UFC

Mike Perry chce walczyć na UFC 218 i ma na oku dwóch rywali

Mike Perry opowiada o zwycięstwie z Alexem Reyesem podczas gali UFC Fight Night 118 w Pittsburghu oraz zdradza swoje kolejne plany sportowe.

Starcie z biorącym walkę w zastępstwie debiutantem Alexem Reyesem było dla Mike’a Perry’ego ryzykowne. Miał w nim niewiele do ugrania – i furę do stracenia. Porażka w takich okolicznościach mocną nadszarpnęłaby jego kultową już w niektórych kręgach reputacją.

Nic takiego jednak się nie wydarzyło, bo Platinum już w pierwszej rundzie znokautował rywala efektownym kolanem na głowę.

Szalony Mike Perry rozbił i ubił Alexa Reyesa – video

Trafiłem kolanem wcześniej, zanim doszło to, którym go sprzątnąłem. Czułem się bardzo komfortowo, wszystko wydawało się łatwe. Naturalne.

– powiedział w rozmowie z dziennikarzami po gali zawodnik, przyznając, że w oktagonie ważył 176 funtów.

Jestem w tej pozycji naprawdę niebezpieczny. Starałem się nie spieszyć i powymieniać się uderzeniami na dystansie, zobaczyć, co ma do zaproponowania. Wyprowadzić jakieś ciosy, kopnięcia. Kilka razy trafiłem go lewym prostym. Potem spróbował skrócić dystans i obalić mnie, bo jest czarnym pasem i sądził, że to będzie dla niego droga do zwycięstwa. Ale jeśli zbliżasz się do mnie tak blisko, jestem bardzo niebezpieczny. Nie byłem od niego o wiele większy – w zasadzie w ogóle nie byłem większy, ale jestem silniejszy, niż się ludziom wydaje. Gdy cię dotknę, jest już za późno. I gdy już wiesz, to prawdopodobnie jest już po wszystkim.

26-latek zgarnął po gali swój drugi w karierze $50-tysięczny bonus. Jak przyznał, pierwszy przeznaczył na zakup nowego domu, a ten prawdopodobnie w części dołoży do spłaty kredytu. Zarobione na MMA pieniądze zamierza bowiem inwestować – i także zakupiony dom postrzega w charakterze inwestycji, która z czasem ma zacząć się spłacać.

Amerykanin chce powrócić do oktagonu 2 grudnia podczas gali UFC 218 w Detroit, gdzie celuje w konfrontację z byłym mistrzem Robbiem Lawlerem. Nie jest to jednak oczywiście jedyny rywal, jaki go interesuje.

Chcę się bić z mistrzem. Chcę walczyć o pas.

– powiedział.

Jeśli nie pytasz, nie dostaniesz. Może nie dostanę teraz tych walk, ale jestem na nie gotowy, gdy tylko zdecydują się, aby mi je dać. Zobaczymy, kto pojawi się w Detroit i będzie gotowy na walkę ze mną.

Jeśli zaś chodzi o niedoszłą walkę z Thiago Alvesem, do której zresztą Brazylijczyk się bardzo garnie, Platinum nie mówi zdecydowanego „nie”, ale stawia warunki.

Nie powiedziałbym, że odpłynęła. Powiedziałbym tylko, że abym zaakceptował teraz tę walkę i podpisał kontrakt, pewne rzeczy musiałyby się zmienić, bo postawił mnie w trudnej sytuacji, biorąc wcześniej tę walkę.

– stwierdził Perry.

Szacunek dla mojego rywala, który wziął tę walkę na trzy dni przed galą. Ale sam musiałem wziąć walkę z gościem, pod którego się nie przygotowywałem. Wszystko się mogło wydarzyć.

Cały wywiad poniżej:

*****

„Teraz wiesz, kim, ku*wa, jestem?!” – czyli sześć wniosków z UFC Fight Night 116

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button