UFC

Jorge Masvidal: „Jestem tu dla pieniędzy, mam dzieci do wykarmienia”

Jorge Masvidal ocenia ewentualny titleshot dla Nicka Diaza oraz komentuje potencjalną walkę z klubowym kolegą Tyronem Woodley’em.

Jorge Masvidal nie ma wątpliwości, że ze sportowego punktu widzenia zwycięstwo z Demianem Maią, z którym skrzyżuje rękawice już 13 maja w Dallas podczas gali UFC 211, powinno zagwarantować mu walkę o złoto kategorii półśredniej.

Nie do końca jednak wiadomo, jakie plany w tym temacie ma UFC. Zasiadający na tronie w 170 funtach Tyron Woodley kilka dni temu ogłosił już rozpoczęcie obozu przygotowawczego do trzeciej obrony pasa, zapowiadając powrót do oktagonu w lipcu, ale póki co nie wiadomo, kto może być jego rywalem.

Nie sposób co prawda wykluczyć, że matchmakerzy UFC pójdą po sportowej linii i w roli pretendenta ustawią zwycięzcę starcia Masvidala z Maią, ale biorąc pod uwagę, że byłby to dla jednego z nich powrót po ledwie dwóch miesiącach, wydaje się, że rywalem Woodley’a może być ktoś inny.




Wśród potencjalnych kandydatów wymienia się… Nicka Diaza. Stocktończyk ostatni raz był widziany w akcji do prawda ponad dwa lata temu, a ostatnie zwycięstwo odniósł grubo ponad pięć lat temu, ale jego kandydatura dobrze wpisywałaby się w aktualne trendy panujące w UFC.

Zdecydowanie nie byłbym zachwycony, gdyby mnie przeskoczył.

– powiedział o takim scenariuszu Gamebred w audycji Submission Radio.

Nie pamiętam nawet, kiedy ostatnio walczył w 170 funtach i kogo tam pokonał. Moim zdaniem w tej grze powinno być tak, że jeśli walczysz i wygrywasz, wtedy należą ci się chwała i pieniądze. Jeśli jednak siedzisz na uboczu, nie powinieneś mnie przeskoczyć. Ale jak najbardziej jest taka możliwość. UFC może po prostu zadzwonić do mnie i powiedzieć: „Hej, musisz poczekać. Nick Diaz bije się z Woodley’em, a ty dostaniesz zwycięzcę”. Może tak się zdarzyć. Nie mam aż tyle władzy w UFC.

Co zaś się tyczy ewentualnej walki z Woodley’em właśnie – a więc wieloletnim klubowym kolegą Masvidala w American Top Team – Jorge przyznaje, że nie miałby z tym najmniejszych problemów.

Nie byłoby ich ani po mojej stronie, ani po stronie Tyrona Woodley’a.

– stwierdził Masvidal w programie UFC Tonight.

Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, mamy dobre relacje z Woodley’em. Pokazał mi w przeszłości kilka sekretów, ja pomagałem mu w przygotowaniach do walk. Nie będzie więc żadnych złych uczuć, jeśli przyjdzie nam się bić.

Ja jestem LeBronem Jamesem, on jest Dwaynem Wadem, gramy w innych klubach, spotykamy się w finale. I mamy siedzieć na ławie, bo kiedyś byliśmy klubowymi kolegami? Ni diabła! Jestem tu dla pieniędzy. Mam dzieci do wykarmienia.

*****

Gunnar Nelson: „Nigdy nie ciągnęło mnie do gości, którzy krzyczeli, szaleli, byli agresywni”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button