UFC

Daniel Cormier: „Wyjdę, dopadnę go i złamię”

Mistrz kategorii półciężkiej Daniel Cormier opowiada o zbliżającym się pojedynku z Anthonym Johnsonem na gali UFC 206 w Toronto.

W swojej drugiej obronie pasa mistrzowskiego kategorii półciężkiej Daniel Cormier stanie do rewanżowej walki z Anthonym Johnsonem. Ten ostatni nalegał na walkę już na nowojorskiej gali UFC 205, ale problemy Cormiera z nogą doprowadziły ostatecznie do zestawienia obu niespełna miesiąc późnej, na kanadyjskiej gali UFC 206, która odbędzie się 10 grudnia w Toronto.

Mistrz od dłuższego już czasu prezentuje konsekwentne podejście do pretendenta, z jednej strony niezwykle go szanując, z drugiej – będąc pewnym ponownego zwycięstwa

Szanuję Anthony’ego i bardzo go lubię, mówiąc szczerze.

– powiedział Cormier w programie The MMA Hour.

Uważam, że to fenomenalny zawodnik. Jest twardy jak skała, uderza niezwykle mocno, ale prawda jest taka, że jeśli mnie nie znokautuje, nie może wygrać tej walki. A to za mało, nie możesz mieć tylko jednej drogi do zwycięstwa. Musi mnie znokautować, bo wiem, że Anthony Johnson nie zdoła mnie męczyć przez 25 minut. Wiem, że Anthony Johnson mnie nie podda. Wiem, że jedyny sposób, w jaki może mnie pokonać to nokaut – ale jedna droga do zwycięstwa to za mało.

Po pokonaniu Rumble’a Cormier obronił pas w krwawej batalii z Alexandrem Gustafssonem. Na jubileuszowej gali UFC 200 miał stanąć do rewanżowego starcia z zawodnikiem, który zafundował mu jedyną porażkę w karierze – Jonem Jonesem – ale wpadka dopingowa tego ostatniego przekreśliła pojedynek. Ostatecznie DC stanął naprzeciwko Andersona Silvy, zwyciężając po jednogłośnej decyzji.

Jestem ekstremalnie zmotywowany przed tą walką.

– zapewnił Cormier.

Podoba mi się, że Anthony wygląda fenomenalnie i ludzie robią z niego jakiegoś King Konga. Jakby miał 10 stóp wzrostu – i podoba mi się to. Cieszę się, że ludzie tak go postrzegają, bo potem wyjdę i go rozniosę, udowadniając, że nie ma znaczenia, w co wierzyli. Zawsze gdy do oktagonu wchodzi dwóch gości i walczą, gość, który ma większe umiejętności i jest wszechstronniejszy, wygrywa, więc cieszę się, że robią z niego supermana.

Obaj zmierzyli się po raz pierwszy w maju zeszłego roku na gali UFC 187. Johnson zdołał trafić kilkoma soczystymi uderzeniami, raz nawet powalając Cormiera na deski, ale nie był w stanie skończyć walki. Reprezentant American Kickboxing Academy zaprzągł do działania opartą na klinczu i zapasach grze, terroryzując Johnsona przez trzy rundy, by w końcu – złamanego i porozbijanego – skończyć go duszeniem.

Kilka miesięcy po tej walce do Blackzilians – klubu, w którym trenuje Johnson – dołączył doskonały specjalista od grapplingu Neil Melanson. Jego celem były szlify elementów zapaśniczych i parterowych słynących przede wszystkim z mocnej stójkowej gry reprezentantów klubu.

Cormier podchodzi jednak z dystansem do tych zmian.

To zdumiewające, że walczyliśmy ledwie półtora roku temu. Powinniście zobaczyć, co ludzie piszą mi w mediach społecznościowych: „stary, zostaniesz znokautowany”.

– wyraził swoje zdziwienie mistrz.

To niesamowite, bo słyszałem to samo 15 miesięcy temu i być może dzięki treningom z Neilem Melansonem stał się lepszy, nie wiem, ale każda walka była dokładnie taka jak poprzednia, więc po prostu tam wyjdę, dopadnę go i złamię.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button