Polskie MMAUFC

I ty możesz zostać matchmakerem UFC!

Organizacja UFC ogłosiła, że na gali UFC Fight Night, która odbędzie się 31 maja w Berlinie, Krzysztof Jotko skrzyżuje rękawice z Magnusem Cedenbladem.

Zanim przejdziemy do właściwego tematu, zapraszam do odwiedzenia tego miejsca. To analiza kolejnych potencjalnych przeciwników Krzysztofa Jotko po tym, jak pokonał Bruno Santosa w swoim debiucie w UFC. Z 54 kandydatów wyłoniłem Magnusa Cedenblada – jeśli nie macie czasu czytać wszystkiego, na samym dole znajdziecie akapit o Szwedzie. Dziś natomiast gruchnęła wieść o tym, że faktycznie do takiego pojedynku dojdzie na gali UFC Fight Night w Berlinie.

Teraz możemy przejść dalej…

Ciężka dola

Matchamker UFC, Joe Silva ma trudną pracę. Może się wydawać, że siedzi wygodnie rozłożony na fotelu, popijając szampana i mając przed sobą na stole nazwiska zawodników, ogląda w zawieszonym na ścianie 50-calowym telewizorze ich walki, dumając, których dwóch zabijaków zestawić ze sobą w oktagonie. Ot, przestawia figurki na szachownicy. Żyć, nie umierać!

Rzeczywistość jednak nie zawsze jest tak kolorowa. Silva, układając pojedynki, musi brać masę czynników pod uwagę – poziom zawodników, ich ostatnie wyniki, ich rozpoznawalność, miejsce gali, kontuzje, wewnętrzne ustalenia, strategię organizacji i wiele, wiele innych. A wszystko to na ogół pod presją czasu, by zgodnie z zapisami kontraktowymi zapewnić każdemu niemal fighterowi co najmniej trzy walki w roku. Gdy natomiast jakiś zawodnik wypada z rozpiski, rozpętuje się prawdziwe piekło, a Joe Silva – do spółki z Seanem Shelbym w lżejszych kategoriach wagowych – pracują 24 godziny na dobę, by znaleźć zastępstwo. Tego nie ma, menadżer tamtego jest teraz nieuchwytny, ten teraz śpi, bo w innej strefie czasowej żyje, dla innego za mało czasu na przygotowanie, jeszcze innego boli noga i musi najpierw badania zrobić, żeby zdecydować, czy wejść na zastępstwo. Istne szaleństwo.

I teraz wkraczasz Ty

Silvie można jednak pomóc i ulżyć w tej ciężkiej robocie, którą się na co dzień para. Oczywiście, pomocnej dłoń doń wyciągniętej nawet nie zauważy, bo rozwiązuje ona tylko jeden problem – i to z kategorii tych zdecydowanie mniej istotnych – z miliona, które ma przed sobą. Mimo tego i Ty, Czytelniku, możesz uczynić życie matchmakera UFC prostszym, zaoszczędzając mu kilku cennych minut w pracy! Nie będzie to może zbyt proste zadanie, ale… nie niemożliwe! Zwróćmy bowiem uwagę na kilka aspektów związanych z ustawianiem walk w UFC.

Nowi i nieznani

Im wyższy poziom zawodników, tym łatwiej znaleźć im rywali – głównie dlatego, że grono potencjalnych kandydatów jest mocno zawężone. Zestawianie walk fighterów z TOP 10 każdej kategorii to niemalże bułka z masłem. Ileż to razy Silva ogłaszał od dawna oczekiwane przez fanów pojedynki między czołowymi zawodnikami.

Gdy jednak dochodzi do walk zawodników z dolnych rejonów dywizji (niekoniecznie słabych, często po prostu debiutantów lub mających dopiero 1-2 walki w UFC, słabo rozpoznawalnych itp.), wtedy robi się ciekawie. Tutaj bowiem zestawianie pojedynków jest trudniejsze, potencjalnych rywali dla każdego zawodnika jest znacznie więcej niż dla czołówki, gdzie pewne pojedynki narzucają się automatycznie. Na poziomie mało rozpoznawalnych zawodników natomiast, aby z masy podobnych na pierwszy rzut oka zawodników wybrać rywala dla, przykładowo, Krzysztofa Jotko, trzeba się wgryźć w temat mocniej i przeanalizować, który z nich i dlaczego miałby największy sens jako kolejny przeciwnik Polaka – bierzemy pod uwagę rekordy, ostatnie walki, style, potencjał marketingowy, narodowość, miejsce gali, strategię UFC, wcześniejsze praktyki ustawiania walk i wiele innych. Czasami jednak wybór przeciwnika jest tak trudny, a różnice między nimi tak niewielkie, że drobnostka (czyli, przykładowo… wyzwanie rzucone na Twitterze) może przechylić szalę na rzecz tego czy tamtego zestawienia.

Poszukiwanie walk i rozgłosu

To zupełnie normalne i jak najbardziej naturalne. Zawodnicy, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z UFC, chcą na ogół walczyć jak najczęściej – także, a może przede wszystkim, z powodów finansowych. Nie stać ich na to, by pozwolić sobie na półroczny czy dłuższy rozbrat z oktagonem, na jaki mogą pozwalać sobie majętniejsi i na ogól znacznie bardziej rozpoznawalni zawodnicy z czołówki.

Zawodnicy mniej rozpoznawalni dążą też do tego, by stać się… bardziej rozpoznawalnymi! W końcu to, jak reagują na ciebie kibice, wpływa też na twoje zarobki w UFC. Bożyszcze fanów mogą liczyć na znacznie bardziej sute wypłaty, niż anonimowi zawodnicy, których ogląda się bez większych emocji. Wobec tego ci będący dopiero na początku swojej drogi są znacznie bardziej skorzy do udzielania wywiadów czy też jakiejkolwiek interakcji z wszelakiego rodzaju mediami (zwłaszcza zagranicznymi!) lub też fanami – czy to za pośrednictwem Facebooka, czy też Twittera. Z gwiazdą, która ma sztab ludzi od zarządzania swoim wizerunkiem, nie pogadasz, z fighterem na dorobku – jak najbardziej. Można to wykorzystać.

Dokładna analiza

Bez tego ani rusz. Nie będziesz w stanie wejść w buty Joe Silvy, jeśli dokładnie nie przeanalizujesz potencjalnych rywali. Rekord i ostatnia walka to zdecydowanie za mało, by zestawiać jednego z drugim. Kontuzje! Każdy jakieś ma. Zawodnicy MMA niemal bezustannie leczą jakiś mniejszy lub większy uszczerbek na zdrowiu. Zanim w ogóle rozważysz ich kandydatury na rywala dla wybranego przez siebie zawodnika, musisz dowiedzieć się, jak wygląda stan ich zdrowia, kiedy ostatnio stoczyli walkę, jak wyglądały zawieszenia medyczne po niej. Choć i wówczas nadal będziesz w czarnej dziurze – wypada bowiem przejrzeć ich Twittery i Facebooki, bo tam znajdziesz informacje, których nie opublikuje MMAWeekly.com czy MMAJunkie.com. Pamiętajmy bowiem, że chodzi o zawodników, którzy nie cieszą się wielką popularnością i stan ich zdrowia mało kogo interesuje. Ale pamiętasz, jak pisałem, że są oni znacznie bardziej chętnie do interakcji z fanami? Właśnie…

Jak ustawić walki?

Powiedzmy sobie szczerze, nie ustawisz kolejnej walki Jonowi Jonesowi ani nawet Luke’owi Rockholdowi czy Costasowi Philippou. Masz również graniczące z cudem szanse na to, że uda ci się cokolwiek wskórać w kwestii Josha Sammana czy Andy’ego Enza, ale… tu jakąś iskierkę nadziei możesz mieć. Żarzy się ona odrobinę mocniej, gdy mamy do czynienia z zawodnikiem pochodzącym z kraju, gdzie zainteresowanie MMA nie jest jakoś szczególnie wysokie. W Stanach Zjednoczonych nawet ci z nizin UFC zapraszani są co jakiś czas do rozgłośni radiowych czy na wywiady z masą większych i szczególnie mniejszych portali internetowych. Ale w Szwecji i jej podobnych krajach sytuacja przedstawia się inaczej…

Oto kilka podpowiedzi, które mogą pomóc ci ułatwić sprawę Joe Silvie:

  • Dokładnie przeanalizuj wszystkich potencjalnych kandydatów na rywala dla wybranego przez siebie zawodnika – wiedz, że robi to też Joe Silva, a szczególnie w przypadku tych nieznanych zasób jego informacji wcale nie jest dużo większy niż informacje, które sam możesz zgromadzić – jeśli się mocno postarasz. Uwzględnij wszystkie możliwe czynniki (rekord, ostatnie walki, styl, narodowość, wiek, rozpoznawalność itd.), by wybrać swojego kandydata.
  • Dowiedz się wszystkiego o ewentualnych kontuzjach interesujących cię zawodników, przejrzyj ich profile na portalach społecznościowych, zapytaj ich samych bezpośrednio na Facebooku czy Twitterze, kiedy ujrzysz ich ponownie w oktagonie – mało kto się nimi interesuje, więc szansa na to, że uzyskasz odpowiedź, jest spora.
  • Gdy masz już pewność, że zawodnik jest zdrowy i gotowy do walki, możesz śmiało podpytać go, czy ma jakieś plany, z kim chciałby się bić, czy uważa, że walka z ….. (tu wstawiasz imię i nazwisko swojego kandydata) miałaby sens (uwaga – ty doskonale wiesz, że sens miałaby jak najbardziej, bo po to zrobiłeś dokładną analizę w poprzednim punkcie, a więc wie to i Joe Silva). Jeśli jesteś przedstawicielem mediów albo chociaż posiadasz jakąś stronę internetową, tym lepiej.
  • Jeśli twój rozmówca wyraża zainteresowanie (ryzyko tego, że zawodnik z dołu dywizji, który poszukuje walki – a wiesz że, poszukuje, bo to analizowałeś! – nie będzie zainteresowany, jest minimalne), musisz mu pomóc. Pamiętaj, że taki, przykładowo, Magnus Cedenblad, nie zna wszystkich zawodników ze swojej dywizji. Może wymieni czołową dziesiątkę, może jeszcze kilka nazwisk, ale niewiele poza tym. Zawodników, którzy – jak my, fani – z pasją oglądają każdą walkę karty wstępnej UFC, robiąc sobie dodatkowo notatki, jest bardzo niewielu. Nie znają oni ani fighterów będących mniej więcej na tym samym poziomie w drabince swojej kategorii wagowej w UFC, ani nawet… profili do ich Twitterów czy Facebooków. Ale… ty znasz. Można pomóc, podaj namiary.
  • Pamiętasz, jak wyżej pisałem, że nowi zawodnicy UFC rzadko znają cały skład swojej dywizji? Szansa na to, że twój rozmówca nie zna zbyt dobrze – lub wcale! – zawodnika, o którego go pytasz w kontekście ewentualnego starcia, jest spora. Nic jednak straconego! W pierwszym punkcie przeanalizowałeś przecież cały roster i wiesz doskonale – i Joe Silva wie to także – dlaczego akurat ten a nie inny fighter naprawdę nadaje się na kolejnego rywala dla twojego rozmówcy.
  • Zrobiłeś swoje. Zapoznałeś wybranego przez siebie kandydata z jego rywalem, wyjaśniłeś mu, dlaczego takie starcie ma sens (chociaż prawdopodobnie on nawet tego nie oczekiwał, bo wziąłby chętnie każdą walkę), podałeś mu namiary na rywala, coby ułatwić kontakt. Teraz pozostaje ci rola biernego obserwatora, choć możesz spróbować jeszcze podziałać, jeśli masz czas i możliwości – zrobić wywiad z wybranym przez siebie zawodnikiem, rozpropagować wyzwanie, które rzucił wybranemu przez ciebie rywalowi, pospamować Joe Silvę.

Nie wdając się w szczegóły, tak, mniej więcej, wyglądają rezultaty:

Oczywiście, wszystko powyższe proszę potraktować z lekkim przymrużeniem oka, bo nie będąc matchmakerem, trzeba mieć furę szczęścia, by „doprowadzić” do wybranego przez siebie zestawienia, ale… szczęściu trzeba pomagać!

Powodzenia, Krzysztofie Jotko!

fot. MMAJunkie.com

Powiązane artykuły

Komentarze: 14

    1. Takiej mocy sprawczej, żeby luźno powiedzieć, że dzięki mnie jest ta walka, jeszcze sobie nie przypisuję, ale zaryzykowałbym tezę, że gdyby nie moje działania, to do tej walki raczej by nie doszło. Może w ten sposób ;)

  1. Bardzo ciekawy temat. :D naiver, uważaj żeby nie posypały się na Ciebie gromy jeśli Krzysiek przegra. :D A tak serio, to fajnie opisane krok po kroku. Zawodnicy z nizin UFC powinni dopraszać się o walki nie chcąc walczyć dwa razy do roku, a twitter, czy mail do Joe Silvy może im w tym pomóc, a jemu ułatwić pracę. Dużo bliższe jest mi podejście zawodników, którzy śmiało wyzywają kogoś do walki, niż jak to bywa to w Polsce: „Zawalczę z każdym”, „trenuję ciężko”, „poczekam na decyzję właścicieli XYZ”. Jeśli się chce, to można mieć sporo walk w UFC w krótkim czasie. Przykład Donalda Cerrone, który w 3 lata stoczył 12 pojedynków może o tym świadczyć, a jest też kilku innych, którzy nie mając problemów ze zdrowiem walczą dosyć regularnie i często, ale tu działa też kwestia sprytnego menago.

  2. Fajny, lekki i pouczający tekst! Tak jak pisał Tsubasa Dana White wielokrotnie podkreślał, że lubi jak zawodnicy wywołują się nawzajem do walki, bo zawsze jest to coś wokół czego można zbudować pojedynek. Zwłaszcza na tych niższych poziomach, gdzie nakręcenie walki jednego anonima z drugim jest trudne.

    Pozdrowienia

Dodaj komentarz

Back to top button