Conor McGregor vs. Floyd Mayweather Jr.Technika MMA

Conor McGregor vs. Floyd Mayweather Jr. – analiza walki

Szczegółowa analiza techniczna super-walki bokserskiej pomiędzy Conorem McGregorem i Floydem Mayweatherem Juniorem.

Bokserskie starcie Floyda Mayweathera Juniora (49-0) z Conorem McGregorem (0-0) to prawdopodobnie największe – cytując Amerykanina – „wydarzenie” w historii sportów walki. Nie może jednak być inaczej, gdy naprzeciwko siebie stają niepokonany bokserski geniusz i najbardziej medialny zawodnik w historii MMA.




Jeśli dodamy, że obaj zawodnicy to prawdziwi giganci PPV – walki Amerykanina zajmują trzy pierwsze miejsca pod względem wielkości sprzedaży PPV w historii boksu, a Irlandczyk dzierży rekord PPV w UFC, mogąc pochwalić się ponad milionową sprzedażą w ostatnich czterech występach – a ich starcie łączy fanów dwóch różnych sportów, trudno dziwić się, że wywołuje tak gargantuiczne zainteresowanie.

Wobec amerykańsko-irlandzkiego pojedynku trudno przejść obojętnie. Jedni je kochają, inni nienawidzą. Część fanów postrzega je jedynie przez pryzmat rzekomego morderstwa na wartościach sportowych, inni uważają je za wielką inspirację, a jeszcze inni przekonują, że mają je w głębokim poważaniu. Polaryzujących opinii nie brakuje. 26 sierpnia krytycy i apologeci, nienawistnicy i fani zasiądą jednak w jednym szeregu przed telewizorami, aby obejrzeć tę farsę/sztukę na własne oczy.

Teoria – dalsza i bliższa perspektywa

Tak samo, jak istnieje całe spektrum ocen samego zestawienia Floyda z Conorem, tak i ocena szans na zwycięstwo obu zawodników rozkłada się na całej długości skali – od „Conor go zabije” po „Floyd go upokorzy”.

Przedstawicieli pierwszej z dwóch wymienionych wyżej skrajnych grup nie brakuje, bo za Irlandczykiem stoi ogromna rzesza oddanych mu fanów, ale jednak zdecydowana większość tych, którzy potrafią w kilku choćby logicznych zdaniach przedstawić swoją ocenę szans obu zawodników, zamyka się w skali między: „Floyd jest faworytem, ale nie można skreślać Conora” i wspomnianym „Floyd go upokorzy”.

Zanim przejdziemy do analizy techniki obu zawodników, warto najpierw przyjrzeć się tej walce z dwóch perspektyw -dalszej i bliższej. Ta pierwsza bowiem stanowi główny fundament, na którym opiera się teoria, wedle której zwycięstwo Mayweathera Juniora wcale nie jest pewnikiem. I jej to własnie przyjrzyjmy się w pierwszej kolejności.

Dalsza perspektywa

Podstawy pod nią zbudował trener Irlandczyka John Kavanagh, który kilka miesięcy temu w odpowiedzi na głosy, że „Conor nie ma szans, bo nie jest bokserem”, stwierdził, że właśnie dlatego, że nie jest bokserem, nie można go skreślać. Zarzut zamienił na zaletę.

Na tej właśnie podstawie kilku analityków – na ogół w ten czy inny sposób powiązanych z UFC, a więc mających swój interes w „wyrównywaniu” szans przy analizach tejże walki (Dan Hardy czy Robin Black) – zbudowało narrację, wedle której McGregor absolutnie nie jest pozbawiony szans na pokonanie Mayweathera i wszyscy, którzy uważają inaczej, okrutnie rozmijają się z rzeczywistością.

I mają oni – oraz John Kavanagh, który położył fundamenty pod ich retorykę – do pewnego stopnia rację.

Po pierwsze i oczywiste – dlatego, że jest to walka, a w walce – co jest komunałem, ale prawdziwym – zdarzyć może się wszystko. Po drugie – i znacznie ważniejsze – świat nieustannie się zmienia, ewoluuje, powstają nowe idee, nowe podejścia do tematu. Zmienia się też boks. A zmian dokonują najczęściej ci, którzy nie znają utartych schematów. Dobrze oddaje to powiedzenie: „Wszyscy wiedzieli, że jest to niemożliwe, aż przyszedł człowiek, który tego nie wiedział – i zrobił to”.

Takową narrację przedstawia też regularnie sam Conor McGregor, przekonując, że świat boksu jest skostniały, zamknięty na nowości, na nowe rozwiązania, nowe podejście, nowe techniki, nowe metody treningowe. Zatrzymał się. On, jako zawodnik, który nie wywodzi się z boksu, a więc nie jest skażony wszystkimi tymi starymi, utartymi, krępującymi kreatywność schematami, nie jest zamknięty w „bańce” ograniczeń bokserskich, w której zamykani są od lat praktykujący to samo podejście pięściarze i ich trenerzy; otóż, on właśnie dokona rewolucji, pokaże nową drogę. Wprowadzi innowacje, zmiany.

I oczywiście, z której by strony nie spojrzeć, takie potraktowanie tematu ma uzasadnienie. Dowodzi tego po prostu życie. Zmian w danych strukturach dokonują bowiem najczęściej właśnie ludzie z zewnątrz, którzy to, co znają ze swojego podwórka, przekuwają na obcy grunt, na zawsze go zmieniając.

Doskonale obrazuje to w sporcie choćby sama ewolucja MMA. Na początku był Royce Gracie, który swoim parterem zdominował dyscyplinę. W odpowiedzi pojawili się zapaśnicy pokroju Matta Hughesa, którzy znaleźli odpowiedź na parter specjalistów od BJJ. Po nich nastała era stójkowiczów z dobrą obroną przed obaleniami – jak na przykład Chuck Liddell – którzy stłamsili zapaśników.

Wszystko podlega nieustannym zmianom – na różnych polach: mentalnym, treningowym, podejścia do walki. Kiedyś rywali w MMA analizowało się na zasadzie: „lubi lewy prosty, schodzi do obu nóg – trzeba uważać”. Dziś Jon Jones ze swoją ekipą z Albuequrque rozkłada swoich przeciwników na atomy, analizując ich każdy najdrobniejszy ruch w oktagonie, wychwytując każdy schemat, oceniając jego powtarzalność, zachowanie w każdej sytuacji.

Rozkładam na czynniki pierwsze sposoby, w jakie się odchylają, ich pierwszy ulubiony cios, drugi ulubiony cios, trzeci ulubiony cios, ich ulubione kombinacje, sposoby, w jakie ustawiają sobie obalenia, po której stronie mają głowę, gdy klinczują…

zdradził swego czasu Jon Jones.

Dosłownie wszystko. Wiem wszystko o każdym swoim rywalu – z której strony pójdą po obalenie, czy będą mieli głowę od środka czy na zewnątrz, jak sobie z tym poradzić. Rozgryzam wszystko – dlaczego idą po obalenie, w jakim obszarze, w jakich sytuacjach. Wszystko.

Innymi słowy, tak, przyglądając się walce Mayweather Junior vs. McGregor z dalszej perspektywy, jak najbardziej można wysnuć wniosek, że ma nie mylą się Irlandczyk i jego otoczenie, opisując prawidła rządzące światem i sportem. Tak to w rzeczywistości działa.

Pytanie jednak – czy rzeczywiście to właśnie Notorious będzie tymże innowatorem, który wstrząśnie boksem, ubijając bokserskiego boga? Czy właśnie 26 sierpnia stanie się datą graniczną w historii boksu, dzielącą go na dwa okresy – przed Conorem McGregorem i po Conorze McGregorze?

Jeśli bowiem to Irlandczyk zejdzie z ringu zwycięski, to jakkolwiek spróbuje później uzasadniać porażkę Mayweathera świat bokserski – lucky punch, „Floyd nie walczył dwa lata” itd. – rewolucja zostanie dokonana. Choćby i tylko w sferze medialnej. Starzy bokserzy nie zaczną nagle rozgrzewać się jak Irlandczyk – ale młodzi? Ci nieskażeni jeszcze schematami narzuconymi im przez 50-letnich trenerów? Jak najbardziej! McGregor stanie się boksem.

Bez względu na to jednak, jak wiele przykładów potwierdzających tezę, że zmian, innowacji dokonują ludzie z zewnątrz, byśmy nie przytaczali – a na każdym polu są ich tysiące – nie odejdziemy od tego, co jest kluczem we wszystkich Lowkingowych analizach – a więc elementów technicznych. Teoria teorią, a jak w praktyce wyglądają umiejętności bokserskie obu zawodników? Jak może wyglądać konfrontacja ich stylów?

Zanim jednak przejdę do elementów technicznych, poprzedźmy je przybliżeniem wspominanej wyżej bliższej perspektywy, z jakiej można postrzegać amerykańsko-irlandzkie zestawienie. Wedle dalszej, powtórzę, McGregora skreślać nie sposób, bo podejście, wedle którego brak bokserskiego doświadczenia Irlandczyka, stanowić może jego atut, ma podstawy.

Jeśli natomiast rzeczoną perspektywę zostawimy za plecami i zbliżymy się do tegoż pojedynku – ale jeszcze nie na odległość analizy poszczególnych technik! – co zobaczymy?

Bliższa perspektywa

Niektórzy na konfrontację Floyda z Conorem patrzą przez pryzmat potencjalnej rywalizacji mistrza tenisa stołowego z mistrzem tenisa ziemnego. Inni przywołują inny przykład, porównując amerykańsko-irlandzkie starcie do wyścigu pływackiego mistrza pięcioboju z, powiedzmy, Michaelem Phelpsem, podkreślając, że siłą rzeczy specjalista w jednej dziedzinie – Mayweather, Phelps – zawsze będzie górował w niej nad rywalem, który koncentruje się na kilku dziedzinach – McGregor, mistrz pięcioboju.

Osobiście wolę jednak podawać jeszcze inny przykład na zobrazowanie różnic między boksem i MMA. Chodzi mianowicie o… Eskimosów i ich określenia śniegu.

Otóż, w ich języku, a konkretnie w inuickim – według różnych źródeł – występuje około 30 określeń na śnieg. Pochodzą one co prawda tylko od czterech głównych słów, ale ich różnorodność i przywiązanie do szczegółów (mały, duży, twardy, miękki, świeży itd.) może robić wrażenie. Jest to oczywiste uzasadnione warunkami atmosferycznymi, w jakich żyją. Dokładnie określenie, z jakiego rodzaju śniegiem mają do czynienia, jest ważnym elementem ich egzystencji. W innych językach, w innych krajach nie ma potrzeby tak szczegółowej identyfikacji śniegu.

I nie inaczej jest w przypadku boksu i MMA. W tej drugiej dyscyplinie na ogół rozróżnia się tylko podstawowe ciosy i ich drobne wariacje. Najzwyczajniej w świecie nie ma bowiem potrzeby zagłębiać się w temat ponad miarę, bo mnóstwo czasu i sił poświęcić też należy na kopnięcia, klincz, zapasy, obalenia i tak dalej.

Upraszczając odrobinę sprawę, jeśli człowiek MMA, usłyszy: „trafił go lewym sierpem”, przytaknie. Człowiek boksu spyta: „W kontrze czy w ataku? Z jakiej pozycji? Ciasnym czy obszernym? Z zejściem czy bez?” – i tak dalej. W boksie wszystko podporządkowane jest ciosom – praca na nogach, ustawienie, sposób wyprowadzania ataku, defensywy. W MMA trzeba brać pod uwagę masę innych zmiennych. To determinuje szermierkę pięściarską.

Podsumowując obie te perspektywy – dalszą i bliższą… Patrząc na starcie McGregora z Mayweatherem z dystansu i lekko mrużąc oczy, dostrzeżemy, że w rzeczy samej fakt, iż Irlandczykowi brakuje doświadczenia bokserskiego, stanowić może jego atut. Gdy natomiast otworzymy oczy szerzej, podejdziemy odrobinę bliżej, uderzy nas różnica w „specjalizacji” pomiędzy obiema dyscyplinami i oboma zawodnikami, która musi poddać w mocną wątpliwość szanse McGregora na wyjście z ringu z tarczą.

Co natomiast dojrzymy, jeśli podejdziemy jeszcze bliżej, przyglądając się szczegółom techniki obu zawodników?

Jak walczy Floyd Mayweather?

W pierwszej kolejności przyjrzyjmy się Floydowi Mayweatherowi Juniorowi. Wszyscy wiemy, co wyróżnia Amerykanina – nieprawdopodobna defensywa, kapitalna szybkość, wyczucie czasu i dystansu, niebywała precyzja, doskonała praca na nogach. Innymi słowy – ogólniki.

Czasami ktoś doda, że Floyd opanował do perfekcji obronę w stylu shoulder roll, którą na potrzeby tej analizy określać będę mianem „skorupy filadelfijskiej” (od Philly shell) i świetnie korzysta z prostych, szczególnie lewego na korpus, ale na tym na ogół wiedza na temat technik Mayweathera wyczerpuje się.

Tymczasem w stylu Amerykanina można wyróżnić masę schematów. Od groma! I – oczywiście – nie jest to w najmniejszym stopniu zarzut pod jego adresem! Jest bowiem dokładnie odwrotnie – to jego ogromny atut. Floyd zaprzęga bowiem do swojej ringowej gry tak wiele schematów, że rozczytanie go stanowiło gargantuiczny problem dla każdego z jego dotychczasowych rywali – o czym świadczy jego nieskazitelny rekord 49-0.

W każdej niemal ringowej sytuacji Mayweather – dzięki kapitalnej technice i niesamowitej szybkości – może skorzystać z kilku co najmniej opcji. Przyparty do lin, może odejść w lewo, w prawo, w lewo z ciosem, w prawo z ciosem, z unikiem bądź bez, złapać klincz – z ciosem lub bez, unieść szczelną gardę. I tak dalej.

Amerykanin jest też odrobinę podobny do Jose Aldo – przynajmniej tej wersji Brazylijczyka, która przez lata dominowała w kategorii piórkowej – pod względem rozczytywania rywali. Jest mianowcie gotowy poświęcić pierwsze rundy na to, aby dokładnie przeanalizować swoich rywali. Sprawdza, jak reaguję na poszczególne przyruchy, kiwki, zamarkowane czy wyprowadzone ciosy. Rzadko w otwierających walkę rundach decyduje się na uderzenia z pełną mocą – abstrahując od tego, że generalnie nie gustuje w takowych ciosach. Nie – zamiast tego „testuje” reakcje rywali na poszczególne ciosy, często bite bez większej mocy, wykorzystywane przede wszystkim w charakterze rozpoznawczym. Dopiero gdy ma rywala rozpracowanego, wie, czego się spodziewać, poznał jego reakcje na poszczególne techniki, wówczas stopniowo podkręca tempo, uderza coraz mocniej.

Jakie natomiast konkretne techniki najczęściej zaprzęga do akcji? Przeanalizujmy…

Lewy prosty

Floyd dysponuje bardzo dobrymi warunkami fizycznymi – szczególnie zasięgiem ramion – jak na kategorie wagowe, w jakich się bije. Trudno więc dziwić się, że doskonale korzysta z ciosów prostych, czyli tzw. jabów. Jako, że walczy w pozycji klasycznej, w jego przypadku oznacza to lewy prosty.

GIF 1, GIF 2

Na pierwszym przykładzie, z walki z odwrotnie ustawionym Mannym Pacquiao, widzimy cztery lewe proste z rzędu w wykonaniu Mayweathera. Przy pierwszym zwracam uwagę na zaburzony rytm w poruszaniu się Floyda, co jest kluczem do powodzenia tej akcji. Amerykanin przestępuje miarowo z jednej nogi na drugą, by następnie tenże rytm złamać, błyskawicznie doskakując z szybkim lewym, jednocześnie depcząc (unieruchamiając) wykroczna nogę rywala – ale o tym opowiemy sobie później. Kolejny prosty służy tylko i wyłącznie utrzymaniu kontaktu z Mannym. Ot, miernik dystansu. Dwa kolejne to po raz kolejny wynik zaburzonego rytmu. Amerykanin usypia czujność Filipińczyka swoim niespiesznym krokiem, a gdy już osadza – jak się wydaje – ciężar ciała na wykrocznej nodze, sugerując, że zaraz przeniesie go na zakroczną (a więc – nie zaatakuje), błyskawicznie odbija się z tylnej doskakując z szybkimi jabami.

Na drugim przykładzie kolejny lewy prosty z walki z Pacquiao. Uwagę zwracają dwa elementy – poza omówionymi wyżej. Tym razem Floyd atakuje z nisko opuszczonej lewicy, a doskakując, wpada wykroczną nogą prawie do wewnątrz przedniej nogi Filipińczyka. Czyni tak bardzo często, do czego wrócimy później.

Oczywiście, przytoczone powyżej przykłady to nie jedyne techniki lewego prostego, z jakich korzysta Mayweather. Bardzo często wyprowadza bowiem tego rodzaju ciosy zarówno z wysoko uniesionej, zasłaniającej go gardy, co czyni je mocno zaskakującymi, bo rywale są wówczas przekonani, że koncentruje się on na defensywie, a także bez gardy – tj. z nisko opuszczonej lewej – a cios wyprowadzany z dołu na ogół trudniej dostrzec.

Lewy prosty nie tylko pozwala Mayweatherowi „ustawić” sobie przeciwników pod inne, mocniejsze uderzenia, ale szczególnie na początku walki stanowi główne narzędzie badawcze Amerykanina. Wyprowadza jaby z różnych pozycji, z różną mocą, zbierając informacje na temat reakcji rywali. Dopiero mając już rywala lepiej lub gorzej rozczytanego, rusza z uderzeniami prawicą.

A skoro już prawą rękę zahaczyliśmy, to pociągnijmy temat…

Kros

Kros – obok lewego sierpa – to najbardziej destrukcyjny cios w arsenale Floyda Mayweathera Juniora. Gdy Amerykanin był młodszy, zaprzęgał go do boju chętniej, częściej i wcześniej w trakcie walk. Ostatnimi czasy, jak wspomniałem, najpierw dokonuje rekonesansu lewym prostym – nawet jeśli może to oznaczać przegranie dwóch czy nawet trzech rund. Walczy – jak to zwykle dzieje się z mistrzami, także MMA, którzy utrzymują się na tronie od dawna – znacznie bezpieczniej niż wówczas, gdy dopiero wdrapywał się na szczyt.

Swego czasu Amerykanin wyjaśnił zresztą, kiedy zaprzęga do działania prawicę.

Większość gości walczy w pewnym rytmie. Ja staram się nie walczyć w żadnym rytmie. Staram się go cały czas zmieniać. Czasami podskakuję, czasami chodzę… Jeśli nie znają rytmu, mogę wyprowadzić moją prawą.

– powiedział Mayweather Jr.

Mogę rzucić lekkiego jaba – jakiegokolwiek jaba – a potem wystrzelić z szybką prawą. Inicjuję atak prawą, gdy wiem, że mogę dosięgnąć cię w momencie, gdy masz zaburzoną równowagę. Jeśli widzę, że gość jest gotowy, nie wyprowadzę prawego.

Oczywiście słowo „kros” w odniesieniu do Mayweathera nic jeszcze nie oznacza, bo jego arsenał krosów – w zależności od sytuacji, w jakich go zaprzęga – jest bardzo bogaty. Tym niemniej, spróbujmy zdefiniować sobie te najważniejsze.




Kros z utrzymaniem pozycji i zejściem do prawej

GIF 3, GIF 4

Na pierwszym przykładzie Floyd znajduje się już blisko lin, ale lewą ręką utrzymuje dystans, by następnie unieść wysoko gardę i z tej teoretycznie defensywnej pozycji wyprowadzić szybkiego krzyżowego – zostaje jednak w miejscu, błyskawicznie też cofając głowę i tułów. Umożliwiają mu to szybkość i świetny zasięg.

W kolejnej akcji widzimy natomiast Amerykanina schodzącego po krosie do prawej. Wcześniej odchyla też głowę do lewej, ale akurat w tym przypadku nie był to najlepszy pomysł, bo choć cios doszedł, to Pacquiao miał już dominującą pozycję stóp i również trafił – krótkim prawym z dołu. Zwracam też uwagę, że tenże kros został wyprowadzony w zasadzie bez gardy – ręka Amerykanina wisiała na wysokości jego bioder.

Kros z unikiem do prawej

GIF 5, GIF 6

Na pierwszym z powyższych przykładów Manny sprytnie wymusił na Floydzie przysłowiowe odsłonięcie kart. Amerykanin cofa się, utrzymując dystans lewicą, a potem daje się nabrać na kiwkę Filipińczyka – intuicyjnie zbija lewicą (niewyprowadzonego) jaba rywala, ruszając z krosem, a następnie nurkując z zejściem do prawej przed ewentualną kontrą.

Na GIFie 6 nieco podobna akcja z walki z Shanem Mosley’em – tym razem jednak Mayweather nie spodziewa się żadnego ataku, sam go inicjując. Rusza z prawym – tym razem odrobinę bardziej zbliżonym do sierpa – po akcji, podobnie jak wyżej, schodząc do prawej i nurkując przed kontrą.

Kros z wpadnięciem w rywala

GIF 7, GIF 8

To jedna z bardziej lubianych przez Floyda akcji – na pierwszej animacji wyprowadza prawego z nisko opuszczonej pozycji i nisko opuszczonych rąk, na drugim trzyma ręce nieco wyżej, ale idea jest ta sama – zaatakować szybkim prawym i uniemożliwić rywalowi kontrę. Dlatego właśnie Mayweather podąża za ciosem, wpadając w Pacquiao, który nie ma szans na odpowiedź kontrciosem. Dodatkowo, Floyd spycha rywala do ziemi, o czym również opowiemy sobie w dalszej części analizy.

Zwracam uwagę, że na obu przedstawionych akcjach ciosy Amerykanina nie dochodzą czysto – na pierwszym kompletnie pruje on powietrze – a pomimo tego nie daje on Filipińczykowi szansy na kontrę, próbując potem niemalże gilotyny. To bardzo cenna umiejętność (neutralizowania kontry rywala – nie zakładania gilotyn), bo właśnie przestrzelony cios najczęściej wystawia boksera na największe niebezpieczeństwo i ryzyko kontry – znacznie większe niż w wypadku ciosów zblokowanych. Rywal ma bowiem nadal wolne ręce, a atakujący potrzebuje czasu, aby powrócić do odpowiedniego ustawienia, ustabilizować pozycję – w tych właśnie milisekundach jest szczególnie narażony na niebezpieczeństwo.

Kros z zejściem do lewej

Mieliśmy już krosa z zejściem do prawej – i najczęściej zanurkowaniem – ale oczywiście gdyby Floyd po krosie zawsze schodził w tę samą stronę, byłby łatwiejszy do rozczytania. Dlatego też równie często Amerykanin schodzi do lewej – choć znacznie rzadziej z obniżaniem pozycji, zamiast tego kontrolując rywali wyciągniętymi rękami i w ten sposób uniemożliwiając im wyprowadzenie kontr.

GIF 9, GIF 10

Na pierwszym przykładzie widzimy, jak zagoniony już blisko lin Mayweather odpala prawy, od razy odchodząc do lewej i jednocześnie kontrolując wyciągniętymi rękami poczynania Pacquiao, który unika co prawda ciosu, ale nie jest w stanie odpowiedzieć kontrą. Innymi słowy, może i Floyd pruje powietrze, ale pozostaje bezpieczny.

GIF 10 z walki z Pacquiao to inna wariacje odejścia do lewej po krosie – tym razem z zanurkowaniem pod ewentualnymi kontrami rywala. Bliźniaczo podobna akcja do odejścia do prawej z obniżeniem pozycji po krosie, którą przybliżałem wcześniej.

Poza pojedynczymi krosami w ataku Floyd czasami wyprowadza je, ustawiając sobie pierwej rywala pojedynczym lub podwójnym jabem.

Kros poprzedzony jabem

GIF 11, GIF 12

Floyd na pierwszej z zaprezentowanych akcji wolno się cofa, cały czas trzymając dystans lewicą. W końcu wystrzeliwuje ją lekko, następnie cofając rękę. Potem ponownie uderza tylko lekko w rękawice Pacquaio, ale tym razem rusza do ostrej szarży – trafia zaskoczonego rywala szybkim krosem, następnie rzecz jasna nie wpadając w dystans, ale zatrzymując się i odchyleniem ciała unikając kontry.

Drugi przykład jest podobny – Amerykanin ponownie ustawia sobie przeciwnika lewym, błyskawicznie potem doskakując daleko na zewnątrz wykrocznej nogi Filipińczyka, a więc zdobywając dogodną pozycją do wyprowadzenia krzyżowego – i tak też czyni, dosięgając szczęki Manny’ego. Chwilę potem ponawia atak w bliźniaczo podobny sposób, ponownie zachodząc wykroczną nogę mańkuta, jakim także jest przecież Conor McGregor. Na koniec spycha głowę Pacquiao, próbując ustrzelić go prawym z dołu na rozerwanie.

GIF 13

Tutaj natomiast widzimy bliźniaczo podobną akcję z walki z prawostronnie ustawionym Shanem Mosley’em. Floyd unosi filadelfijską skorupę, obniża pozycję, podnosi ją, by następnie podwójnym lewym prostym przygotować sobie rywala pod soczystego krosa.

Podsumowując krzyżowego Floyda. Jak przedstawiłem powyżej, Amerykanin korzysta z kilku schematów, gdy to on jest stroną inicjującą wymianę – albo po wyprowadzeniu krosa zostaje na miejscu, albo schodzi do prawej (najczęściej – ale nie zawsze – z obniżeniem pozycji), albo schodzi do lewej (najczęściej z blokowaniem kontr wyprostowanymi rękoma, którymi niemalże odpycha rywala), albo też po wyprowadzeniu krosa podąża za nim, wpadając w oponenta i tym samym również uniemożliwiając mu odpowiedź.

Jeśli jednak chodzi o krosy, to Amerykanin słynie przede wszystkim z zaprzęgania ich dodziałania w charakterze kontrującym. Oczywiście – na kilka sposobów, bo jakżeby inaczej?

Kontry krosem po zbiciu

GIF 14, GIF 15

W pierwszej akcji Floyd nęka Pacmana wyprowadzanymi z niewielką mocą, ale okupującymi jego uwagę lewymi prostymi, by następnie zatrzymać się i unieść gardę. Pacquiao w odpowiedzi błyskawicznie rusza z jabem, czyli swoim prawym prostym, ale na to tylko czeka Mayweather – kapitalnie zbija cios lewicą, odpowiadając następnie szybkim krosem, który dosięga szczęki Filipińczyka.

Bliźniaczo podobnie wygląda to na kolejnym przykładzie. Floyd znajduje się już w narożniku, czekając na atak Manny’ego – tuż przed nim unosi gardę. Filipińczyk rusza z prawym prostym (prawdopodobnie miał być podwójny prawy jako przygotowanie pod krosa), ale Amerykanin świetnie zbija ten cios, odpowiadając szybkim krosem.

GIF 16, GIF 17

Powyżej raz jeszcze podobna akcja – Mayweather czeka na Pacquiao z podniesioną gardą, ten wyprowadza jaba, który jest zbity lewą Floyda, a następnie inkasuje szybki krzyżowy od Amerykanina. Ten ostatni pozostaje na miejscu, nie podążając za ciosem.

Na kolejnym przykładzie sprawa ma się odrobinę inaczej. Floyd nie ma uniesionej gardy, wobec czego nieco trudniej o zbicie jaba rywala, ale w sukurs idzie mu doskonały refleks i piekielnie szybkie nogi – błyskawicznie cofa tylną, unikając ciosu i ładując własny prawy, który dochodzi głowy Filipińczyka.

O wyjątkowych umiejętnościach kontrujących amerykańskiego pięściarza mogą jednak najlepiej świadczyć dwie poniższe akcje, gdy jego krzyżowe w odpowiedzi na atak Pacquiao dochodzą celu pomimo dominującego ustawienia, jakie wypracował sobie Filipińczyk.

GIF 17, GIF 18

Pierwszy atak to podwójny prawy prosty, jakim Filipińczyk stara się zaskoczyć Amerykanina. Uwagę zwraca jednak przede wszystkim wykroczna noga Manny’ego, który mocno zachodzi na zewnątrz wykroczną Floyda. Oba ciosy Pacquiao mijają jednak celu, a Mayweather odpowiada celnym prawym prostym, pomimo iż jest w mocno niekorzystnej pozycji, zmuszony do mocnego „odkręcenia się” – jego refleks, precyzja i gibkość przychodzą mu z pomocą.

Na drugim przykładzie widzimy natomiast krosa w wykonaniu Filipińczyka, który dodatkowo mocno zachodzi przednią nogę Amerykanina. Ten jednak świetnie kontroluje pozycję głowy rywala swoją lewicą, następnie ponownie odkręcając się i odpowiadając bardzo szybkim prawym na głowę.

Innymi słowy – pozycja (teoretycznie) dominująca w walce przeciwko Mayweatherowi jeszcze absolutnie nic nie musi oznaczać. W tym aspekcie Floyd przypomina odrobinę Miguela Cotto, który często sam inicjując ataki, wpadał do wewnątrz wykrocznej nogi rywala, następnie w okamgnieniu odkręcając się na tylnej nodze i dzieląc ich sierpem z przedniej ręki.

To jednak nie wszystko – Amerykanin raz na jakiś czas potrafi bowiem w milisekundę wymanewrować rywala i teoretycznie niekorzystną pozycję zmienić na korzystną. Przyjrzyjmy się poniższemu przykładowi.

GIF 19

Pacquiao wywiera presję, stara się zepchnąć Mayweathera do defensywy. W końcu doskakuje z prawym prostym, jednocześnie zachodząc wykroczną nogę Amerykanina, dzięki czemu uzyskuje dominującą pozycję do wyprowadzenia krosa. Co czyni Floyd? W okamgnieniu lewą nogą przeskakuje na zewnątrz wykrocznej (prawej) nogi Manny’ego, ustawiając go lewicą, a następnie – gdy już znajduje się w dominującej pozycji – trafiając soczystym krosem i dla bezpieczeństwa schodząc głową do lewej. Prawdziwy majstersztyk!

To oczywiście nie wszystko, bo nie możemy zapominać o absolutnie kultowym kontrciosie krosem w wykonaniu Floyda, który jest jego firmową akcją.

Kontra krosem po odchyleniu

GIF 20, GIF 21

Powyżej dwie bliźniaczo podobne akcje. Na obu Mayweather czeka na atak Pacquiao prawym prostym, by następnie, wykorzystując swój niesamowity refleks i wyczucie dystansu, delikatnie odchylić się, cofając prawą nogę, i odpowiedzieć błyskawicznym krosem w kontrze.

Kluczem do powodzenia tej techniki jest oczywiście sprowokowanie rywala do wyprowadzenia prostego – takiemu zawodnikowi jak Mayweather wiedza o ciosie, jakim zamierza zaatakować przeciwnik, daje masę opcji defensywno-kontrujących.

GIF 22, GIF 23

Pierwszy przykład pochodzi jeszcze z… 1997 roku! Już wtedy Mayweather korzystał z kontry krosem po odchyleniu. Na tym zaprezentowanym powyżej prowokuje Louiego Leiję do wyprowadzenia jaba, rzekomo pozostając w zasięgu rażenia – błyskawicznie jednak odchyla się, cofając nogę i ładując ekspresowo wyprowadzony prawy krzyżowy, którym posyła rywala na deski.

Na drugiej animacji mamy już 2003 roku i walkę z Phillipem Ndou. Floyd odchyla plecy i głowę przed lewym, następnie błyskawicznie wyprowadzając prawy i trafiając rywala prosto w nieosłoniętą – lewa ręka nie wróciła do gardy – szczękę. Chwilę potem poprawia kolejnym krzyżowym.

To oczywiście nie jedyny schemat, z jakiego Floyd korzysta z kontrującego krosa. Podobnie jak w każdej niemal akcji, po każdym niemal uderzeniu Amerykanin ma kilka sposobów na zażegnanie niebezpieczeństwa. W przypadku omawianego krosa, po ataku zostaje w miejscu tylko wówczas, jeśli jest tam bezpieczny z uwagi na dzielący go od rywala dystans. Gdy natomiast po dosięgnięciu prawą rywala, wpadnie w półdystans, przed ewentualną odpowiedzią broni się na dwa sposoby – nurkując do prawej albo do lewej. Poniżej przykłady.

GIF 24, GIF 25

Pierwsza akcja pochodzi z walki z Juanem Manuelem Marquezem. Floyd cofa się przed jabem odwrotnie ustawionego rywala, następnie cofając prawą nogę i wyprowadzając krosa, który podąża za wracającą (nie do gardy) lewicą Meksykanina. Ten próbuje jeszcze odpowiadać prawym sierpem, ale Amerykanin świetnie nurkuje pod kontrą, schodząc do swojej lewej. Odchodząc, standardowo kontroluje poczynania rywala lewicą, czego już jednak nie widać na powyższym nagraniu.

Z kolei na drugim przykładzie – z walki z Shanem Mosley’em – po dosięgnięciu szczęki przeciwnika nurkuje, ale tym razem do swojej prawej – pod kontrującym i prującym powietrze lewym sierpowym Mosley’a.

Podsumowując, Floyd kontruje krosem z odchyleniem bez względu na to, czy walczy z klasycznie ustawionymi rywalami czy też odwrotnie. Najbardziej jednak może imponować „wykończenie tych akcji”. Amerykanin nie zakłada bowiem z góry, że po krzyżowym odejdzie w lewo, prawo czy też zostanie na miejscu. W okamgnieniu potrafi ocenić sytuację, dzięki kapitalnemu refleksowi podejmując niemal zawsze najlepszą, tj. najbezpieczniejszą decyzję – bez względu na to, czy będzie nią pójście za ciosem, pozostanie w miejscu, zejście do prawej lub lewej.

Prawy sierpowy po lewym prostym

Prawy sierpowy nie jest ciosem szczególnie często stosowanym przez Floyda. Jak wiemy, dla zawodnika walczącego w klasycznym ustawieniu jest to niemal najwolniejszy cios, który ma też do przebycia najdłuższą drogę.

Od czasu do czasu Amerykanin spróbuje jednak prawego sierpa, najczęściej starając się ustawić sobie wcześniej rywala lewym prostym. Poniżej dwa przykłady z pojedynku z Mannym Pacquiao.

GIF 26, GIF 27

Na pierwszej akcji Floyd pracuje lewicą, starając się zmylić czujność oponenta. Następnie markując cios lewą, uderza obszernie prawym sierpem, bitym na dodatek nieco z dołu. Rzadkość w jego wykonaniu. Uwagę zwraca jednak dystans, jaki pokonuje swoją wykroczną nogą, zachodząc głęboko i daleko za wykroczną nogę rywala.

Na drugim przykładzie atak prawym sierpem – ponownie z głębokim zajściem przedniej nogi Manny’ego – Floyd ustawia sobie podwójnym lewym, z których ten drugi dochodzi czysto.

Podbródkowy

Na koniec naszych rozważań o prawej ręce Floyda, warto też wspomnieć o podbródkowym, choć nie będę poświęcał mu szczególnie dużo miejsca, bo i zdecydowanie nie jest to najczęściej zaprzęgany przez Amerykanina cios.

Podbródkowy jest bowiem relatywnie ryzykownym dla atakującego uderzeniem, które w większości przypadków odsłania go na kontry. Owszem, Mayweather raz na jakiś czas zaatakuje szybkim prawym z dołu – i na ogół dochodzi on celu z uwagi na kapitalny refleks Amerykanina – ale to jedna z rzadziej używanych przez niego technik. Poniżej jeden przykład podbródkowego Mayweathera.

GIF 28

Mayweather ustawia sobie Pacquiao lewym prostym, następnie doskakując z soczystym prawym z dołu, który sięga szczęki Filipińczyka. W międzyczasie jednak Manny zdobywa dogodną pozycję, schodząc na zewnątrz wykrocznej nogi Floyda – co zresztą trudne nie było, bo Amerykanin niemal sam wpadł z lewą nogą do wewnątrz – i odpowiada podwójnym lewym, z których drugi dochodzi szczęki Mayweathera.

Mając za sobą prawicą Floyda – przynajmniej jeśli chodzi o ataki na głowę, bo te na korpus przeanalizujemy później – przyjrzyjmy się, jak poczyna sobie z lewicą. Jaba już omawialiśmy, więc…

Lewy sierpowy

Generalnie Floyd Mayweather Jr. korzysta z lewych sierpowych na dwa sposoby – albo w charakterze lewego sierpowego w kontrze z odejściem do lewej, albo też bitego nieco z dołu i z bliższego dystansu lewego z doskokiem. Czasami tworzy coś pomiędzy – czyli kontruje lewym bitym odrobinę z dołu.

Przyjrzyjmy się tym wszystkim technikom.

Lewy sierp z odejściem

GIF 29, GIF 30

Powyżej dwa przykłady lewego sierpowego wykorzystywanego do ucieczki spod siatki. Na pierwszym z nich zagoniony pod narożnik Floyd unosi ręce, następnie częstując napierającego Manny’ego lewym z odejściem do lewej. Drugi jest bardzo podobny – ponownie szybkonogi Mayweather uchodzi przed prawym sierpem rywala do swojej lewej, kąsając go szybkim lewym sierpowym.

Lewy inicjujący sierp w półdystansie

GIF 31

Takich ataków Floyd nie stosuje obecnie szczególnie często, a jeśli już, to po rozpracowaniu przeciwnika – to akcja z walki z Diego Corralesem z 2001 roku. Co charakterystyczne dla Amerykanina, jego lewy nie jest na ogół wyprowadzany okrężnie w jednej płaszczyźnie, ale uderzany nieco z dołu, będąc swego rodzaju połączeniem sierpa i podbródkowego.

GIF 32, GIF 33

Powyżej dwie kluczowe momenty z walki z Rickym Hattonem, które zadecydowały o jej rozstrzygnięciu. Na pierwszej animacji zamknięty (teoretycznie) w narożnik Floyd posyła szarżującego z lewym Hattona na deski własnym soczystym lewym, prawicę trzymając wysoko i błyskawicznie odchodząc do boku.

Na drugiej animacji ostatnia akcja w walce. Widząc podatność na Brytyjczyka na lewe sierpy z dołu, Amerykanin doskakuje z kolejnym, następnie w klinczu prawicą – a w zasadzie łokciem – ustawiając sobie rywala pod kolejny lewe, ostatecznie kończąc rywala kombinacją.

Tego typu akcji Mayweather próbuje jednak przede wszystkim w konfrontacji z klasycznie ustawionymi rywalami, którzy na tego rodzaju ataki są znacznie bardziej podatni.

GIF 34, GIF 35

Na pierwszym przykładzie widzimy dwa tego rodzaju krótkie lewe sierpy bite z dołu z walki z Juanem Manuelem Marquezem. Szczególnie na pierwszym z nich widać, jak Amerykanin wpada na Meksykanina, uniemożliwiając mu jakąkolwiek kontrę.

Na drugiej animacji Floyd udowadnia, jak doskonałe decyzje podejmuje w kwestii wyboru ciosów. Unosi wysoko ręce w pozycji sugerującej, jakoby skupiał się na defensywie (przypominam, że uwielbia wyprowadzać też z niej szybkie jaby), ale w odpowiedzi na delikatne skrócenie dystansu przez Shane’a Mosley’a oraz obniżenie przezeń pozycji, błyskawicznie obniża lewicę, doskakując z piekielnie szybkim lewym z dołu. Potem poprawia jeszcze jednym, ale drugi nie trafia czysto.

W ringowej grze Mayweathera jedną z kluczowych ról – którą to już? – odgrywają jednak jeszcze inne ciosy. A mianowicie te uderzane na korpus, które zmiękczą najtwardszego nawet rywala.

Ciosy na korpus

Absolutnie fundamentalny dla poczynań Floyda jest jego lewy prosty na korpus. Uwielbia terroryzować nim rywali, choć – od razu zaznaczmy, bo w kontekście walczącego lewostronnie McGregora ma ta znaczenie – przede wszystkim atakuje nimi tych klasycznie ustawionych. Mańkutów tego rodzaju uderzeniami odrobinę trudniej dosięgnąć – a w zasadzie: czysto trafić.

Co jednak absolutnie nie znaczy, że takich prób Mayweather od czasu do czasu nie podejmuje. Przyjrzyjmy się jego potyczce z odwrotnie ustawionym Pacquiao…

GIF 36, GIF 37

Na pierwszym przykładzie Amerykanin delikatnie obniża pozycję, tuż przed doskoczeniem z szybkim lewym prostym na korpus podnosząc gardę Filipińczyka kiwką na górę i tym samym torując sobie drogę do jego „schabów”.

Druga akcja jest nieco podobna. Floyd ponownie obniża poziom, opuszcza nisko ręce, delikatnie się zbliżając i prowokując Manny’ego do ataku. Ten jednak nie odpowiada, wobec czego Amerykanin doskakuje z soczystym lewym na korpus, błyskawicznie następnie odskakując i w ten sposób unikając kontry prawym rywala.

W starciach z leworęcznymi rywalami Floyd szczególnie upodobał sobie jednak krosa na korpus i tą techniką z całą z pewnością spróbuje nękać Irlandczyka.

GIF 38, GIF 39

Obie akcje są zbliżone. Mayweather tuż przed atakiem odrobinę obniża pozycję, doskakując następnie i z dominującej pozycji (lewa noga na zewnątrz prawej Pacquiao) karcąc go soczystym krosem na ciało.

GIF 40, GIF 41

Na pierwszej akcji widać mieszanie poziomów w wykonaniu Floyda, który najpierw atakuje prawym głowę Manny’ego, następnie czarując i kąsając go mocnym krosem na dół – oczywiście z zajściem jego wykrocznej nogi.

Z kolei na drugiej animacji sytuacja się odwraca – Floyd ostrzelaniem korpusu Roberta Guerrero – trafia dwoma krosami – ustawia sobie odwrotnie ustawionego rywala pod bezpośredni prawy sierpowy przygotowany dwukrotnym „pacnięciem” rękawic Guerrero lewą.

Obrona

Na wielu powyższych przykładach – które odnosiły się przede wszystkim do gry ofensywno-kontrującej Amerykanin – widać doskonale, jak świetną defensywą dysponuje. Po wyprowadzeniu ciosu odchodzi w innym kierunku niż ten, z którego nacierał, ewentualnie utrzymuje bezpieczny dystans, nie podążając za ciosem lub też, jeśli sytuacja tego wymaga, wpada w rywala, uniemożliwiając mu zadanie kontrciosu.

Sytuacje, w których po wyprowadzeniu uderzenia Mayweather pozostaje w półdystansie bez gardy, zdarzają się w jego przypadku niezwykle rzadko. To piekielnie odpowiedzialny w defensywie zawodnik, który po prostu nie daje rywalom ani miejsca, ani czasu na wyprowadzenie znaczących uderzeń. Jego działania ofensywne nie kończą się więc wraz z dosięgnięcie – bądź nie – głowy lub korpusu rywala. Ich fundamentalnym założeniem jest uniknięcie kontry, co też Mayweather czyni wybornie.

Przyjrzyjmy się kilku wybranym technikom defensywnym Mayweathera. Rozpoczniemy oczywiście od skorupy filadelfijskiej, z której słynie.




Skorupa filadelfijska

Floyd jest prawdziwym mistrzem w stosowaniu tej techniki – obok między innymi Jamesa Toney’a czy Bernarda Hopkinsa. W skrócie – chodzi o zasłonięcie przednią ręką ciała i trzymanie tylnej przy brodzie. Dodatkowo, zawodnik ustawia się bokiem do rywala, delikatnie tez unosząc bark, za którym kryje głowę. Jest ona oczywiście w części odsłonięta, wobec czego istnieje ryzyko zainkasowania ciosu powyżej ucha, ale zawodnicy korzystający z tej techniki najczęściej dysponują też kapitalnym refleksem, świetnie się przed takowymi ciosami odchylając do tyłu.

Prawa ręka z kolei – ta przy brodzie – cały czas jest w gotowości do wyprowadzenia kontruderzenia.

Przyjrzyjmy się, jak w praktyce wygląda to na przykładzie Floyda Mayweathera Juniora…

GIF 42

Floyd unosi wysoko gardę, przyglądając się między nią poczynaniom Manny’ego. Atakuje charakterystycznym dla siebie z tej pozycji lewym prostym, ale Filipińczyk wykorzystuje okazję i rusza do ataku z lewym na korpus i prawym na głowę. Amerykanin jednak w okamgnieniu klei lewicę do brzucha, odwracając się bokiem i barkiem zbijając prawy Pacquiao. Przed lewym pochyla się, wystawiając dodatkowo lewy łokieć – o którym później.

Najchętniej jednak po zblokowaniu prawej rywala barkiem Floyd odpowiada własnym prawym. Oto kilka przykładów bliźniaczo podobnych akcji w jego wykonaniu.

GIF 43, GIF 44

Miguel Cotto ma Floyda w narożniku. Ten unosi skorupę i choć lewy rywala dosięga celu, to prawy jest już zblokowany – na to tylko Amerykanin czeka, odpowiadając celnym prawym.

Na drugim przykładzie Shane Mosley próbuje przedrzeć się przez skorupę Mayweathera. Próbuje ustawić sobie rywala lewym, następnie wyprowadzając prawy, ale Floyd zbiera cios na ramię, odchylając się, a następnie odkręca się, karcąc agresora soczystym prawym w kontrze.

GIF 45, GIF 46

Na pierwszej akcji widzimy fragment z walki z Carlosem Manuelem Baldomirem z 2006 roku. Prawy rywala co prawda dochodzi, ale jest przez unoszącego wysoko lewy łokieć Floyda zamortyzowany odchyleniem, a chwilę potem Amerykanin odpowiada pięknym prawym z dołu, następnie nurkując pod lewym sierpowym przeciwnika.

Wreszcie na ostatnim przykładzie ostrzelać 3-uderzeniową kombinacją próbuje Mayweathera Alvarez, ale jest ona przerwana mocnym prawym z dołu.

Warto jednak wspomnieć, że w starciach z odwrotnie ustawionymi rywalami skorupa filadelfijska może być nieco ryzykowna. Mańkutom bowiem w takich sytuacjach łatwiej lewym krosem lub sierpem dosięgnąć głowy klasycznie ustawionego boksera korzystającego z tej właśnie techniki obronno-kontrującej.

Do tego tematu jednak jeszcze wrócimy, a tymczasem przybliżmy jeszcze kilka innych zasieków defensywnych, jakie stawia przed swoimi oponentami Floyd Mayweather Junior.

Szczelna podwójna garda

Gdy znajduje się zamknięty na siatce, ewentualnie delikatnie naruszony, Floyd chętnie podnosi podwójną gardę, pozwalając, rywalom, aby się wyszumieli.

GIF 47, GIF 48

Uwagę zwraca oczywiście, że Floyd cały czas spoziera przez rękawice, starając się odczytać kolejne ataki rywala – w tym wypadku Manny’ego Pacquiao. Na drugim przykładzie dodatkowo prowokuje Filipińczyka, dając mu do zrozumienia, że nic nie weszło.

Uwagę przykuwa też wykorzystanie przez Mayweathera łokci. Oczywiście nie w celach ofensywnych, bo na to bokserskie przepisy nie pozwalają. Ale w charakterze obronnym lub neutralizującym / ograniczającym ofensywne zapędy rywali? Jak najbardziej!

Wystawiony łokieć w dystansie

GIF 49, GIF 50

Do swojej wariacji skorupy filadelfijskiej Floyd chętnie dodaje też łokieć lewej ręki, który w momencie ataku rywala skierowuje w jego stronę, utrudniając mu skrócenie dystansu. Na powyższych fragmentach widać to w krótkich ułamkach sekund.

Wystawiony łokieć w zwarciu

To nie wszystko jednak, bo Mayweather bardzo chętnie terroryzuje też rywali łokciem w klinczu. Poniżej dwa przykłady z walki z Shanem Mosley’em.

GIF 51, GIF 52

W obu przypadkach Maywather wybija Mosley’a z rytmu, dodatkowo irytując go tego rodzaju technikami. Na drugim przykładzie wręcz uderza go łokciem podniesionym wysoko w ramach skorupy filadelfijskiej.

GIF 53

Floyd unika obszernego lewego sierpa Manny’ego na odchyleniu, następnie kontrolując poczynania rywala wyciągniętym lewym łokciem i błyskawicznie w ten bezpieczny dla siebie sposób czmychając z narożnika.

Na tym nie koniec, bo rzeczony łokciowe kuksańce Floyd wykorzystuje też w charakterze przygotowania ogniowego pod uderzenia na rozerwanie klinczu.

Ciosy ustawione łokciami

GIF 54, GIF 55

Na pierwszym przykładzie Mayweather doskakuje z lewym prostym – do wewnątrz przedniej nogi Pacquiao… – ten jednak unika ciosu, świetnie pod nim nurkując. Amerykanin nie cofa jednak lewicy, łokciem kontrolując położenie głowy Filipińczyka, błyskawicznie się odwracając i częstując go mocnym prawym.

Kolejny akcja jeszcze lepiej obrazuje łokciowe zapędy Mayweathera. Najpierw pruje powietrze lewym sierpem, potem obniżając pozycją i ruszając na Hattona z łokciem sterczącym w jego kierunku niczym swego czasu Nick Diaz z Andersonem Silvą. Następnie odpala prawego, wpadając w klincz. Tam zostawia łokieć prawicy, odpychając głowę Brytyjczyka i wyprowadzając następnie lewego na rozerwanie. To jednak nie koniec, bo po przestrzelonym lewym tym razem zostawia na twarzy rywala lewy łokieć, odpalając prawicę. Nie trafia jednak, inkasując krótki prawy Hattona. Ustawianie rywala łokciami obu rąk widoczne jednak gołym, nieuzbrojonym okiem.

GIF 56, GIF 57

Pierwsza akcja pochodzi sprzed – bez mała – 20 lat! Fragment pojedynku z Felipe Garcią. Nie będę szczegółowo analizował każdego ruchu, ale polecam po prostu przyjrzeć się uważnie pracy, jaką wykonuje lewy łokieć Floyda, raz nawet prawie jak w tajskim boksie smagając rywala. Od zawsze Mayweather miał inklinacje do kreatywnego wykorzystywania łokci.

Na drugim przykładzie widzimy z kolei, jak spycha łokciem głowę Arturo Gattiego, częstując go potem serią ciosów.

GIF 58, GIF 59

Nie sposób zapomnieć też o Shanie Mosley’u, którego Floyd Mayweather kilka razy zdzielił soczystym prawym na rozerwanie klinczu, kontrolując wcześniej rywala lewym łokciem/przedramieniem.

Odskok

Filadelfijskie skorupy filadelfijskimi skorupami, ale szybki odskok to najczęstsza, najprostsza i najskuteczniejsza forma obrony – także w przypadku szybkonogiego Floyda Mayweathera Juniora.

GIF 60, GIF 61

Dwa przykłady świetnej pracy na nogach w wykonaniu amerykańskiego geniusza. Na pierwszym błyskawicznie odskakuje przed jabem Manny’ego Pacquiao, na drugim unika szarży Andre Berto, nie tylko odchodząc do boku z nisko opuszczonymi rękami, ale też kontrując nacierającego rywala szybkim lewym.

Wśród technik defensywnych Mayweathera – poza wymienionymi wyżej – rzuca się też w oczy pochylanie do prawej strony. Floyd czyni to notorycznie.

Nurkowanie do prawej

Przyparty do lin, Floyd bardzo często nurkuje do swojej prawej strony, jednocześnie odpychając rywali łokciem bądź ręką i odchodząc na środek.

GIF 62, GIF 63

Przyparty do lin na pierwszym przykładzie Floyd chroni korpus, odchyleniem do tyłu a potem do prawej unikając ciosów Manny’ego Pacquiao, by następnie uciec spod siatki, jednocześnie szybkim lewym łokciem (widać w zwolnionym tempie) dzieląc po twarzy Filipińczyka.

Podobnie wygląda to na drugiej animacji. Floyd próbuje prawego, ale Manny unika ciosu, odpowiadając własnymi. Amerykanin odchyla się jednak do tyłu, potem do prawej i następnie, odpychając rywala – a więc eliminując ryzyko kontry – ulatnia się spod lin.

GIF 64, GIF 65

Powyżej kolejne podobne akcje – na pierwszej z nich Mayweather w swojej standardowej skorupie filadelfijskiej nurkuje do prawej, następnie odpychając Pacquiao – choć inkasuje na koniec krótki lewy z dołu. Następna akcja jest bliźniaczo podobna – Amerykanin, znów zamknięty na siatce, a konkretnie w narożniku – unika ataków Filipińczyka, pochylając się do prawej.

Zejście do prawej i ucieczka spod siatki z ewentualnym odepchnięciem rywala czy to ręką czy to łokciem, to jednak tylko jedna z dwóch najczęściej stosowanych przez Floyda wariacji tej techniki. Równie często bowiem po zanurkowaniu do prawej…

Nurkowanie do prawej, lewy podchwyt, prawa na korpus w klinczu

Tak… To jednak z ulubionych akcji, jakimi Floyd neutralizuje ofensywne zapędy swoich rywali, dodatkowo kąsając ich własnymi uderzeniami. Nie będę jednak szczegółowo analizował każdej pojedynczej akcji, bo prawidła rządzące każdą z nich są identyczne.

GIF 66, GIF 67

W obu przypadkach schemat jest ten sam – zamknięty na linach Floyd nurkuje do prawej, następnie błyskawicznie lewicę wsadzając pod pachę rywala, którego na koniec, najczęściej przed rozerwaniem przez sędziego, częstuje jeszcze prawymi na korpus.

GIF 68, GIF 69

Powyżej niemal identyczne akcje. Floyd czeka pod siatką z filadelfijską skorupą, nurkuje do prawej, łapie lewy podchwyt, karci rywala prawym na korpus.

Triki / brudne zagrywki

W charakterze brudnych zagrywek – choć oczywiście pozostaje kwestia zdefiniowania, czym rzeczone „brudne zagrywki” są – można postrzegać już samo wykorzystanie łokci przez Floyda, które omawiałem wyżej. Na tym jednak sztuczki Amerykanina absolutnie się nie kończą.

Wieszanie się na rywalach

Po walce z Floydem Mayweatherem Juniore Shane Mosley przyznał, że mnóstwo sił kosztowały go fragmenty klinczerskie z rywalem, który notorycznie spychał jego głowę na dół.

GIF 70, GIF 71

Na pierwszym przykładzie Mayweather przestrzeliwuje lewym prostym, ale potem wpada w Mosley’a, spychając jego głowę, a potem częstując go jeszcze krótkim lewym na górę i prawym na korpus.

Druga akcja to świetne zbicie lewego prostego Mosley’a na korpus i odpowiedź własnym lewym na głowę w wykonaniu Floyda. Potem standardowo do gry wkracza lewy łokieć, a wszystko to jest zakończone uwieszeniem się na głowie/szyi obniżającego pozycję rywala.

GIF 72, GIF 73

Na obu powyższych animacjach widzimy reakcję Mayweathera na przestrzelony – omawiany wcześniej – lewy inicjujący sierp w półdystansie i obniżającego pozycję/szukajacego zwarcia Mosley’a. Ten ostatni jest mocno spychany na dół, tracąc sporo sił na utrzymanie opierającego się na nim rywala – a na kniec drugiej akcji inkasuje jeszcze soczysty prawy na głowę.

Deptanie stóp mańkutów

Ten stary bokserski trik nie jest w żadnej mierze obcy Floywodi Mawyweatherowi Juniorowi. Ba, jeśli przyjrzeć się uważnie jego walkom z mańkutami – a przypominam, że Conor McGregor jest mańkutem – to regularnie deptał on ich wykroczne nogi, doskakując z ciosami, najczęściej lewym prostym.

GIF 74, GIF 75

Na GIFie 74 pierwsza akcja z walki z Pacquiao – Floyd mierzy rywala lewym prostym, w końcu doskakując i jednocześnie unieruchamiając wykroczną stopę Filipińczyka. Drugi przykład jest niemal identyczny. Prawa Manny’ego unieruchomiona.

GIF 76, GIF 77

Na pierwszym przykładzie sytuacja się powtarza – tym razem Floyd depcze wykroczną nogę Manny’ego, odpowiadając szybkim lewym na prawy przeciwnika.

Kolejne nagranie jest jeszcze lepsze, choć akurat nie widać stóp obu zawodników. Mayweather jednak – co było widoczne na powtórkach – zdeptał okrutnie prawą stopę rywala, uniemożliwiając mu ucieczkę (widać, jak Pacman próbuje się oddalić – ale bez powodzenia) i częstując go kilkoma ciosami. Chwilę potem sędzia zwrócił obu zawodnikom uwagę, aby uważali na nogi – choć oczywistym było, że w taktyce tej lubował się przede wszystkim Mayweather.

Omówione powyżej techniki nie wyczerpują oczywiście całego arsenału Floyda Mayweathera Juniora, bo Amerykanin potrafi perfekcyjnie łączyć je między sobą, mieszać w zależności od ringowej sytuacji – ale są tymi, które najczęściej zaprzęga do boju.

W drugiej części niniejszej analizy przyjrzymy się pięściarskim szlifom Conora McGregora, a na koniec zastanowimy się, jak umiejętności obu mogą konfrontować się w ringu.

Jak walczy Conor McGregor?

Stali Czytelnicy Lowking.pl są doskonale zaznajomieni z artykułami, które popełniłem w przeszłości na temat Irlandczyka. A jest ich cała masa.

Cztery lata temu po udanym debiucie McGregora w UFC opisywałem, na czym polega jego fenomen i dlaczego może podbić światowe MMA. Przed jego starciem z Jose Aldo upisałem sążnistą analizę, szczegółowo analizując obu zawodników. Później zapowiadałem od technicznej strony jego pierwszy bój z Natem Diazem, by następnie przed rewanżem w bodaj najbardziej szczegółowej analizie w historii Lowkinga przyjrzeć się pierwszemu starciu, wyjaśniając, dlaczego to Irlandczyka widziałem jako faworyta w rewanżu. Wreszcie już po walce przyjrzałem się taktyce McGregora, identyfikując zmiany, jakich dokonał w swoim stylu, które to zaprowadziły go do pokonania stocktończyka. Ostatnio natomiast wyraźnie faworyzowałem przed pojedynkiem z Eddiem Alvarezem, swoje proroctwo uzasadniając w obszernej analizie.

Innymi słowy – poświęciłem irlandzkiemu fenomenowi mnóstwo czasu i mnóstwo miejsca na portalu. Dla wielu Czytelników jego skrócona – bo ograniczona do pięściarskich elementów – charakterystyka, którą przedstawię poniżej, będzie więc już wtórna. Czytelników, którzy natomiast chcieliby poczytać więcej na temat wszystkich technik, jakie w oktagonie zaprzęga do boju Irlandczyk, odsyłam do jednego z umieszczonych powyżej odnośników.

Mając za sobą ten przydługawy wstęp, przyjrzyjmy się stójkowej – bokserskiej – grze Conora McGregora. Od razu jednak postawmy tutaj asteriks. Bierzemy bowiem pod lupę pięściarskie umiejętności Irlandczyka, które prezentuje w oktagonie – a więc środowisku diametralnie odmiennym od tego, co czeka go w ringu. Oznacza to, ni mniej ni więcej, że technik, które dotychczas prezentował w klatce – a więc uwzględniających możliwość obalenia, kopnięć itd. – wcale nie musi w dokładnie takiej samej formie przenosić do ringu. I prawdopodobnie z oczywistych względów tego nie zrobi. Musimy jednak pracować na tym, co mamy, więc…

Styl Conor McGregora

Irlandczyk walczy z odwrotnej pozycji, a swoją oktagonową grę opiera przede wszystkim na uderzeniach kontrujących. Uwielbia utrzymywać rywali na końcówkach swoich pięści lub kopnięć, w czym pomagają mu doskonałe warunki fizyczne – z kapitalnym zasięgiem na czele.

Za czasów walki pod banderą Cage Warriors McGregor uwielbiał wywierać presję na rywalach, zamykając ich pod siatką szerokim arsenałem kopnięć – temu właśnie przede wszystkim służących. Przydybani na ogrodzeniu przeciwnicy próbowali wtedy uciec z tej niedogodnej pozycji z ciosami, ale na to właśnie czekał Conor. Przepuszczał ich ataki, odpowiadając – najczęściej – soczystym lewym prostym w kontrze, najczęściej z zejściem do swojej lewej.

Gdy natomiast dołączył do UFC, nieco zmodyfikował swój sposób walki. Stał się agresywniejszy. Nie tylko wywierał presję, ale też sam ochoczo inicjował akcje, nie czekając na kontry. Z czasem jednak – konkretnie po porażce z Natem Diazem – powrócił do stylu opartego na wywieraniu presji i wymuszaniu na rywalach ataków, następnie je kontrując.

Jakie natomiast konkretnie są jego ulubione techniki pięściarskie?

Lewy w kontrze z zejściem z linii ciosu

GIF 78, GIF 79, GIF 80

Kontrujący lewy – w formie krosa lub ciasnego sierpa z zejściem do lewej – to od lat najczęściej stosowana technika przez Conora McGregora. Powyżej trzy bliźniaczo podobne akcje – z Arturem Sowińskim, Ivanem Buchingerem oraz Marcusem Brimagem.

GIF 81, GIF 82

Powyżej dwie bliźniaczo podobne akcje. Na pierwszej Conor Mcgregor, utrzymując dystans, zbija lewego Diego Brandao, odpowiadając własnym lewym, a na drugiej podobnie czyni z szarżą Dennisa Sivera.

Jak widać powyżej – o czym opowiem też później – McGregor w oktagonie bardzo rzadko korzysta z jakiejkolwiek gardy, całą niemal defensywę opierając na utrzymywaniu dystansu na nogach oraz przede wszystkich odchyleniach i unikach możliwych dzięki jego świetnemu refleksowi. Nie jest zawodnikiem szczególnie chętnie oddającym pole – gdy rywal wyprowadza cios, najczęściej zostaje na miejscu, starając się przepuścić uderzenia i oddać własnym.

GIF 83

Starcia z Alvarezem i Diazem dowodzą natomiast, że Irlandczyk mocno popracował nad kobminacjami w kontrze – zamiast pojedynczych ciosów. Przykład powyżej – McGregor w klasyczny dla siebie sposób odchodzi przed ciosem Amerykanina, karcąc go krótkim lewym, ale na tym nie przestaje, kontynuując odpowiedź dalszą serią ciosów. Uwagę zwraca rzecz jasna szybkość i precyzja mistrza kategorii lekkiej UFC.

Przyjrzyjmy się jeszcze kilku kontrom lewicą w wykonaniu McGregora – tym razem opartych na wspomnianych unikach.

Lewy w kontrze po uniku

Masę takowych akcji McGregor zaprezentował w pierwszej potyczce z Diazem. Co ciekawe, Irlandczykowi nie robi różnicy, do której strony odchyla się przed ciosami rywali.

GIF 84, GIF 85

Na pierwszym przykładzie McGregor czeka na jaba Diaza, następnie uchylając się przed nim do swojej prawej (do środka) i karcąc stocktończyka szybkim lewym nad jego powracającą prawicą. Na drugim przykładzie widzimy podobną akcję – najpierw Irlandczyk unika lewego Amerykanina, odchylając się tym razem do zewnątrz, by następnie – ze standardowo opuszczoną gardą – uchylić się przed kolejnym prostym Diaza do środka, odpowiadając własnym lewym.

GIF 86, GIF 87

Powyżej natomiast dwa przykłady kontry McGregora po odchyleniu się do zewnątrz – czyli do swojej lewej. W obu przypadkach Irlandczyk soczyście trafia Amerykanina, który nie cofa prawicy do brody.

GIF 88, GIF 89

Na dwóch zaprezentowanych powyżej akcjach widzimy natomiast kontry McGregora na 1-2 Diaza. Irlandczyk pozostaje na swoim miejscu, odchylając się mocno do prawej i zostawiając wpadającemu w półdystans Diazowi kontrującą lewicę.

Uwagę zwraca oczywiście pewne niedbalstwo Irlandczyka po wyprowadzeniu celnych kontr – nie cofa ręki do brody, nie odchodzi do boku. W pierwszej walce z Diazem kosztowało go to – szczególnie gdy sam inicjował krosy, wpadając za nimi w półdystans – zainkasowanie masy prawych sierpów (bitch slapów) stocktończyka. Wszystko to poprawił jednak w rewanżu, o czym opowiemy sobie dalej.

W przypadku pracy głową McGregora warto też zaznaczyć, że ma ona przede wszystkim charaktery reakcyjny – tj. uchyla ją głównie w odpowiedzi na akcje rywali. Nie zobaczymy go bujającego się na lewo i prawo z głową regularnie zmieniającą położenie. Trzeba jednak zaznaczyć, że pomimo tego głowę cały czas stara się trzymać poza centrum – co było szczególnie dobrze widoczne w jego ostatniej walce z Eddiem Alvarezem.

Irlandczyk nie tylko jednak potrafi przed prostymi rywali uchylać się do lewej lub prawej, ale też – odrobinę w stylu Floyda Mayweathera Juniora właśnie – do tyłu, cofając tylną nogę i ładując z niej szybką kontrę krosem. Przykład na zdjęciach poniżej.




Inicjujący kros

Jak wspominałem, Irlandczyk pod banderą UFC sam chętnie inicjował ataki, nie czekając na kontry. Najczęściej długie lewe proste wyprowadzał po zamarkowaniu jaba, penetrując w ten sposób zasieki defensywne rywali.

GIF 90, GIF 91

McGregor uwielbia prawą ręką przygotowywać sobie rywali pod długiego lewego krosa. Powyżej rozbija w ten sposób Diego Brandao, wcześniej usypiając jego czujność prawicą.

GIF 92, GIF 93

Powyżej widzimy natomiast podobne przykłady z walk z klasycznie ustawionymi Dennisem Siverem i Chadem Mendesem. Zwracam uwagę, że na pierwszej akcji pomimo iż Irlandczyk nie ma dominującej pozycji stóp, jest w stanie dosięgnąć Niemca lewicą. Na drugim przykładzie widać natomiast, jak doskonale McGregor ułożył sobie Mendesa pod lewicę – zaatakował w drugie tempo, kompletnie zaskakując rywala i dodatkowo błyskawicznie zdobywając dominujący kąt poprzez zajście wykrocznej nogi Amerykanina.

Prawy z dołu, lewy kros

Inną lubianą przez Irlandczyka akcją zaczepną jest kombinacja prawego z dołu z lewym krosem/ciasnym sierpem z doskokiem.

GIF 94, GIF 95

McGregor szczególnie chętnie atakuje w ten sposób, gdy ustawi sobie wcześniej rywali na siatce. Delikatnie obniża pozycję, uchylając lekko głowę do lewej i z opuszczonej prawicy wyprowadza cios z dołu, następnie doskakując i dokładając mocny lewy.

Prawy hak, lewy sierp w ataku i kontrze

W rewanżowej potyczce z Diazem McGregor lubował się krótkich kombinacjach prawego haka połączonego z lewym na górę. Czyni to zarówno, inicjując własne akcje, jak i odpowiadając w kontrach na ataki stocktończyka.

Irlandczyk obniża pozycję, doskakując do Amerykanina i przygotowując prawy na korpus.

Prawy wchodzi czysto, powodując, że Diaz zgina się w pół, obniżając ręce i kompletnie otwierając się na nadchodzący potem atak lewicą na głowę – ten też trafia czysto.

Jak natomiast wyglądała rzeczona kombinacja w kontrze?

McGregor czeka na prawy prosty Diaza, a gdy ten nadchodzi, uchyla się przed nim do prawej – i już „ładuje” prawego haka na korpus.

Uderzenia na korpus dochodzi, a Irlandczyk kontynuuje natarcie lewym na głowę, ale tym razem Amerykanin jest za blisko i cios trafia w jego ramię.

To oczywiście nie jedyne kontry w kombinacjach, z jakich ostatnimi czasy – bo wcześniej opierał się przede wszystkim na pojedynczych uderzeniach – korzysta McGregor.

Kontra lewy-prawy na głowę

GIF 96, GIF 97

W rewanżowej konfrontacji z Natem Conor zaczął regularnie korzystać z 2-uderzeniewego combo w kontrze. Uchylając się przed ciosem stocktończyka, odpowiadał lewym na górze oraz prawym bitym z dołu.

Jak, mam nadzieję, widać powyżej, cała oktagonowa gra Notoriousa kręci się jednak wokół jego lewicy. Ostatnio co prawda zaprezentował też pewien postęp w korzystaniu z jaba, jeszcze bardziej urozmaicając swój styl, ale nadal kluczem do jego sukcesów pozostaje wykorzystanie mocy drzemiącej w jego lewej pięści.

Półdystans

Półdystans zdecydowanie nie jest płaszczyzną, w której specjalizuje się długoręki Irlandczyk. Nie dysponując szczególnymi umiejętnościami w korzystaniu z łokci – w przeciwieństwie do chociażby długorękiego Jona Jonesa – McGregor unika zarówno półdystansu, jak i klinczu.

Jeśli już, to w półdystansie próbuje podbródkowych, co zaprezentował w swoim debiucie w UFC

GIF 98, GIF 99

Dostrzegłszy, lukę w defensywie Marcusa Brimage’a i jego podatność na ciosy bite z dołu, Conor McGregor zasypał go tego rodzaju atakami, najpierw naruszając i ostatecznie ubijając.

Atak w drugie tempo

W pierwszej walce z Natem Diazem Conor McGregor praktycznie w ogóle nie korzystał z kiwek, zmyłek, przyruchów, markowanych ciosów. Ot, ruszał z impetem, wkładając całą moc w każde niemal uderzenia, po którym wpadał w rywala, najczęściej inkasując jeszcze jakiś sierp w kontrze.

Na okoliczność rewanżu wyciągnął jednak wnioski z porażki, tym razem atakując nie tylko w drugie, ale nawet w trzecie tempo, co chwilami czyniło stocktończyka kompletnie bezbronnym. Szczegółowo analizowałem to w jednej ze wspomnianych wcześniej analiz, więc pozwólcie, że tutaj omówię jedną tylko akcję tego typu.

Conor zamknął Nate’a przy siatce. Stocktończyk podniósł gardę, chroniąc głowę, ale zostawił odrobinę przestrzeni na cios prosty. McGregor doskakuje więc z krótkim jabem między rękami rywala – nie idzie jednak za ciosem, zostając na swojej pozycji i utrzymując dystans.

Amerykanin spodziewa się cały czas lewego ze strony Irlandczyka – ale ten ponawia atak prawym prostym między gardą. Nie atakuje zatem w drugie tempo. Zamiast tego raz jeszcze wyprowadza prawy, tym razem jednak sierpowy – ustawiając sobie tym samym defensywę stocktończyka pod finalny atak.

Natychmiast po rzeczonym prawym sierpie wyprowadza soczysty kros między rękami Diaza, posyłając go na deski.

W rewanżu z Diazem McGregor dokonał jeszcze wielu innych poprawek, ale dotyczyły one także sfery kopanej, wobec czego pozwolę sobie te aspekty pominąć.

Mam nadzieję, że w ten sposób przybliżyłem Wam, drodzy Czytelnicy, style walki obu zawodników. Jak natomiast mogą one konfrontować się, gdy obaj wejdą między liny? Jakie inne – nietechniczne – elementy mogą mieć także znaczenie dla przebiegu walki? Przeanalizujmy…

Konfrontacja

W tej części niniejszej rozprawki wyłuskamy sobie kluczowe – techniczne i nie tylko – aspekty pojedynku, które mogą przełożyć się na wynik starcia.

Bogactwo arsenału Floyda Mayweathera Juniora

Dla nikogo o zdrowych zmysłach nie ulega wątpliwości, że Floyd Mayweather Junior jest o wiele bardziej zaawansowanym technicznie bokserem niż Conor McGregor. Dysponuje nieporównanie większą ilością technik – w ataku, defensywie i kontrze – które na wiele różnych sposobów może zaprzęgnąć do działania w każdej niemal ringowej sytuacji.

Tam, gdzie dla Irlandczyk może widzieć jedną lub dwie opcje, Amerykanin dostrzeże pięć – a każdą w dwóch wariacjach. Co jednak najważniejsze w tym wszystkim, na przestrzeni swojej wieloletniej bokserskiej kariery Mayweather Junior udowodnił, że jak nikt inny potrafi wybierać najwłaściwsze opcje – a więc najwłaściwsze w danej sytuacji ciosy, kontry, odchylenia, uniki, zbicia. I tak dalej.

McGregor nigdy w swojej karierze nie mierzył się z rywalem pokroju Floyda. Ba, nie miał okazji mierzyć się – nawet i na sparingach – z nikim choćby odrobinę przypominającym Amerykanina, dającym namiastkę tego, co czeka go w sobotę. Nigdy dotychczas nikt nie obciążył tak mocno jego oktagonowego/ringowego procesora, jak obciąży go Mayweather Junior, zmuszając Irlandczyka do utrzymywania w działaniu kilkunastu zaawansowanych procesów jednocześnie. Czy aby na pewno procesor McGregora dysponuje odpowiednią mocą obliczeniową, która pozwoli mu uwzględnić przebogaty wachlarz technik Mayweathera?

Stary pies Floyd

Z drugiej zaś strony, starego psa trudno nauczyć nowych sztuczek. Nawet zatem jeśli Mayweather zna ich dziesiątki, to ich liczba jest jednak skończona. Co miał pokazać w ringu – już pokazał.

McGregor przekonywał w rozlicznych wywiadach, że pamięta każdy pojedynczy cios, jaki w karierze zainkasował Mayweather i choć oczywiste jest, iż bardziej należy patrzyć na tego rodzaju wypowiedzi w charakterze promocyjno-medialnym, to nikt, kto uważnie śledzi karierę Irlandczyka, nie ma wątpliwości, że jest to zawodnik podchodzący piekielnie profesjonalnie i poważnie do każdego wyzwania, jakie przed nim staje.

Studiował grę Mayweathera szczegółowo i w teorii najprawdopodobniej wie o nim wszystko. Zna jego ulubione ciosy, ulubione kombinacje, sposoby ataku, kontry i obrony. Oczywiście – kwestia przeniesienia teorii na ringową praktykę…

Czy działa to też w drugą stronę? Czy słynący z totalnego prześwietlania swoich rywali Mayweather to samo może powiedzieć o McGregorze?

Nieprzewidywalność Conora

Otóż, mam pewne wątpliwości. Oczywiście – to, co McGregor prezentował w oktagonie, nie jest szczególnie skomplikowane pod względem bokserskim. Nie oszukujmy się. Rzecz jednak w tym, że – pozwólcie, że wrócę do wcześniejszego porównania – co mistrz tenisa ziemnego może powiedzieć o poziomie mistrza tenisa stołowego, jeśli nie widział go nigdy na korcie? Wiem, lekko przerysowuję, ale da się to obronić – oktagon rządzi się innymi prawami, występują tam inne zagrożenia, inne ryzyka, inne elementy, które trzeba uwzględniać w swoich pięściarskich poczynaniach.

Nie spodziewam się, dla przykładu, aby Irlandczyk w starciu z Amerykaninem tak chętnie opuszczał gardę, jak czyni to w oktagonie. A jeśli nawet tego spróbuje, po jednym, dwóch szybkich prostych rywala podniesie ręce.

Innymi słowy, Mayweather Jr. jak najbardziej może mieć pewne wyobrażenie o tym, jak podejdzie do walki McGregor, ale szczególnie w początkowych fragmentach walki Irlandczyk będzie jednak dla niego pewnego rodzaju niewiadomą – jak i dla każdego z nas.

Na swoje szczęście jednak Amerykanina do bezgłowych jeźdźców zaliczyć nie sposób. Rozpocznie ostrożnie, kalkulując ryzyko.

Skorupa filadelfijska?

Wspominałem o tym już wcześniej, ale powtórzmy – skorupa filadelfijska w wykonaniu klasycznie ustawionego zawodnika jest ryzykowną taktyką, gdy naprzeciwko tegoż staje rywal ustawiony odwrotnie.

Owszem, chroni przed mocniejszą – prawą – ręką klasycznie ustawionych rywali, ale w przypadku mańkutów jest sprawa staje się problematyczna z uwagi na ich lewicę i jej trajektorię lotu. Dobry kros czy nawet ciasny sierp z tylnej ręki lewostronnie ustawionych zawodników – czyli McGregora – może w tym przypadku przedrzeć się przez filadelfijską skorupę.

Nie jest też przypadkiem, że w starciach z mańkutami Mayweather znacznie rzadziej odnosił się do tejże defensywno-kontrującej techniki.

Z drugiej jednak strony, nie będą pozbawione pewnej podstawy głosy kontrujące w tym temacie, podnoszące, że na niewiele zda się McGregorowi odwrotna pozycja, skoro jego bokserskie umiejętności są, jakie są – w najlepszym wypadku: niesprawdzone, w najgorszym: marne. Innymi słowy, podążając za taką narracją, możemy przyjąć, że zasady bokserskie rządzące walką przeciwko mańkutom w przypadku McGregora wcale nie muszą mieć zastosowania – bo po prostu nie starcza mu umiejętności, by traktować go jak pełnokrwistego bokserskiego mańkuta.

Sparingpartnerzy Conora? Jacy sparingpartnerzy?!

Jeśli wierzyć przekazom medialnym, podczas obozu przygotowawczego McGregor nie miał do dyspozycji żadnego choćby boksera zbliżonego poziomem do Floyda. Żadnego boksera, którego obecnie można zaliczyć do światowej czołówki.

Paulie Malignaggi to już – z całym szacunkiem – emeryt. Andre Berto rzekomo ostatecznie nie pomógł Irlandczykowi, a o dobrze rokujących amatorach, z którymi trenował, szkoda pisać. Ba, sparingi z Artemem Lobovem czy nawet Johnem Kavanaghem również każą z ogromnym sceptycyzmem podchodzić do szans Conora na sprawienie sensacji i ubicie Floyda.

Nie ukrywam, że mam wrażenie – a wierzcie mi, śledzę temat dokładnie – że McGregor i jego ekipa naprawdę nieco się wyalienowali podczas tego obozu przygotowawczego. Było ich stać na wielu kapitalnych sparingpartnerów, ale z jakiegoś powodu tego ich nie ściągnęli. Ba, Irlandczyk regularnie podkreślał, jak dumny jest z tego, że razem ze swoim zespołem uczyli się czegoś nowego. Mam poważne wątpliwości, czy podejście, które zdecydowali się zastosować – a któremu najwyraźniej przyświeca maksyma, że „zwycięskiego składu się nie zmienia” lub „lepsze jest wrogiem dobrego” – ma w przypadku walki z Floydem jakiekolwiek uzasadnienie.

Niedbałe proste Floyda

Nie jest absolutnie tak, że Floyda nie da się trafić. Nic z tych rzeczy! I wcale nie chodzi o fragmenty klinczerskie (o nich później), w których wielu upatruje większych bądź mniejszych szans Irlandczyka.

Moim bowiem skromnym zdaniem jeśli McGregor marzy o zwycięstwie, musi wykorzystać bardzo, bardzo nieliczne okazje, jakie – być może; tylko być może! – da mu Mayweather przy wyprowadzaniu lewych prostych. Chodzi mianowicie przede wszystkim o wspomniany przeze mnie nawyk Amerykanina do doskakiwania z jabem do wewnątrz wykrocznej nogi mańkuta albo na nią – co czyni go bardzo podatnym na kontry.

GIF 100, GIF 101

Na pierwszym przykładzie widzimy lewego prostego Mayweathera w konfrontacji z Pacquiao. Zwracam jednak Waszą uwagę na lewa nogę Amerykanina, która wędruje prosto na wykroczną stopę Filipińczyka. Ten jednak błyskawicznie ją podrywa, stawia na zewnątrz Floydowej, zyskując dominującą pozycję – i karci wówczas Amerykanina soczystym krosem, mocno nim wstrząsając.

Bliźniaczo podobnie wygląda to na drugiej animacji. Mayweather ponownie próbuje zdeptać wykroczną nogę Pacquiao, ten jednak jest cwańszy, podrywając ją i ustawiając na zewnątrz, a potem rąbiąc rywala pięknym krosem.

Będę szczerze zaskoczony, jeśli Irlandczyk nie trenował podobnych akcji podczas obozu przygotowawczego – a więc poderwanie prawej nogi i zdobycie dominującego kąta w odpowiedzi na prostego rywala.

Nie ulega oczywiście wątpliwości, że Pacquiao jest znacznie sprawniejszym i szybszym bokserem od McGregora, ale cztery elementy mogą wskazywać na to, że w istocie właśnie w tego rodzaju kontrach swoich szans szukać powinien Irlandczyk.

Po pierwsze – będzie miał po swojej stronie przewagę zasięgu. Floyd nie musi zbliżać się do niego tak blisko, jak zbliżał się do Manny’ego, aby dosięgnęła go lewica Irlandczyka.

Po drugie – ta właśnie kontra wymaga od kontrującego, aby nie oddawał pola. Balansem przepuścił atak i odpowiedział własnym. McGregor walczy tak całe życie.

Po trzecie – Irlandczyk potrafi kontrować w bardzo zbliżony sposób. Oczywiście – trzeba wziąć poprawkę na to, z kim się mierzył – a nie byli to rywale tak szybcy i tak sprawni boksersko jak Floyd, ale…

GIF 102, GIF 103

Pewne przebłyski jak najbardziej są. Póki starcza mu sił, Conor posiada naprawdę rewelacyjny refleks.

Po czwarte – Mayweather sam lubi ustawiać się w niedogodnej pozycji, doskakując z prawą nogą. Poniżej pierwszy z brzegu przykład.

GIF 104

Przyjrzyjcie się wyłącznie lewej nodze Floyda, który dwa raz z rzędu sam wpada do wewnątrz wykrocznej nogi Pacquiao.

Właśnie na tego rodzaju ataki McGregor musi być przygotowany. Sam prawdopodobnie nie zdoła wypracować sobie dogodnej pozycji do ubicia Mayweathera – szczególnie, że zdecydowanie nie jest specjalistą od zdobywania dominujących pozycji, bo jego gargantuiczny zasięg przyzwyczaił go w tym elemencie do burżujstwa – ale jeśli pomoże szczęściu, wykorzystując błąd Amerykanina? Kto wie.

Kros z odejściem do lewej a kontra prawym

Inną akcją, na którą kilka razy złapał Mayweathera odwrotnie ustawiony Pacquiao, był kontrujący prawy w odpowiedzi na omawianą wcześniej taktyką Floyda z odchodzeniem do lewej po krosie.

GIF 105, GIF 106

Na obu powyższych przykładach widzimy, jak Floyd atakuje prawym prostym, szukając następnie ucieczki do swojej lewej strony. W obu przypadkach jednak inkasuje prawy Pacquiao – na pierwszej akcji nieco intuicyjny, niezbyt czysty, ale na drugiej już mocny i dokładny.

Problem jednak w tym, że McGregor zdecydowanie nie jest zawodnikiem, który chętnie korzysta z sierpowego z przedniej ręki. Być może mocno nad tym elementem pracował – nie sposób tego wykluczyć – ale jego dotychczasowe występy każą patrzeć z dużą dozą sceptycyzmu na jego ewentualne sukcesy w kontrowaniu Mayweathera prawym sierpem.




Ciosy na korpus w wykonaniu Floyda a kontry Conora

Mam pełną świadomość, że ciosy proste na korpus w wykonaniu odwrotnie ustawionego Nate’a Diaza i ciosy proste na korpus w wykonaniu klasycznie ustawionego Floyda Mayweathera Juniora to dwie różne bajki – a główna różnica polega na tym, że ten pierwszy zostaje po nich na miejscu, a ten drugi błyskawicznie się cofa – ale mimo wszystko grzechem byłoby nie wspomnieć, że Irlandczyk ma smykałkę do kontrowania tego typu uderzeń, co udowodnił w obu starciach ze stocktończykiem. Widać u niego pewien luz i naturalność w tego rodzaju kontrach, bitych nieco do dołu z uwagi na obniżoną wówczas pozycję agresora.

Obie powyższe 2-zdjęciowe akcje są bliźniaczo podobne – Diaz atakuje prawym prostym korpus McGregora, ale w obu przypadkach inkasuje lewy na głowę.

Nie wykluczam zatem, że Mayweather może mieć problemy z kompletnie bezkarnym obijaniem korpusu Irlandczyka.

Wiek Floyda, warunki fizyczne Conora

Nie ulega wątpliwości, że te akurat elementy przemawiają na korzyść Irlandczyka. Z drugiej jednak strony, kto wie, czy będą miały większe znacznie, skoro inne aspekty mogą tak mocno sprzyjać Amerykaninowi, że być jego leciwy wiek i mniejszy zasięg mogą okazać się drugorzędne.

Tym niemniej, warto pamiętać, że upływające lata mocno odbijają się na refleksie zawodników. Oczywiście zjawiskowa technika Amerykanina może w dużym stopniu zrekompensować mu pogorszony refleks, ale pewne jest jedno – Floyd szybszy nie będzie, a najpewniej będzie wolniejszy niż w swoich poprzednich pojedynkach.

Znaczenie może mieć też waga McGregora, który w dniu walki wniesie zapewne do ringu około 165-170 funtów. Będzie zatem ważył więcej od Mayweathere – co najmniej o kilka funtów, a zapewne i więcej. W jakimś stopniu może odbić się to oczywiście na jego szybkości, ale też powinno zapewnić mu przewagę siłową w przypadki mniej lub bardziej brudnej gry klinczerskiej.

A skoro już o klincz zahaczyliśmy…

Klincz kluczem do zwycięstwa Irlandczyka?

W ocenie wielu swoich szans na zwycięstwo McGregor będzie musiał szukać w klinczu, tam na wszelkie sposoby terroryzując – na granicy przepisów – Mayweathera: depcząc mu stopy, „przypadkowo” obijając kolanami uda/kolana, tu i ówdzie dając mu z bara, łokciami „smyrając” jego bicepsy, zderzając się głowami, zmuszając go do tracenia sił na walkę o podchwyty. Innymi słowy – irytując Amerykanina i wytrącając go z równowagi. Nie pozwalając mu złapać rytmu, rozpędzić się.

Teoretycznie sędzia walki Robert Byrd nie należy do tych, którzy szczególnie ochoczo rozrywają klincz, co może być korzystne dla McGregora, ale… Irlandczyk nigdy nie był i prawdopodobnie nigdy nie będzie klinczerem! Jego oktagonowa gra w MMA podporządkowana jest unikaniu klinczu – a nie dążeniu do niego!

Conor nie jest Maidaną, wobec czego szanse na to, aby był w stanie powtórzyć tamtejsze wyczyny Argentyńczyka, są bardzo nikłe. W klinczu, półdystansie Irlandczyk po prostu się gubi – on żyje z walki na dystans, temu podporządkował całe swoje fighterskie życie.

GIF 107

Mayweather jest zagoniony pod liny, gdzie nacierający z kombinacją Pacquiao dosięga go krótkim lewym. Rzecz jednak w tym, że McGregor nigdy nie pokazał umiejętności walki z tak bliskiego dystansu.

Innymi słowy, Irlandczyk musiałby zmienić swoje podejście do walki o 180 stopni, gdyby teraz chciał męczyć klinczersko Floyda. Czy to możliwe? A i owszem!

Kameleon McGregor

Notorious to zawodnik, który potrafi kapitalnie adaptować się do zmian. Jak mało kto w MMA!

Z agresywnie walczącymi rywalami nastawia się na kontry (Diego Brandao, Dustin Poirier, Marcus Brimage), przeciwko rywalom o wyraźnie gorszych warunkach fizycznych sam chętnie inicjuje ataki (Dennis Siver, Chad Mendes), w konfrontacji z wybornymi counter-puncherami (Jose Aldo) zaprzęga do boju karatecką mobilność.

Najlepszym jednak przykładem zmian, jakie w swojej grze potrafi dokonać McGregor, jest rewanżowe starcie z Diazem. Nie wdając się w szczegóły – zaczął kopać lowkingi (czego nie robił nigdy wcześniej), przestał wpadać z ciosami, zaczął chętnie ostrzeliwać korpus rywala, na przestrzeni pięciu rund z żelazną konsekwencją realizował założoną strategię, zaczął korzystać z prawego prostego (jaba), wprowadził do swojego arsenału pojedyncze łokcie w klinczu.

Tak, nie ulega wątpliwości, że McGregor w istocie jest zawodnikiem, który potrafi dostosowywać się do stylu rywala, z jakim się mierzy. Pytanie oczywiście, czy będzie w stanie sprostać wyzwaniom, jakie postawi przed nim Floyd? Z takimi bowiem jeszcze się nie mierzył.

A skoro zahaczyłem już o jaba Conora, to…

Ryzykowny jab Irlandczyka

Technika, z jaką McGregor wyprowadza prostego z przedniej ręki, pozostawia wiele do życzenia – delikatnie rzecz ujmując. Przyjrzyjcie się zresztą sami…

Głowa wysoko w chmurach. Irlandczyka może odrobinę ratować długi zasięg, pod względem którego będzie nad Amerykaninem przeważał, ale każdy tego rodzaju jab będzie się aż prosił o kontrę w wykonaniu Mayweathera.

Generalnie bowiem McGregor praktycznie nigdy nie chowa szczęki. Niemal zawsze jest ona lekko zadarta do góry. Całą defensywę opiera bowiem na pracy na nogach oraz przede wszystkim unikach, odchyleniach.

Owszem, udowodnił, że jego broda jest naprawdę piekielnie twarda, ale z takim podejściem do walki trudno wróżyć mu większe sukcesy w konfrontacji z tak precyzyjnym bokserem jak Mayweather Junior. O ile, rzecz jasna, nie pracował podczas obozu przygotowawczego nad załataniem tej dziury, co jednak łatwe na pewno nie będzie, bo Irlandczyk walczy z głową w chmurach od początku kariery.

Odwrotna pozycja McGregora?

Conor to jeden z ostatnich najwyższej klasy uderzaczy w UFC, który walczy wyłącznie z jednej pozycji – czyli odwrotnej.

Migawki z jego przygotowań do walki z Mayweatherem Jr. mogą sugerować, że spróbuje zaskoczyć Amerykanina prawostronnym ustawieniem – a Floyd jest wręcz przekonany, że Conor będzie je mieszał – ale powiedzmy sobie szczerze: całe życie bijesz się z odwrotnej pozycji – czy wobec tego na okoliczność starcia z najlepszym na świecie bokserem, który przewyższa o kilka pięściarskich klas wszystkich rywali, z jakimi dotychczas się mierzyłeś, wyjdziesz w eksperymentalnym klasycznym ustawieniu?

Wiem, że czasami mówi się, że w tym czy owym szaleństwie jest metoda, ale… Klasycznie ustawiony Irlandczyk nie będzie stanowił zaskoczenia dla Mayweathera – będzie stanowił łatwiejszą ofiarę.

Conor ma się bić – a nie boksować!

Tu i ówdzie pojawiają się opinie, jakoby Irlandczyk zmaksymalizował swoje szanse na zwycięstwo, wychodząc do ringu z Mayweatherem i po prostu się z nim bijąc – a nie boksując.

Będzie to jednak mocno problematyczne, bo – jak wspominałem – Conor McGregor nie jest specjalistą od klinczu, ale specjalistą od walki w dystansie (kick)bokserskim. W jaki zatem sposób miałby zamienić szermierkę na pięści w bójkę? Szarżując bez głowy i licząc na to, że dosięgnie jakimś cudem głowy rywala, a w razie kontry przyjdzie mu w sukurs twarda szczęka?

Pozwólcie, że trochę przekoloryzuję, ale… oto, jak wygląda konfrontacja bitnika z bokserem.

Innymi słowy, uważam, że Conor musi trzymać się gry, w której jest najmocniejszy – a ta odbywa się w dystansie. Musi liczyć na to, że wywierając presję – i nieustannie rugając słownie Floyda – doprowadzi go do popełnienia jakiegoś błędu, który zdoła wykorzystać, ubijając boksera.

Nie będzie jednak o to łatwo, bo…

Moc w lewicy Conora a 8-uncjowe rękawice

Obok systematycznie utrwalanego mitu o 200-funtowym Diazie, z którym potykał się McGregor, innym jest ten o dewastującej mocy drzemiącej w lewicy Irlandczyka. Nie twierdzę, broń Boże, że McGregor nie uderza mocno, ale kompletną medialną bujdą są teorie, jakoby Notorious dysponował jakąkolwiek ponadprzeciętną mocą w swojej lewej ręce.

Zastanówcie się sami – w jaki sposób najczęściej nokautuje rywali Irlandczyk? Usypia ich jednym ciosem? Czy może padają oni po kumulacji precyzyjnych uderzeń? No właśnie…

Dlatego też uśpienie Mayweathera będzie arcytrudnym zadaniem. Nie tylko z uwagi na wspomnianą nieco przereklamowaną siłę w uderzeniach Irlandczyka, ale także z uwagi na wyrobione instynkty defensywne Amerykanina oraz 8-uncjowe –
w porównaniu do 4-uncjowych w MMA – rękawice.

Dla McGregora 8-uncjowe są oczywiście lepszymi niż 10-uncjowe pod kątem ewentualnego nokautu, ale czy w ogólnym rozrachunku również są korzystniejsze, pozostaje kwestią otwartą. Floyd całe życie przeboksował w 8-uncjowych.

Być może na początku walki rzeczywiście 8 uncji zwiększy w minimalnym stopniu szanse McGregora na nokaut, ale z czasem, jeśli walka wyjdzie za pierwsze kilka rund, mniejsze rękawice powinny sprzyjać zaprawionemu w bojach bokserowi.

Czy Conor zamknie i utrzyma Floyda na linach?

Jeśli McGregor nie zdoła naruszyć bądź znokautować Mayweathera jakąś kontrą – a, jak wspominałem, będzie o to piekielnie trudno – idealnie byłoby dla niego, gdyby był w stanie zamknąć Amerykanina na linach (w narożniku) i tam odpowiednio długo utrzymać, aby dosięgnąć go jakimiś ciosami. Jasne, Floyd ma kapitalną gardę, ale też takie położenie z uwagi na zasięg ramion Conora nie byłoby dla niego korzystne.

Rzecz jednak w tym, że o ile zapędzenie Mayweathera na liny jest trudne, ale absolutnie nie niemożliwe, to utrzymanie go tam… Cóż, pozwólcie, że przypomnę kilka sposobów, z jakich – między innymi! – Amerykanin korzysta, aby uciec spod lin.

GIF 108, GIF 109

GIF 110, GIF 111

Co my tutaj więc mamy… Kros z zejściem do prawej. Kros z zejściem do lewej. Zejście do prawej do klinczu. Lewy sierp z zejściem do lewej. Do tego warto dodać też nieprzedstawiony tutaj – ale omawiany wcześniej – kros z wpadnięciem w rywala, ucieczkę bez ciosów do jednej lub drugiej strony, odbicie się od lin i tak dalej.

Innymi słowy, utrzymanie Mayweathera na linach czy w narożniku do łatwych zadań należeć nie będzie.

Skoro jednak wspomniałem o pochylaniu się Floyda do prawej strony – a czyni to bardzo często, o czym pisałem też wyżej – warto przyjrzeć się tematowi odrobinę bliżej…

Floyd nurkuje do prawej

Pochylanie się do swojej prawej w wykonaniu Mayweathera Juniora w konfrontacji z mańkutami może być ryzykowne.

GIF 112, GIF 113

Na obu powyższych przykładach Floyd igra z ogniem, mocno schodząc do prawej strony, a więc do mocniejszej ręki odwrotnie ustawionego Pacquiao. Na zaprezentowanych wyżej akcjach schodzi bardzo nisko i ostatecznie nie daje się trafić, ale…

GIF 114

… nie zawsze dopisywało mu szczęście. Tutaj przestrzeliwuje jabem, inkasując od Pacmana kontrującego krosa. Pochyla się następnie do prawej, będąc w piekielnie niedogodnej pozycji i w rezultacie dostaje raz jeszcze krótkim lewym.

McGregor nie jest oczywiście przyzwyczajony do uderzania tak nisko, jak schodzi Mayweather, ale samo wystawianie się przeze Amerykanina na lewicę Irlandczyka może nieść ze sobą pewne ryzyko. Zwłaszcza że – jak wspominałem przy kontrach Irlandczyka na ciosy na korpus – dysponuje on pewnego rodzaju lekkością w wyprowadzaniu opadających – skierowanych do podłoża – uderzeń.




Lewy podchwyt Amerykanina

Jak pokazywałem wcześniej, Floyd uwielbia wpadać w rywali, chwytając podchwyt z lewej strony, a z prawej obijając ich korpus. Pozwólcie, że przypomnę…

GIF 115, GIF 116

A teraz przyjrzyjmy się, czego od Jona Jonesa może nauczyć się w takich sytuacjach również przecież dysponujący bardzo długimi kończynami Conor McGregor.

GIF 117

Daniel Cormier ma głęboki podchwyt z prawej strony, ale Jon Jones tylko na to czeka. Łączy ręce i mocno skręca je do swojej prawej, starając się wykręcić prawe ramię Cormierowi. Tym razem się nie powiodło, ale w walce z Gloverem Teixeirą pogruchotał w ten sposób Brazylijczykowi bark.

Dlaczego zatem w sytuacji gdy Floyd włoży my rękę głęboko pod pachę, Conor nie miałby spróbować zerwać tego podchwytu jakimś szarpnięciem, dla niepoznaki łącząc je też z odskoczeniem? Taki ruch można ukryć w klinczerskiej walce na wiele sposobów.

Bukmacher Floyd

Skoro popuściłem już w poprzednim akapicie wodze fantazji, pójdźmy dalej… Wieść gminna niesie, że Mayweather zamierza postawić na siebie 5 milionów dolarów. Z drugiej zaś strony, Dana White przekonuje, że w kontraktach na walkę nie przewidziano ewentualnego rewanżu na wypadek porażki Amerykanina.

Jeśli jednak podążyć tropem teorii spiskowych, oczywiste jest, w jaki sposób kochający pieniądze Mayweather mógłby zarobić najwięcej. Przegrywając z McGregorem – ewentualnie zwyciężając po wyrównanej walce – i stając z Irlandczykiem do rewanżu.

Jako jednak, że są to czyste, niepoparte żadnym dowodami spekulacje, zostawmy je…

Sparingi McGregora z Van Heerdenem

Zeszłoroczne sparingi Conora McGregora z Chrisem Van Heerdenem widział już chyba każdy. A jeśli nie, to poniżej dwa najważniejsze nagrania – pierwsze bardziej wyrównane, drugie z przewagą boksera.


https://www.youtube.com/watch?v=etWbCUQ_68w

Nie zamierzam szczegółowo analizować tychże nagrań, ale pozwólcie, że w telegraficznym skrócie przedstawię kilka swoich spostrzeżeń.

Po pierwsze – od czasu tamtych sparingów minęło prawie półtora roku. Po drugie – Conor pokazał na nich wiele elementów, których nigdy nie demonstrował w oktagonie (filadelfijska skorupa, kombinacje z ciosami na korpus, praca na nogach i inne) – dowodzi to, że jego ringowa wersja może mocno różnić się od tej oktagonowej. Po trzecie – przewaga bokserskiej dojrzałości Van Heerdena – a wiec zawodnika o dwie klasy gorszego od Floyda – bardzo wyraźna. Po czwarte – Irlandczyk miał chwilami duże problemy z wyczuciem dystansu – a to z uwagi na szybkość rywala. Po piąte – był w stanie zaskoczyć południowoafrykańskiego boksera kilkoma świetnymi akcjami, także na rozerwanie klinczu. Po szóste – po zainkasowaniu ciosów przechodził szybko do defensywy, cofając się. Po siódme – był to tylko sparing.

Podsumowując, powyższe nagrania w oczywisty sposób pokazują, kto bokserem jest, a kto nim nie jest, ale z drugiej strony – obu nie dzieliła też przepaść.

Szaleństwo McGregora – doświadczenie Mayweathera

Mawia się, że w sportach walki sukces jest w 90% zależny od głowy, a pozostałe 10% to kwestia mentalna. Jeśli istnieje na świecie jakikolwiek szaleniec, który nie mając na koncie ani jednej stoczonej walki bokserskiej, wyjdzie do pięściarskiego geniusza święcie i szczerze wierząc, że jest od niego lepszy i urwie mu głowę – to takowym właśnie jest Conor McGregor.

To niedoceniany, a piekielnie istotny atut Irlandczyka – wszystko bowiem ma początek w głowie. To nastawienie, mentalność, pewność siebie przekładają się na poczynania w walce.

Dodatkowo, McGregor udowodnił już, że pojęcia presji czy tremy w jego słowniku nie występują. Im więcej kamer, im więcej fleszy, tym pewniej i lepiej się czuje.

Jest i oczywiście druga strona medalu, bo cała kariera Mayweathera to jeden wielki dowód na to, że nawet w najgorętszych chwilach – a takowych w jego walkach nie brakowało – pozostaje zimnym do szpiku kości profesjonalistą.

Typowanie

Kto dawał jakiekolwiek szanse Brendanowi Schaubowi w walce na chwyty z Ricardo Abreu podczas gali Metamoris przed czterema laty? Niewielu, by nie rzec – nikt. A jednak Schaub nie przegrał tamtego pojedynku. Owszem, upokorzył się, ściągnął na siebie gniew całego świata BJJ, ale – nie przegrał. Walka zakończyła się wówczas remisem, bo były zawodnik UFC po prostu unikał jak ognia walki na chwyty.

Nieprzypadkowo o tym wspominam. Walka czasami pisze scenariusze, o których się filozofom nie śniło. Gdy o zwycięstwie lub porażce często decydują milisekundy i centymetry, a margines błędu jest niewyobrażalnie mały, jak to mawia klasyk: zdarzyć może się wszystko.

Przyjmując omawianą na początku tej analizy dalszą perspektywę – zmian w danej dziedzinie (boksie) dokonują jednostki z zewnątrz (McGregor) – oraz uwzględniając elementy, które przemawiają na korzyść McGregora – przerwa od walki i zaawansowany wiek Floyda, techniczne błędy, które zdarza mu się popełniać, komfort braku obawy o obalenia u Irlandczyka, jego mentalność, jego zdolności adaptacyjne oraz aspekty, które wymieniałem wcześniej, a których nie chcę już tu powtarzać – otóż, biorąc wszystko to pod uwagę, nie jest tak, że zwycięstwo McGregora spowoduje, że szczęka z łomotem opadnie mi na ziemię i będę trwał tak przez dwie godziny w bezruchu z wybałuszonymi oczami i uniesionymi brwiami, niezdolny do jakiejkolwiek innej reakcji.

Nie.

Nie wolno jednak zapominać, że każdy aspekt walki – przemawiający na korzyść jednego bądź drugiego zawodnika – ma swoją wagę, swoje znaczenie. Jedne elementy są istotniejsze od innych. To, które są ważniejsze, oceniamy oczywiście przez pryzmat dotychczasowych występów obu zawodników. I w przypadku tej akurat walki kluczowe elementy wyraźnie wskazują na Floyda Mayweathera Juniora.

Do pewnego stopnia jestem w stanie zrozumieć podejście fanów Irlandczyka czy też opłacanych przez UFC analityków, którzy co i rusz demonstrują medialne wygibasy, przekonując, że w zasadzie szanse rozkładają się w tym starciu 50-50. Powtarzam bowiem – jeśli przyjmiemy wspomnianą dalszą perspektywę patrzenia na ten pojedynek, a następnie mocno podkręcimy znaczenie elementów, w których Irlandczyk może mieć (ma) przewagę, wówczas w rzeczy samej – możemy dojść do wniosku, że starcie zapowiada się na wyrównane.

Jeśli jednak odstawimy wybujałą fantazję na boczny tor, skupiając się przede wszystkim na tym, na czym prognozuje się przyszłość – czyli na przeszłości, a w tym wypadku: dotychczasowych występach obu zawodników – trudno wówczas wyraźnie nie faworyzować w tym pojedynku Amerykanina.

Nie zapominajmy bowiem, że w swojej karierze Floyd pokonywał już całe spektrum różnorodnych bokserów, z być może największym dziwolągiem Emanuelem Augustusem na czele.

https://www.youtube.com/watch?v=dr2cNU5Y9l4

Niby jakąś drogę do zwycięstwa – piekielnie krętą i diablo wyboistą – może stanowić dla McGregora ciągłe mieszanie płaszczyzn – ciosy w dystansie, klincz, brudny boks, pół-legalne uderzenia i triki, rozerwanie; i tak w kółko – ale mam poważne wątpliwości, czy Irlandczykowi starczy na to nie tylko umiejętności, ale i kondycji.

Swoich szans raczej będzie musiał szukać w tego rodzaju akcjach, w głównej mierze sprowokowanych przez błędy Floyda:

GIF 118

Jeśli Amerykanin dotrzymałby słowa i naprawdę od początku nie kalkulował, ruszając ostro na McGregora, wówczas, tak, szanse Irlandczyka wzrosłyby – przynajmniej odrobinę. Szczerze jednak wątpię w otwartą grę Mayweathera od początku pojedynku.

Biorąc wszystko to pod uwagę, owszem, po zwycięstwie McGregora będę zbierał szczękę z podłogi – ale mimo wszystko nie będzie tak, że zostanę na dole przez dwie godziny, nie mogąc się pozbierać. Uporam się z tym szybko i sprawnie.

Zwycięzca: Floyd Mayweather Jr. przez (T)KO

*****

Jak być może zauważyliście, w prawej górnej kolumnie na Lowking.pl pojawiła się opcja wsparcia portalu darowizną. Jeśli podobają się Wam treści i analizy publikowane na portalu oraz chcielibyście wesprzeć jego 1-osobową działalność, będę zobowiązany za wsparcie. Szczegóły – tutaj. Dziękuję!

*****

Wszystkie analizy są dostępne w tej sekcji

*****

Śledź autora tekstu na Twitterze

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button