UFC

„Nie nadążam już za tymi młodymi kotami” – Donald Cerrone coraz bliżej emerytury

Zaprawiony w bojach Donald Cerrone przyznał, że czuje już podczas treningów, że zbliża się moment, gdy będzie musiał zawiesić rękawice na kołku.

Po styczniowej klęsce z Conorem McGregorem, który ubił go w ledwie 40 sekund w walce wieczoru gali UFC 246 w Las Vegas, Donald Cerrone odstawił jakiekolwiek treningi na ponad dwa miesiące.

Jak zdradził w najnowszym wywiadzie z ESPN.com, w trzy tygodnie wybudował na swoim ranczo bar, w którym spędzał większość czasu, setnie bawiąc się ze swoimi przyjaciółmi.

Do akcji Kowboj powróci 9 maja w Jacksonville, gdzie w pojedynku wieńczącym kartę wstępną gali UFC 249 stanie do rewanżu z Anthonym Pettisem. O walce dowiedział się na trzy tygodnie przed terminem – i pomimo tego, że zdecydowanie nie był wówczas w formie, przekonuje, że tego typu walki, brane na 2-3 tygodnie przed galą, pasują mu idealnie.

Zapewnił, że po dłuższym rozbracie z treningami znów czuje głód walki. Jest podekscytowany. Treningi sprawiają mu przyjemność.

Mogący pochwalić się kilkoma rekordowymi wyczynami w UFC – pośród nich największą liczbą zwycięstw (23) czy największą, obok Jima Millera, liczbą występów (34) – Kowboj zapowiedział nawet pół żartem, pół serio, że po pojedynku z Showtimem chciałby do oktagonu powrócić 13 i 16 maja, tocząc łącznie trzy walki w tygodniu, ale…

– Widzę już koniec tej drogi – przyznał w przypływie szczerości. – Niedobrze. Widzę to. Starzeję się. Czuję to już podczas treningów, czuję to, gdy się ruszam. Nie nadążam już za tymi młodymi kotami.

– Nie wiem… Chciałbym powiedzieć, że mam jeszcze kilka lat przed sobą. Nie mówię o emeryturze, ale… Widzę to. Zawsze widziałem to gdzieś daleko, daleko, ale teraz widzę już koniec tej drogi. Prawdopodobnie więc zostało mi jeszcze tylko kilka lat, ale to już w porywach.

– Dam więc z siebie wszystko. Wezmę tyle walk, ile mi tylko dadzą i dam z siebie wszystko. Zobaczymy.

We wrześniu zeszłego roku, po porażce przez nokaut z Justinem Gaethje, Kowboj zapowiadał, że zamierza walczyć, dopóki nie odniesie pięćdziesięciu zwycięstw w karierze – obecnie ma ich trzydzieści sześć – ale wygląda na to, że na mieście inne są już treście. Zapytany bowiem o to, ile naprawdę – odstawiając na bok żarty – zostało mu czasu w zawodowym sporcie, 37-latek przyznał, że martwią go kwestie zdrowotne.

– Mogę zrobić tak dużo walk, ile mi dadzą, ale pytanie brzmi, na jak dużo pozwoli mi zdrowie? – powiedział. – Pytanie, ile uderzeń jeszcze mogę przyjąć, zanim mój dzieciak przestanie mnie rozumieć. To jest prawdziwe zmartwienie.

– Wydaje mi się, że sędziowie wcześnie i dobrze przerywają moje walki, nie dopuszczając do tego, żebym zbierał ostry wpierdol, ale ile jeszcze wytrzymam? Nie wiem. Nie wiem. Tyle, ile dam radę.

Z Anthonym Pettisem Kowboj zmierzył się po raz pierwszy siedem lat temu, przegrywając przez nokaut w pierwszej rundzie – zainkasował srogie kopnięcie na korpus, które przesądziło o wyniku pojedynku. W tamtych czasach obaj nie pałali do siebie sympatią, ale z czasem wszystko się zmieniło. Ba, nie raz, nie dwa mieli nawet okazję wspólnie trenować.

– Mam wyjebane na to, z kim walczę, ale to porządny koleś – powiedział o Pettisie Cerrone. – Mój ziomek. Rozmawialiśmy każdego dnia. „Dostałeś już kontrakt na walkę?” „Nie, a ty dostałeś?”. Razem próbowaliśmy doprowadzić do tej walki od dłuższego czasu. Będzie zabawa. Będzie dobrze.

Cały wywiad poniżej:

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN

*****

„Nie rozumie, o co tu chodzi!” – Chael Sonnen krytycznie o Janie Błachowiczu i… Dominicku Reyesie

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button