UFC

„Kowboj” odchodzi z Jackson-Wink i ruga trenerów: „Kawał dupka, łże ci prosto w oczy”

Donald Cerrone zrównał z ziemią dobre imię klubu Jackson-Wink MMA w Albuquerque, nie oszczędzając szczególnie trenera Mike’a Winkeljohna.

Sposobiący się do walki z Mike’iem Perrym Donald Cerrone pojawił się w podcaście Joego Rogana – i nie zostawił suchej nitki, delikatnie rzecz ujmując, na swoim byłym już klubie Jackson-Wink MMA w Albuquerque.

Byłem z nimi jeszcze przed karierą w UFC.

– powiedział.

Grubo ponad dziesięć lat. Grubo. Wydaje mi się, że nie ma nikogo ze sportowców, kto był tam dłużej – poza Diego (Sanchezem), który jest od początku. Na jakiś czas odszedł, ale wrócił. Jestem więc ja, jest Holly (Holm), ale ona była już z (Mike’iem) Winkeljohnem, zanim się połączyli. Jeśli więc mowa naprawdę o Jacksonie, to jestem po prostu tym jedynym. W samym czubie. Reszta opuściła klub lub przeszła na emeryturę.

Cała historia rozstania Donalda Cerrone z trenerami Gregiem Jacksonem i Mike’iem Winkeljohnem rozpoczęła się kilka miesięcy temu.

Gdy Yancy Medeiros doznał kontuzji przed walką z Mike’iem Perrym, gotowość do pójścia w tany z tym ostatnim zgłosił właśnie Kowboj, który przyznał, że rozmawiał nawet na ten temat z Platynowym – i wszystko było w porządku, nawet pomimo tego, że ten ostatni od dwóch miesięcy trenował już w Jackson-Wink MMA. Do walki pozostało jednak wówczas tylko dziesięć dni i obaj zawodnicy byli przekonani, że ich wspólne miejsce treningu nie będzie stanowiło problemu.

Ostatecznie jednak dla Mike’a Perry’ego wyszykowano Paula Feldera – i dla Kowboja, jak zapewnia, temat się zakończył. Skupił się na powrocie do kategorii lekkiej, ale gdy przebywał w Instytucie Sportowym UFC, aby tam udowodnić Danie White’owi i spółce, że nadal jest w stanie walczyć w limicie 155 funtów, matchmakerzy poinformowali go, że Platynowy chce walki.

Nie mam absolutnie nic do Perry’ego. Nie ma to żadnego związku z Perrym.

– powiedział Cerrone.

Chciałem więc zejść do 155 funtów, ale Perry rzucił mi wyzwanie, więc – jasne, nie ma problemu. Poszedłem jednak porozmawiać z Gregiem i Winkiem i mówię im: „Hej, ten gość jest tutaj kompletnie nowy. Zrobił tylko jeden obóz przez kilka miesięcy”. Powiedziałem, że nie wydaje mi się, żeby było w porządku, że przychodzi tutaj i rzuca mi wyzwanie. Nie uważam, żeby to było odpowiednie. Skoro jednak to robi, to myślę, że nie powinniśmy pozwolić mu, aby ten obóz przygotowawczy odbył tutaj.

A ten, kurwa, Winkeljohn mówi mi: „Myśleliśmy, że to ty go wyzwałeś.” Kawał dupka. Łże ci prosto w twarz. Potraktowałem to jednak jako zgodę – myślałem, że wyjaśnią sytuację i to załatwią.

Na drugi dzień (Winkeljohn) dzwoni jednak do mnie i mówi: „Wiesz co, przemyślałem to. Jeśli nie będziemy mieć Perry’ego, to nie dostanę wypłaty. Potrzebuję teraz wypłaty, a ty płacisz Gregowi (Jacksonowi), a on nie dokłada do klubu, więc będziemy trenować Perry’ego”. Generalnie mówi mi po prostu, że nie jestem już mile widziany w klubie. Mówi mi, że „zrobili zebranie w tej sprawie” – ale gówno zrobili, bo rozmawiałem ze wszystkimi w klubie. Nie było żadnego spotkania.

Gdy Wink przejął klub, zmienił go w kupę gówna, w jakąś pseudohodowlę. Liczy się dla nich tylko kasa.

Gdy połączyli się z Winkeljohnem, największe gwiazdy odeszły i zrobiła się z tego pseudohodowla.

Gdy Greg tym zarządzał, nie mogłeś po prostu dołączyć do grupy zawodowej prosto z ulicy. A teraz idzie gość ulicą, jakiś dziwak totalny, puka do drzwi, a potem widzisz go już z ochraniaczami na sparingu. Przychodzą kompletne niedorajdy z ulicy i się u nas biją. Kiedyś nigdy by się coś takiego nie wydarzyło.

Cerrone przyznał, że od kilku lat to Winkeljohn zarządza klubem. Jackson odsunął się w cień, zajął się innymi sprawami, prawdopodobnie się wypalił.

Dlatego też stworzyłem swoje ranczo. Musiałem znaleźć sobie jakieś miejsce.

– wyjaśnił.

I teraz Wink wykorzystuje to jako argument przeciwko mnie: „Masz swoje miejsce, nigdy tu nie przychodzisz”. Ale dlaczego tu nie przychodzę? Bo ściągasz tu cudacznych ludzi. Płacisz $150 dolarów i idziesz na sparing z Holly Holm. Tak to teraz wygląda.

Kiedyś było tu bardziej prywatnie. Tylko my i mocni zawodowcy. Wszyscy z tym samym celem – rozwijać się.

Cerrone wyjaśnił też, że nowi, przypadkowi zawodnicy, którzy pojawiają się w klubie, szukają prawdziwych bójek, próbując wyrobić sobie nazwisko na weteranach. Nie ukrywa, że kompletnie mu to nie odpowiada, szczególnie w ostatniej fazie przygotowań do walki, gdy potrzebuje sparingów ze sprawdzonymi kolegami.

Kowboj nie ukrywa też rozczarowania osoba Grega Jacksona, którego trenerskie szlify niezwykle sobie ceni.

To kwestia lojalności. Nazwisko Grega widnieje na tym budynku. Jackson & Wink. Jackson, kurwa, Wink. Twoje nazwisko jest nawet pierwsze!

– powiedział Cerrone.

Gdy doszło do podejmowania decyzji i wybrali Perry’ego, dlaczego, kurwa, nic nie zrobiłeś? A Greg jest cały czas ze mną! Mówi, że, jasne, będzie przyjeżdżał na ranczo, że się dogadamy. Ale o czym ty, kurwa, w ogóle mówisz? Mówisz mi, że nie mogę pojawiać się w Jackson-Wink, a ty wyleziesz tylnymi drzwiami i będziesz przyjeżdżał do mojego domu? Trenować mnie pod walkę z Perrym, który jest w klubie? Widzisz wszystko, co gość robi, a potem będziesz przyjeżdżał do mnie i mnie trenował? Nawet nie wspominając o tym, że on i tak widzi twoje zajęcia. Może i nie będziesz trenował konkretnie jego, żeby pokonał mnie, ale jest tam masa ludzi, którzy trenowali ze mną w chuj lat.

Dlatego chodziło mi w tym wszystkim tylko o to, czy po prostu moglibyśmy nie trenować go akurat pod tę walkę. Jest przecież cała masa pewnych wewnętrznych tajemnic, które posiadam. Wykurwiście boję się walczyć. To jest sekret, który mogą mu zdradzić. Albo mogą mu powiedzieć: „Wkurwiaj Kowboja, nie walczy dobrze, gdy jest wkurwiony, więc dojeb mu, pojedź po nim, wkurwiaj go”. Tego typu rzeczy.

Poza tym jest masa technicznych rzeczy, jakie robię. Jakieś złe nawyki, przyzwyczajenia. Przez ponad dziesięć lat tam, kurwa, siedziałem.

Powtarzam, nie mam nic przeciwko Perry’emu. Nowy gość, szuka swojego miejsca. Uznał, że u Jacksona będzie mu dobrze. Powiedziałem im więc, że przecież Frank (Lester – trener stójki w Jackson-Wink MMA) i tak może z nim trenować gdziekolwiek indziej. Słyszałem nawet, że Perry rozważał zrobienie całego obozu w Las Vegas.

Cerrone i Perry skrzyżują rękawice 10 listopada podczas gali UFC Fight Night 139 w Denver, rodzinnym mieście Kowboja. Do walki będzie przygotowywał się na swoim ranczo.

Po prostu poprosiłem ich, czy akurat do tej walki moglibyśmy nie mieć go u siebie. Ale Winkeljohn zadzwonił do mnie… Nie miał nawet, kurwa, jaj, żeby powiedzieć mi to w twarz, gdy rozmawialiśmy. „Jednak zostaniemy przy Perrym, bo płaci”.

– powiedział 35-latek.

Ja płacę tylko Gregowi. Przez całą karierę płaciłem tylko Gregowi.

Nie lubię stylu Winkeljohna, nie lubię, jak trzyma tarcze, nie lubię sposobu, w jaki trenuje ludzi. Do wszystkich podchodzi identycznie – do mnie, do ciebie, do Jona, do wszystkich. Wszystko identycznie. Nigdy tego nie zmienia.

Nie rozumiem, jak możesz być trenerem w jednym z najlepszych – swego czasu – klubów na świecie i nigdy się nie rozwijać, nigdy nic nie zmieniać. Moim zdaniem po prostu zamienił to w miejsce w zgliszcza. Zmienił w pseudohodowlę. Chodzi tylko o zarabianie pieniędzy.

Ba, Kowboj twierdzi też, że za odpowiednią opłatą można zostać w Jackson-Wink MMA… trenerem!

Prawdopodobnie dwa razy w tygodniu widzę nowego trenera stójki, nowego trenera zapasów i nowego trenera jiu-jitsu.

– powiedział.

Głównym trenerem zapasów w Jackson-Wink, najlepszym, kurwa, klubie na całym jebanym globie, jest gość (Chad Smith), którego największym osiągnięciem była rola młodszego asystenta trenera zapasów w koledżu, z którego został zwolniony za sprzedawanie dzieciakom sterydów. To nasz trener zapasów.

Jest fatalny. Dramatyczny. Ogląda rzeczy na YouTube i próbuje nas, kurwa, uczyć czegoś, co ni chuja nie działa. Dramat. Dlatego musiałem sprowadzić własnego trenera i go zatrudnić.

*****

Lowkin’ Talkin’ MMA #28 – UFC Lincoln | Justin Gaethje | Babilon MMA 5

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button