naiver: Będący bardzo dobrym bokserem Chad Laprise ostatnio mocno poprawił się też od strony zapaśniczej, co w starciu z Francisco Trinaldo może mu się bardzo przydać. Kanadyjczyk nie dysponuje zbyt mocnym ciosem, preferując techniczne podejście do ich wyprowadzania, ale Trinaldo nie jest tak odpornym, twardym i charakternym zawodnikiem jak Bryan Barberena, który ciągłą presją sprawił podopiecznemu Firasa Zahabiego wiele problemów. Brazylijczyka nie można jednak lekceważyć, bo ostatnio poprawił umiejętności bokserskie oraz mądrze zarządzał swoją kondycję, więc Laprise – którego szczęka wcale nie jest nieosiągalna – będzie musiał mieć się na baczności.

Zwycięzca: Chad Laprise przez decyzję

Bolt: Nie do końca rozumiem ostatnią dyspozycję Laprise’a – jedynym racjonalnym wytłumaczeniem wydaje się być niesamowita intensywność w atakach w pierwszej rundzie. Ilość ciosów wyprowadzonych przez Chada wraz z ich siłą uśpiłyby każdego poza jego ostatnim rywalem i jeszcze kilkoma zawodnikami kategorii lekkiej. Mimo to nawet zmęczona wersja Kanadyjczyka potrafiła wygrać walkę. Trinaldo wydaje się być rzuconym na pożarcie, chociaż jego ostatni triumf nad Parke sugeruje, że Francisco ciągle w jakimś stopniu się rozwija. Tutaj jednak nie ma zapasów, by szukać w nich oparcia, a Chad to zwyczajnie doskonały striker z rewelacyjną pracą na nogach. Myślę, że z powodu różnicy w kickbokserskim rzemiośle Laprise zostanie pierwszym, który skończy ciosami Brazylijczyka.

Zwycięzca: Chad Laprise przez (T)KO

155 lbs: Olivier Aubin-Mercier (6-1) vs Tony Sims (12-2)

naiver: Jeśli Aubin-Mercier nie będzie wdawał się w wymiany w stójce, każdą niemal akcje traktując jako środek do skrócenia dystansu, najpewniej zamęczy Tony’ego Simsa. Problem jednak w tym, że Kanadyjczyk czasami (często?) zapomina o tym, chętnie tocząc walkę w płaszczyźnie, w której zdecydowanie nie błyszczy. Jeśli popełni ten sam błąd w starciu z Simsem, może przypłacić go wylądowaniem na deskach, ale myślę, że jednak tym razem postara rozegrać się to mądrze.

Zwycięzca: Olivier Aubin-Mercier przez decyzję

Bolt: Choć początkowo zdecydowanie faworyzowałem Kanadyjczyka, to z każdą chwilą jestem do niego przekonany coraz mniej. Wprawdzie przeniesienie walki do parteru będzie oznaczało dla niego prawdopodobne zwycięstwo, a Sims, jeżeli sam spróbuje obalać, to zostanie być może przetoczony, ale Olivier za bardzo polubił stójkę. Fakt, prezentuje się w niej dosyć przyzwoicie, a jak na kogoś, kto dotychczas był skupiony na grapplingu bardzo dobrze, ale często zbyt długo zwleka z próbą obalenia. OAM dysponuje niezłym boksem popartym świetnym kopnięciem z lewej nogi na korpus, ale jego defensywne dziury i brak łączenia stójki z próbami obaleń mogą pozwolić mocno go zranić Simsowi, który dysponuje bardzo dobrym – tak w ofensywie, jak i w kontrze – boksem, a także mentalnością umożliwiającą mu przetrwanie ciężkich chwil. Ostatecznie Kanadyjczyk ugra to większą aktywnością, a może nawet poddaniem, ale czekają go ciężkie chwile.

Zwycięzca: Olivier Aubin-Mercier przez decyzję

115 lbs: Maryna Moroz (6-0) vs Valerie Letourneau (7-3)

Bolt: Widziałem walkę Moroz na żywo i była całkiem fajna, więc mój typ jest logiczny.

Zwycięzca: Maryna Moroz przez decyzję

155 lbs: Sam Stout (20-11-1) vs Frankie Perez (9-2)

naiver: Stout niedawno przebąkiwał coś o zakończeniu kariery. Jego szczęka już dawno osłabła i pomimo tego, że w ostatnim starciu z Rossem Pearsonem zaprezentował mniej chaotyczną, bardziej poukładaną stójkę, to jest już raczej przykładem doświadczonego przez ciężkie boje, wypalonego zawodnika. Frankie Perez świata nie podbije, ale jest młodszy i głodny zwycięstw. Jeśli będzie w stanie przenosić walkę do parteru – a defensywne zapasy Stouta do elitarnych nie należą – powinien wygrać. Jednak nie skreślam tutaj weterana, bo Bóg jeden raczy wiedzieć, jak wiele ognia jeszcze w nim pozostało – być może wystarczająco dużo, by pokonać przeciętnego Pereza.

Zwycięzca: Frankie Perez przez decyzję

Bolt: Stout od momentu utraty swojej zdawałoby się kamiennej szczęki coraz bardziej oddala się od UFC. Jego stójka sama w sobie nie jest zachwycająca, umiejętność przyjmowania morderczych uderzeń zniknęła, a grappling nigdy nie był na szczególnie wysokim poziomie. To powinien wykorzystać Perez, który ma przyzwoite zapasy oraz ma do zaoferowania lepsze parterowe szlify. Raczej nie będzie szukał nokautu – wprawdzie Sam to już nie ten zawodnik co dawniej, ale Frankie to ktoś, kto poza rzucanymi raz na jakiś czas wysokimi kopnięciami nie ma kompletnie niczego do zaoferowania w stójce, więc będzie najprawdopodobniej punktowany w niej przez oponenta. Po nieco nużącej walce…

Zwycięzca: Frankie Perez przez poddanie

135 lbs: Yves Jabouin (20-10) vs Felipe Arantes (16-7-1)

naiver: Yves Jabouin nie ma już wiele do zaoferowania. To przede wszystkim striker, który nie do końca domaga w innych płaszczyznach. Kiedyś miałem bardzo wysokie mniemanie o wywodzącym się z Chute Boxe Felpie Arantesie, ale jego porażka z Andre Filim trochę moje zdanie o nim zmieniła. To jednak nadal solidny specjalista od Muay Thai, który dysponuje niezłymi ofensywnymi zapasami oraz naprawdę ciężkim gnp. Pozostaje też aktywny z pleców, szukając często skrętówek. Myślę, że swoją wszechstronnością i młodością (ma 27 lat, podczas gdy Jabouin 36) wyrąbie sobie drogę do zwycięstwa, choć warto zaznaczyć, że będzie to dla niego debiut w kategorii koguciej, co każe postawić kilka znaków zapytania względem jego formy.

Zwycięzca: Felipe Arantes przez (T)KO

Bolt: Szkoda mi Jabouina – to chwilami dosyć kreatywny striker z imponującym wachlarzem kopnięć oraz niedocenianymi zapasami, ale jego brak szczęki oraz silnego ciosu skutecznie spychają go do stanów średnich dywizji. W walce z większym od siebie Arantesem również będzie musiał uważać na to, by po raz kolejny w karierze nie zastanawiać się, czemu dwa ciosy temu kogoś atakował, a teraz leży na ziemi. Brazylijczyk świata nie zawojuje – chociażby ze względu na zapasy, którymi Yves może go punktować – ale jego pozbawione błysku, ale solidne muay thai powinno w końcu doprowadzić go do odnalezienia szczęki Kanadyjczyka. To jednak nic pewnego.

Zwycięzca: Felipe Arantes przez (T)KO

205 lbs: Nikita Krylov (18-4) vs Marcos Rogerio de Lima (13-2-1)

naiver: Konie z rzędem temu, kto potrafi przewidzieć walki Nikity Krylova! De Lima rozpoczyna zawsze bardzo ostro i jeśli w pierwszej rundzie nie skończy Krylova, zapewne przegra. Absolutnie nie wykluczam tutaj scenariusza, w którym Ukrainiec, przetrwawszy pierwszą rundę, w drugiej albo trzeciej ubije Brazylijczyka, ale…

Zwycięzca: Marcos Rogerio de Lima przez (T)KO

Bolt: Krylov potrafi sprawić pewne zagrożenie w stójce dzięki swoim kopnięciom, a w ostatniej walce pokazał pewne przebłyski, wpierw zamraczając obniżającego pozycję rywala podbródkowym, by później go poddać. Może to podziałać także z jego najbliższym rywalem, który po prostu idzie przed siebie lub do klinczu i rzuca bomby. Sęk w tym, że de Lima wydaje się być lepszym uderzaczem z tej dwójki i po prostu prędzej czy później to jego cios trafi Nikitę, zamroczy go i pozwoli poddać. W walce tak bezpośrednich zawodników trudno jednak kogoś faworyzować mocniej.

Zwycięzca: Marcos Rogerio de Lima przez (T)KO

125 lbs: Chris Kelades (8-2) vs Chris Beal (10-1)

naiver: Beal powinien mieć przewagę siłową i fizyczną, a prawdopodobnie także zapaśniczą oraz mimo wszystko kickbokserską. Kelades to jednak charakterny zawodnik, który dysponuje lepszą kondycją niż duży jak na kategorię muszą Beal. Spodziewam się, że w trzeciej rundzie to właśnie on prezentował będzie się lepiej, kładąc być może na plecach rywala (najchętniej walczy w parterze z góry), ale decydujące dla wyników tego pojedynku okażą się dwie pierwsze odsłony.

Zwycięzca: Chris Beal przez decyzję

Bolt: Kelades to niezły grappler i… tyle. Beal nigdy nie dobije do topu, ale jego zestaw umiejętności pozwoli mu zneutralizować ofensywę rywala, a także samemu punktować go dzięki przyzwoitym bokserskim szlifom, dobrym obaleniom oraz niezłej momentami dynamice. Nie zdziwi mnie szczególnie poddający go Chris – nawet z dołu – ale uważam Beala za zbyt wyrachowanego zawodnika, by próbować coś udowadniać w parterze. Będzie punktował w stójce i ewentualnie co jakiś czas zaznaczał przewagę zapasami.

Zwycięzca: Chris Beal przez decyzję

155 lbs: Shane Campbell (9-3) vs Elias Silverio (11-1)

naiver: Campbell to efektowny uderzacz, ale Silverio posiada solidne szlify stójkowe oraz znacznie lepsze zapasy oraz parter. Jego przewaga fizyczna również powinna być wyraźna, biorąc pod uwagę, że malutki Makdessi rzucał chwilami Campbellem jak szmacianą lalką. Jeśli Brazylijczyk urozmaici swoją stójkę zapasami, wypunktuje a może nawet podda rywala, ale jeśli zdecyduje się toczyć walkę na nogach, wszystko się może zdarzyć.

Zwycięzca: Elias Silverio przez decyzję

Bolt: Campbell nie dysponuje szczególnie złymi zapasami i parterem, ale największym zagrożeniem dla niego jest jego paradoksalnie najmocniejsza płaszczyzna – stójka. Shane to potężnie kopiący reprezentant muay thai, który mimo stoczenia już 14 pojedynków dalej nie przestawił się na mechanikę związaną z defensywą i ofensywą, która obowiązuje w MMA. Stąd jego mocne odsłanianie się przy kopnięciach, które wykorzystał ostatnio John Makdessi, przedtem jednak przyjmując mogące złamać niejednego zawodnika ciosy. Silverio dzięki swojemu ułożeniu powinien przetrwać ciężkie chwile i punktować kombinacjami bokserskimi zakończonymi kopnięciami, a także odnajdować czasem okazję do obaleń. Nie będzie niczym dziwnym widok Brazylijczyka zwijającego się po kopnięciu na wątrobę, ale Campbellowi brak precyzji Magomedova, aby zastopować czy urwać dwie rundy Eliasowi.

Zwycięzca: Elias Silverio przez decyzję

205 lbs: Misha Cirkunov (9-2) vs Daniel Jolly (5-0)

naiver: Cirkunov nie ma wiele do zaoferowania w stójce, korzystając z uderzeń jedynie po to, aby przedrzeć się do klinczu, by stamtąd pracować nad obaleniami. Jolly to całkiem niezły atleta, który preferuje walkę w stójce, ale spodziewam się, że Cirkunov prędzej czy później znajdzie drogę do obalenia – a gdy walka trafi do parteru, będzie to jednostronne widowisko.

Zwycięzca: Misha Cirkunov przez poddanie

Bolt: Jolly dysponuje wprawdzie mocnymi low kickami, a nawet ubił jednego z rywali kopnięciem na głowę, ale jego preferowana płaszczyzna to klincz, do którego pcha się za wszelką cenę. Nie zwiastuje mu to najlepiej w walce z Cirkunovem, bo Łotysz to bardzo dobry grappler o korzeniach w judo, który również lubi klincz. Misha zagraża zresztą nie tylko po przeniesieniu walki na ziemię – a bardzo dobrze szuka poddań – ale także może naruszyć Daniela w stójce. Trenujący w Kanadzie zawodnik wprawdzie nie dysponuje szczególnie ułożoną stójką, ale jest szybki i bije dosyć mocno, z czego ochoczo korzysta, wchodząc w klincz.

Zwycięzca: Misha Cirkunov przez poddanie

PODSUMOWANIE

WalkanaiverBoltWilk
Max Holloway vs Charles Oliveira
1.42 - 3.00
Holloway Holloway Holloway
Erick Silva vs Neil Magny
1.59 - 2.50
Silva Silva Silva
Josh Burkman vs Patrick Cote
1.74 - 2.15
Burkman Cote Burkman
Chad Laprise vs Francisco Trinaldo
1.28 - 4.00
Laprise Laprise Laprise
O. Aubin-Mercier vs Tony Sims
1.41 - 3.05
Aubin-Mercier Aubin-Mercier Sims
Maryna Moroz vs V. Letourneau
1.53 - 2.65
Moroz Moroz Moroz
Felipe Arantes vs Yves Jabouin
1.50 - 2.70
Arantes Arantes Arantes
M. Rogerio de Lima vs Nikita Krylov
1.69 - 2.25
De Lima De Lima De Lima
Frankie Perez vs Sam Stout
1.74 - 2.15
Perez Perez Stout
Chris Beal vs Chris Kelades
1.61 - 2.45
Beal Beal Kelades
Elias Silverio vs Shane Campbell
1.37 - 3.30
Silverio Silverio Silverio
Daniel Jolly vs Misha Cirkunov
5.00 - 1.20
Cirkunov Cirkunov Cirkunov
Ostatnia gala9-47-68-5
Łącznie398-215374-22949-24
Poprawne64,92%62,02 %67,12 %

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button