UFCZapowiedzi gal UFC

Typowanie TUF Latin America 3 – Held vs. Sanchez

Analizy i typowanie walk gali TUF Latin America 3 Finale, na której w oktagonie UFC zadebiutuje Marcin Held, mierząc się z Diego Sanchezem.

Transmisja z gali rozpocznie się w nocy z soboty na niedzielę o godzinie 23:30.

Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

155 lbs: Rafael dos Anjos (25-8) vs. Tony Ferguson (21-3)

Kursy UNIBET: Rafael dos Anjos – Tony Ferguson 1.62 – 2.20

Bartłomiej Stachura: Pojedynek zapowiada się pasjonująco, bo obaj zawodnicy preferują agresywny styl, choć czynią to na zupełnie różne sposoby – Brazylijczyk umiejętnie zamyka swoich rywali pod siatką, mocnymi sierpami i kopnięciami odcinając im drogę odejścia, by następnie atakować krótkimi kombinacjami lub obalać, natomiast Amerykanin po prostu pędzi na rywala, rzucając cios za ciosem, kopnięcie za kopnięciem. Jest tak agresywny, że z o wiele większą trudnością przychodzi mu zamykanie rywali na siatce – w międzyczasie przyjmuje sporo ciosów, ale sam trafia jeszcze częściej.

Bardzo istotne w arsenale Amerykanina mogą okazać się dwie długodystansowe bronie, którym dysponuje – a zatem teep kick oraz lewy prosty. W półdystansie z całą pewnością będzie zaprzęgał do działania łokcie i kolana, a także podbródkowe, które mogą okazać się idealną bronią na niższego, chętnie obniżającego pozycję i chowającego się za podwójną gardą Brazylijczyka. Podobnie w klinczu, gdzie niższy dos Anjos będzie musiał mocno się pilnować, by przypadkiem nie dać się złapać w jakieś duszenie, w których Ferguson szczególnie gustuje.

Absolutnie jednak Brazylijczyk nie będzie bezbronny w walce kickbokserskiej. Uderza mocniej i w najmniejszym stopniu nie będę zdziwiony, jeśli znajdzie sposób na ustrzelenie szarżującego Fergusona. Dodatkowo jego atomowe lowkingi mogą mocno ostudzić ofensywne zapędy Amerykanina, ale tutaj warto przypomnieć pojedynek z Edsonem Barbozą, w którym Ferguson pomimo przyjęcia masy kopnięć nadal parł do przodu jak szalony byk. I, szczerze mówiąc, spodziewam się, że to właśnie El Cucuy będzie w tej konfrontacji agresorem – chociażby po to, aby wykluczyć kopaną grę dos Anjosa.

Obaj zawodnicy potrafią walczyć z obu pozycji, choć to Ferguson miesza je zdecydowanie częściej. O różnicy w warunkach fizycznych wspominałem już wcześniej, ale warto zdać sobie sprawę, że będzie to aż 13 centymetrów przewagi zasięgu Fergusona i 8 centymetrów przewagi wzrostu. To dużo.

Od strony zapaśniczej obaj prezentują się podobnie, ale wydaje się, że drobne detale mogą wskazywać na to, że to El Cucuy – pomimo tego, że wyższy, co nie ułatwia bojów zapaśniczych – będzie decydował o płaszczyźnie, w której rozgrywać będzie się walka. Po pierwsze bowiem – Brazylijczyk najczęściej obala przy siatce, mając tam uwięzionego rywala. Rzecz w tym, że Ferguson z plecami na siatce to widok bardzo rzadki. Po drugie – RDA będzie musiał mieć się na baczności, by nie wpaść w jakieś duszenie. Po trzecie wreszcie – defensywa zapaśnicza Amerykanina stoi na solidnym poziomie – wszak wywodzi się z zapasów. Jeśli natomiast chodzi o obronę przed obaleniami w wykonaniu Brazylijczyka – jest przyzwoita, ale nic ponad to. Niedawno był w stanie obalić go nawet zmęczony Pettis. Inna rzecz, że Ferguson raczej nie obala tradycyjnymi metodami, albo wkręcając się po nogi, albo przewracając rywala po przechwyceniu jego głowy jeszcze na nogach.

W parterze trudno wskazać zawodnika, który dysponowałby wyraźną przewagą. Dos Anjos prezentuje bardziej tradycyjne podejście do walki na chwyty, często przedkładając kontrolę ponad próby poddań, natomiast Ferguson atakuje nieustannie. Nie wykluczam scenariusza, w którym RDA będzie w stanie skontrolować z góry rywala, ale jedna chwila nieuwagi może kosztować go porażkę. Dodatkowo, nie zapominajmy, że z pleców dos Anjos nie ma wiele do zaoferowania. Jeśli Ferguson znajdzie się zatem na górze, Brazylijczyka będzie czekała ciężka przeprawa, a i z dołu z pewnością napsuje mu wiele krwi zarówno próbami poddań, jak i łokciami, którymi smaga wówczas głowę rywali.

Kluczem do zwycięstwa jednego bądź drugiego może okazać się aspekt kondycyjny, dodatkowo wzmocniony przez wysoko położoną stolicę Meksyku, która szybko drenować będzie siły obu zawodników. Zarówno Ferguson, jak i dos Anjos przygotowywali się do walki na dużej wysokości, odpowiednio wcześniej przylatując do Meksyku, więc trudno upatrywać w aspekcie przygotowań przewagi któregoś z nich.

Wokół obu w temacie kondycji istnieją spore znaki zapytania. Przyjrzyjmy się bowiem Brazylijczykowi – kiedy ostatnio zademonstrował dobrą kondycję? W marcu 2015 roku, demolując na 5-rundowym dystansie Anthony’ego Pettisa. W czasach przed USADA. Jego dwie kolejne walki kończyły się już w pierwszych rundach.

Jeśli natomiast chodzi o Fergusona, to mordercze tempo, jaki narzuca, powoduje, że i on sam zdaje się łapać w końcu zadyszkę. Tak było w jego dwóch ostatnich bojach – z Edsonem Barbozą i Lando Vannatą. Oczywiście nadal miał więcej paliwa w baku niż jego oponenci, ale jeśli dos Anjos potwierdzi mocne cardio i nie da się skończyć w dwóch pierwszych rundach, w jakiej kondycji do trzeciej wyjdzie El Cucuy, jeśli narzuci wcześniej podobne tempo jak ostatnimi czasy?

Uważam, że Ferguson w istocie wyjdzie do walki agresywnie, dlatego że tego typu walka – pełna chaosu, zmian płaszczyzn, klinczu, rozerwań, prób obaleń, kotłowanin parterowych – faworyzuje go. Pomimo tego, że od strony stójkowej Amerykanin prezentuje się w ofensywie całkiem nieźle, to w walce toczonej w spokojnym tempie na nogach faworyzuję dos Anjosa – a to dlatego, że w takim scenariuszu będzie mógł korzystać z kopnięć, szczególnie lowkingów, które mogą pogruchotać nogi Fergusona. Dlatego ten ostatni niemal skazany jest na wywieranie presji i prędzej złapie klincz niż da krok w tył – nawet pomimo tego, że to Brazylijczyk jest zawodnikiem, który uderza mocniej.

Wracając natomiast do kondycji – uważam, że przewaga należeć będzie do Fergusona, bo mimo wszystko atakowanie mniej drenuje siły niż walka z wstecznego – zwłaszcza gdy zawodnik nie jest do tego przyzwyczajony, a RDA nie jest – ponadto Ferguson już w czasach USADA stoczył 3-rundową walkę z Joshem Thomsonem, wyglądając w niej bardzo dobrze od strony kondycji.

Warto też pamiętać, że dos Anjos powraca po porażce przez nokaut – oczywiście ustał na nogach, ale prawdopodobnie było to dla jego zdrowia nawet gorsze niż gdyby padł na deski. Ponadto nie sposób zignorować, że w życiu RDA sporo się zmieniło – połowę obozu przygotowawczego odbył poza Kings MMA i w jego narożniku nie uświadczymy już Rafaela Cordeiro – bez wątpienia ojca jego sukcesów.

Absolutnie nie wykluczając scenariusza, w którym dos Anjos znajduje drogę do ubicia szarżującego Fergusona lub skontrolowania go z góry, za bardziej realny uważam ten, w którym nieustanna, kreatywna presja ze strony El Cucuy’a wycieńczy Brazylijczyka na tyle, że Amerykanin znajdzie sposób na zafundowanie mu pierwszej w karierze porażki przez poddanie z prawdziwego zdarzenia.

Zwycięzca: Tony Ferguson przez poddanie

155 lbs: Diego Sanchez (26-9) vs. Marcin Held (22-4)

Kursy UNIBET: Diego Sanchez – Marcin Held 3.15 – 1.33

Bartłomiej Stachura: Szczegółowo przyjrzałem się temu pojedynkowi w osobnej analizie, w której wskazałem 13 kroków do pokonania Amerykanina. Jak natomiast widzę szanse Marcina Helda na przekucie teorii na praktykę?

Pozytywnie – krótko rzecz ujmując. Held nie jest może wirtuozem stójki, ale absolutnie nie jest nim też już od dawien dawna – w zasadzie nie był nim nigdy – Diego Sanchez. Amerykanin na nogach jest piekielnie robotyczny, rzuca te same kombinacje, nie jest demonem szybkości, atakuje w linii prostej. W ostatnich latach jego aktywność i agresja spadły, natomiast kondycja – pomimo tego, że nadal mocna – nie wygląda tak, jak wyglądała kiedyś. Na domiar złego w ostatnim występie jego historycznie tytanowa szczęka została skruszona.

Nie sposób odmówić mu serca do walki, zaangażowania, ale jego ciało jest już ciężko doświadczone przez lata morderczych walk i nie jestem pewien, czy nadąża jeszcze za bojowym umysłem.

Bardzo istotne będzie, aby Polak mądrze rozłożył swoje siły, bo nie dość, że będzie to dla niego debiut w UFC, to i warunki klimatyczne – duża wysokość nad poziomem morza – nie sprzyjają nadmiernej agresji.

Tyszanin powinien umiejętnie wykorzystywać robotyczne szarże Sancheza, by albo schodzić do boku i odpowiadać własnymi uderzeniami, albo schodzić pod ciosami po obalenie, co czyni w ostatnich walkach coraz lepiej, szlifując przecież formę w Ankosie MMA. Amerykanin nigdy co prawda nie został poddany, ale nie mam wątpliwości, że ze swoją parterową grą Held będzie w stanie skontrolować go w parterze – a i poddania wykluczyć nie sposób.

Marcin Held jeszcze przed dołączeniem do Ankosu MMA mocno poprawił swoje ofensywne zapasy. Powyżej dwa przykłady z walki z Patrickym Freire – na pierwszym idealnie w tempo pod ciosami schodzi po nogi rywala, na drugim kontruje kopnięcie obaleniem. Takie umiejętności w walce z Diego Sanchezem będą na wagę złota.

Pamiętajmy, że obu zawodników dzieli dziesięć lat różnicy. Held dopiero zaczyna wielką przygodę, Sanchez jest u jej końca. W starciu młodego wilka ze starzejącym się i tracącym zęba po zębie lisem stawiam na tego pierwszego – choć bez jakiegoś większego przekonania, bo mimo wszystko debiut Polaka oraz trudne warunki klimatyczne mogą krytycznie odbić się na jego dyspozycji.

Tym niemniej, uważam, że wygra dwie pierwsze rundy – częściowo w parterze – i przetrwa trzecią, zyskując uznanie w oczach sędziów punktowych, których nie przekonają nawet żywiołowe reakcje fanów zgromadzonych w arenie na wiatraki Amerykanina.

Zwycięzca: Marcin Held przez decyzję

145 lbs: Ricardo Lamas (16-5) vs. Charles Oliveira (21-6)

Kursy UNIBET: Ricardo Lamas – Charles Oliveira 1.95 – 1.80

Bartłomiej Stachura: Walka zapowiada się niezwykle interesująco – a to z powodu Charlesa Oliveiry, który nie zwykł brać udziału w nudnych widowiskach. Pomimo tego, że wynik tego pojedynku pozostaje sprawą otwartą i trudno wskazać tutaj wyraźnego faworyta, łatwo wyobrazić sobie, w jaki sposób obaj zawodnicy podejdą do walki.

Brazylijczyk będzie w swoim stylu maszerował do przodu, rzucając kopnięcia, ciosy, łokcie i kolana, by utorować sobie nimi drogę do klinczu, gdzie poszuka obalenia, może gilotyny, a może kolejnych łokci i kolan. Z kolei Lamas będzie walczył z kontry, dużo pracując na nogach i za wszelką cenę odchodząc do boków, by unikać przyszpilenia do siatki. Ochoczo częstował też będzie Oliveirę uderzeniami na odchodne.

Jeśli przyjrzymy się starciu dokładniej, pojawi się jednak wiele znaków zapytania. Otóż, owszem, Lamas potrafi nieźle pracować na nogach i z całą pewnością kilka razy wymanewruje maszerującego przed siebie niczym zombie Brazylijczyka. Sęk jednak w tym, że Amerykanin w poprzednich walkach bardzo często odwoływał się do kopnięć jako swojej głównej broni dystansującej, a tutaj – pomimo tego, że korpus Oliveiry będzie dla niego bardzo łakomym kąskiem – kopiąc, będzie musiał liczyć się z obaleniem, a tego na pewno nie będzie chciał. Poza tym presja, jaką wywiera Do Bronx, jest tak duża, że czasu i miejsca na kopnięcia jest naprawdę niewiele.

Z drugiej natomiast strony, Brazylijczyk nie jest zawodnikiem, który dysponowałby jakąś wielką wolą walki. Biorąc pod uwagę jego dziurawą jak szwajcarski ser defensywę, absolutnie nie sposób wykluczyć, że Amerykaninowi wystarczy jedno dobre uderzenie – czy to na głowę, czy to na korpus – aby odmienić losy walki, może nawet skończyć Brazylijczyka.

Lamas będzie miał po swojej stronie przewagę zapaśniczą, ale biorąc pod uwagę błyskotliwy parter Oliveiry – z gilotynami na czele – będzie musiał mieć się na baczności, gdy zdecyduje się pójść po obalenie.

Ostatecznie – bez żadnego przekonania i absolutnie nie wykluczając innego rezultatu – stawiam na Bully’ego. Dzięki dobrej pracy na nogach zdoła ugrać dwie pierwsze rundy, unikając falowych ataków Oliveiry i trafiając w odpowiedzi pojedynczymi uderzeniami (trafiał wszak nawet Maxa Holloway’a, gdy ten decydował się podkręcać tempo), by następnie – gdy w jego w baku z paliwem zaczną świecić pustki – przenosić walkę do klinczu, uważnie (gilotyny!) wciskając Brazylijczyka do siatki, jak to kiedyś czynił z Hacranem Diasem. Nie zdziwi mnie jednak w najmniejszym stopniu scenariusz, w którym Do Bronx w jednej z kotłowanin klinczerskich znajduje gilotynę bądź nieustającą presją łamie mentalnie Lamasa, ostatecznie zwyciężając. Tym niemniej…

Zwycięzca: Ricardo Lamas przez decyzję

155 lbs: Beneil Dariush (13-2) vs. Rashid Magomedov (19-1)

Kursy UNIBET: Beneil Dariush – Rashid Magomedov 2.10 – 1.67

Bartłomiej Stachura: Sprawa w tym pojedynku wydaje się prosta i nieskomplikowana – jeśli Magomedov zdoła utrzymać walkę na nogach, może ją przegrać tylko na własne życzenie, najpewniej przez jakiś kataklizm. Jeśli natomiast Dariush zdoła sprowadzić go do parteru, wówczas Rosjanin powalczy o życie – wcale jednak nie będąc bez szans na wyjście z opresji, bo jego defensywa parterowa stoi na bardzo dobrym poziomie, o defensywnych zapasach nie wspominając. Scenariusz pierwszy jest też bardziej prawdopodobny dlatego, że Dariush nie jest zapaśnikiem, najczęściej obalając z klinczu pod siatką – a złapanie tam Magomedova to trudna sztuka.

Natomiast w stójce… Tak, wiem, Dariush mocno się rozwinął pod batutą Rafaela Cordeiro, ale paradoksalnie jego agresywny styl walki może stanowić gwóźdź do jego trumny – Magomedov to bowiem jeden z najlepiej kontrujących zawodników w całym UFC. Owszem, Dariush ma swoją odwrotną pozycję, uwielbia kopać okrężnie na korpus, ale brak w tym jakiejś głębszej myśli – ot, po prostu losowo wybiera takie lub inne ataki, często w kombinacjach, co stanowić będzie okazję do kontr dla błyskotliwego w rzemiośle bokserskim Magomedova, który potrafi rozczytywać swoich rywali jak mało kto. Stosowanie jego ulubionej broni dystansującej – czyli frontalnego kopnięcia – będzie co prawda odrobinę utrudnione, bo narażony wówczas będzie na obalenia, ale i tak Magomedov nie jest zawodnikiem, który podejmowałby w oktagonie błędne decyzje. Jego akceptacja ryzyka stoi na bardzo niskim poziomie, co w połączeniu z wybornymi szlifami technicznymi oraz mentalnością chłodnego zabójcy czynią z niego jednego z najlepszych zawodników w kategorii lekkiej.

O całkowitym skreślaniu Dariusha nie może być jednak mowy z trzech powodów. Po pierwsze – Magomedov powraca po rocznej przerwie spowodowanej poważną kontuzją kolana. Po drugie – Dariush przygotowywał się do walki na dużej wysokości, podczas gdy Magomedov większość obozu spędził w American Top Team. I wreszcie po trzecie – dla Magomedova może to być najtrudniejszy rywal w karierze.

Tym niemniej Magomedov wygra pewną decyzją sędziowską. Być może przegra pierwszą rundę, aby nauczyć się stylu Dariusha, może nawet trafi do parteru, ale przetrwa, a później utrzymując walkę na nogach, porozbija rywala.

Zwycięzca: Rashid Magomedov przez decyzję

115 lbs: Alexa Grasso (8-0) vs. Heather Clark (7-5)

Kursy UNIBET: Alexa Grasso – Heather Clark 1.18 – 4.50

Bartłomiej Stachura: Debiutująca w oktagonie Alexa Grasso to bardzo perspektywiczna zawodniczka, która uwielbia bić się w stójce. Wyróżnia ją bogaty arsenał kickbokserski, wielki serce do walki i charakterystyczne meksykańskie nastawienie cechujące się gotowością do prawdziwych wojen. A wszystko to opakowane w miłe dla oka kształty i solidną kondycję. 23-letnia zawodniczka walczy co prawda zawodowo dopiero od niespełna czterech lat, ale z każdym występem prezentuje się lepiej.

Jeśli nie zje jej trema związana z debiutem i będzie w stanie utrzymywać walkę w dystansie (kick)bokserskim, nie powinna mieć większych problemów z rozmontowaniem silnej fizycznie, ale powolnej i kiepsko poukładanej technicznie rzemieślniczki w osobie starszej aż o 13 lat, 36-letniej szykującej się powoli do zakończenia kariery Heather Clark.

Zwycięzca: Alexa Grasso przez decyzję

145 lbs: Erik Perez (16-6) vs. Felipe Arantes (18-7-1)

Kursy UNIBET: Erik Perez – Felipe Arantes 1.50 – 2.50

Bartłomiej Stachura: Pojedynek Erika Pereza z Felipe Arantesem zapowiada się jako interesująca stylistycznie konfrontacja. Nieistniejące defensywne zapasy Arantesa pogłębione przez gotowość Brazylijczyka do walki z pleców powodują, że niemal pewnikiem prędzej czy później starcie przeniesie się do parteru z Frankiem Perezem na górze. Tam jednak będzie znacznie ciekawiej, bo Arantes wije się z pleców w poszukiwaniu poddań niczym wąż. Absolutnie nie wykluczam scenariusza, w którym poddaje Pereza, choć wcale nie zdziwi mnie też, jeśli Arantes – na co dzień trenujący przecież z Thomasem Almeidą – także i w stójce rozdawał będzie karty. Brazylijczyk dysponuje bowiem bogatym arsenałem kopnięć wspartych przyzwoitymi rękami.

Jest jeszcze jeden element, który przemawia za Arantesem – to warunki fizyczne, pod względem których Brazylijczyk będzie miał wyraźną przewagę. Prawdopodobnie od strony siłowej również będzie mocno górował nad Perezem. I nie ukrywam, że kusi mnie, aby na niego postawić, ale wstrzymuje mnie jedna rzecz – kondycja. A mianowicie wypowiedzi Arantesa, w których otwarcie mówił, że nie przywiązuje do walki na dużej wysokości żadnej wagi i nie odbył pod tym kątem żadnych specyficznych przygotowań. Perez natomiast od strony wydolności wygląda bardzo dobrze, a na dodatek walczy u siebie. Dlatego – bez najmniejszego przekonania, bo w najmniejszym stopniu nie zdziwi mnie wygrana Arantesa – stawiam na Pereza.

Zwycięzca: Erik Perez przez decyzję

PODSUMOWANIE

WalkaBartek S.Szymon B.Wilk
RDA - Ferguson
1.62 - 2.20

Ferguson

RDA

Ferguson
Sanchez - Held
3.15 - 1.33

Held

Held

Held
Lamas - Oliveira
1.95 - 1.80

Lamas

Lamas

Lamas
Dariush - Magomedov
2.10 - 1.67

Magomedov

Magomedov

Magomedov
Grasso - Clark
1.18 - 4.50

Grasso

Grasso

Grasso
Perez - Arantes
1.50 - 2.50

Perez

Perez

Perez
Beltran - Soto
2.00 - 1.75

Soto

Soto

Soto
Montano - Griffin
2.20 - 1.62

Griffin

Griffin

Griffin
Briones - de Andrade
2.30 - 1.57

Briones

Andrade

Andrade
Alvey - Nicholson
1.44 - 2.62

Alvey

Alvey

Nicholson
Reyes - Novelli
1.57 - 2.30

Reyes

Reyes

Reyes
Barzola - Avilla
1.15 - 5.00

Barzola

Barzola

Barzola
Ostatnia gala6-55-65-6
Łącznie695-407578-374327-225
Poprawne63,06 %60,71 %59,23 %

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button