Polskie MMA

Tymoteusz Świątek: „Nie jestem psychopatą, nie łapię kotów za tylne łapy i nie napie*dalam nimi o lusterka”

Tymoteusz Świątek odpowiada na krytykę, jaka spadła na niego po opublikowaniu doniesień, jakoby zabił małego kota.

Nie milkną echa po doniesieniach, jakoby na przełomie sierpnia i września Tymoteusz Świątek zabił małego kota na posesji swojego ojca, uderzając nim o lusterko auta.

Na byłego zawodnika FEN spłynęła lawina krytyki, a przodował w niej znany z miłości do zwierząt i nienawiści do reszty zawodnik KSW Marcin Różalski, który na swoim profilu na Facebooku w charakterystycznym dla siebie rynsztokowym języku zrugał Świątka, życząc mu śmierci (zakończył swój przekaz słowami „omen ty stara kurwo zdychaj, a jeśli nie zdążysz to do zoba”), za co prawdopodobnie następnie zawieszono jego konto na trzy dni.

Swoje dwa grosze dołożył też Łukasz Jurkowski, który serdecznie życzył śmieciowi Świątkowi, aby się stoczył i karma do niego wróciła.

Do sprawy w końcu odniósł się też główny zainteresowany.

Nie dzwonił on, nie dzwonili dziennikarze.

– powiedział Tymoteusz Świątek, zapytany w rozmowie z Hubertem Kęską z Weszło.com o Różala.

To przykre. Bo co to za problem zdobyć do mnie numer? Pół Polski ma. Nie będę się szarpał z gościem, nie przyjmuję wyzwań na solówki. Siła rąk to nie wszystko. Są młotki, pistolety…

Jestem strasznie zawiedziony tym, co mnie spotkało. Szczególnie, że na razie jestem oskarżony, a nie skazany.

Wedle doniesień prasowych Świątek przyznał się do wszystkiego, ale przekonuje, że to wynik nieporozumienia.

Zostałem wprowadzony w błąd. Policjant zapewniał, że załatwimy sprawę na posterunku. Że to drobnostka. Miałem się przyznać, dostać błyskawicznie wyrok i dziękuję. Cztery miesiące w zawieszeniu na dwa lata, do widzenia.

– powiedział.

Zrobiłem to przez przypadek. Koty chowają się tam gdzie jest ciepło. Ten schował się pod silnikiem.

Była awantura, poszarpaliśmy się z ojcem. Wzburzony wsiadłem do samochodu, wrzuciłem wsteczny i… niestety. Nie zauważyłem go. Strasznie żałuję tego kotka, nigdy świadomie nie zabiłbym zwierzęcia, nigdy bym się nad nim nie znęcał. Ojciec wkręcił chory temat, kurewsko mi nabruździł.

Nie jestem psychopatą. Nie łapię kotów za tylne łapy i nie napierdalam nimi o lusterka.

Świątek przyznał, że najwięcej zawdzięcza Dawidowi Ozdobie, który w najtrudniejszych chwilach pożyczył mu bezzwrotnie 20 tys. zł, które młodzian jednak spłacił. Po aferze rozmawiał też z Maciejem Glabusem oraz Tomaszem Knapem, którzy skontaktowali się z nim, żeby zapytać, jak to wszystko wyglądało naprawdę.

Wiesz co jest, kurwa, najgorsze? Nikt nie pisze w mediach, że zapłaciłem matce za rozwód.

– powiedział Świątek.

Nikt nie pisze, że kupiłem braciom książki do szkoły. Że bojąc się o młodszego trzy dni temu zamontowałem klapę do studni. Że pomagam matce, wożę węgiel. Piszą, że bestialsko zajebałem kota, że pobiłem starego. A dlaczego mu najebałem? Bo matka miała sine oko, bo powybijał jej zęby. To nikogo nie obchodzi! Zawsze jestem ten zły.

Cały wywiad można przeczytać tutaj.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button