Polskie MMATechnika MMAUFCZapowiedzi gal UFC

Sierpem #74: Jan Błachowicz vs. Dominick Reyes

Wczesnym niedzielnym rankiem czasu polskiego Jan Błachowicz stanie przed historyczną szansą na sięgnięcie po pas mistrzowski wagi półciężkiej UFC.

W co-main evencie sobotniej gali UFC 253 w Abu Zabi Jan Błachowicz skrzyżuje rękawice z Dominickiem Reyesem, a na szali pojedynku znajdzie się zwakowany przez Jona Jonesa tytuł mistrzowski kategorii półciężkiej.

Zdecydowanym bukmacherskim faworytem walki jest Amerykanin, ale w przypadku Jana Błachowicza nie jest to nic nowego – był też underdogiem w drodze do wygranych potyczek z Luke’iem Rockholdem czy Coreyem Andersonem.

Czy i tym razem Cieszyński Książę wykiwa bukmacherów? Czym może zagrozić Dewastatorowi? Na co sam musi szczególnie uważać?

Przeanalizujmy kluczowe elementy, które mogą przesądzić o przebiegu i wyniku rywalizacji…

205 lbs: Jan Błachowicz (26-8) vs. Dominick Reyes (12-1)

Mobilność Reyesa

Miękkiej gry nie będzie – rozpoczynamy z wysokiego C, od najważniejszej umiejętności w oktagonowej grze Dewastatora. Nie chodzi o żadne kopnięcia czy kontry lewym krosem. Nie. Chodzi o coś znacznie ważniejszego – pracę na nogach.

To absolutny fundament stylu walki Dewastatora. Sedno jego defensywy, najważniejszy oręż w jego ofensywie. Oktagonowa gra Dominicka Reyesa oparta jest na mobilności w znacznie większym stopniu niż jakiegokolwiek innego zawodnika w kategorii półciężkiej.

Żaden inny półciężki nie pracuje na nogach tak dobrze, jak czyni to Amerykanin. Przekonał się o tym dobitnie sam Jon Jones, który miał gigantyczne problemy z ustawieniem sobie Dewastatora na siatce, unieruchomieniem go – pomimo iż sam posiada gigantyczny zasięg i przebogaty arsenał ciosów i kopnięć, który mógł kastrować rywala z miejsca do hasania w lewo i prawo. Nie był jednak w stanie – nawet w rundach mistrzowskich!

Dominick Reyes porusza się niezwykle płynnie, w okamgnieniu potrafiąc zmienić kierunek kroku. Trudno doszukać się w jego pracy na nogach jakiegokolwiek schematu, co oczywiście okrutnie utrudnia próby rozczytania go. Równie chętnie hasa bowiem do lewej strony, jak i do prawej, by nagle w pół kroku zatrzymać się, doskakując z ciosami czy kopnięciami – i to najczęściej akurat wtedy, gdy jego przeciwnik jest na wykroku, czyli jego możliwości reakcji obronnej czy kontrującej są mocno ograniczone.

Wspomniany Jon Jones miał gargantuiczne problemy, aby zdzielić Dewastatora jakimikolwiek ciosami czy kopnięciami. Nie liczyłem, ale postawiłbym wiele na to, że w żadnej z dotychczasowych walk w swojej karierze nie spudłował tak wieloma kopnięciami na kolano jak w tamtej właśnie lutowej konfrontacji z Dominickiem. Zirytowany, podkręcał tempo, próbując dopaść Reyesa – tylko po to, by zainkasować jakiegoś krosa czy kopnięcie, po których nieuchwytny 30-latek znikał jak kamfora.

Warto podkreślić też cierpliwość w poczynaniach Dewastatora. Jeśli nie dostrzega okazji na zainicjowanie ataku czy kontrę, skupia się po prostu na kontroli dystansu, wzbogacając ją oczywiście o sporo kiwek, przyruchów, zmian tempa czy kierunku – a wszystko to sieje oczywiście spustoszenie w głowie próbujących dopaść go rywali.

Nie mam większych wątpliwości, że odpowiedź na pytanie, jak Dominick Reyes wypracował tak doskonałą pracę na nogach – nieprzystającą wręcz do jego gabarytów! – znajdziemy w poniższym nagraniu. Obejrzyjcie. Warto. Najlepsze akcje.

Tak, Dominick Reyes przez wiele lat trenował futbol amerykański. Nagłe zwroty, przyspieszenie, dynamika. To atleta pełną gębą.

Oczywiście – klatka zweryfikuje. Dyspozycja dnia zadecyduje. Małe rękawice, jeden błąd i może być po wszystkim. MMA, panowie! Za to kochamy ten sport – wszystko się może zdarzyć! Jak mówi sam Jan Błachowicz, gdy wchodzi do oktagonu, szanse rozkładają się 50/50. Ok. Rozumiem.

Tym niemniej, eliminując tenże czynnik losowy – jakkolwiek istotny by nie był – uważam, że Cieszyński Książę, a więc zawodnik niesłynący z lekkiego, chyżego kroku, nie pokona Dominicka Reyesa, jeśli wcześniej nie wyrówna szans w kluczowym obszarze oktgonowego rzemiosła, czyli pracy na nogach – a co się z tym wiąże: kontroli dystansu i fundamentu ofensywy i defensywy. Tam na starcie Dewastator będzie miał wyraźną przewagę.

Nie jest na szczęście tak, że Polak nie może nic z tym zrobić. Owszem – może!

Lowkingi!

Tak! Pomijając jakieś zamęczenie w parterze czy w klinczu, które drenuje masę energii, co oczywiście odbija się na pracy na nogach takiego delikwenta, to właśnie niskie kopnięcia wydają się najlepszym sposobem na obniżenie mobilności Dominicka Reyesa.

A Jan Błachowicz rąbać lowkingami potrafi, oj potrafi! Przekonał się o tym w zeszłym roku również walczący z odwrotnej pozycji Luke Rockhold.

Polak nie miał litości dla wykrocznej nogi Amerykanina, terroryzując ją srogimi lowkingami na wysokości łydki.

Nasz zawodnik gnębił byłego mistrza 185 funtów potężnymi lowkingami na wysokości łydki – zarówno wewnętrznymi, jak i zewnętrznymi. Te pierwsze, z tylnej nogi, wyrządzają więcej obrażeń – już kilka może ograniczyć mobilność Dewastatora, ale są też bardziej ryzykowne, bo potrzeba na nie odrobinę więcej czasu, co może też stanowić okazję do kontry dla Amerykanina. Te zewnętrzne – mówimy oczywiście cały czas o sytuacji, w której Janek walczy klasycznie, Dominick odwrotnie – są natomiast bezpieczniejsze, bo szybsze i pozwalające na natychmiastowy powrót do pozycji obronnej – ale też nie tak destrukcyjne.

Lowkingi odegrały niezwykle ważną rolę w zwycięstwie Błachowicza z Rockholdem. Było to szczególnie widoczne w nieprzygotowanych atakach kickbokserskich Amerykanina, który inicjował je z dużej – zbyt dużej! – odległości, zlękniony, aby nie narazić się na kolejne niskie kopnięcia. Ciosy te – głównie lewe krzyżowe i lewe sierpowe – były łatwe do uniknięcia dla naszego zawodnika.

Przypomnę, że także niskie kopnięcia na wysokości łydki przesądziły o wiktorii Jana Błachowicza z Ronaldo Jacare Souzą. W mistrzowskich rundach Brazylijczyk miał już dość, długimi fragmentami zmieniając ustawienie na odwrotne, aby chronić okopaną łydkingami nogę.

Oddać też trzeba Błachowiczowi, że inteligentnie wybiera momenty do ataków lowkingami i różnicuje moc, jaką w nie wkłada.

Na tym jednak nie koniec, bo jeśli mowa o ograniczeniu mobilności Amerykanina – absolutnie kluczowym czynniku zwycięstwa! – koniecznie wspomnieć trzeba o jeszcze jednym elemencie…

Bloki Janka?

Tutaj sprawa odrobinę się komplikuje… Pozwólcie, że wyjaśnię. Otóż, Jan Błachowicz zaprezentował spektakularną wręcz obronę przed niskimi kopnięciami – w formie bloków – Luke’a Rockholda, Jimiego Manuwy czy Coreya Andersona w rewanżach. Wydawało się chwilami cudem, że Rockhold czy Manuwa nie pogruchotali sobie nogi, gdy Błachowicz idealnie w tempo podrywał stopę, powodując, że nieboraki nadziewały się piszczelem na jego piszczel lub kolano.

Na powyższych przykładach Jan Błachowicz kapitalnie blokuje niskie kopnięcia Jimiego Manuwy w rewanżu.

Cieszynianin doskonale blokował też próby niskich kopnięć ze strony odwrotnie ustawionego Luke’a Rockholda, podrywając w porę nogę.

Jeśli przyjrzeć się niskim kopnięciom Reyesa, to… To może się naprawdę udać! Walcząc bowiem z klasycznie ustawionymi przeciwnikami, Dewastator lubi od czasu do czasu rąbnąć potężnym wewnętrznym lowkingiem, którym mierzy – to ważne! – raczej w udo aniżeli na wysokości łydki. Scenariusz, w którym Janek podrywa w takim momencie lewą nogę, skierowując kolano do środka, jest realny – a jak może skończyć się próba takiego właśnie kopnięcia i takiego właśnie bloku, pamiętamy chyba sprzed kilku lat. Prawda?

Klasycznie ustawiony Błach… tj. oczywiście Chris Weidman blokuje wewnętrzne niskie kopnięcie na udo walczącego z odwrotnej pozycji Reye… tj. oczywiście Andersona Silvy.

Prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest oczywiście niewielkie, nie miejmy wątpliwości, ale przyznam szczerze, że oglądając kapitalne – w zasadzie instynktowne – bloki Błachowicza we wspomnianych walkach oraz wyprowadzane z pełną mocą i morderczymi intencjami wewnętrzne lowkingi Reyesa, oddaję się pewnej zadumie…

Dewastator lubi atakować mocnymi wewnętrznymi lowkingami udo przedniej nogi klasycznie ustawionych oponentów. Nieśmiało zwracam uwagę na podobieństwo tych kopnięć do tegoż feralnego, którym powyżej Anderson Silva zaatakował lata temu Chrisa Weidmana…

Nieprzypadkowo natomiast wspomniałem wcześniej, że w temacie niskich kopnięć sprawa jednak odrobinę się komplikuje. Chodzi bowiem o to, że defensywa lowkingowa Jana Błachowicza w starciach z Thiago Santosem, Jaredem Cannonierem i Ronaldo Souzą daleka była od idealnych. Ba! Jestem wyznawcą tezy, iż feralny atak Cieszyńskiego Księcia na Marretę na początku trzeciej rundy był pochodną właśnie masy niskich kopnięć na łydkę, jakie zainkasował. Zresztą tuż przed tą pechową szarżą przyjął dwa soczyste, ruszając następnie do nieprzygotowanej szarży.

Jest jedna pewna nadzieja w tym temacie… Zwróćmy bowiem uwagę, że cała trójka – Santos, Cannonier i Souza – to… Zawodnicy wagi średniej! Byli lub obecni, bez znaczenia. Są szybcy. Szybsi od Błachowicza i prawdopodobnie szybsi też od Reyesa – przynajmniej w aspekcie wyprowadzania niskich kopnięć. Pamiętamy zresztą, że Killa Gorilla zmasakrował niskimi kopnięciami Andersona Silvę oraz Jacka Hermanssona, więc to nie wstyd zainkasować odeń kilka.

Co zaś tyczy się Jacare i sporej ilości niskich kopnięć, jakie przyjął od niego Błachowicz, to zrzuciłbym to na karb słabego w tym starciu czucia dystansu Polaka oraz koncentracji na obaleniach – tj. powstrzymywaniu ich.




Podsumowując ten aspekt, tj. obrony przed lowkingami, uważam, że istnieje szansa na to, aby właśnie jakimś dobrym blokiem uszkodzić nogę próbującego kopać Reyesa, w mniejszym lub większym stopniu ograniczając jego mobilność. Pewnikiem jest, że nie można pozwolić Amerykaninowi na darmowe niskie kopnięcia. Albo blok, albo cofnięcie nogi, albo wejście w zasięg i kontra ciosami, ewentualnie obaleniem.

Zostańmy jeszcze na chwilę przy kopnięciach…

Mańkut vs. klasyk

Dominick Reyes walczy niemal wyłącznie z odwrotnej pozycji, od wielkiego tylko dzwona zmieniając ją na klasyczną – na ogół pod bezpośrednie prawe sierpy. Jan Błachowicz jest natomiast ustawiony klasycznie, choć w jego przypadku zmiany pozycji są częstsze. Na ogół jednak jeśli wojuje z klasykami i zmieni ustawienie na odwrotne, poszukując okrężnych kopnięć, jego rywale podkręcają tempo, intensywnie zachodząc jego wykroczną nogę – tak czynili Anderson w rewanżu oraz Jacare. W ten sposób zmuszali cieszynianina do szybkiego powrotu do klasycznego ustawienia, w którym czuje się bardziej naturalnie.

Przyjmując jednak, że obaj zawodnicy rzeczywiście wyjdą do walki w domyślnych – a więc lustrzanych względem siebie – ustawieniach, kto będzie czuł się swobodniej, odpalając okrężne kopnięcia na korpus czy głowę? Otóż, Reyes jest zawodnikiem szybszym, ale… Błachowicz nie powinien obawiać się obalenia – w przeciwieństwie do Dewastatora. Na migawkach w Embedded pokazano, jak cieszynianin chwyta okrężne kopnięcie na korpus odwrotnie ustawionego – symulującego Dewastatora – trenera Roberta Jocza, zamieniając je na obalenie, więc nie mam wątpliwości, że jeśli nadarzy się okazja, spróbuje powtórzyć to w walce.

Pewną przesłankę wskazującą na to, że Reyes będzie uważny przy atakach middlekickami, może stanowić tutaj jego walka z Jonesem, w której pretendent nieco ograniczył kopnięcia zakroczną nogą. Jednocześnie jednak grzechem byłoby nie odnotować, że w starciu tym długimi fragmentami zmuszony był do walki ze wstecznego, co samo w sobie mocno utrudnia korzystanie z technik nożnych. Do tematu potencjalnej presji i agresji ze strony Błachowicza wrócimy jednak później…

Nie wykluczam natomiast scenariusza, w którym Janek wyjdzie do walki ustawiony… odwrotnie! Ewentualnie zmieniał będzie często pozycję na leworęczną. Przypomnę bowiem, że gdy wojował z Thiago Santosem, który bardzo chętnie ustawia się odwrotnie, aby rozpuścić potężne kopnięcia lewą nogą, wówczas w odpowiedzi na każdy taki manewr Brazylijczyka Polak również ustawiał się odwrotnie! Domyślam się, że właśnie po to, aby utrudnić rywalowi zaprzęganie do działania wspomnianych okrężnych kopnięć. Czy podobnie postąpi z Dewastatorem?

Z drugiej natomiast strony, spodziewam się, że obaj zawodnicy będą od początku walki czujni i uważni, nie przejawiając większych ciągotek do podejmowania ryzyka. W swoich domyślnych ustawieniach – Błachowicz klasycznym, Reyes odwrotnym – czują się najpewniej. Ich defensywa jest wtedy najbardziej szczelna, więc…

Pozostając natomiast jeszcze chwilę w temacie kopnięć…

Snap-kicki Reyesa

Jan Błachowicz również od czasu do czasu odwołuje się do smagających kopnięć na korpus – szybkich i trudnych do przechwycenia – ale… Dwie sprawy. Po pierwsze – Dewastator odwołuje się do nich znacznie częściej. Po drugie – Polak wydaje się w pewien sposób podatny na tę technikę. Tego rodzaju kopnięciami trafiali go Luke Rockhold, Corey Anderson, Ronaldo Souza, Thiago Santos czy Jared Cannonier.

Frontalne kopnięcia na korpus – także w charakterze push-kicków – były jedynymi, jakie w walce z Janem Błachowiczem przyniosły Luke’owi Rockholdowi pewne sukcesy.

Nie twierdzę może, że technika ta okaże się w tym starciu tak ważna jak, powiedzmy, w rewanżowym pojedynku Conora McGregora z Natem Diazem – przypomnę, że to właśnie smagającym kopnięciem na korpus w czwartej rundzie Irlandczyk odwrócił wówczas losy walki, kończąc zwycięsko i torując sobie z czasem drogę do mistrzostwa wagi lekkiej i kasowej walki z Floydem Mayweatherem Jr. – ale… Janek będzie musiał uważać. Smagające kopnięcia na korpus są trudniejsze do przechwycenia niż te okrężne, a jednocześnie mogą być równie dewastujące. Nie zdziwię się wobec tego, jeśli Dominick będzie się do nich odwoływał nawet częściej niż do middle-kicków.

Nie jest to jednak jedyna technika nożna, na którą nasz zawodnik będzie musiał bardzo uważać…

Santos rąbie kolana

W starciu z Thiago Santosem Jan Błachowicz miał nie tylko problemy z lowkingami Brazylijczyka na wysokości łydki, ale też z jego notorycznymi atakami na kolano. Sporo tego rodzaju kopnięć doszło czysto kolana wykrocznej nogi Polaka, co oczywiście nie wpływało korzystnie na jego ofensywne poczynania. Zainkasowawszy kilka tego rodzaju kopnięć, każdy zawodnik zastanowi się dwa razy, zanim oprze ciężar ciała na wykrocznej nodze, co z kolei jest niezbędne, aby wyprowadzić atak.

Natomiast Dominick Reyes w kilku potyczkach próbował tego rodzaju kopnięć – właśnie wtedy, gdy jego rywale byli ustawieni klasycznie, jak Jan Błachowicz. Dewastator w sztuce tej nie jest tak biegły jak chociażby Jon Jones, ale nie mam żadnych wątpliwości, że nie uszły jego uwadze sukcesy, jakie w tym elemencie notował w potyczce z Polakiem Thiago Santos.

Mając techniki nożne za sobą, przejdźmy do aspektów pięściarskich…

Boks

Jan Błachowicz zawsze wyróżniał się dobrą pracą lewym prostym. Wyprowadza jaby szybko, precyzyjnie, często z odejściem do swojej lewej. To bardzo mocna broń w arsenale Polaka. W tym pojedynku o zaprzęgnięcie jej do działania będzie jednak bardzo trudno – a to z uwagi na odwrotne ustawienie Dominicka Reyesa. Zresztą Amerykanin kilka razy pokazał, że potrafi takiego lewego prostego od klasyka skontrować prawym sierpem, więc łatwo w tym elemencie nie będzie.

Obaj zawodnicy chętnie atakują przednią ręką – Jan lewą, Dominick prawą – na schaby rywali, więc i tutaj możemy spodziewać się tego rodzaju uderzeń. Dodatkowo, Reyes bardzo chętnie smaga też długim krosem doły rywali, zachodząc im wówczas mocno wykroczną nogę. Notorycznie trafiał tego rodzaju uderzeniami trudnego do dosięgnięcia na górę Jona Jonesa.

Ba, przyzwyczaiwszy Bonesa do tego rodzaju krosów na korpus, w końcówce trzeciej rundy kapitalnie zamarkował tego rodzaju uderzenie, w ostatniej chwili – tj. gdy mistrz obniżył ręce, spodziewając się kolejnego ataku na dół – zmienić trajektorię lotu ciosu i skierować go na twarz rywala. Weszło czysto!

Zmiana ujęcia kamery trochę utrudnia ogląd sytuacji, ale… Reyes markuje kolejnego krosa na schaby, by w ostatniej chwili poderwać rękę, kompletnie zaskakując Bonesa. Majstersztyk.

W szermierce na pięści przy niemal identycznym zasięgu ramion obu zawodników – Polak ma tutaj minimalną przewagę – istotną rolę odgrywać będzie natomiast nie tylko wyczucie dystansu – a tutaj świetna praca na nogach Reyesa przyjdzie mu z pomocą – ale też szybkość rąk. Wydaje się, że i w tym elemencie to Amerykanin może rozdawać karty, choć nie lekceważę absolutnie ruchliwej góry Polaka – Błachowicz potrafi naprawdę nieźle odchylać się przed atakami na górę, czy zbijać je.

Nie jest jednak tak, że Dewastator nie ma żadnych luk w swojej oktagonowej grze…

Odchylanie do lewej

Otóż to! Amerykanin niezwykle często odchyla się przed atakami rywali do swojej lewej strony – z takiej pozycji najczęściej wyprowadza jakiegoś kontrującego podbródka lewą ręką. Przekonali się o tym kilkukrotnie Jon Jones, Ovince St. Preux czy Jared Cannonier.

Rzecz jednak w tym, że ten nawyk odchylania się do swojej lewej Dewastatora można wykorzystać przeciwko niemu – chociażby wymuszając na nim tę reakcję jakąś kiwką, by następnie grzmotnąć go prawym prostym, sierpem lub podbródkiem, ewentualnie – jeszcze lepiej! – kopnięciem na głowę. Oczami wyobraźni widzę akcję, w której Jan Błachowicz markuje prawy prosty, by następnie nurkującego do swojej lewej rywala potraktować kopnięciem na głowę.

O to mi chodzi (poniżej) – tylko oczywiście w lustrzanym odbiciu, bo Polak walczy klasycznie, Amerykanin – odwrotnie. Zasada jest jednak ta sama. Wymuszenie reakcji i atak w drugie tempo pod tę reakcję.

https://twitter.com/ImShannonTho/status/1307436851318398982?s=20

W czwartej rundzie walki z Reyesem Jones rozczytał zresztą rywala, dostrzegając ten właśnie nawyk. Zaczął dostosowywać ciosy i kopnięcia właśnie pod odchylenie do lewej Reyesa. Ba, w pewnej chwili błysnął kapitalną akcją, zatrzymując rękę, by wymusić reakcję Reyesa – a gdy ten odchylił się do swojej lewej, pociągnął w drugie tempo, trafiając czysto.

Na pierwszej animacji widzimy dwie akcje, na których Reyes ochyla się do lewej przed ciosami Jonesa, kontrując ślicznymi podbródkami. Na drugiej animacji – pochodzi z czwartej rundy – Jones rozczytał już ten schemat rywala. Lewym wymusza reakcję Reyesa, który swoim zwyczajem odchyla się do lewej – i dopiero wtedy Bones wyprowadza ślicznego prawego prostego w drugie tempo, trafiając czysto. Potem szuka jeszcze łokcia, wpadając w klincz.

Innymi słowy, nurkowanie Dominicka do lewej można jak najbardziej spróbować wykorzystać przeciwko niemu.

To jednak nie wszystko, jeśli chodzi o luki w defensywie Amerykanina…

Prawica nisko – pod lewego sierpa i kopnięcie na głowę?

Prawa ręka Reyesa często jest opuszczona na wysokość klatki piersiowej czy barku, ewentualnie wyprostowana. Jon Jones regularnie doskakiwał do Dewastatora z bezpośrednim lewym sierpem, notując w tym obszarze mnóstwo sukcesów. Także po wyprowadzeniu uderzeń lewicą prawa ręka Reyesa mocno opada, narażając go na kontry.

Jon Jones chętnie poszukiwał bezpośredniego lewego sierpa, wykorzystując nieszczelną z prawej strony defensywę Dominicka Reyesa. Na drugiej akcji w drugiej animacji lewego sierpa na głowę przygotowuje sobie prawym prostym na korpus poprzedzonym kiwką lewym.

Problem jednak w tym, że Błachowicz nie słynie z inicjowania akcji lewym sierpowym. To nie jest jego ulubiona technika. Kilka razy spróbował jej jednak w ostatnich potyczkach – Jacare nawet trafił czysto tego rodzaju uderzeniem – więc… Może, może? Chętniej nasz zawodnik łączy lewego sierpa z krosem – vide walka z Cannonierem – i to też może być jakiś sposób na niską prawicę Reyesa.

Niestrzegąca głowy prawa ręka Dominicka to także okazja do zaatakowania go kopnięciami na głowę lewą nogą – po przekroku, jeśli Jan będzie ustawiony klasycznie, lub bezpośrednio, jeśli zmieni ustawienie na mańkuta. Pewne sukcesy w tym obszarze zanotował Ovince St. Preux, dwukrotnie śmigając potężnym lewym kopnięciem w czubek głowy Dominicka Reyesa – nad jego prawicą.

Generalnie kopnięcia na głowę – że na chwilę pozwolę sobie wrócić do omówionych wyżej technik nożnych – powinny być dla Jana Błachowicza względnie bezpieczne. Skontrowanie takich ataków to bowiem piekielnie trudna i ryzykowna sprawa, a i przyjmuję, że cieszynianin nie będzie obawiał się wylądowania na plecach.

Kopnięcia na głowę mogą zatem okazać się względnie bezpieczne dla Jana i groźne dla Dominicka, ale największych szans Cieszyński Książę może upatrywać w innym obszarze…

Klincz i rozerwanie

Nie jestem pewien, który zawodnik będzie silniejszy na siatce. Błachowicz wydaje się bardziej zbity, więc nie wykluczam, że to on w zwarciu będzie miał siłową przewagę, ale z drugiej strony Reyes nie dawał się ustawiać na ogrodzeniu Jonesowi – a gdy ten ostatni raz na ruski rok dopinał swego, nie był w stanie utrzymać tam Dewastatora. Zresztą, po walce Dominick stwierdził, że tym, co najbardziej zaskoczyło go w walce z Jonesem, była przewaga siłowa, jaką miał nad rywalem w klinczu.

Ważne są jednak w klinczerskich elementach inne elementy. Otóż, Reyes przechodzi w zwarciu w tryb defensywy zapaśniczej, całą niemal uwagę skupiając na tym, aby utrzymać się na nogach. W starciu z Błachowiczem również oczywiście nie będzie chciał wylądować na plecach. Spodziewam się zatem, że – podobnie jak w poprzednich potyczkach – jego celem w klinczu będzie po pierwsze: pozostanie na górze, po drugie: ucieczka na środek oktagonu. Dewastator rzadko rozrywa klincz z uderzeniami, skupiając się właśnie na tym, aby czmychnąć, gdzie pieprz rośnie.

Natomiast Cieszyński Książę… No, tutaj sprawa wygląda zupełnie inaczej! Janek nie zapomina bowiem nigdy o potężnych lewych sierpach na rozerwanie – bombardował nimi Luke’a Rockholda, Coreya Andersona czy Ronaldo Souzę – oraz podbródkach, które na rozerwanie klinczu upodobał sobie w rewanżu z Jimim Manuwą.

Na pierwszym przykładzie – jeszcze z pierwszej rundy – Rockhold miał szczęście, bo lewy sierp Błachowicza na rozerwanie klinczu śmignął mu tuż przed twarzą. Na drugim miał już tego szczęścia znacznie mniej – próbując rzucić Błachowiczem nachwytem z prawej strony, okrutnie się przeliczył, inkasując potężnego lewego sierpowego, który zakończył zawody.

Zdaję sobie oczywiście sprawę, że Amerykanin jest w pełni świadom niebezpieczeństwa, jakie grozi mu z rąk Polaka właśnie na rozerwanie klinczu, ale od samej tegoż świadomości do przeciwdziałania czynami droga daleka.

Reyes nie będzie oczywiście ani łatwy do złapania na siatce – w tym celu Jan musi odcinać mu przestrzeń okrężnymi kopnięciami z prawej nogi oraz lewymi sierpami czy też kopnięciami po przekroku lewą nogą – a i utrzymanie go na ogrodzeniu będzie piekielnie trudne, ale… Warto – z odpowiednią dozą bezpieczeństwa, aby nie powtórzyć błędu Weidmana – szukać jednak klinczu, choćby właśnie po to, aby spróbować zdzielić Reyesa na rozerwanie.

Istnieje jednak pewien element w oktagonowej grze Jana Błachowicza, który może zaprowadzić go na manowce…

Kombinacje inicjowane podbródkiem

Otóż, cieszynianin w każdej niemal walce w pewnej chwili rusza z ostrą, złożoną z kilku ciosów, czasami zakończoną kopnięciem, kombinacją. Inicjuje ją bardzo często podbródkiem z tylnej ręki, czasami poprzedzając tenże cios jakąś kiwką lewym. Podobnie czyni z odwrotnej pozycji, jeśli w takiej się akurat znajdzie – rusza ostro, rozpoczynając od ciosu z dołu lewą (tylną) ręką. Pędzi przed siebie, przeplatając wówczas proste z sierpami i podbródkami z obu rąk.

Teraz tak – tego rodzaju techniki przyniosły mu sporo powodzenia, chociażby w starciach z Jimim Manuwą (rewanż), Jaredem Cannonierem, Coreyem Andersonem czy Patrickiem Cumminsem. Rozumiem. Gdy pędzi na ciebie wielki Błachowicz, rozpuszczając ciosy, a nie jesteś akurat wybornym kontruderzaczem, lepiej zejdź mu z drogi. Jeśli nie zdążysz, skończysz na deskach, jak Manuwa czy Cummins.

Rzecz jednak w tym, że Reyes jest świetnym kontruderzaczem. Najlepszym, z jakim mierzył się kiedykolwiek w swojej karierze Błachowicz! Tymczasem już Thiago Santos pokazał Polakowi, że tego rodzaju ostre szarże inicjowane podbródkami – w starciu z Brazylijczykiem Janek inicjował je akurat podbródkiem z przedniej ręki, co jednak niewiele zmienia – nie przejdą. Kilka razy grzmotnął w kontrze naszego zawodnika, na początku trzeciej rundy ścinając go z nóg.

Kombinacje inicjowane podbródkiem z tylnej ręki przyniosły Janowi Błachowiczowi masę sukcesów w rewanżu z Jimim Manuwą, ale to ryzykowna akcja na potyczkę ze sprawnym kontruderzaczem w osobie Dominicka Reyesa.

Oczywiście, wiadomo, MMA, małe rękawice, wszystko się może zdarzyć. A nuż na Reyesa spadnie pomroczność jasna, pogubi się i tego rodzaju ostra szarża Błachowicza zapewni mu mistrzostwo i wieczną chwałę. Może tak być! MMA, panowie, MMA! Na papierze jednak takie długie kombinacje inicjowane podbródkami, w których reprezentant WCA czasami zostawia nogi z tyłu, pędząc z uniesioną szczęką, nie wydają się dobrym rozwiązaniem na okoliczność boju z kontuderzaczem klasy Dewastatora.

Pomimo złych doświadczeń z ostrych ataków kombinacjami inicjowanymi podbródkami z walki z Thiago Santosem Jan Błachowicz próbował tego typu akcji zarówno w konfrontacji z Coreyem Andersonem, jak i Luke’iem Rockholdem – powyżej.

Czy natomiast Cieszyński Książę powinien poszukać obaleń?

Obalenia?

Jak najbardziej! Nie mam wątpliwości, że w walce na chwyty Jan Błachowicz powinien rozdawać karty, choć oczywiście utrzymanie Dominicka Reyesa na dole nie będzie łatwe. Dewastator jest bowiem zrywny i silny – nie czeka, aż oponent ustabilizuje go na dole, zamiast tego od razu zrywając się na górę. Jeśli natomiast na plecach znajdzie się Polak, nie sądzę, aby dał sobie zrobić jakąś krzywdę – a wręcz sam może zagrozić Amerykaninowi jakąś balachą lub trójkątem, ewentualnie go przetoczyć.

Pomimo tego trzeba pozostać czujnym – już Alexander Gustafsson pokazał, że stójkowicz też może być zapaśnikiem, wiec nie jest tak, że spadnie mi szczęką na podłogę, jeśli Dominick Reyes poszuka obalenia. Przypomnę zresztą, że próbował przewracać Jareda Cannoniera.

O wywrócenie Dewastatora będzie natomiast niezwykle trudno. To bowiem zawodnik piekielnie silny, który chwilami w nieludzki wręcz sposób potrafi utrzymać się na nogach. Przecierałem oczy ze zdumienia, gdy Bones kilka razy idealnie zszedł do jego nóg i wydawało się, że formalnością będzie położenie Reyesa na plecach – ten jednak zawsze znajdował sposób na to, aby utrzymać się na górze. Jeśli natomiast lądował na chwilę na dole, błyskawicznie wracał na nogi.

Cieszyńskiemu Księciu oddać trzeba, że potrafi nieźle, w tempo schodzić do nóg swoich rywali pod ciosami, więc być może w ten sposób uda mu się przewrócić Dewastatora, choć nie będzie o to łatwo. Ponadto próby zapaśnicze kosztują oczywiście sporo energii, a pojedynek ten jest zaplanowany na 25 minut, więc zasobami kondycyjnymi trzeba gospodarować umiejętnie i rozważnie.

Tym niemniej, uważam, że Janek powinien poszukać sprowadzenia – nie z pełną mocą, nie z intencjami sfinalizowania go za wszelką cenę, bo to może odbić się na jego baku z paliwem – ale po prostu po to, aby Dominick w swoje oktagonowe poczynania musiał wkalkulować ryzyko skończenia na plecach. A wiemy dobrze, że nic nie ogranicza tak aktywności stójkowiczów jak właśnie potencjalne obalenie ze strony rywala.

Agresja

Kto będzie w tym pojedynku agresorem? Kto będzie wywierał presję? Wydaje się, że mocna presja ze strony Jana Błachowicza mogłaby mocno wykastrować Dominicka Reyesa z kopnięć, na które potrzeba miejsca i czasu, ale… Kiedy ostatnio widzieliśmy Jana Błachowicza wywierającego dużą presję? Nigdy. Cieszynianin nie walczy w ten sposób. Chętnie utrzymuje walkę na środku oktagonu, tam tocząc metodyczną szermierkę na pieści i kopnięcia, a i często sam oddaje pole, cofając się, czy orbitując. Dobrze czuje się bowiem w kontrze.



Czy na okoliczność tej walki może zmienić swoje nabyte przez 15 lat kariery nawyki? Przewartościować swoje oktagonowe wartości? Nauczyć się nowych sztuczek? Nie jetem pewien. Zresztą, nie uważam nawet, aby jakaś duża presja ze strony Polaka była tutaj wskazana. Nie chodzi bowiem tylko o to, że nasz zawodnik w ten sposób po prostu nie walczy i trudno eksperymentować w najważniejszej walce w zawodowej karierze, ale chodzi też o kontruderzenia Reyesa. Nienawykły do wywierania presji Błachowicz mógłby stanowić dla świetnie kontrującego Amerykanina łakomy kąsek.

Spodziewam się zatem, iż walka długimi fragmentami będzie toczyć się na środku oktagonu. Być może Polak będzie wywierał delikatną presję – co wydaje się wręcz wskazane, aby zmusić Amerykanina do walki ze wstecznego, do hasania na nogach, w ten sposób w jakimś stopniu drenując jego bak z paliwem.

Zaznaczam jednak, że osłabienie mobilności Reyesa samą li tylko niewielką presją będzie niezwykle trudne. Tutaj trzeba zamęczyć go w klinczu – co również jest zadaniem skomplikowanym z uwagi na nieuchwytność Amerykanina – albo okopać atomowymi niskimi kopnięciami, o których wspominałem wcześniej.

Wspomniana przeze mnie delikatna presja ze strony Cieszyńskiego Księcia może być zresztą obliczona na wymuszenie ataków ze strony Dewastatora – po to, aby skontrować go firmowym lewym sierpowym Polaka. Taką taktykę – oczywiście posuniętą znacznie dalej – stosował chociażby Conor McGregor, który przez lata wywierał presję nie po to, aby inicjować ataki, ale po to, aby wymuszać je na rywalach – i wtedy je kontrować.

Być może zatem presja ze strony Janka celem wywołania reakcji Dominicka miałaby tutaj sens?

Tym niemniej, nie będę ukrywał, że nie spodziewam się tutaj jakieś szalonej bijatyki. Obaj zawodnicy zdają sobie sprawę ze znaczenia tego pojedynku. Nikt tutaj nie będzie szarżował jak bezgłowy jeździec. To będą kickbokserskie szachy.

Szybkość

Nie ukrywam, że ten element spędza mi sen z powiek… Jan Błachowicz nigdy nie był tytanem szybkości, swoją grę opierając raczej na solidnych szlifach kickbokserskich, technice czy wszechstronności. Młodszy od niego o siedem lat Dominick Reyes prawdopodobnie wchodzi teraz w najlepszy okres w swojej karierze.

Nie tylko jest zrywniejszy na nogach, ale też prawdopodobnie ma szybsze ręce i kopnięcia. W jakimś – niewielkim mimo wszystko – stopniu Błachowicz może to zneutralizować minimalną przewagą zasięgu oraz uważaną defensywą. W ostateczności – twardą szczęką.

Kondycja

To element, który może mieć kapitalne znaczenie, jeśli walka wyjdzie za trzecią rundę. Chętnie podnosi się, iż Dominick Reyes przegrał mistrzowskie rundy walki z Jonem Jonesem, a Jan Błachowicz nie wyglądał źle w 25-minutowej potyczce z Ronaldo Souzą, ale wyjaśnijmy sobie coś…

Dewastator nawet w rundach czwartej i piątej był nie do zamknięcia na siatce dla agresywnie nacierającego Bonesa. Nie do obalenia, nie do utrzymania na dole! Owszem, przyjmował nieco więcej, trafiał nieco rzadziej, a pojedynek toczył się długimi fragmentami w sąsiedztwie ogrodzenia, ale… Reyes nadal był piekielnie groźny! Nadal – nawet w piątej rundzie! – potrafił skarcić nacierającego Jonesa jakąś soczystą kontrą. I nie mówię o desperackich cepach, ale nadal szybkich i technicznie dobrych uderzeniach i kopnięciach! Nieprzypadkowo Bones nie mógł po prostu wściekle ruszyć na rywala, zamykając go na siatce – do ostatnich sekund Dewastator pozostawał bowiem w grze.

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN

Ponadto w trzecich rundach pojedynków z OSP i Oezdemirem Reyes również prezentował się naprawdę przyzwoicie. Nie było w jego grze tzw. bałaganu, który pojawia się, gdy w baku zostają same opary.

Kondycja Jana Błachowicza nie jest zła, ale ta Dewastatora jest naprawdę dobra. Dodatkowo, teraz ma już za sobą doświadczenie z 5-rundowej walki z gigantem nad giganty. Pięć rund cieszynianina z Jacare trudno do tego porównać, bo tamto starcie toczyło się w ślamazarnym tempie, długimi fragmentami w klinczu na siatce.

Typowanie

Jan Błachowicz posiada argumenty, aby wygrać ten pojedynek i rozsiąść się na mistrzowskim tronie 205 funtów. Drzwi klatki się zamykają, małe rękawice, jeden błąd… Znamy to. Eliminując jednak z naszych rozważań nieprzewidywalny czynnik losowy – co oczywiście prowadzić musi do pewnych uproszczeń – uważam, że kluczem do zwycięstwa Jana Błachowicza będzie wykastrowanie Dominicka Reyesa z ruchliwości. Zmiana Amerykanina z chyżonogiego na ołowianonogiego. Jak? Wspomnianymi lowkingami. Może blokami. Może – o co trudniej – klinczem.

Z drugiej zaś strony, przypominam, że Cannonier, Souza i szczególnie Santos notowali gigantyczne sukcesy, gdy odpalali niskie kopnięcia w walce z Błachowiczem, więc… Nie jest tak, że Polak będzie miał w tym obszarze jakąś gargantuiczna przewagę nad Amerykaninem. Jeśli już, to wynika ona głównie z jego defensywy – cieszynianin znacznie częściej niż Reyes udowadniał, że potrafi rzeczone lowkingi świetnie blokować, narażając rywali na urazy.

W potyczce z Luke’iem Rockholdem kros Polaka działał całkiem nieźle – zachodząc wykroczną nogę Amerykanina dosięgał go mocnym prawym. To dobry prognostyk, choć grzechem byłoby nie odnotować, że porównaniu z Dominickiem Reyesem Luke Rockhold jest niezwykle statyczny.

Jeśli Janek zdoła ograniczyć mobilność Reyesa poprzez okopanie jego nóg, otworzą się przed nim zupełnie nowe możliwości. Okopana noga zaburza poczucie dystansu – ataki ze zbyt dużej odległości a la Rockhold z Błachowiczem – utrudnia manewrowanie. Podmywa fundamenty stylu walki Dominicka. Pozbawia go największej broni.




Czy jednak Polak będzie w stanie spowolnić Amerykanina, zmuszając go do toczenia pojedynku w swoim tempie, na swoich warunkach? Nie był w stanie dokonać tego żaden z dotychczasowych przeciwników Dewastatora, wliczając w to Jona Jonesa. A jeśli nawet zdoła, czy będzie w stanie przewrócić i poddać Amerykanina? Albo znokautować go? Wszak Dewastator udowodnił, że posiada tytanową szczękę, nieporównywalną w żadnym stopniu z tymi szklanymi Coreya Andersona czy Luke’a Rockholda, których reprezentant Polski ustrzelił.

Ruchliwość Reyesa – i cała jej głębia, tj. zmiany kierunku poruszania się, rytmu, łamanie tegoż, kiwki, przyruchy, wszystko to okrutnie utrudni zadanie polskiemu zawodnikowi…

Chciałbym oczywiście wlać nadzieję w serca polskich fanów, bo nikt nie zasłużył na pas mistrzowski UFC tak bardzo jak Jan Błachowicz. Opuściwszy ciepłą posadę w KSW, cieszynianin ruszył za marzeniami, podejmując nie lada ryzyko, by w końcu sportową – nie medialną! – drogą dojść do walki o złoto. Wieczny szacunek! Zresztą, uważam, że kursy bukmacherskie tak wyraźnie faworyzujące Amerykanina są przesadzone, bo Polak wcale nie będzie tutaj bezbronny, ale… Rzecz w tym, że przy typowaniu walk muszę wcielić się w rolę bezdusznego skurwiela, sympatie i emocje odstawiając na bok.

Z nieskrywaną przyjemnością się pomylę, ale… Speed kills.

Pojedynek obstawić można u naszego partnera PZBUK.pl w linku poniżej:

Jan Błachowicz vs. Dominick Reyes 3.15 – 1.31 – z cashbackiem 200 PLN

Zwycięzca: Dominick Reyes przez decyzję

*****

Jan Błachowicz coraz większym underdogiem – komplet kursów na UFC 253

Powiązane artykuły

Komentarze: 6

  1. Kapitalna analiza, gratuluje. Brakuje mi tylko paru zdań o chyba najgorszej walce Amerykaninia w karierze z Oezdemirem, w oczach wielu przegranej. Reyes wyglądał jak człowiek do pokonania. Inkasował mnóstwo ciosów, gubił się pod presja Szwajcara i kilka razy dał się zamknąć na siatce. Powolny Volkan radził sobie z szybkością Dewastarora naprawdę niezłe. Czy widziałeś w tej walce jakieś luki, które mógłby wykorzystać Janek? Pozdrawiam

    1. Aż sobie odświeżyłem tą najsłabszą w ostatnich latach walkę Reyesa. Najważniejszy wniosek to chyba, właśnie to, że Reyes też jest do pokonania, nie jest kimś, kto dystansuje całą resztą(poza Jonesem) swoim poziomem. Wystarczy słabsza dyspozycja zarówno Janek, jak i inny zawodnik z czołówki dywizji może nawiązać z nim wyrównaną walkę.

      W tamtej walce w dalszych rundach nie wyglądał szybkościowo i kondycyjnie specjalnie rewelacyjnie. Volkan wiele nie odstawał. W trzeciej rundzie owszem wywierał presję, ale coraz mniej składną, jego ataki nie miały już takiej mocy.

      Poza tym mimo słabszej dyspozycji, w tej walce dostrzegłem pewne elementy, które Bartek umieścił w analizie. Przede wszystkim to, że mimo obalenia nie dał sobie nic zrobić na ziemi i szybko wstał. Dawał się kilkukrotnie spychać do klinczu, ale tam również nie dawał sobie zrobić żadnej krzywdy i stosunkowo szybko się wydostawał. W tych elementach będzie, więc Jankowi cholernie trudno coś ugrać.

      Co do samej analizy, na papierze zgadzam się z Bartkiem. Trudno dopatrzeć się jakichś wielkich atutów Janka w tej walce. Najbardziej martwi mnie szczęka Reyesa, która wydaje się bardzo mocna, a sam zawodnik nie panikuje i jest pewny w wymianach. Trudno go będzie złapać. Rockhold czy Anderson też byli faworytami bukmacherów, ale był ten kluczowy element ich odporności (obydwaj kilkukrotnie ciężko nokautowani, Luke z wagi niżej), którego w walce z Reyesem wydaje się nie być.

      Obawiam się scenariusza z walki z Santosem(obaj są nieco podobni jeśli chodzi o styl), gdzie Reyes pewnie nieznacznie, ale będzie dominował w kickbokserskich wymianach. Co zmusi w końcu Janka do jakiegoś ryzykownego ataku.

      Ostatecznie skończę wpis optymistycznie tym, od czego zacząłem czyli walką z Vokanem. Jeśli turecki szwajcar był w stanie toczyć wyrównaną walkę z Reyesem, to bez wątpienia Janek jest w stanie zrobić to samo, a nawet nieco więcej i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

    2. Hej, dzięki za miłe słowa! Co do walki z Oezdemirem, to punktowałem ją jednak dla Reyesa, a i od strony kondycyjnej wypadł nieźle. Uważam, że nie będzie to miało większego przełożenia na starcie z Jankiem, bo Janek walczy zupełnie inaczej od Volkana pod kątem presji – tzn. nigdy tak mocnej nie wywierał. Byłoby eksperymentalne, gdyby teraz – w najważniejszej walce w karierze – to zrobił.

      Dodatkowo, wierzę Reyesowi, że zupełnie nie przygotowywał się zapaśniczo pod Oezdemira, nie spodziewając się obaleń – dlatego był przewracany.

  2. Świetna robota, jak zawsze Bartku. Ale miejmy nadzieję, że się pomyliłeś w typowaniu :-)
    Chciałbym zwrócić uwagę jeszcze na jeden aspekt. Walka nie odbywa się w USA. Tu Dominick nie ma dużego doświadczenia. 18 września wrzucał post na fb „w drodze”. Czy tydzień wystarczy na aklimatyzację? Szczerze wątpię. Dlatego myślę, że kondycyjnie Janek może być mocniejszy w rundach mistrzowskich.

Dodaj komentarz

Back to top button