Analizy zawodnikówUFC

Przez szkiełko #3 – Hunt vs Miocic

W trzeciej odsłonie cyklu szczegółowo analizujemy jedno z najciekawszych starć tego miesiąca – walkę Marka Hunta ze Stipe Miocicem.

Tło

Stipe Miocic

Pierwszym z bohaterów australijskiej gali jest Amerykanin z chorwackimi korzeniami, Stipe Miocic. 32-latek swoją przygodę ze sportami walki rozpoczął od zapasów, które z powodzeniem trenował w college’u. Pomimo grapplerskiego backgroundu, w oktagonie dał się poznać przede wszystkim jako mocno bijący bokser z solidną jak na warunki wagi ciężkiej kondycją.

Miocic zawodową karierę rozpoczął w 2010 roku. Po nieco ponad roku walk na regionalnej scenie dostał kontrakt od największej federacji świata, w której zaprezentował się jako bardzo solidny talent, pokonując kolejno Joey’a Beltrana, Phillipa de Friesa i Shane’a del Rosario. Jego niepokonany rekord splamił jednak Stefan Struve, który bardzo niespodziewanie znokautował Stipe w main evencie gali w Londynie we wrześniu 2012 roku. Powrót na zwycięski szlak nie zajął jednak Amerykaninowi długo – 9 miesięcy po porażce zdemolował mającego wówczas swoje chwile chwały i mocno faworyzowanego Roy’a Nelsona. W kolejnych starciach pokonał Gabriela Gonzagę, został pierwszym zawodnikiem, który znokautował Fabio Maldonado, i po wyrównanym starciu przegrał z byłym mistrzem, Juniorem dos Santosem.

W walce z Huntem Miocic uważany jest za faworyta – za jego zwycięstwo bukmacherzy płacą 1,44 złote za każdą postawioną złotówkę.

Mark Hunt

Australijczyka, którego wygląd może zmylić niejednego – a przynajmniej zmylił całkiem niedawno niedoszłego rabusia – przedstawiać chyba nie trzeba. Mistrz K-1, były rywal Fabricia Werduma w starciu o tymczasowy pas mistrzowski… a przede wszystkim absolutny mistrz nokautu. To być może najmocniej bijący zawodnik w wadze ciężkiej, który od pewnego czasu notuje fenomenalny postęp w płaszczyźnie zapaśniczo – grapplerskiej. Dziś sam obala rywali i spędza czas w gardzie Werduma, nie dając sobie niczego zrobić – choć nie zawsze było tak radośnie.

Do UFC, na mocy kontraktu z PRIDE, Mark trafił, mając pięć porażek pod rząd i mało sympatyczny rekord 5-6. Co więcej, przegrał swój debiut w starciu z takim tuzem MMA jak Sean McCorkle. Gdy UFC oferowało mu pieniądze za zwolnienie z kontraktu, Hunt odmówił i stała się rzecz niebywała – kolejni rywale padali pod siłą ciosów Samoańczyka. Cheick Kongo, Ben Rothwell czy Roy Nelson – takie nazwiska widnieją w rekordzie Marka. Jeżeli dołożymy do tego postawienie twardych warunków Juniorowi dos Santosowi czy Fabricio Werdumowi oraz fakt przewalczenia i obalania nakoksowanego Antonio Silvy… Mark Hunt to ktoś, kto mimo wieku stał się nie tylko wszechstronnym, ale i czołowym zawodnikiem wagi ciężkiej. Tutaj jednak przyjmuje rolę underdoga – czy słusznie?

Jak będzie?

Calo: Analizę tego arcyciekawego pojedynku zacznijmy od poruszenia kwestii… Roy’a Nelsona. Amerykanina i Samoańczyka łączy wielu wspólnych rywali, w starciach z którymi radzili sobie do tej pory bardzo podobnie. Obaj nokautowali Cheicka Kongo i Stefana Struve, będąc zmuszonymi uznać kickbokserską wyższość brazylijskich mistrzów – Fabricio Werduma i Juniora dos Santosa. I nawet pomimo tego, że Hunt ma w swoim arsenale dużo więcej technik uderzanych, niż ograniczający się przede wszystkim do prawego cepa Nelson, tak wciąż w walkach z twardoszczękimi, wyższymi i szybszymi strikerami kończył na deskach. Myślisz, że główne danie australijskiej gali będzie zbliżone do zwyciężonego przez Miocica starcia z UFC 161?

Bolt: Niekoniecznie. Przede wszystkim Stipe Miocic to w moim odczuciu Michael Bisping wagi ciężkiej – zadaje dużo ciosów, składa niezłe kombinacje, tylko nic z tego nie wynika, jeżeli chodzi o wyrządzanie krzywdy rywalom. Nawet Gabriel Gonzaga, który wyraźnie odstawał w wymianach z chorwackim Amerykaninem i nie słynie z dobrej szczęki, nie był przesadnie naruszony żadnym ciosem. To daje już duży komfort Huntowi, który nawet kosztem przyjęcia kilku ciosów może próbować skontrować – a powszechnie wiadomo, że sztuka ta nie jest mu obca. Oczywiście, Stipe może tańczyć jak wokół Nelsona, ale… naprawdę nie jestem przekonany co do tego, że Mark nie odgryzie mu się jakąś akcją. Walka z Fabricio Werdumem dużo mówi o tym, jak groźny może być Hunt nawet dla dysponującego większym zasięgiem i nieźle walczącego z dystansu rywala. Stójkową przewagą Fabricia nad Miocicem jest z pewnością używanie kopnięć, do czego Stipe odwołuje się dosyć rzadko (choć dysponuje niezłym middle kickiem), a co pozwalało teoretycznie utrzymywać bezpieczniejszy dystans w walce z Australijczykiem. Nie do końca to się jednak udawało, a Werdum łapał bomby od Marka w fatalnej dyspozycji – nie zapominajmy, że samoański niszczyciel szczęk i zestawów z MacDonalda wziął walkę dwa tygodnie przed galą, poświęcając cały obóz na samo zbicie wagi oraz zmagając się ze śmiercią brata.

Junior dos Santos z kolei wygrał walkę wyraźnie, ale przypłacił ją, przyjmując kilka potężnych ciosów, a jeżeli dodamy do tego wcale nie rewelacyjną defensywę Stipe’a, to robi się coraz weselej. Pytanie brzmi w takim razie – czy Miocic przez całą walkę da radę utrzymywać odpowiedni dystans i będzie miał dosyć siły do punktowania i odskakiwania? Czy Hunt będzie miał siły, by zerwać się z szarżą także w następnych rundach? I czy gość skończony przez Stefana Struve’a w stójce oraz niemalże ubity przez dos Santosa bez kolana ma szanse przetrwać atomic butt drop?

Calo: Zacznijmy od kwestii trzymania dystansu, która będzie tu bardzo istotna. Wiele przykładów pokazywało, że Nelson traci wszystkie swoje atuty, gdy nie jest w stanie napierać do przodu i mieć rywala w zasięgu swojej prawej ręki. Tak właśnie rozczytał go Miocic, który albo kąsał zwycięzcę dziesiątego TUFa ciosami prostymi (w których jest bardzo dobry), albo też znacznie skracał dystans, wprowadzając mocne kolana i ciosy na korpus.

Z Huntem sprawa ma się jednak troszeczkę inaczej. Samoańczyk może walczyć na dowolnym dystansie i przede wszystkim – jak celnie wspomniałeś – potrafi kontrować – i to nie byle jak! Oglądając starcie chorwackiego Amerykanina z Nelsonem, można zauważyć, że niejednokrotnie atakował on dość nieprzemyślanie i wręcz prosił się o potężną kontrę podbródkowym.

Generalnie, wydaje mi się, że Miocic w stójce nie może poradzić sobie z zawodnikami, którzy nie dają mu się ustawiać ciosami prostymi, jak ogromny Struve czy mocny dos Santos, przez co może mieć w płaszczyźnie kickbokserskiej spore problemy z Huntem. Też tak uważasz?

Bolt: Również tak sądzę – Mark od zawsze zmagał się z kwestią mniejszego zasięgu od rywali, a przez te wszystkie lata startów w K-1 i MMA do tego się dostosował. Oczywiście kluczowym zagadnieniem jest to, czy Stipe będzie przez pięć rund pamiętał – i bezbłędnie realizował – gameplan oparty na ciągłym poruszaniu się i znajdowaniu na dystansie wyprostowanej ręki od rywala. Z Nelsonem wyglądał rewelacyjnie, ale już mocno ułomna przecież wersja Juniora raziła go raz za razem. Wiadomo, Mark zadając każdy cios, będzie musiał skracać dystans, ale wspomniałeś już, że w defensywie Miocic raczej nie będzie Floydem Meyweatherem MMA. Tu pojawia się inne pytanie – jak nie stójka to zapasy?

Calo: No widzisz, jak zwykle się zgadzamy.

Jeśli chodzi o zapasy, to jestem w stanie wyobrazić sobie scenariusz, w którym Stipe przez pierwsze dwie – trzy rundy zwyczajnie nie daje rady obalić Hunta. Samoańczykowi wprawdzie zdarza się jeszcze lądować na macie po nieprzygotowanych i prostych próbach obaleń (po jednej z takich akcji w walce z Roy’em Nelsonem oddał nawet plecy), jednak radzi sobie w tym aspekcie już zdecydowanie lepiej niż jeszcze kilka walk temu. Nie położył go ani Werdum, ani naszprycowany testosteronem Bigfoot. A cokolwiek by nie mówić o backgroundzie Miocica, rewelacyjnym zapaśnikiem to on nie jest. I nie będzie.

A Ty jak to widzisz? I jeszcze jedno – jak oceniasz szanse tych zawodników w klinczu? Bo moim zdaniem walka przy siatce to element, który może mocno zaważyć na losach tego pojedynku.

Bolt: Wydaje mi się, że zapasy Miocica nie wystarczą do tego, by urywać całe rundy, mniejsza już o przeleżenie. Jego background w zapasach jest… I tyle można o nim powiedzieć – jeżeli w jego przeszłości należy szukać czegoś, co wpłynęło na sposób walki, to raczej znajdziemy to w amatorskim trenowaniu boksu. Wątpię, by Mark obalał – Stipe to zbyt szybki zawodnik – ale sam nie powinien na dłużej lądować na macie.

Klincz wygląda bardzo ciekawie. Stipe nigdy w tej płaszczyźnie jakoś szczególnie nie błyszczał, choć (czy aby na pewno?) lepsza kondycja może w razie czego pozwalać mu wpychać w siatkę w chwilach kryzysu, zwłaszcza w ostatnich rundach, ale tu pojawia się stosunkowo rzadko przez Hunta używana, ale jakże niebezpieczna broń – łokcie. Jeżeli naruszył nimi Antoniego „TRT” Silvę, to Miocica też może. Nie mówiąc już o tym, że odwrócenie przy siatce to okno na wpakowanie kilku solidnych podbródkowych.

A jak Ty widzisz klincz i wydolność?

Calo: Jestem wręcz pewien, że walka będzie trafiać do klinczu, chociażby w wyniku prób obaleń Miocica, do których prędzej czy później dojdzie. Sam Hunt ostatnimi czasy również lubi przenosić pojedynek pod siatkę – i co ciekawe – jest całkiem dobry w kontrolowaniu przeciwników przy „ogrodzeniu” oktagonu. Nie wydaje mi się jednak, by miał w tym aspekcie przewagę nad dobrze wyglądającym fizycznie Amerykaninem.

Klincz i brudny boks to elementy, w których Miocic nie da się stłamsić Huntowi, a może za to wiele zyskać, wymęczając słabszego kondycyjnie przeciwnika. Zdaję sobie sprawę, że Stipe sam tytanem kondycji nie jest, a Super Samoan w klinczu radzi sobie dobrze, niemniej jednak taki sposób walki przez pierwsze dwie rundy wydaje mi się bardziej bezpieczny dla Amerykanina niż wdawanie się w wymiany z Australijczykiem. Później Miocic już bardziej pewnie będzie mógł punktować Hunta na pełnym kickbokserskim dystansie, jednak wciąż nie pokładałbym w nim zbyt wiele wiary.

Bolt: Nie do końca jestem przekonany właśnie co do brudnego boksu Miocica – coś tam chłop powciska, coś tam pouderza, ale z jego siłą ciosów Mark może właściwie udawać pod siatką Andersona Silvę (co byłoby całkiem ciekawym widokiem) i dalej nie odczuć z tego powodu żadnych nieprzyjemności. Tutaj jestem w stanie wręcz faworyzować Australijczyka – po prostu zacznie w końcu wsadzać znaczące ciosy nawet kosztem przyjęcia paru klepnięć od Amerykanina.

Kondycyjnie ostatnia ofiara Juniora wydaje się być lepsza, ale nie zapominajmy, że też w końcu pod tym względem padnie, a jak powszechnie wiadomo, Hunt jest najgroźniejszy w swoim świecie – oktagonie wypompowanym z tlenu. Jeżeli walka dojdzie do takiego momentu, to zacznę mocno faworyzować Hunta, który w taki sposób przewalczył prawie całą swoją karierę w MMA.

Myślę, że możemy powoli zmierzać do podsumowania…

Calo: Podsumujmy więc.

O ile zaraz po ogłoszeniu walki wydawało mi się, że Miocic jest słusznym faworytem bukmacherskim, tak teraz moje zdanie uległo znacznej zmianie. Nie tyle myślę, że Hunt może zanotować zwycięstwo, co jest w mojej opinii delikatnym faworytem tego pojedynku. Amerykanin z chorwackimi korzeniami może wprawdzie wypunktować Nowozelandczyka ciosami prostymi i obaleniami, jednak będzie to dla niego diablo ciężkie zadanie. Stipe to zawodnik „trafialny” i widzieliśmy, że jeśli ma problem z utrzymaniem dystansu, to walka w stójce zwyczajnie się dla niego nie układa. Ciężko mi też sobie wyobrazić jego zapaśniczą dominację, a lepsza kondycja niekoniecznie może być argumentem, który zapewni mu zwycięstwo. Mój rozkład szans to 55% – 45% dla Marka Hunta.

Bolt: Również uważałem na początku, że Miocic to lekki faworyt tego starcia, ale ostatecznie dochodzę do wniosku, że jeżeli nie będzie perfekcyjnie egzekwował planu „na Bispinga”, to w końcu zostanie powalony na deski, a Mark ponownie w triumfalny sposób odejdzie. Tym samym 60 – 40 % dla australijskiego kickboksera – czasy nędznych zapasów minęły, kondycja i obóz tym razem powinny być na dobrym poziomie, a w stójce będzie to pojedynek do jednego dobrego trafienia, góra dwóch czy trzech.

P.S. Wbrew pozorom Calo i ja to oddzielne konta i osoby.

A Wy jakie szanse dajecie obu zawodnikom w tej walce?

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button