UFC

Typowanie UFC FN 59 – McGregor vs Siver

Redakcyjne typowanie gali UFC Fight Night 59 – McGregor vs Siver.

Start gali w nocy z niedzieli na poniedziałek o północy.

Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

145 lbs: Conor McGregor (16-2) vs Dennis Siver (22-9)

naiver: Wszyscy wiemy, jak wygrać może tę walkę McGregor – najprawdopodobniej poprzez ubicie Sivera w pierwszej rundzie dzięki kapitalnej stójce, świetnej pracy na nogach i ogólnej błyskotliwości. W jaki sposób natomiast może wygrać rosyjski Niemiec, który niby jest kickbokserem, ale nie tej klasy co Irlandczyk? Otóż, musi spróbować odwołać się do swoich zapasów, które nie są takie złe. Nie wierzę co prawda, by były wystarczająco dobre, aby regularnie kłaść na plecach Conora, ale stanowią dla Sivera światełko w tunelu. I tylko dlatego, że nie dane nam było jeszcze zgłębić poziomu defensywnych zapasów Irlandczyka, nie stawiam na niego z absolutną pewnością.

Zwycięzca: Conor McGregor przez (T)KO

Calo: Spójrzmy prawdzie w oczy – McGregor jest dla Niemca rosyjskiego pochodzenia prawdziwym stylistycznym koszmarem. Mocno uderzający striker, świetnie i szybko bijący z różnych kątów i mający obronę obaleń dobrą na tyle, by hamować ofensywne zapędy Sivera. Irlandczyk zafunduje rywalowi kolejną w karierze brutalną porażkę.

Zwycięzca: Conor McGregor przez (T)KO

Bolt: Dennis może obalać Conora, ale nawet jeśli mu się to uda, to jakoś trudno mi wyobrazić sobie to rozłożone na pięć rund. Dodatkowo wcale bym nie był taki pewien, czy mu się to będzie udawać ze względu na pracę nóg McGregora i po prostu fakt, że Siver nie lubi się z dobrymi uderzaczami. A Conor takim bez wątpienia jest – head clean off do maksymalnie trzeciej rundy, jeśli Siver zaspamuje obaleniami, a Conor nie będzie ich potafił bronić. Poza tym przypominam, że Niemiec miał problemy z Mannym Gamburyanem oraz Charlesem Rosą po tygodniowym obozie…

Zwycięzca: Conor McGregor przez (T)KO

155 lbs: Donald Cerrone (26-6) vs Benson Henderson (21-4)

naiver: Arcytrudna do typowania konfrontacja. Jestem bardzo, ale to bardzo daleki od jakichkolwiek zachwytów nad Bensonem Hendersonem – zawsze wychodziłem z założenia, że masę mankamentów technicznych nadrabia nadludzką wręcz kondycją, siłą i twardym charakterem. Ani bowiem nie jest to wybitny uderzacz, ani wybitny zapaśnik, ani też wybitny grappler. W każdej z tych płaszczyzn posiada co prawda solidne umiejętności, ale bez niebywałej wydolności, fizyczności nigdy tak daleko by nie zaszedł. Do tego jest niezwykle lubiany przez sędziów punktowych… Gdyby Donald Cerrone miał chociaż cztery tygodnie… no, choćby, cholera, trzy! Widziałbym go wówczas w roli wyraźnego faworyta. Na jego szczęście, jest to walka 3-rundowa, ale i tak wydaje mi się, że branie pojedynku ledwie dwa tygodnie po ostatnim – choćby i nie toczonym w szybkim tempie, ale jednak 3-rundowym – to szaleństwo. Co by o Hendersonie nie mówić, to jednak jest on zawodnikiem z czołówki dywizji lekkiej, który ma za sobą pełny obóz przygotowawczy, podczas gdy Kowbojowi jeszcze siniaki z fuck kicków po ostatniej walce z Mylesem Jurym nie poschodziły… Absolutnie nie skreślam Donalda, bo wydaje mi się, że niedawne niepowodzenia Hendersona (porażka przez poddanie z Anthonym Pettisem i zwłaszcza przez nokaut z Rafaelem dos Anjosem) mogą się mocno odbić na jego psychice, naruszając jego historyczną pewność siebie i tym samym przekładając się niekorzystnie na jego występ. Absolutnie nie będę zbierał szczęki z podłogi, jeśli Kowboj ustrzeli w stójce Smootha (kolano w kontrze na próbę obalenia?) albo nawet podda go z pleców – to jak najbardziej możliwe, bo Donald uderza mocno, a z pleców walczy fantastycznie. Jeśli jednak mam ważyć szanse obu i odłożyć emocje na bok, to daję 51% Hendersonowi na to, że wygra po niezbyt ciekawej walce, a to dociskając Cerrone do siatki, a to obalając go i bardzo uważnie pracując z góry. I taki też jest mój typ.

Zwycięzca: Benson Henderson przez decyzję

Calo: Bardzo ciężkie starcie do oceny. Z jednej strony – były mistrz w osobie Bensona Hendersona, który Kowboja pokonywał już dwukrotnie, prezentujący ostatnio jednak wyjątkowo słabą formę. Z drugiej – Cerrone – fighter będący w prawdopodobnie największym gazie w swojej zawodniczej karierze, mający jednak tylko 14 dni na przygotowanie się pod bardzo wymagającego oponenta. Osobiście widzę tą walkę na dwojaki sposób – albo Henderson narzuci ogromne tempo pojedynku, którego Donald nie będzie w stanie wytrzymać, lub też wyjdzie z „nudnym” nastawieniem i zostanie stłamszony przez agresję oponenta. Minimalnie skłaniam się ku drugiej opcji.

Zwycięzca: Donald Cerrone przez decyzję

Bolt: Uważam, że obecnie Cerrone jest trochę lepszym zawodnikiem, ale drugie cięcie wagi w takim czasie, brak przygotowań pod tak mocnego zawodnika (ale i Benson dowiedział się, że zamiast boksera dostaje kopacza) nie grają na jego korzyść. Z drugiej strony wątpię, by dał się pokonać zapaśniczo, grapplersko będzie miał przewagę, a w stójce jesli tylko nie da się wcisnąć do siatki i zdemolować jak Jim Miller (a Henderson chyba trochę zapomniał już o takich zagraniach…) to kopnięciami zrobi różnicę. No ale to ciągle faktyczne 4 – 5 dni trenowania pod walkę z byłym mistrzem…

Zwycięzca: Donald Cerrone przez decyzję

185 lbs: Uriah Hall (9-4) vs Ronald Stallings (12-5)

naiver: Ronald Stallings jest drugim zastępstwem dla Uriaha Halla. Miał tydzień na przygotowanie się do walki. W UFC jest tylko z uwagi na kontuzje dwóch poprzednich rywali Halla. W żadnej płaszczyźnie się nie wyróżnia, w stójce będzie bardzo wyraźnie odstawał, ale nawet zapaśniczo i parterowo nie ma wiele do zaoferowania. Jego kondycja po jednotygodniowych przygotowaniach również stała będzie pod ogromnym znakiem zapytania. Jedyną szansę Stallingsa widzę w tym, że Hall powtórzy swój występ przeciwko Johnowi Howardowi, będąc ultrapasywnym. Nawet jednak Uriah bez formy byłby tu bardzo wyraźnym faworytem – jeśli nie odwali jakiegoś spektaklu i nie zacznie, na przykład, w trakcie pojedynku żywić współczucia dla swojego rywala (a różnie może być!), szybko zakończy ten pojedynek nokautem.

Zwycięzca: Uriah Hall przez (T)KO

Calo: Ron Stallings ma record 12-6, przegrał swoją ostatnią walkę, a samo starcie z Hallem wziął z zaledwie kilkudniowym wyprzedzeniem. Czy jest to zawodnik kalibru choćby średniej półki UFC? Sądząc po jego ostatnim starciu – wątpię. Ciężko mi pokładać stuprocentową nadzieję w Jamajczyku, gdyż zawsze może powtórzyć się scenariusz z walki z Johnem Howardem, niemniej jednak…

Zwycięzca: Uriah Hall przez (T)KO

Bolt: Stalling nie powinien bić się w UFC. I za długo się nie pobije – jeśli Uriah znowu nie włączy trybu miłosierdzia i nie będzie przepraszał za uderzenia to spokojnie wygra.

Zwycięzca: Uriah Hall przez (T)KO

155 lbs: Norman Parke (20-2-1) vs Gleison Tibau (30-10)

naiver: Nie będę ukrywał, że mam ogromny problem z ocenieniem tej walki. Tibau jest z pewnością silniejszym zawodnikiem niż Parke. Irlandczyk z północy jest jednak zdecydowanie lepiej poukładany w stójce, przejawiając tam też sporą aktywność. Dysponuje też lepszą kondycją niż Brazylijczyk, który szans upatrywał będzie zapewne w obaleniach. I tu właśnie robi się ciekawie, bo co prawda Parke nie mierzył się jeszcze z dobrymi zapaśnikami, ale jak dotychczas pokazywał się bardzo dobrze w klinczu, umiejętnie korzystając ze swojej bazy judo. Inna rzecz, że Tibau nie bawi się w walkę na chwyty w klinczu, a raczej wjeżdża jak zły w obie nogi. Myślę, że Tibau spokojnie jest w stanie wygrać pierwszą rundę – nawet jeśli trudno będzie mu obalać, w klinczu jego moc okaże się nieoceniona. Pytanie jednak, na jak długo starczy mu paliwa? Po wielu bojach z samym sobą postawię na to, że niesiony dopingiem bostońskiej publiczności Parke przejmie stery pojedynku od drugiej rundy i zwycięży po decyzji sędziowskiej. Złamanego funta bym jednak na to nie postawił.

Zwycięzca: Norman Parke przez decyzję

Calo: 28-letni zwycięzca TUFa raczej nie zostanie nigdy mistrzem, jednak myślę, że jest w stanie zapukać do drzwi czołówki. Jeśli moje przekonania mają się sprawdzić, Stormin musi jednak pokonać odwiecznego gatekeepera w osobie Gleisona Tibau, który ze względu na olbrzymią siłę i świetne zdolności zapaśnicze jest trudnym rywalem dla większości zawodników w dywizji. Sądzę, że Irlandczyk z północy dysponuje lepszą stójką – w dystansie będzie miał zauważalną przewagę. Jeśli nie da się więc położyć na plecy, powinien zwyciężyć – bez przekonania typuję, że poradzi sobie z tym zadaniem, szczególnie w późniejszych rundach, kiedy Brazylijczyk będzie już podmęczony.

Zwycięzca: Norman Parke przez decyzję

Bolt: Tibau ostatnio mocno polubił stójkę, a do tego Parke to prawdziwy ekspert od obrony obaleń. Walka raczej nie porwie, ale dużo lepszy boksersko Irlandczyk da radę utrzymać ją w stójce i wypunktuje Brazylijczyka. Myśląc o tak efektownym starciu, prawie się cieszę, że nie obejrzę tej gali na żywo…

Zwycięzca: Norman Parke przez decyzję

170 lbs: Cathal Pendred (15-2-1) vs Sean Spencer (12-3)

naiver: Grappler vs striker. Pendred w stójce nie prezentuje nic – słaba praca na nogach, nieistniejące defensywa, pchane ciosy. Ma jednak twardą szczękę, która pozwala mu przyjmować ciosy, skracać dystans i męczyć przeciwników w klinczu i parterze. Irlandczyk bowiem to kawał silnego skurczybyka. Na jego tle Spencer to prawdziwa kickbokserska bestia. Jego defensywne zapasy są jednak średnie i jeśli będzie dawał zamykać się pod siatką, może mieć problemy z utrzymaniem walki w stójce. Jestem pewien, że Amerykanin będzie robił wszystko, by utrzymać walkę na nogach i jeśli mu się to uda (uciekanie spod siatki), nie powinien mieć najmniejszych problemów z wypunktowaniem Irlandczyka. Czy jednak tak się stanie? Bez większego przekonania…

Zwycięzca: Sean Spencer przez decyzję

Bolt: Pendred absolutnie mnie nie przekonuje. Ostatnią walkę w mojej opinii przegrał, a do tego zamiast brylować w tym, w czym jest dobry – czyli zapasach – udaje mniejszego kolegę z żenującymi rezultatami. Spencer to niezły momentami uderzacz, który posiada siłę ciosu na poziomie koguciego. I z tego powodu nie da rady ustrzelić Cathala, który na skutek problemów z drewnianym, ale precyzyjnym Amerykaninem zacznie odwoływać się do obaleń, którymi ugra decyzję.

Zwycięzca: Cathal Pendred przez decyzję

170 lbs: John Howard (22-10) vs Lorenz Larkin (14-4)

naiver: Po trzech porażkach z rzędu Larkin zdecydował się zejść do kategorii półśredniej. Howard to ciężkoręki zapaśnik, który zwycięża albo przez leworęczne nokauty, albo przez zamęczanie rywali w klinczu i w parterze. Jeśli pierwsze zbijanie do 77 kg pójdzie Lorenzowi dobrze, powinien mieć wyraźną przewagę w stójce, będąc też znacznie szybszym zawodnikiem. Dobre defensywne zapasy powinny natomiast chronić go przed próbami zapaśniczymi Howarda. W przypadku Larkina jednak ostatnimi czasy zawsze otwarte pozostaje pytanie – czy nie prześpi pojedynku? Monsoon bywa bowiem piekielnie chimeryczny, zupełnie oddając walki. Mimo wszystko postawię na to, że – będąc pod ścianą na skraju zwolnienia – dysponujący lepszą kondycją Larkin w końcu się przebudzi i wypunktuje w stójce Howarda. Absolutnie jednak nie wykluczam zwycięstwa tego ostatniego. W końcu Lorenzowi może źle pójść zbijanie, może być niewystarczająco aktywny w stójce, może wreszcie oddawać obalenia, jak w ostatnim starciu przeciwko Derekowi Brunsonowi. Howard to jednak nie Brunson, więc…

Zwycięzca: Lorenz Larkin przez decyzję

Bolt: Larkin to jedno z moich największych rozczarowań w UFC. Efektowny uderzacz, któremu za bardzo nie chce się uderzać. Brzmi głupio? A teraz przypomnijcie sobie, jak to wygląda… Howard również potrafi się zawiesić – nie mogę się doczekać momentu w tej walce, gdy obaj staną na środku klatki i z uśmiechem stwierdzą: „to teraz chwila przerwy”. Słabe żarty jednak na bok – John ma lepsze zapasy, a Lorenz stójkę. Larkin powinien wyglądać dobrze pod względem siły, ale Doomsday miksując proste kombinacje i obalenia, wytarga decyzję i pożegna Monsoona.

Zwycięzca: John Howard przez decyzję

155 lbs: Lipeng Zhang (8-7-1) vs Chris Wade (8-1)

naiver: Zwycięzca chińskiego TUFa w końcu mierzy się z solidnym przeciwnikiem – i myślę, że skończy się to dla niego pierwszą porażką w UFC. Dotychczas pokonał tylko dwóch słabeuszy, słabo prezentując się walce z Wan Saiem i trochę lepiej z Brendanem O’Reillym. Wade jednak powinien być lepszy w każdej płaszczyźnie, zwłaszcza jednak w parterze (aż 5 z 7 porażek poniósł przez poddanie), gdzie jego przewaga powinna być wyraźna. Myślę, że po zapaśniczych bojach, nieszczególnie atrakcyjnych dla widzów, to Amerykanin zapisze na swoim koncie kolejną wiktorię.

Zwycięzca: Chris Wade przez decyzję

125 lbs: Paddy Holohan (10-1-1) vs Shane Howell (13-8)

naiver: Po tym, jak fatalnie w swoim ostatnim boju przeciwko Chrisowi Keladesowi, który wziął tamtą walkę w zastępstwie, zaprezentował się Patrick Holahan, trudno widzieć w nim jakiegoś wielkiego faworyta przeciwko komukolwiek. Shane Howell jednak… w swoim debiucie w organizacji został szybko odklepany przez Ray’a Borga, nie pokazując absolutnie nic. Wydaje się, że w UFC znalazł się tylko dlatego, że zdecydował się wziąć tamtą walkę w zastępstwie, nie mając czasu na przygotowania. Irlandczyk powinien mieć przewagę w stójce i w parterze, co powoduje, że jego deficyty zapaśnicze nie powinny odgrywać tu większej roli. Nie skreślam jednak zupełnie Howella, bo przy chimeryczności Holohana kto wie, jak może się to skończyć…

Zwycięzca: Patrick Holohan przez poddanie

155 lbs: Johnny Case (19-4) vs Frankie Perez (9-1)

naiver: Case to sprawny, nieźle poruszający się kickbokser, który dysponuje dobrymi warunkami fizycznymi i potrafi walczyć z obu pozycji. Jego zapaśnicza defensywa trochę kuleje, ale wydaje się, że na Frankiego Pereza może wystarczyć – zwłaszcza, że dla tego ostatniego będzie to debiut w UFC (motyle w brzuchu), a i zapominać nie wolno, że Case zaprezentował ostatnio postępy w BJJ, dusząc Kazukiego Tokudome. Johnny dysponuje do tego bardzo ciężkimi rękami i pomimo tego, że Perez w każdej płaszczyźnie coś potrafi, trenując u Ricardo Almeidy wspólnie z m. in. Frankiem Edgarem i Edsonem Barbozą, to myślę, że bardziej doświadczony i lepiej poukładany w stójce Case wyjdzie z tej rywalizacji z tarczą.

Zwycięzca: Johnny Case przez decyzję

145 lbs: Charles Rosa (9-1) vs Sean Soriano (8-2)

naiver: W tej świetnie zapowiadającej się batalii dwóch utalentowanych zawodników trudno wskazać zwycięzcę. Soriano przegrał dwie pierwsze walki w organizacji (z Tatsuyą Kawajirim i Chasem Skellym) w sposób, który daje nadzieję Rosie na wygraną – został zdominowany zapaśniczo i poddany. Soriano zapewnia, że teraz będzie bardziej wyrachowany w stójce, nie dając rywalowi okazji do obalenia – jestem w stanie mu uwierzyć, bo jego stójka szlifowana w Blackzilians prezentuje się doskonale, a i obrona przed obaleniami – pomimo ostatnich niepowodzeń – jest solidna. Rosa najlepiej czuje się w parterze, ale nie jest zapaśnikiem pokroju Kawajiriego czy Skelly’ego, dlatego moim ostatecznym typem jest Soriano, który powinien utrzymywać walkę w stójce, zwyciężając na kartach sędziowskich.

Zwycięzca: Sean Soriano przez decyzję

205 lbs: Matt van Buren (6-3) vs Sean O’Connell (15-6)

naiver: Jedno z najsłabszych zestawień w UFC od niepamiętnych czasów. Obaj powinni raczej rywalizować na lokalnych galach. Van Buren będzie miał przewagę warunków fizycznych, ale jego nieistniejąca defensywa w stójce przeraża. O’Connell mimo wszystko powinien sobie z nim poradzić, bo jest aktywniejszy, bije mocniej i posiada większe doświadczenie. W walce tak słabych zawodników trudno jednak wykluczyć jakikolwiek scenariusz…

Zwycięzca: Sean O’Connell przez (T)KO

125 lbs: Tateki Matsuda (10-6) vs Joby Sanchez (6-1)

naiver: Obaj zawodnicy debiutowali w organizacji, nie mając za sobą pełnego okresu przygotowawczego. Obaj mieli przebłyski, ale ostatecznie obaj zostali zdominowani zapaśniczo – Matsuda przez Chrisa Beala, a Sanchez przez Wilsona Reisa. Japończyk jest aktywniejszym uderzaczem, dysponując też mocnymi lowkingami, ale jego defensywa kuleje. Sanchez za to powinien być odrobinę wszechstronniejszy i myślę, że właśnie ta wszechstronność w połączeniu z gameplanem od Grega Jacksona zapewnią mu premierowe zwycięstwo w UFC

Zwycięzca: Joby Sanchez przez decyzję

PODSUMOWANIE

WalkanaiverCaloBolt
Conor McGregor vs Dennis Siver
1.08 - 9.00
McGregor McGregor McGregor
Benson Henderson vs Donald Cerrone
1.74 - 2.15
Henderson Cerrone Cerrone
Uriah Hall vs Ron Stallings
1.10 - 7.50
Hall Hall Hall
Gleison Tibau vs Norman Parke
1.71 - 2.20
Parke Parke Parke
Cathal Pendred vs Sean Spencer
2.35 - 1.65
Spencer Pendred Pendred
John Howard vs Lorenz Larkin
2.35 - 1.65
Larkin Larkin Howard
Chris Wade vs Zhang Lipend
1.18 - 5.25
Wade Wade Wade
Patrick Holohan vs Shane Howell
1.34 - 3.45
Holohan Holohan Holohan
Frankie Perez vs Johnny Case
2.55 - 1.57
Case Case Case
Charles Rosa vs Sean Soriano
1.74 - 2.15
Soriano Rosa Rosa
Matt van Buren vs Sean O'Connell
2.70 - 1.50
O'Connell O'Connell O'Connell
Joby Sanchez vs Tateki Matsuda
1.59 - 2.50
Sanchez Sanchez Sanchez
Ostatnia gala9-29-211-0
Łącznie198-101201-98197-95
Poprawne66,22 %67,22 %67,46 %

fot. MMAJunkie.com

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button