UFC

Przez szkiełko #2 – Jones vs Cormier

Zapraszamy do analizy walki wieczoru gali UFC 182, w której Jon Jones bronił będzie pasa mistrzowskiego w konfrontacji z Danielem Cormierem.

Witamy w kolejnej odsłonie cyklu poświęconego analizom najważniejszych starć w UFC. Dziś przyglądamy się starciu, które elektryzuje chyba wszystkich – najmłodszy mistrz w historii wagi półciężkiej i jeden najwszechstronniejszych i jednocześnie najefektowniejszych zawodników kontra ostatni mistrz wagi ciężkiej Strikeforce oraz olimpijczyk w zapasach.

Tło

Jon „Bones” Jones

Jon Jones – mimo faktu, że jest średnio lubiany za swoje aroganckie, a czasem zwyczajnie głupie wypowiedzi – to cieszący się największą popularnością ze wszystkich obecnych mistrzów zawodnik. Dzieje się tak dzięki piekielnie efektownemu stylowi walki z firmowymi już obrotowymi łokciami, ale także dużą ilością kopnięć, kolan oraz morderczego ground and pound. Jaka droga doprowadziła go do obecnego miejsca – czyli rywalizacji z Jose Aldo o miano najlepszego zawodnika bez podziału na kategorie wagowe?

Już po kilku miesiącach treningów MMA stoczył swój pierwszy pojedynek. Jako ciekawostkę warto dodać, że wielu stójkowych elementów Bones uczył się z… portalu YouTube. Mniejsza jednak o takie szczegóły – skończenie wszystkich sześciu rywali, z czego tylko jeden dotrwał do drugiej rundy, doprowadziło do podpisania kontraktu z największą organizacją świata.

Już pierwsze pojedynki Jona z Andre Gusmao czy Stephanem Bonnarem kazały zwrócić całemu światu MMA uwagę na tego zaledwie 21-letniego zawodnika. Doskonałe zapasy umożliwiały masakrowanie przeciwników świetnymi łokciami z góry, a brak strachu o obalenie pozwalały rozwijać Jonesowi skrzydła w stójce. Do tej płaszczyzny przyszły mistrz okazał się być naturalnym i niesamowitym talentem – autor tych słów po obejrzeniu jego walki z Mauricio Ruą autentycznie zaczął szukać informacji o jego uderzanym backgroundzie, będąc przekonanym, że Bones trenował przedtem przez kilka lat boks tajski.

Od początku walczył efektownie oraz demonstrował wspomniane obrotowe łokcie (knockdown na Bonnarze) czy latające kolana (otwarcie walki z Shogunem), stale jednak dokładając coś do swojego arsenału (axe kicki i boks w klinczu z Gloverem Teixeirą). Droga do mistrzowskiego pasa nie była szczególnie trudna – atletyzm Jonesa, wysokie umiejętności uderzane i zapaśnicze (odnoszę, nawiasem mówiąc, wrażenie, że Jon przekształcił się na przestrzeni lat w uderzacza używającego zapasów jedynie do utrzymania swojej ulubionej płaszczyzny i jako ewentualny plan B) oraz kuratela Grega Jacksona i Mike’a Winkeljohna) pozwoliły mu efektownie niszczyć kolejnych rywali. Wydarcie pasa z rąk zniszczonego przez kontuzje Ruy było tylko formalnością – nieprzyjemnie wręcz jednostronną konfrontacją. Kolejne walki, mimo starć z byłymi mistrzami i po prostu mocnymi nazwiskami, nie przyniosły Jonowi zbyt wielu trudności. Na siedem obron był zagrożony tylko trzykrotnie. Jedna udana kontra Lyoto Machidy (choć faktem jest, że Smok był w stójce dla Bonesa trudny do rozczytania, ale przydały się wspomniane zapasy oraz rewelacyjne zmylenie Smoka pod siatką), walka z Vitorem Belfortem (okrutnie obijanym poza balachą z pierwszej rundy, która kosztowała Jonesa na pewien czas częściowe czucie w ręce) oraz wojna z Alexandrem Gustaffsonem. Ten ostatni pojedynek, najlepsza walka roku 2013, wykazał pewne słabości Jonesa – sam zbytnio nie wierzę w wersję o trenowaniu na 70 % i inne bajdurzenie tego sortu. Jones obalony po raz pierwszy, świetna praca nóg pretendenta i wysokie umiejętności pięściarskie – przepis na Jona Jonesa? Może i tak, niemniej jednak to mistrz zakończył pojedynek z ręką wyciągniętą w górę, a ja nie zamierzam się z tym kłócić mimo tego, że pojedynek ten był w mojej opinii bardzo bliski. Po łatwej konfrontacji z Texeirą pojawia się po raz kolejny ktoś, kto podobno ma narzędzia, by Jonesowi zagrozić.

Daniel Cormier

Obecny pretendent do pasa mistrzowskiego w kategorii półciężkiej swoją przygodę ze sportami walki zaczynał od zapasów. Pierwsze sukcesy odnosił już jako nastolatek, zarówno w liceum, jak i college’u. W wieku 25 lat wystąpił na igrzyskach olimpijskich w Atenach, gdzie w stylu wolnym w kategorii do 96 kilogramów zajął czwarte miejsce. Cztery lata później z powodu problemów zdrowotnych nie dał rady podjąć wyzwania.

Zawodową karierę w MMA DC rozpoczął w 2009 roku. Po zdobyciu pasów organizacji KOTC i XMMA, rozpoczął występy w federacji Strikeforce. Tam, pokonując kolejno Jasona Rileya, Devina Cole’a i Jeffa Monsona, zapewnił sobie udział w prestiżowym turnieju wagi ciężkiej. Na skutek kontuzji Alistaira Overeema dostał się do półfinału, w którym znokautował faworyzowanego pogromcę Fiodora Emelianenki – Antonio Silvę. Po sensacyjnym zwycięstwie dostał szansę zmierzenia się o pas mistrzowski federacji – szansę, której nie omieszkał wykorzystać – w pięciorundowej batalii zdominował dużo bardziej doświadczonego Josha Barnetta.

Po wchłonięciu Strikeforce przez UFC i pokonaniu Franka Mira i Roya Nelsona Daniel zdecydował się na zejście do kategorii półciężkiej – po dokonaniu absolutnych destrukcji na Patricku Cumminsie i Danie Hendersonie dostał szansę zmierzenia się o największe trofeum. Na przeszkodzie stoi mu jednak Jon Jones.

Jak będzie?

Calo: Mistrzowskie starcie pomiędzy Jonesem a Cormierem wydaje się niesamowicie intrygujące pod względem zapaśniczym – jest to bowiem pojedynek najlepszego zapaśnika w dywizji z zawodnikiem mającym prawdopodobnie najlepszą obronę obaleń wśród półciężkich najlepszej federacji świata. Na samym początku postaram się więc poruszyć chyba najważniejszą kwestię dotyczącą tego starcia – czy uważasz, że DC zdoła położyć na matę Bonesa?

Bolt: Owszem, uważam, że uda mu się zaliczyć przynajmniej jedno obalenie – to prawdziwa zapaśnicza bestia, a Jones, mimo zapaśniczego backgroundu i stosowania dotychczas tej bazy ze świetnymi rezultatami, wydaje się pasować pod pewnymi względami Cormierowi. To wysoki zawodnik o długich kończynach, który lubi używać technik nożnych – ciężko mi wyobrazić sobie Daniela, który przynajmniej na chwilę nie powali Jona. Z drugiej jednak strony wcale nie jestem przekonany co do tego, czy zdoła utrzymać Bonesa na ziemi na dłużej, co wydaje mi się nawet ważniejsze od samych obaleń. Ciekawi mnie mocno, czy i w jakim stopniu widmo obalenia ograniczy tyleż widowiskowy, co niesprzyjający nastawieniu na ciągłą obronę obaleń styl Jonesa. Inna warta rozpatrzenia kwestia to pytanie: czy Cormier może dzięki obawom Jonesa paradoksalnie okazać się lepszym strikerem?

Calo: Również uważam, że Cormier jest w stanie sprowadzić Jonesa, jednak gdybym miał stawiać pieniądze na to, czy tak się stanie, raczej bym się wstrzymał. Tak – Bones został dwukrotnie sprowadzony przez Gustaffsona, jednakże w starciu ze Szwedem ,,słabość” mistrza w obronie obaleń mogła wynikać z pewnego rodzaju elementu zaskoczenia – na miejscu Jona, nawet po dogłębnej analizie rywala, uznałbym zapaśnicze zapędy jako mało prawdopodobne. Tutaj podopieczny Grega Jacksona doskonale wie, co będzie próbował zrobić Cormier, i może być na to perfekcyjnie przygotowany.

W tej kwestii warta uwagi jest jeszcze jedna rzecz – klasa poprzednich rywali Daniela. Jestem wprawdzie daleki od skreślania go , ,,bo przecież nikogo nie pokonał”, jednak sprowadzanie dużo mniejszego Dana Hendersona czy Roya Nelsona absolutnie nie należy do ponadprzeciętnych wyczynów. Najlepszym skalpem Cormiera wciąż pozostaje Josh Barnett – DC był pierwszym fighterem od czasu Antonio Rodrigo Nogueiry, który powalił na matę Warmastera, lecz z drugiej strony, były mistrz UFC od czasu starcia z Minotauro nie mierzył się z żadnym, chociażby dobrym zapaśnikiem.

Szanse na sprowadzenie walki do parteru przez Cormiera określę więc jako sporą niewiadomą.

Teraz odniosę się do Twojego pytania – czy skoro w walce z Gustaffsonem mistrza zaskoczyły obalenia, to czy istnieje szansa, że Cormier, wbrew ogólnym analizom, zdominuje mistrza w stójce? Nie jestem do tego przekonany. Jones potrafi fenomenalnie korzystać ze swoich warunków fizycznych, których przewaga w tym starciu będzie wręcz monstrualna. DC nie powinien w tej walce dysponować przewagą szybkości, tak jak było to w pojedynkach z większymi od niego zawodnikami wagi ciężkiej, jak Bigfoot Silva czy wspomniany już Barnett – a to znacząco wpłynie na jego poczynania w stójce. Typuję, że bardziej wszechstronny mistrz nie pozwoli sobie na żadne większe zagrożenie w dystansie kickbokserskim.

A jak Twoim zdaniem będzie rozgrywała się ta walka, jeśli któryś z zawodników udanie zainicjuje klincz?

Bolt: Sądzę, że klincz może sprzyjać Cormierowi tylko wtedy, gdy zepchnie Jona pod siatkę i zasypie brudnym boksem. Średnio jednak wierzę w taki scenariusz z prostej przyczyny – wspomniany już zasięg, „przypadkowe” trafienia w oczy i łokcie nie pozwolą Danielowi być tym, który zainicjuje klincz i dłużej go utrzyma. Łokcie będą właśnie w mojej opinii kluczem do zwycięstwa nad Danielem. Kopnięcia będą mocno ograniczone, boksersko Jon wykazuje progres, ale właśnie w klinczu (do czego wrócę), natomiast ten rodzaj uderzeń opanował do perfekcji. Może nie zobaczymy ich obrotowego wykonania, ale bite z doskoku lub z dołu na skracającego dystans Cormiera wydają mi się być dosyć częstym widokiem. Będzie to także droga do rozrywania klinczu, a może i zwycięstwa przez rozcięcie.

Nadzieję dla mistrza budzi także rozwój zaprezentowany w ostatnim pojedynku. Nie było to najładniejsze zwycięstwo Amerykanina, ale doskonale pracował swoimi pięściami w półdystansie, tłamsząc w ten sposób Texeirą. Możliwym wariantem wydaje mi się więc odwrócenie ról z dociskającym do siatki Cormierem i zasypanie ciosami na korpus urozmaicanymi łokciami i ewentualnymi kolanami na naruszonym już rywalu.

Uważam, że Jones będzie lepszym uderzaczem, także w klinczu. Chociaż stójka DC wydaje mi się nieco lekceważona – a potrafi on uderzać mocno i szybko prostymi, ale skutecznymi kombinacjami, a czasem również nieźle używa kopnięć – to jednak trudno mi uwierzyć w widok rozbijanego kolejnymi atakami Jona. Nie sądzę, bym ujrzał w tym pojedynku szczególnie efektowne zagrania, ale ofensywa Bonesa powinna „zrobić robotę”. Ciekawi mnie też, czy Jon chcący rzekomo używać swoich zapasów będzie wcielał w życie pokroju udawanego obalenia i ruszania ze swoją kombinacją.

A według Ciebie jak walka będzie wyglądać na dystansie czysto kickbokserskim oraz w parterze?

Calo: Nie mam podstaw, by sądzić, że w stójce DC (nawet pomimo szybkości i mocy w ciosach) , będzie stanowić dla mistrza większe zagrożenie niż chociażby Rashad Evans, który również znacząco odbiegał od Jonesa warunkami fizycznymi. Bones będzie kąsał Cormiera w dystansie ciosami prostymi, pewnie też będzie udawało mu się wplatać łokcie i kopnięcia (chociaż te drugie mogą zostać mocno ograniczone, jeśli olimpijczyk będzie udanie je przechwytywał), będąc nieuchwytnym dla mniej wszechstronnego w stójce Daniela.

Parter? Wizja Cormiera dominującego Jonesa w parterze z górnych pozycji nie wydaje mi się bardzo prawdopodobna, choć jest to kolejna kwestia, o której nie można powiedzieć zbyt wiele, gdyż mistrza leżącego na plecach widzieliśmy tylko raz w karierze. Długie kończyny i atletyczność Jonesa powinny bardzo pomóc mu, gdy będzie trzeba pokusić się o wykorzystanie defensywnego grapplingu.

Warta poruszenia jest jeszcze jedna kwestia. Ostatnim razem, gdy Cormier zdawał się podchodzić do pojedynku z pewnym emocjonalnym zaangażowaniem (starcie z Patrickiem Cumminsem), mieliśmy do czynienia z agresywną i nastawioną na szybkie skończenie walki wersją olimpijczyka. Czy myślisz, że medialna otoczka i rzekoma nienawiść DC do swojego rywala będą miały wpływ (pozytywny lub negatywny) na jego postawę w tym pojedynku?

Bolt: Prawdę mówiąc, sądzę, że tym razem zobaczymy skupionego Cormiera. Jakieś przepychanki na ważeniu, brak przybijania rękawic – jasna sprawa. Wątpię jednak w styl walki taki jak z Patrickiem z jednego prostego powodu – mistrza traktuje się inaczej. To być może jedyna taka szansa dla wcale już nie będącego w prime Cormiera. Waga trofeum na pewno ostudzi nieco głowę olimpijczyka, a poza tym sądzę, że klasa rywala skutecznie wyleczy Cormiera z „emocjonalnego” sposobu walki. Cummins prowokował mistrza znacznie mocniej niż Jones, a do tego brał walkę z bodajże tygodniowym wyprzedzeniem – to był jedyny przypadek Daniela atakującego z furią. Pojedynek z bezbronnym właściwie średnim w postaci Dana Hendersona przebiegał mocno taktycznie – poza duszeniem i świetnymi obaleniami można było odnieść wrażenie, że to leniwa sesja sparingowa, na której Cormier nie chce zrobić krzywdy legendzie PRIDE. Strach przed prawicą Dana „uspokoił” Cormiera, a przecież Jones to zawodnik zdecydowanie bardziej wszechstronny jeśli chodzi o swoją ofensywę – do tego tak naprawdę nie wiadomo, czy po naruszeniu Daniela samemu nie spróbuje obalać.

Calo: Myślę wręcz, że na pewno spróbuje, jednak dopiero na rozbitym i zmęczonym Cormierze, najprawdopodobniej w rundach mistrzowskich. Wdawanie się w walkę na chwyty ze świeżym, nierozbitym olimpijskim zapaśnikiem może się wprawdzie okazać zgubne dla mistrza (i on sam może sobie zdawać z tego sprawę), lecz z drugiej strony, Bones przyzwyczaił nas już do wygrywania walk ze swoimi oponentami w płaszczyznach, które oni sami teoretycznie preferowali (zwycięstwa nad Machidą czy Gustaffsonem w stójce, dominacja zapaśnicza nad Chaelem Sonnenem).

Myślę, że wszystkie aspekty zostały już omówione,możemy więc do rozkładu szans i podsumowania obu zawodników.

Werdykt

Calo: Uważam, że Cormier nie będzie w stanie przebić się przez długie kończyny Jonesa – mistrz dysponuje olbrzymią przewagą warunków fizycznych, co w połączeniu z jego najwyższej klasy umiejętnościami kontrolowania dystansu okaże się nie do przejścia dla pretendenta. DC, nie mając za sobą przewagi szybkości (która była mu bardzo pomocna w walkach z gigantami wagi ciężkiej), będzie sukcesywnie rozbijany w dystansie i półdystansie. Zapaśniczo będzie stanowił największe w karierze zagrożenie dla mistrza, jednak świetny defensywny grappling podopiecznego Grega Jacksona sprawi, że będzie tłamsił on w zarodku większość ofensywnych zapędów pretendenta.

Uważam olimpijczyka za zawodnika, który może napsuć mistrzowi sporo krwi, szczególnie, jeśli zobaczymy go w życiowej formie. Niemniej jednak wciąż sądzę, że najgroźniejszym i najbardziej niewygodnym zawodnikiem dla Bonesa jest w tej chwili Alexander Gustaffson, i to Szwed ma największe szanse na odebranie 27-latkowi mistrzowskiego pasa.

Szanse rozkładam 70% – 30% na korzyść obecnego mistrza.

Bolt: Uważam, że Cormier może sprawiać pewne problemy mistrzowi, a przynajmniej nieco go ograniczać, zwłaszcza w początkowej fazie pojedynku, groźbą obalenia. Z czasem jednak Daniel będzie otrzymywał coraz więcej ciosów, by w pewnym momencie załamać się i oddać całkowicie stery mistrzowi. Sądzę, że przedtem jednak w pewnym momencie solidnie nastraszy Jonesa – ma na to jednak dwie rundy, dalej bowiem widzę raczej rosnącą przewagę Bonesa. Dodatkowo nie wiemy tak naprawdę jak Daniel zniesie 5 rund wagę niżej z przeciwnikiem, który potrafi narzucić naprawdę wysokie tempo – takie, które w wadze ciężkiej Cormier na pewno nie uświadczył. Widzę rozkład szans w postaci: 65% – 35% dla mistrza.

fot. FoxSports

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button