Gruby Strzał

Gruby Strzał #5 – Tybura vs Gluhov

W cieniu UFC 166 w mroźnym Sankt Petersburgu w niedzielę swoją najważniejszą w karierze walkę stoczy Marcin Tybura, który na gali M-1 Challenge 42 stanie naprzeciwko Konstantina Gluhova w ramach finału turnieju wagi ciężkiej.

W piątej odsłonie Grubego Strzału przyjrzymy się bardzo ciekawie zapowiadającej się walce czołowego polskiego ciężkiego – Marcina Tybury (8-0) z nadal groźnym na europejskiej scenie MMA Konstantinem Gluhovem (26-12). Stawką pojedynku będzie zwycięstwo w M-1 Grand Prix 2013 w królewskiej kategorii.

Polskie MMA w ostatnim czasie zaczęło przebojem wdzierać się na europejskie oraz światowe salony. Do niedawna byliśmy świadkami nieczęstych i, nie ma co ukrywać, nie tak znaczących występów Polaków poza granicami kraju. Oprócz Damiana Grabowskiego i Marcina Helda w Bellatorze, Marcina Naruszczki w niemieckim Respect FC czy Piotra Hallmanna w Cage Wariors występy Polaków nie należały do spektakularnych, a ich ranga nie pozwalała, aby pojedynki te przedostawały się do szerszej publiczności, dla której istnieje wyłącznie KSW, a gala bez Pudziana i Mameda nie są warte oglądania. Na szczęście w przeciągu ostatnich miesięcy w tej materii zmieniło się bardzo dużo.

Na tą chwilę w UFC mamy trzech zawodników (Daniel Omielańczuk, Piotr Hallmann, Krzysztof Jotko), a kolejka do najbardziej prestiżowej organizacji MMA na świecie z każdym ważnym zwycięstwem Polaków staje się coraz dłuższa. Zawodnicy tacy jak Marcin Bandel, Łukasz Sajewski, Damian Grabowski czy Jan Błachowicz w tym momencie mają papiery na to, aby walczyć i co najważniejsze wygrywać w UFC. Kolejnych kilku zawodników nim się obejrzymy, takie papiery sobie wyrobi, wliczając w to oczywiście Marcina, jeżeli tylko jego Gruby Strzał nie będzie niewypałem. Dodać do tego należy wspomnianych wcześniej – Damiana Grabowskiego walczącego w listopadzie o pas organizacji M-1, Marcina Helda, który w Bellatorze ostatnim zwycięstwem utorował sobie drogę do następnego turnieju wagi lekkiej, czy całą brygadę zawodników, którzy na zagranicznych galach walczą, wygrywają, a w rozpiskach umieszczani są coraz wyżej. Po Polaków coraz częściej sięgają organizacje niemieckie czy brytyjskie. Również w niedzielę w walce finałowej turnieju Real Fight MMA w kat. -80kg w dalekich Chinach zawalczy Mateusz Piskorz, a oprócz niego na gali wystąpi też Jacek Czajczyński. Do Invicta FC coraz śmielej uśmiecha się Karolina Kowalkiewicz, znaczące zwycięstwa notuje Joanna Jędrzejczyk, kontrakty z Cage Warriors podpisały Agnieszka Niedźwiedź i Paulina Bońkowska. Nie należy oczywiście zapominać, że przeciwnicy kontraktowani dla Polaków na KSW czy MMA Attack nie są ułomkami i w swoich krajach stanowią o sile rodzimego MMA.

Marcin „Tybur” Tybura jak najbardziej wpisuje się w tendencje zwyżkową polskiego MMA. 8 zwycięstw, 7 przed czasem, 5 razy walka nie doszła do drugiej rundy – wszystko to w niecałe dwa lata. Dwukrotny Mistrz Polski Amatorskiego MMA, Mistrz Polski BJJ, vice mistrz World Pro 2013 w kat. purpurowych pasów i chyba najważniejsze – finalista M-1 Grand Prix 2013 (z możliwością zwycięstwa), gdzie na początku był rezerwowym (Daniel Cormier jest przykładem dla Marcina na to, jak powinno się czerpać z bycia rezerwowym).

Do szerszej świadomości polskiego kibica dotarł po zwycięstwie nad kreowanym na przyszłość polskiego MMA – Krystianem Kopytowskim. Po tym zwycięstwie sprawy potoczyły się bardzo szybko. Wygrana w walce o miano rezerwowego turnieju z Denisem Komkinem (13-12), wejście do turnieju za Magomeda Malikova, któremu na przygotowania do walki nie pozwolił ramadan. W półfinale Marcin nie pozostawił wątpliwości i w połowie pierwszej rundy zmusił sędziego do przerwania walki z Chabanem Ka (6-2-1). W ten sposób dość niepostrzeżenie Tybur znalazł się w finale solidnie obsadzonego turnieju, który ma duże szanse wygrać i zrobić niemały szum wokół siebie.

Konstantin „Lacplesis” Gluhov – nazwisko to jest znane polskim kibicom MMA, o dziwo nie tylko tym hardcorowym. Swoją przygodę ze sportami walki rozpoczął od kick-boxingu, w którym po startach amatorskich, ukoronowanych mistrzostwami świata w kick-boxingu i boksie tajskim, zdecydował się na walki zawodowe. W 2008 roku wygrał K1 Grand Prix w Rydze.
Polskim kibicom Kostia jest znany z dotarcia do finału turnieju KSW w wadze ciężkiej, gdzie w półfinale pokonał Daniela Omielańczuka, a w finale nie sprostał Davidovi Olivii. Na Fighters Arenie w 2011 roku pokonał Michała Kitę. W swojej karierze krzyżował rękawice z zawodnikami walczącymi wcześniej bądź później z innymi polskimi zawodnikami. Wygrał przez decyzję z Tadasem Rimkieviciusem, którego później pokonał Damian Grabowski, dwukrotnie wygrywał z aktualnie półśrednim Grigorem Ashughbabyanem, którego pokonywali kolejno: Łukasz Działowy i Aslambek Saidov. Przegrał z Baga Agajevem, z którym w listopadzie ma walczyć Michał Andryszak, i Alexiem Kudinem, który pokonał Wojciecha Bulińskiego. Wygrał z Kennym Garnerem, który w listopadzie ma bić się o pas wagi ciężkiej M-1 oraz z Valentijnem Overeemem, który pokonał Marcina Różalskiego i przegrał z Michałem Kita.

Porównanie

…………………………………………………………………………………

M-1 Challenge 42

Marcin Tybura vs Konstantin Gluhov
Marcin Tybura Konstantin Gluhov
8-0 rekord 26-12
115 kg waga 116 kg
27 wiek 33
191 cm wzrost 188 cm
2011 debiut MMA 2006
Polska kraj Łotwa
United Gym Łódź klub Alfa Gym
…………………………………………………………………………………

Trzy ostatnie walki:

Marcin Tybura
Konstantin Gluhov
Chaban Ka (6-1-1) – M-1 Global Challenge 41 TKO KO Valentijn Overeem (30-28) – PFC 5
Denis Komkin (13-11) – M-1 Challenge 37 TKO DEC Kenny Garner (12-3) – M-1 Challenge 38
Krystian Kopytowski (3-0) – Gladiator Arena 4 DEC TKO Peter Graham (6-5) – Draka
…………………………………………………………………………………

Doświadczenie

Tu niewątpliwie przewagę ma Gluhov, ponad 100 walk w amatorskim i zawodowym kick-boxingu i o 30 więcej w zawodowym MMA, debiutował 5 lat przed Marcinem, nierzadko narzucając sobie niesamowite wręcz tempo walk. Najaktywniej walczył pomiędzy majem 2010 a listopadem 2012, tocząc przez 31 miesięcy 26 pojedynków. Konstantin w swojej karierze toczył walki z przeciwnikami słabymi jak Andrei Sen, doświadczonymi jak starszy z braci Overeem, czy stanowiącymi kiedyś o czołówce kategorii jak Alexander Emelianenko.

Marcin, od chwili podpisania kontraktu z M-1, każdą swoją następną walkę toczy z najlepszym przeciwnikiem w swoim fighterskim cv.

Warunki fizyczne

Obaj są słusznej postury. Na wagę wnoszą sto kilkanaście kilogramów. Marcin ma sylwetkę a’la Fedor, Kostia prezentuje w swoich walkach dość wyżyłowaną posturę a’la Reem, ale podobnie jak on ostatnio, nie wiedzieć czemu, podupadł na muskulaturze. Łotysz jest nieco niższy od Polaka, ale w stójce powinien z racji doświadczenia niwelować przewagę Tybury. Marcin wydaje się w tym momencie silniejszym zawodnikiem, pewnie trochę z racji kilku lat mniej, ale przede wszystkim wnioskuję po tym, jak obchodził się z przeciwnikami, gdy dochodziło do zwarcia, czy kontroli w parterze.

Klucz do zwycięstwa

Marcin żeby wygrać, nie może pozwolić Łotyszowi na rozkręcenie się w stójce. Konstantin ponad 75% swoich zwycięstw odnotował przez (T)KO, kilkukrotnie przez pojedyncze uderzenie. Głuhov lubi zaskakiwać swoją grą, nie stroni od uderzeń kolanami, ciosów na korpus czy wysokich kopnięć, również brazylijskich, które po uśpieniu zawodnika lowkingami mogą zasiać spustoszenie w świadomości prowadzące do jej wyłączenia.

Marcin w tym pojedynku powinien robić dokładnie to, co doprowadziło go finału. Dążyć do sprowadzenia i na ziemi z ustabilizowanej pozycji nie dawać przeciwnikowi czasu na wytchnienie konsekwencją, siłą, precyzja i kontrolą. Gluhova nie jest prosto skończyć, nokautował go tylko utytułowany stójkowicz Peter Graham, przez poddanie przegrał tylko dwukrotnie. Marcin ma w tej materii wielkie pole do popisu, poddanie, (T)KO czy ostatnio uskuteczniane przez Tybura zamęczanie przeciwnika na pewno nie pozostanie niezauważone.

Moje Typy

1. Marcin „Tybur” Tybura – TKO, sam kilka linijek wyżej pisałem o tym, że Kostia nie jest taki łatwy do skończenia, jednak dyspozycja Marcina pozwala mi wierzyć w to, że Polak nie pozwoli dotrwać Łotyszowi do końca walki.

2. Marcin „Tybur” Tybura – DEC, Marcin nie pozwoli narzucić przeciwnikowi jego warunków gry i po sprowadzeniu walki do parteru dowiezie zwycięstwo kontrolując przebieg całego pojedynku.

3. Konstantin „Lecplesis” Gluhov – (T)KO, Łotysz dysponuje nokautującym ciosem, a doświadczenie może pozwolić mu na wypracowanie sytuacji, w której będzie mógł przed czasem skończyć walkę.

Co dalej?

W przypadku zwycięstwa Marcina zrobiłoby się bardzo ciekawie. Kilku Polaków zdobywało w ostatnim czasie pasy zagranicznych organizacji. Marcin Naruszczka – Respect FC w wadze półciężkiej i średniej, Piotr Hallmann – WFC w wadze lekkiej, czy ostatnio Rafał MoksGMC w wadze półśredniej. Oczywiście zwycięstwo w Grand Prix nie równa się zdobycia pasa. Ten aktualnie jest w posiadaniu Kenny’ego Garnera, z którym, tak jak wcześniej pisałem, w listopadzie zmierzy się Damian Grabowski w boju właśnie o ten pas. W przypadku zwycięstw najpierw Marcina, a później Damiana oraz zielonego światła ze strony M-1, po raz pierwszy doszłoby do sytuacji, w której to Polacy walczyliby o pas prestiżowej zagranicznej organizacji. Z której strony nie patrzeć, Tybur idzie po pas M-1.

W przypadku zwycięstwa i niewalczenia o pas bezpośrednio po GP cały czas przed Marcinem w rosyjskiej organizacji jak i Rosji jest kilka pojedynków. Jeff Monson raczej nie, bo kalendarz ma zapełniony, ale nie jest to wielkim problemem, bo M-1 wagą ciężką stoi – Satoshi Ishi, Sergei Kharitonov, Alexei Kudin, Kenny Garner to nazwiska, które na pewno będą wiązane z Marcinem. Raczej nie ma szans na walkę Tybury w Polsce, paradoksalnie jest z kim, tylko nie ma gdzie. Marcin jest w tym momencie chyba najjaśniejszą gwiazdą Slugfest Management. Łukasz Bosacki na pewno nie pozwoli, by jego zawodnik nie walczył zbyt długo. Oczywiście nie wolno zapominać o tym, że niepokonany, młody i perspektywiczny ciężki to „to, co tygryski w UFC lubią najbardziej”. W przypadku zwycięstwa jak najbardziej widziałbym go w szeregach amerykańskiej organizacji.

Gdyby Marcinowi nie udało się odnieść zwycięstwa, cały czas rynek rosyjski będzie na niego otwarty – to, co zrobił w tym turnieju, już wyrobiło mu solidną markę wśród osób decyzyjnych. Jeżeli nie Rosja, to inne europejskie organizacje na pewno będą zainteresowane efektownie walczącym Polakiem.

Konstantin podczas swojej kariery MMA walczył w Finlandii, Kolumbii, Austrii, Łotwie, Polsce, Ukrainie, Francji i Rosji, gdzie stoczył większość swoich walk. Jakkolwiek nie skończy się jego bój z Marcinem, raczej tam upatrywałbym kolejnej szansy walki. Jako finalista turnieju, do którego dotarł omijając półfinał, na pewno będzie miał kilka propozycji walk. Jego efektowny styl i rozpoznawalność gwarantują mu zatrudnienie, a w razie pokonania Tybura pewnie kilku Polaków nie omieszka zainteresować się walką z Kostią, a może i on sam o sobie przypomni i zainteresuje sobą matchmakerów i włodarzy polskich organizacji.

Autor: Mirek Nóżka

fot. grapplerinfo.pl, M-1 Global

Powiązane artykuły

Komentarze: 8

Dodaj komentarz

Back to top button