UFC

Rozstrzygający argument? Jon Jones wyjaśnia, dlaczego nie ma opcji, aby przegrał z „najbardziej niekompletnym” zawodnikiem z Top 5!

Zasiadający przez lata na mistrzowskim tronie wagi półciężkiej UFC Jon Jones szczegółowo wyjaśnił, dlaczego w starciu z Cirylem Gane na UFC 285 porażki pod uwagę nie bierze.




Może i w akcji nie był widziany od trzech lat, może i w kategorii ciężkiej nie walczył nigdy, ale przed sobotnią konfrontacją z Cirylem Gane, na szali której znajdzie się tytuł mistrzowski 265 funtów, pewności siebie Jonowi Jonesowi odmówić nie sposób.

Podczas spotkania z dziennikarzami w środę Bones opowiedział obszernie o taktycznych elementach walki, wyjaśniając, dlaczego wiktoria Francuza podczas UFC 285 w ogóle nie wchodzi w grę.

– Trudno powiedzieć, czy będzie dla mnie stanowił największe wyzwanie – powiedział. – Nie jestem w stanie przewidzieć przyszłości. Gdy walczyłem pierwszym raz z (Alexandrem) Gustafssonem, nie spodziewałem się, że da taką walkę, a tak się stało i mieliśmy wojnę totalną.




– Jestem jednak gotowy na wszystko. Jestem gotowy na dominację, ale jeśli go nie zdominuję i będzie pięć rund, jestem gotowy, aby nieustannie nacierać. Jestem gotowy na jatkę, jestem gotowy, aby krwawić, cierpieć i zostawić tam całe serce. Jestem gotowy na każdy scenariusz. Na zwycięstwo.

W drodze do walki nie brakuje głosów sugerujących, że Cirylowi Gane brakuje agresji, brakuje bitewnego zacięcia, gotowości do pójścia na wojnę. Mówi się, że to zawodnik techniczny, walczący pięknie, skutecznie, ale niesprawdzony pod kątem bitewnego charakteru.

Jak natomiast widzi to Bones?

– Myślę, że jeśli tam wyjdę, stanę przed nim i pozwolę mu na złapanie rytmu, to pokaże te mordercze intencje – powiedział. – Nie dam mu się uśpić i nie będę zakładał, że podejdzie do tej walki na zasadzie, że „cieszę się, że tu jestem, to tylko sport, wygram, czy przegram, życie toczy się dalej”. Moje motywy są jednak nieco inne. Jest we mnie zwierzę.

– To ciekawe, bo w zapowiedzi walki jego trener mówił, że przed starciem z Tuivasą skupili się na tym, aby rozbudzić w nim rzeźnika. Nie wydaje mi się natomiast, aby twój trener musiał cię czegoś takiego uczyć. Albo to masz, albo tego nie masz. Ja to mam. Mam w sobie rzeźnika, mam w sobie lwa, bezlitosnego wojownika. Taki jestem. Przegrana nie wchodzi w grę. To nie są dla mnie zawody sportowe – to moje życie, mój obraz, moje dziedzictwo. To ja.

– Wątpię, aby jego energia pod kątem tego, jak poważnie do tego podchodzę, dorównywała mojej.

Zdecydowanie górujący nad Bon Gaminem pod kątem doświadczenia z wielkich walk mistrzowskich Bones nie zakłada jednak wcale, że Francuz może mentalnie pojedynku tego nie udźwignąć.

– Mogę sobie wyobrazić, że nie pęka pod presją – powiedział. – Walczył przed swoimi ludźmi z Taiem Tuivasą. Jestem pewien, że to były dla niego wielkie chwile.



– Ale w żadnym razie nie przypominam nawet Taia Tuivasę. Nie wyglądam jak on, nie walczę jak on. Nie jestem też Derrickiem Lewisem, nie jestem Francisem Ngannou. Jestem kompletnie innym sportowcem. Jestem bez żadnych wątpliwości najwszechstronniejszym zawodnikiem, z jakim kiedykolwiek się mierzył. Najbardziej doświadczonym zawodnikiem, z jakim się mierzył.

– Czy zda sobie z tego sprawę w drodze do klatki, czy dopiero w klatce? Bez znaczenia. Uświadomi to sobie do drugiej rundy. Albo już w rundzie pierwszej. Będzie wiedział.

Jon Jones nie ukrywa natomiast, że najbardziej wbiła mu się w pamięć walka Ciryla Gane z Francisem Ngannou, którą Francuz przegrał jednogłośną decyzją sędziowską. W piątej rundzie – kluczowej dla wyniku starcia – Kameruńczyk skontrolował rywala w parterze. Amerykanin ocenia ten pojedynek jednoznacznie i wyciąga z niego bardzo konkretne wnioski.

– Uważam, że Ciryl jest najbardziej niekompletnym zawodnikiem z czołowej piątki w tej chwili – powiedział. – Ma naprawdę dobrą stójkę. Naprawdę dobrze pracuje na nogach.

– Oglądałem jednak jego walki. W tej ostatniej z Francisem Ngannou mocno się zmęczył. Cała ta piękna praca na nogach, cała ta otoczka najszybszego jakoby ciężkiego w historii, wszystko to zawaliło się jak domek z kart. Jedno, dwa obalenia, praca nad powrotem na nogi i gość był okrutnie zmęczony.




– A ja jestem zapaśnikiem. Wychodzę tam i robię zapasy. A to wymaga zupełnie innej wytrzymałości. Wielu ludzi nie daje sobie rady, gdy ma na sobie przeciwnika i muszą pracować nad powrotem na nogi.

– Przyglądałem się Francisowi Ngannou w tej ostatniej walce. W ostatniej rundzie ledwie ruszał nogami. Ledwie był w stanie unieść nogę. Poruszał się przeraźliwie wolno. A jednak Gane nie dał mu rady.

– Francis wygrywa swoje walki przez nokauty w pierwszej albo drugiej rundzie – a Francis zajechał Gane. Trener Ciryla Gane sam to powiedział: „Ciryl ma talent, a Francis jest pracusiem”.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100, 200 i 300 ZŁ

– Pokonałem Daniela Cormiera. Zajechałem Daniela Cormiera, którego życiowe motto brzmi: „Rozkoszuj się tytaniczną pracą”. Daniel Cormier to gość, który zajechałby Francisa jak psa. A Francis zajechał Gane? Od kiedy Francis stał się gościem, który zajeżdża innych? Jego moc tkwi w nokautującym uderzeniu. A Gane został zajechany przez takiego gościa. To wymowne.

– Oglądałem tę walkę prawie co wieczór. Cały czas mam w oczach obraz wyczerpanego Francisa, który tylko leży na Cirylu Gane. Nawet nie próbuje go zranić. Cieszy się po prostu, że jest na górze. Nie widziałem najmniejszej ofensywy z pleców.

– Wiemy wszyscy, że Ciryl posiada dobre skrętówki. Podczas obozu mocno pracowaliśmy nad obroną przed skrętówkami. Nad odwracaniem pozycji z tych technik.

– Po prostu nie wyobrażam sobie, że Ciryl daje sobie radę z gościem takim jak ja. Szanuję go, pracowałem bardzo ciężko. Wiem, że w moich słowach jest mnóstwo pewności siebie, ale bardzo go szanuję. Jak każdego rywala. Dam z siebie wszystko. Po prostu z takimi gośćmi jak Gane nie przegrywam.




– Nie przegrywam z gościem, który został zajechany przez Francisa. Nie wyobrażam sobie, jak taki gość może zajechać mnie. Po prostu kompletnie tego nie widzę.

Zapytany o dalsze plany, Jon Jones w szczegóły się nie wdawał. W pierwszej obronie złota chce zmierzyć się ze Stipe Miociciem, którego uważa za najlepszego ciężkiego w historii. Czy starczy mu potem motywacji, aby rywalizować z młodymi-gniewnymi, którzy nie mają wyrobionych nazwisk? Tego nie wie. Do każdej walki zamierza podchodzić indywidualnie.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100, 200 i 300 ZŁ

Cała rozmowa poniżej.

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Postaw na Mateusza Gamrota i zgarnij 200 PLN w FORTUNIE – szczegóły

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button