UFC

Przybity Rafael Fiziev szczerze o porażce z Justinem Gaethje – żadnych wymówek szukać nie próbuje! „Grałem na jego warunkach”

Rafael Fiziev podsumował przegrany pojedynek z Justinem Gaethje na UFC 286 w Londynie, wyjaśniając, co poszło nie tak.

W starciu z Justinem Gaethje, do którego dążył od wielu miesięcy, uchodził za zdecydowanego faworyta, ale oktagonowa rzeczywistość okazała się zupełnie inna od tej bukmacherskiej.

W co-main evencie zeszłotygodniowej gali UFC 286 w Londynie świetnie dysponowany amerykański weteran pokonał Rafaela Fizieva większościową decyzją sędziowską, szczególnie w trzeciej rundzie masakrując twarz charakternego i twardego – tego odmówić mu nie można – Azera.

Po porażce, która zatrzymała jego serię zwycięstw na sześciu, zmuszając go też od odłożenia mistrzowskich planów na bliżej nieokreśloną przyszłość, Ataman szat nie rozdzierał, nie ukrywając w mediach społecznościowych, że jest zadowolony z widowiska, jakie obaj dali w oktagonie.

Jednak w pierwszym wywiadzie, jakiego w środę udzielił w magazynie The MMA Hour, azerski Kirgiz rozczarowania i smutku po przegranej walce nie ukrywał, jednocześnie będąc jednak bardzo dalekim od szukania jakichkolwiek wymówek.

– Dałem gównianą walkę – powiedział. – Nie podoba mi się ta walka. Nie podoba mi się. Podjąłem tam wiele głupich decyzji. Podejmowałem głupie decyzje i grałem w jego grę. Grałem na jego warunkach. Wyszedłem tam i wszystko robiłem jak szaleniec.

– Plan na walkę polegał na wykorzystaniu mojego bitewnego IQ. Chodziło o to, co robił on. On to robił perfekcyjnie. Po prostu się tam bawił. Próbował się bawić, a ja próbowałem się rąbać. Szaleństwo.

W przestrzeni medialnej pojawiły się opinie, wedle których wiktoria winna jednak była paść łupem Fizieva – podnoszono, że wygrał dwie pierwsze rundy – ale sam zawodnik ma w temacie inne zdanie. Przyznał, że przed ogłoszeniem werdyktu wiedział, że przegrał.

– Jestem zawodowcem – podkreślił. – Wiem, kiedy wygrywam, wiem, kiedy przegrywam. Ta ostatnia runda… Za dużo oberwałem. Za dużo prostych.

Rafael w nieszczególnie zawoalowany sposób przyznał też, że gdyby pojedynek odbywał się na dystansie pięciu rund, prawdopodobnie i tak nie zdołałby odwrócić jego losów. Nie wykluczył natomiast, że gdyby od początku przygotowywał się do 5-rundowej walki, być może inaczej rozłożyłby swoje siły, nieco okiełznując mordercze instynkty.

Pomimo porażki 30-latek zachował 6. miejsce w rankingu kategorii lekkiej. Kolejną walkę chciałby stoczyć za 5-6 miesięcy. W ogóle nie myśl teraz o żadnym konkretnym rywalu – jak bowiem przyznał, nadal siedzi mu w głowie porażka z Justinem Gaethje.

Cała rozmowa poniżej.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100, 200 i 300 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

Dodaj komentarz

Back to top button