Bukmacher MMATechnika MMAUFCZakłady bukmacherskie MMA

Analizy UFC 205 – Eddie Alvarez vs. Conor McGregor

Szczegółowa analiza techniczna pojedynku o pas mistrzowski kategorii lekkiej na gali UFC 205 pomiędzy Eddiem Alvarezem i Conorem McGregorem.

W walce wieczoru najlepszej w historii gali – przynajmniej na papierze – UFC, czyli nowojorskiej UFC 205 naprzeciwko siebie staną mistrz kategorii lekkiej Eddie Alvarez i mistrz kategorii piórkowej oraz pretendent w lekkiej Conor McGregor.

Ten pierwszy zwycięstwem zagwarantuje sobie status kolejnej mega gwiazdy UFC, z czym wiąże się nie tylko ogromna rozpoznawalność, ale też wielkie pieniądze. Z kolei Irlandczyk powalczy nie tylko o sowitą wypłatę, ale przede wszystkim o przejście do historii jako pierwszy mistrz UFC dwóch dywizji jednocześnie, która to sztuka nie udała się nikomu wcześniej.

McGregor jest niewielkim bukmacherskim faworytem tego pojedynku – ale czy zasłużenie? W jaki sposób pokonać może go Eddie Alvarez? Jak luki w grze Amerykanina może natomiast wykorzystać Irlandczyk?

Zanim przejdziemy do właściwego tematu, odsyłam jeszcze do obszernej analizy pojedynku o pas mistrzowski kategorii słomkowej pomiędzy Joanną Jędrzejczyk i Karoliną Kowalkiewicz, którą znajdziecie w linku poniżej.

Analizy UFC 205 – Joanna Jędrzejczyk vs. Karolina Kowalkiewicz

A teraz przyjrzyjmy się dwóm głównym bohaterom UFC 205

Starsi Czytelnicy Lowking.pl pamiętają, że postaci Conora McGregora przyglądałem się od strony technicznej już wielokrotnie na łamach portalu.

Brałem pod lupę jego fenomen jeszcze w 2013 roku, ledwie po jego debiucie w UFC. Następnie poświęciłem jego walce z Jose Aldo sążnistą analizę, by potem zapowiedzieć od strony technicznej jego pierwsze starcie z Natem Diazem. Rewanżowi ze stocktończykiem poświęciłem bodaj najbardziej szczegółową i najobszerniejszą analizę, jaka kiedykolwiek wyszła spod mojego pióra, typując, nawiasem mówiąc, jego zwycięstwo przez decyzję. Wreszcie po rewanżu zidentyfikowałem zmiany, jakich w swoim stylu dokonał McGregor, a które to pozwoliły mu odbić sobie pierwszą porażkę z Diazem.

Wspominam o tym, dlatego że w niniejszym tekście nie chciałbym się powtarzać, po raz enty dokładnie przybliżając każdą technikę, z jakiej w oktagonie korzysta Irlandczyk. Dlatego też style obu zawodników omówię w telegraficznym skrócie, zwracając tylko uwagę na najważniejsze elementy. Następnie przejdziemy do analizy zestawienia pod względem stylistycznym, omawiając najważniejsze czynniki zwycięstwa obu zawodników.

Jak walczy Conor McGregor?

Irlandczyk to jeden z najbardziej zaawansowanych technicznie zawodników pod banderą UFC – oczywiście w płaszczyźnie stójkowej, a przede wszystkim w aspektach bokserskich.

McGregor walczy z odwrotnej pozycji, uwielbiając utrzymywać rywali na końcach swoich pięści i kopnięć. Te ostatnie pełnią tak naprawdę rolę uzupełniającą przy ustawianiu sobie rywali pod piekielnie mocnego krosa – a więc firmową broń Irlandczyka.

Jak mało kto bowiem Notorious potrafi zamykać rywali pod siatką, wcześniej ustawiająch ich tam właśnie wspomnianymi kopnięciami – czy to hakowym wykroczną nogą lub okrężnym na głowę zakroczną nogą, aby nie odchodzili do jego lewej, czy też obrotówką, aby nie odchodzili do jego prawej. Mając ich ustawionych plecami do siatki, poluje na wspomnianego krosa lub też bite z dołu prawe. Bardzo chętnie czeka jednak na to, by zdesperowani przeciwnicy zamknięci pod siatką sami spróbowali ataku – który przepuszcza, odpowiadając kontrą, najchętniej oczywiście lewicą.

Kopnięciami, które wyrządzają faktycznie najwięcej krzywdy, są w jego przypadku kopnięcia smagające na korpus (front snap kicki / teep kicki w zależności od nazewnictwa), które odbierają jego oponentom mnóstwo energii.

Ogólnie jednak McGregor potrafi walczyć na kilka sposobów – czy to za wszelką cenę szukając kontr w mniej aktywny sposób (po prostu czekając na atak rywali), czy też wymuszając dające okazję do kontry szarże swoją presją. O tym jednak opowiem później.

Irlandczyk generalnie rzadko korzysta z gardy, całą swoją obronę opierając na bajecznych unikach, odchyleniach i przepuszczeniach, wspartych dobrą pracą na nogach.

Jego gra zapaśniczo-parterowa jest jego najsłabszym elementem. Nie znaczy to, że stoi na niskim poziomie – wbrew tezom lansowanym przez jego krytyków – ale po prostu jest sto lat za Murzynami w porównaniu do jego umiejętności kickbokserskich.

Uwagę zwraca jego twarda szczęka, natomiast pod znakiem zapytania do pewnego stopnia stoi jego kondycja. Jest w oktagonie, jak i poza nim – na etapie układania planu na walkę – bardzo inteligentnym zawodnikiem, dostosoując taktykę i narzędzie, które zaprzęga w oktagonie do charakterystyki rywala, z którym się mierzy.

Dla wszystkich nowych Czytelników, którzy nie mieli okazji czytać poprzednich analiz z Irlandczykiem w roli głównej, wklejam poniżej fragment (zamknięty w *****), w którym rozłożyłem jego styl na czynniki pierwsze w jednym z poprzednich tekstów. Jeśli już czytaliście, zapraszam poniżej do sekcji „Jak walczy Eddie Alvarez?”.

*****

Pisałem o Conorze McGregorze grubo ponad dwa lata temu w cyklu Sierpem. Było to po jego debiucie w UFC, w którym zdeklasował Marcusa Brimage’a. Od tamtego czasu trochę się jednak zmieniło w podejściu Irlandczyka do toczenia pojedynków, choć – wbrew pozorom – wcale nie tak dużo.

O co chodzi? Otóż, reprezentant SBG przychodził do UFC przede wszystkim jako zawodnik walczący z kontry – ale nie w sposób podobny do Lyoto Machidy, który znajduje się na wstecznym, polując na swoją szansę. Nie – Notorious zawsze był zawodnikiem prącym do przodu, wywierającym presję, po mistrzowsku zamykającym swoich rywali pod siatką. Jego celem było wówczas sprowokowanie przypartych do muru i nie mających drogi ucieczki przeciwników do ataku. Ataku, który na ogół okazywał się ich gwoździem do ich trumny, bo McGregor szarżę przepuszczał, zostawiając jednak na miejscu swoje pięści.

Od dawien dawna firmową techniką McGregora było zejście z linii ataku rywala do swojej lewej, przepuszczenie ciosów i kontra krótkim lewym sierpowym. Czynił tak zarówno w 2011 roku (pierwszy przykład powyżej z walki z Arturem Sowińskim), w 2012 roku (walka z Ivanem Buchingerem), jak i we wspomnianym debiucie w oktagonie UFC (Marcus Brimage).

Po udanym rozpoczęciu przygody pod skrzydłami ZUFFY takie akcje oglądamy jednak zdecydowanie rzadziej, by nie rzec – od wielkiego dzwona.

Powyżej na pierwszym przykładzie bliźniaczo podobna kontra – choć Conor bardziej trzyma dystans, wobec czego bardziej jest to kros niż sierp – ze starcia z Diego Brandao, natomiast na drugim – z potyczki z Dennisem Sivereem.

Teraz jednak McGregor walczy nieco inaczej. Efektowniej, agresywniej. Nie jest tak cierpliwy, jak wcześniej. Nadal wywiera dużą presję – ba, większą nawet niż poprzednio – ale teraz już nie czeka na ataki zamkniętych pod siatką rywali, nie szuka kontr. Teraz sam je inicjuje. Nadal co prawda o jego największej sile stanowi lewa, czyli tylna – bo Irlandczyk jest mańkutem – ręka, ale teraz już nie w formie sierpa w kontrze, ale krosa w ataku.

McGregorowi na ogół poprzedza atak lewym prostym różnymi czarami prawą ręką, która ma uśpić czujność rywala. W jego krosie drzemie ogromna siła i Irlandczyk korzysta z niego bez względu na to, czy mierzy się z walczącym z odwrotnej pozycji przeciwnikiem, jak akurat na powyższych przykładach Diego Brandao…

… czy też klasycznie ustawionym, jak Dennis Siver i Chad Mendes. Zwracam uwagę na szybkie zbicie ręki Niemca na pierwszym gifie, którym Irlandczyk wyczyścił sobie drogą do krosa, a także na atak w drugim tempie na animacji z Mendesem – przed wyprowadzeniem prawego Conor robi delikatny przyruch, lekko się pochylając, jakby miał już teraz zaatakować. Uderza jednak dopiero po chwili, trafiając cel.

Zanim jednak Irlandczyk wyprowadzi krosa, musi najpierw odpowiednio ustawić sobie rywali. Korzysta w tym celu z kilku narzędzi – nie tylko świetnej pracy na nogach, w której idealnie rozkłada poruszanie się do przodu z poruszaniem się do boku, tłamsząc oponentów pod siatką, ale też wykorzystuje w tym celu mniej lub bardziej ekwilibrystyczne kopnięcia.

Możemy śmiało powiedzieć, że technikami nożnymi Conor McGregor wyznacza korytarz, w jakim może poruszać się jego przeciwnik. Gdy spróbuje odejść za bardzo do boku, Irlandczyk ustawia go z powrotem w należytym miejscu, czyszcząc przedpole do morderczego krosa.

Drogę do prawej strony McGregor najchętniej zamyka rywalom szybkimi kopnięciami na głowę zakroczną nogą. Rzadko dochodzą one celu, ale skutecznie zniechęcają ich do odchodzenia do prawej strony.

Innym sposobem, w jakim podopieczny Johna Kavanagha wybija oponentom z głowy ucieczkę do ich prawej strony są latające kopnięcia po przekroku lub takie same kolana, w których lubował się szczególnie w pojedynku z niskim Dennisem Siverem – jak powyżej.

Jeśli natomiast rywale spróbują odchodzić zbyt mocno do swojej lewej strony…

… czekają na nich niebezpieczne obrotówki.

Innymi słowy, McGregor swoimi kopnięciami powoduje, że rywal zaczyna czuć się jak zwierzę w potrzasku – gdziekolwiek się nie ruszy, musi spodziewać się zagrożenia. Zaczyna panikować. Traci koncentrację.

Myśli o świstających w górze kopnięciach (także hakowych, jak wyżej), czyli nadchodzących z boku, podczas gdy wtedy właśnie nadchodzi cios prosty, najczęściej w postaci morderczego krosa, który kończy całą zabawę. Albo stanowi początek jej końca.

Nie można też pominąć teepów (frontalnych kopnięć smagających), z jakich w starciu z Chadem Mendesem doskonały użytek zrobił McGregor, terroryzując korpus Amerykanina (akcje poniżej).

Istotnym elementem są też kopnięcia na kolano, z których Irlandczyk korzysta od czasów Cage Warriors, utrzymując rywali na dystans i zniechęcając ich do skracania dystansu.

Wreszcie ostatnią techniką stójkową, o jakiej chciałbym wspomnieć w kontekście szermierki McGregora, jest kombinacje bitego z doły prawego oraz mocnego lewego.

Mając przeciwnika ustawionego przy siatce, Irlandczyk lubi delikatnie obniżyć pozycję, uchylić głowę do boku, zupełnie opuścić prawą rękę (co utrudnia dostrzeżenie wyprowadzanego nią ciosu) i niespodziewanie zaatakować kombinację prawego z dołu i lewego sierpowego lub prostego.

Wymienione powyżej techniki należą do ulubionych Irlandczyka, choć potrafi czasami zaatakować kombinację 1-2, prostymi na korpus czy frontalami na głowę.

McGregor zatem to niemal wyłącznie zawodnik stójkowy. Do parteru w swoich występach w UFC z własnej woli odwołał się tylko w starciu z Maxem Holloway’em, prezentując przy tej okazji niezłe ofensywne zapasy oraz dobrą kontrolę z góry. Pamiętajmy jednak, że tamten Holloway nie był jeszcze tym Holloway’em.

*****

Jak walczy Eddie Alvarez?

Eddie Alvarez to przede wszystim bokser z mocną grą zapaśniczą. Na tle innych zawodników wyróżnia się przede wszystkim dużą mobilnością, chętnie atakując boksersko z bocznych, trudnych do obrony kątów. Chętnie składa kombinacje, w których miesza ciosy proste na korpus z ciosami na głowę.

alvarez1 alvarez2

Alvarez upodobał sobie atakowanie Cerrone prostymi na korpus, zdając sobie sprawę, że wątroba to słaby punkt Kowboja. Rzecz w tym, że z czasem Cerrone zaczął karać go za te próby spotkaniowymi kolanami.

Miłuje jednak przede wszystkim ciosy sierpowe, często wplatając je do swojego arsenału. Jak na sprawnego boksera przystało, ponawia ataki tą samą ręką. Uwielbia atakować pojedynczym bezpośrednim lewym sierpowym oraz kombinację tegoż prawego z krosem. Czasami walczy z odwrotnej pozycji, ale tylko od wielkiego dzwona i krótkimi fragmentami.

Często daje się ponosić emocjom i zamiast precyzyjnego boksu pełnego pracy na nogach wdaje się w ostre wymiany, co naraża go na kontry. Generalnie nie posiada nokautującego uderzenia, gdy walczy taktycznie – dopiero wóczas, gdy rozpuszcza sierpy, stanowi zagrożenie dla szczęki rywala, ale, jak wspomniałem, sam również wtedy znajduje się w niebezpieczeństwie.

Nie jest zawodnikiem o charakterystyce Conora McGregora, który po uderzeniach zostaje na swojej pozycj albo wręczo odskakuje przed kontrami. Nie – Alvarez to zawodnik, który uderzeniami często toruje sobie drogę do klinczu i obalenia, bo zapasy to istotny element jego oktagonowej gry.

Uwielbia markować ciosy na głowę, bo zejść ostro po nogi rywala, gdy tylko ten podniesie gardę. Dysponuje szerokim arsenałem obaleń – na środku oktagonu potrafi wybrać nogę przeciwnika i obalić go, potrafi wejść ostro w obie nogi, ale całkiem nieźle radzi sobie też z obaleniami w klinczu pod siatką, gdzie albo haczy rywali, wcześniej torując sobie drogę do dominującego uchwytu, albo wynosi ich w górę i ciska o deski.

Sam posiada dobrą obronę zapaśniczą, w dużej mierze opartą też na jego mobilności. Solidnie prezentuje się w kotłowaninach parterowych, a jego kontrola z góry stoi na wysokim poziomie. Ciasno klei się do rywala, od czasu do czasu atakując uderzeniami z góry. Ma dobre brazylijskie jiu-jitsu, ale rzadko próbuje poddań, mimo wszystko prezentując bardziej zapaśnicze podejście do walki na chwyty oparte na kontroli i uderzeniach.

Dysponuje niesamowitym sercem do walki, co jednak oznacza też, iż jego defensywa stójkowa nie stoi na najwyższym poziomie. Inaczej wszak tegoż serca byśmy nie zobaczyli. Ma twardą szczękę i choć często ląduje na deskach, potrafi szybko się otrząsnąć i wrócić do gry. Jego wiary w końcowy sukces nie są w stanie podkopać nawet wielkie tarapaty, w jakie czasami wpada w oktagonie. Dysponuje solidną kondycją – absolutnie jednak nie rewelacyjną i mimo wszystko podejrzaną, o czym dalej.

Analiza

Przejdźmy teraz do tego, co najważniejsze – a więc przyjrzyjmy się, jak ich style wzajemnie komponują się w oktagonie. Ten fragment pozwolę podzielić sobie na dwie sekcje – stójkę oraz klincz, zapasy i parter.

Stójka

Niby Eddie Alvarez boksuje od ósmego roku życia, ale nie zawsze widać to w oktagonie. Oczywiście, miewa on swoje przebłyski, posiada solidną bazę bokserską, ale popełnia całe mnóstwo błędów, które potwornie odsłaniają go na kontry. Jego selekcja uderzeń również pozostawia wiele do życzenia – podejmuje stanowczo zbyt wielkie ryzyko, co prowadzi do dwóch rzeczy – po pierwsze, ogląda się go przyjemnie (szczególnie za czasów Bellatora), po drugie – inkasuje mnóstwo ciosów.

Proste na korpus Alvareza

Rozpocznijmy od pojedynczych prostych na korpus, z których lubi korzystać Alvarez. Mówię na przykład o tych ze starcia z Cerrone, choć i w kolejnych pojedynkach atakował korpus rywali.

alvarez1 alvarez2

Po pierwsze – atakowanie korpus oznacza odsłonięcie głowy, co w konfrontacji z rywalem tak precyzyjnym i szybkim – a spodziewam się dużej przewagi szybkościowej po stronie Irlandczyka – jak Conor McGregor stanowi ogromne ryzyko.

Nate Diaz walczy co prawda z odwrotnej pozycji, co odrobinę zmienia optykę, ale z drugiej strony ma o wiele dłuższy zasięg – pomimo tego Irlandczyk w obu walkach z nim rewelacyjnie odpowiadał na pojedyncze proste na korpus, kontrując soczystymi lewymi i odbierając w ten sposób stocktończykowi ochotę do atakowania schabów.

Na powyższych dwóch akcjach widzimy, jak Diaz obniża pozycję, aby zaatakować na dół pojedynczym jabem. Ciosy dochodzą, ale są w części zbite prawicą McGregora, ale co najważniejsze – Irlandczyk trafia soczystym lewym na głowę. Nic za darmo!

Znaczy to ni mniej, ni więcej, że obijanie korpusu Irlandczyka przez mistrza, dysponującego znacznie słabszym zasięgiem od Diaza, będzie piekielnie trudne. Także oczywiście dlatego, że Alvarez walczy z klasycznej pozycji. A bądźcie pewni, że z wielką chęcią dobrałby się do jego wątroby, bo przecież, jak dobrze wiemy, jest przekonany, że kondycja to jeden z najsłabszych punktów McGregora.

Nie tylko jednak ataki pojedynczymi prostymi na korpus – w starciu z mańkutem bardziej zasadne krosem, choć wtedy jeszcze wolniejsze i dające McGregorowi jeszcze więcej czasu na reakcję – będą narażać Alvareza na mordercze kontry. Chodzi bowiem też o inne uderzenia, które upodobał sobie Amerykanin.

Bezpośredni prawy lewy sierpowy i combo sierpa z krosem

Pomimo bokserskiego backgroundu Alvarez nie jest mistrzem w korzystaniu z ciosów prostych, które do bokserskiej szermierki z McGregorem nadałyby się najlepiej – bo są najszybsze. W walce z mańkutem mocno utrudnione jest jednak zadawanie pojedynczych jabów – jeśli nie nazywasz się Gegard Mousasi – a krosy z uwagi na większy dystans, jaki mają do przebycia, są ryzykowniejsze. Rzecz jednak w tym, że z obu tych uderzeń Alvarez korzysta rzadko, preferując inicjowanie akcji lewym sierpowym. W konfrontacji z odwrotnie ustawionym zawodnikiem, jakim jest Irlandczyk, ma to oczywiście pewne uzasadnienie, bo w końcu lewy sierp to najlepsza broń na mańkuta, ale… rzecz w tym, że McGregor nie walczy w dystansie bokserskim! Utrzymuje rywali na końcach swoich długich rąk i kopnięć.

Powyżej dwa przykłady bezpośredniego lewego sierpowego w wykonaniu Eddiego Alvareza w starciu z Gilbertem Melendezem, który, nawiasem mówiąc, okrutnie sterroryzował go w pierwszej rundzie pojedynczym jabem. Na pierwszej animacji Alvarez schodzi do lewej, obniża pozycję, ładując nogi i w końcu rusza – jego lewy częściowo dochodzi, ale sam inkasuje w międzyczasie krótkiego lewego prostego (prosty zawsze szybszy od sierpa!), następnie odchodząc do boku. Druga akcja jest lepsza – Eddie cofa się, zapraszając Giblerta do ataku, by następnie zaskoczyć go soczystym lewym – tym razem szybciej odskakując z głową niż na poprzedniej animacji.

Pamiętajmy jednak, że McGregor zupełnie inaczej reaguje na ataki – nie korzysta z gardy, albo odskakując, albo przepuszczając je i kontrując. Sytuacje, gdy zostaje w miejscu i w bezruchu praktycznie się nie zdarzają.

Tutaj widzimy wspomnianą ulubioną kombinację Alvareza, w której atakuje bezpośrednim lewym sierpowym, następnie kontynuując akcję krzyżowym. Na pierwszym przykładzie przestrzeliwuje, nie oddalając się odpowiednio szybko i nie trzymając gardy, w efekcie inkasując krótki prawy od Donalda Cerrone. Na drugim trafia już oboma ciosami, ale chyba nie muszę wskazywać różnic bokserskich między Cerrone i McGregorem – wystarczy, jeśli spojrzycie na wyprostowaną, statyczną sylwetką Kowboja z nieruchomą głową.

Dla przykładu – tak wyglądają przepuszczenia ciosów przed Conora McGregora.

Tym, na co chcę zwrócić uwagę – bo akcje to omawiałem szczegółowo już w poprzednich analizach – jest umiejętność Irlandczyka do schodzenia zarówno do swojej prawej (pierwszy przykład), jak i do swojej lewej (drugi przykład), by następnie odpalić lewicę.

Nie tylko to jednak, bo Irlandczyk potrafi też w stylu Floyda Mayweathera Juniora odchylić się do tyłu przed uderzeniem, by następnie za powracającą ręką rywala wyprowadzić własny cios.

Innymi słowy, gra defensywno-kontrująca Irlandczyka w obszarze bokserskim stoi na poziomie, jakiego w tym momencie nie prezentuje nikt inny w UFC – może poza Dominickiem Cruzem, choć ten w przeciwieństwie do McGregora nastawiony jest na punktowanie – nie ubijanie.

Taktykę lewego i prawego Alvarez próbował też zaprzęgnąć do walki z odwrotnie ustawionym Anthonym Pettisem, ale bez większych rezultatów – powyżej inkasuje krosa od rywala, statycznie zostając na swoim miejscu.

Nie jest jednak tak, że Amerykanin będzie kompletnie bezbronny w bojach stójkowych.

Prawy z zejściem

Chciałbym bowiem zwrócić uwagę na najbardziej charakterystyczną dla Alvareza technikę – a więc prawy z zejściem do lewej, z której w UFC czasami korzystają też między innymi Dominick Cruz, Stephen Thompson, a nawet Karolina Kowalkiewicz w nieco zmodyfikowanej wersji.

Wygląda to następująco.

A także z pojedynku z Donaldem Cerrone.

Innymi słowy, jest to szybki, niesygnalizowany prawy z błyskawicznym zejściem do lewej strony. Oczywiście nie jest to uderzenie nokautujące, ale raczej broń zaczepna, która jednak może po pierwsze: ustawić rywala pod inne ataki, po drugie – sfrustrować go i doprowadzić do tego, że popełni błąd.

Zaletą tej techniki w konfrontacji z McGregorem jest odchodzenie do lewej, czyli na prawo od Irlandczyka. Jakie bowiem prawostronne narzędzia mordu posiada Notorious? Niewiele, bardzo niewiele. Z prawego sierpowego praktycznie nie korzysta, prawego bitego z dołu czy jaba nie wliczam, bo to nie są kontry na tego rodzaju akcję. Jest jeszcze oczywiście obrotówka, ale też trudno wyobrazić sobie, by właśnie tą techniką Irlandczyk miał ustrzelić Amerykanina. Dość powiedzieć, że w jego karierze w UFC tylko raz obrotówka na głowę rzeczywiście wyrządziła jakieś szkody rywalowi (Diego Brandao) – na ogół jest to bowiem tylko broń pozwalająca McGregorowi ustawić sobie rywali pod siatką.

Sęk jednak w tym, że aby Alvarez mógł trafić wspomnianym prawym, będzie musiał podejść naprawdę blisko, a biorąc pod uwagę deficyty zasięgu (aż 13 centymetrów przewagi po stronie pretendenta), sztuka będzie to nie lada.

Praca na nogach

Generalnie jednak Alvarez zachowuje podstawowe reguły walki z mańkutem, choćby poprzez poruszanie się i dbanie o to, aby to jego wykroczna noga była na zewnątrz, co daje mu dominującą pozycję.

Powyżej przykład mądrej pracy na nogach Alvareza w konfrontacji ze statycznym jednak (w przeciwieństwie do McGregora) Pettisem. Eddie cały czas poszukuje dominującej pozycji, schodząc do swojej lewej.

Jeśli Conor McGregor nie wzbogacił swojego arsenału o prawy sierpowy, to Alvarez musiał będzie uważać niemal tylko na obrotówkę Irlandczyka oraz oczywiści jego krosa, który ten potrafi dosięgać nawet rywali odchodzących do jego prawej (Chad Mendes, Diego Brandao, Dennis Siver).

Odwrotna pozycja Alvareza – prawy sierpowy i obrotowy backfist

Wspominałem już wcześniej, że mistrz kategorii lekkiej od czasu do czasu zmienia pozycję na odwrotną. Szczególnie często czyni to w dwóch celach – aby zaatakować bezpośrednim prawym sierpowym lub obrotowym backfistem.

Alvarez ustawia się w leworęcznej pozycji przeciwko leworęcznemu Pettisowi i wystrzeliwuje mocnym bezpośrednim prawym sierpowym. W obu przypadkach trafia, ale w obu inkasuje też krótkie kontry niesłynącego przecież z mocnego boksu Showtime’a. Na drugiej akcji nawet uginają się pod nim nogi chwilę po ciosie.

Nie sądzę jednak, aby Alvarez odważył się odwrócić pozycję na okoliczność walki z McGregorem, który odbył wcześniej dwa obozy z rzędu, przygotowując się na mańkutów – Rafaela dos Anjosa i Nate’a Diaza. Zresztą sposób, w jaki przepuszczał ciosy prawą ręką stocktończyka, aby je następnie kontrować, czy świetna praca jabem, jaką pokazał w drugiej walce, powinny wybić Amerykaninowi z głowy walkę z odwrotnej pozycji.

Zmianą pozycji na odwrotną Alvarez wykorzystuje też do wyprowadzania obrotowych backfistów, co widać na powyższych dwóch przykładach. McGregor będzie musiał mieć się na baczności, aby nie dać się zaskoczyć tą rzadko stosowaną, ale skuteczną techniką w wykonaniu Alvareza.

Również klincz Amerykanin lubi rozrywać obrotowym backfistem/łokciem, więc także w tych aspektach Irlandczyk będzie musiał być uważny.

Oczywiście trafienie obrotowym backfistem to trudna sztuka, biorąc pod uwagę zasięg i umiejętności utrzymywania dystansu przez McGregora, ale z drugiej strony jest to technika nieszablonowa, rzadko stosowana. Amerykanin jak najbardziej może spróbować z niej skorzystać.

Jeszcze lepszym pomysłem natomiast byłoby zaprzęgnięcie do działania…

Lowkingi Alvareza

Właśnie… Alvarez potrafi kopać naprawdę mocno, choć nigdy nie koncentrował się na tym akurat elemencie, wyprowadzając w porywach kilka niskich kopnięć na rundę. Irlandczyk nie jest jednak absolutnie mistrzem w bronieniu lowkingów, co pokazało wiele jego poprzednich pojedynków.

Popatrzcie zresztą na to inaczej – gdy rywal atakuje, bywa, że nogi McGregora zostają w miejscu, a w ruch idzie korpus i głowa – Irlandczyk przepuszcza atak i odpowiada własnym. Jego nogi pozostają wówczas łakomym kąskiem, ale trzeba oczywiście będzie odpowiedni go sobie wcześniej ustawić markowanymi ciosami.

To, że obaj walczą z różnych pozycji, nie ma mimo wszystko większego znaczenia, bo obaj kopali już po nogach rywali ustawionych odwrotnie do nich samych.

Jeśli natomiast chodzi o słabość Alvareza w bronieniu lowkingów, którą zademonstrował w konfrontacji z Donaldem Cerrone? Nie sądzę, aby McGregor szczególnie skupiał się mimo wszystko na lowkingach. Po pierwsze – narażałby się na obalenie. Po drugie – nie znosi kopać lowkingów, co otwarcie przyznał po drugiej walce z Diazem. Po trzecie – lowkingi Kowboja i lowkingi McGregora to dwa różne poziomy, oczywiście na korzyść Amerykanina.

Podsumowując, w kontekście szans Alvareza wspominałem zatem o wspomnianym prawym z zejściem, odwrotnej pozycji, obrotowych backfistach czy lowkingach. Nie miejcie jednak złudzeń…

Potworne luki w obronie Alvareza

Po części poruszałem już ten temat wyżej, pisząc o tym, że Alvarez lubi inicjować akcje wolniejszymi sierpami, nie przygotowując ich wcześniej w żaden sposób, ale przyjrzyjmy się temu bliżej.

Nie potrzeba wiele, aby Alvarez kompletnie zapomniał o szlifach bokserskich i zaczął uderzać z bioder. Czyni to zarówno wtedy, gdy poczuje krew (pół biedy), ale także w aktach desperacji, gdy sam znajduje się pod ostrzałem. W obu takich sytuacjach będzie piekielnie narażony na kontry.

alvarez3

Pamiętacie, jak Alvarez wyśmiewał się z McGregora, że gdy przyciśnie go, ten zacznie rzucać z zamkniętymi oczami ciosami bolo (charakterystyczne podbródkowe)? Rzecz w tym, że z tych uderzeń czasami korzysta też on sam – a co gorsza – nie w kontrze, ale inicjując atak! Wygląda to tak jak na powyższym obrazku. Wiecie, co wydarzy się, jeśli zaatakuje w ten sposób Irlandczyka? Nie, nie chodzi mi o to, że urwie mu łeb…

Powyżej dwa kolejne przykłady bardzo niedbałych akcji Alvareza – na pierwszym znów inicjuje atak podbródkowym, inkasując kontrującego łokcia od Gilberta Melendeza (lewa ręka nisko), natomiast na drugim – skracając dystans w linii prostej z nieruchomą głową i atakując 1-2, dostaje soczystego lewego i prawego od El Nino.

Pamiętajmy, że Melendez może i jest przyzwoitym bokserem i może był w tamtej walce na wspomagaczach, ale w żadnej mierze jego gra kontrująca nie może być porównywana z McGregorową.

Nie tylko Melendez, ale i Pettis był w stanie boksersko trafiać Alvareza – a co szczególnie istotne właśnie krosem z odwrotnej pozycji.

Shwotime związuje przednią rękę Alvareza i trafia go szybkim krosem. W drugiej atakuje bezpośrednio i znów jego cios dochodzi.

Pettis potrafił też trafiać krótkimi prostymi z obu rąk i z obu pozycji.

Na pierwszym przykładzie Alvarez próbuje prostego i sierpowego, ale w międzyczasie inkasuje krótkiego jaba od ustawionego odwrotnie Pettisa. Na drugiej akcji atakuje 1-2 i znów dostaje krótki cios – tym razem lewy.

Chciałbym też zwrócić Waszą uwagę, że powyższe dwie akcje miały miejsce w drugiej rundzie. Drugiej rundzie. Czy widzicie, jak technika bokserska Alvareza wygląda w drugiej rundzie pojedynku? Mówi nam to też coś o jego kondycji, o czym opowiem dalej.

Warto też zaznaczyć, że walka z klasycznie ustawionym rywalem będzie oznaczać dla McGregora powrót do jednej z jego ulubionych technik, którą uwielbiał terroryzować w poprzednich walkach swoich oponentów – kopnięcie na kolano.

Odwrotnie ustawiony Pettis po spędzeniu odrobiny czasu u Grega Jacksona zaczął kopać na kolano, co widać na pierwszym przykładzie. Na drugim widzimy, jak McGregor terroryzuje kolano Nate’a Diaza – mańkuta co prawda, ale, jak wspominałem, znacznie lepiej czynił to w starciu z praworęcznymi rywalami.

Na koniec tejże analizy stójkowej pozostawiłem sobie prawdziwą – jak sądzę – perełkę. Przyjrzyjcie się poniższym akcjom Alvareza z walk przeciwko Donaldoci Cerrone i Gilbertowi Melendezowi.

Co tutaj widzimy? Ano, Alvarez markuje na pierwszym przykładzie, lewy, atakuje prawym prostym na korpus, by następnie doskoczyć z lewym sierpowym na głowę, który jest najważniejszym celem tej kombinacji. Inkasuje w międzyczasie od Kowboja krótki lewy, ale potem chwyta głowę szukającego tajskiego klinczu Kowboja i terroryzuje ją ciosami. Interesuje nas jednak sposób, w jaki doszedł do tej pozycji.

Popatrzcie teraz na drugą akcję – z walki z Melendezem. Identyczny atak. Markowany lewy, potem prawy na korpus i kończący kombinację lewy sierpowy na głowę. El Nino trafił w odpowiedzi krótkim lewym.

Pytanie brzmi – czy ta jedna z ulubionych akcji Alvareza czegoś Wam przypadkiem nie przypomina? Ależ na pewno przypomina!

Właśnie… A teraz, aby jeszcze dokładniej zobaczyć podobieństwo, przyjrzyjmy się obu akcjom (z walki Alvarez vs. Melendez i McGregor vs. Aldo) na jednej animacji. Wygląda to tak:

Czy naprawdę trzeba dodawać coś jeszcze? Zwracam Waszą uwagę na bliźniacze podobieństwo między akcjami Alvareza i Aldo, podkreślając jeszcze, że ta Amerykanina jest jeszcze bardziej ryzykowna, bo prawym bije na korpus, jeszcze mocniej się odsłaniając. Przyjrzyjcie się też prawej nodze Alvareza i Aldo, jak ciągną ją po macie, skracając dystans – i jak chwilę potem Brazylijczyk pada na deski.

Porównajcie też zachowanie Melendeza (klasycznie ustawionego, ale takimi kombinacjami Alvarez atakował też mańkutów) i McGregora.

Tutaj bliźniacza akcja z walki Alvareza z Pettisem, po której ten pierwszy inkasuje prawy.

I na koniec – nawet Donald Cerrone chwilami boksersko obijał Eddiego.

Pomimo wyprostowanej sylwetki i nieruchomej głowy powolny przecież na nogach Cerrone odskakuje w porę, karząc szarżującego Alvareza pojedynczym lewym.

Kameleon McGregor

Nie myli się Conor McGregor, zapowiadając przed walką, że może walczyć w różnych stylach.

Za czasów kariery w Cage Warriors skupiał się przede wszystkim na walce z kontry, spychając rywali na siatkę i wymuszając na nich atak – którego unikał, odpowiadając własnymi ciosami. Pod banderą UFC do czasu walki z Jose Aldo wyglądało to zupełnie inaczej – był znacznie agresywniejszy, praktycznie nie oddając pola i z wielką ochotą sam inicjował ataki, nawet nie czekając na okazje do kontry. Z kolei pod walkę z Brazylijczykiem przybrał jeszcze inną taktykę – typowo karatecką, bujając się na lewo i prawy, frustrując w ten sposób Aldo i wymuszając na nim szarżę, która kosztowała go utratę pasa mistrzowskiego. W pierwszej walce z Diazem ponownie zaprezentował agresywny styl, często inicjując ataki – i przegrał. W rewanżu jednak poprawił wszystkie mankamenty, był znacznie bardziej cierpliwy, nie wpadał z ciosami, doskakiwał-uderzał-odskakiwał lub czekał na kontry. A do tego uzupełnił swój arsenał o masę lowkingów.

I właśnie podobnego nastawienia spodziewam się w starciu Irlandczyka z Alvarezem – z tą różnicą, że zamiast lowkingów korzystał będzie ze swoich firmowych kopnięć smagających na korpus, którymi tak okrutni sterroryzował Chada Mendesa. Są one piekielnie efektywne, a jednocześnie trudne do przechwycenia.

Frontalnym kopnięciem smagającym McGregor odebrał mnóstwo energii Chadowi Mendesowi. Ponadto ta właśnie technika zadecydowała o jego zwycięstwie w rewanżu z Natem Diazem.

Podsumowując aspekt kickbokserski – Alvarez nie będzie miał w tej płaszczyźnie wiele do powiedzenia. Oczywistym bowiem wydaje się, że jego plan na walkę polegał będzie przede wszystkim na klinczu, zapasach i pracy z góry w parterze. Przyjrzyjmy się zatem tym elementom.

Klincz, zapasy, parter

Amerykanin jest jednym z niewielu zawodników – i w tym elemencie nieco przypomina Conora McGregora – którzy rozumieją, w jaki sposób łączyć uderzenia z zapasami. Zanim jednak do tego dojdzie, Alvarez musi wypracować sobie do tego miejsce – a raczej odebrać przestrzeń za plecami rywalowi. I czyni to naprawdę nieźle!

Co też wyczynia powyżej Alvarez? Ano, zabiera wolną przestrzeń Anthony’emu Pettisowi! Eddie zdaje sobie doskonale sprawę, że obalenie na środku oktagonu jest trudne, bo też on sam specjalizuje się przede wszystkim w obaleniach spod siatki. Żeby jednak to osiągnąć musi rzucić rywali na siatkę albo po prostu zmusić ich do tego, aby stanęli maksymalnie blisko tegoż ogrodzenia – wtedy jego szanse na dopadniecie ich i wbicie w siatkę są większa, a ich szanse na odejście do boku czy do tyłu (siatka) o wiele mniejsze.

Przyjrzyjmy się pierwszej animacji. Alvarez markuje cios, potem markuje kopniecie i rusza do przodu – Pettis robi dokładnie to, czego chciał Eddie. Cofa się, by następnie odejść nieco do boku – jednak teraz jest już znacznie bliżej plecami do siatki niż wcześniej. Alvarez już wie – teraz nie pozwoli mu stamtąd uciec, atakuje wejściem w nogi i rzuca Shwotime’a na siatkę.

Druga akcja co do zasady jest bardzo podobna – Alvarez atakuje bezpośrednim lewym sierpowym, ale wyraźnie widać, że nie wkłada w tę próbę całych sił. Ot, jego celem jest odcięcie Pettisowi dystansu za plecami. Zwróćcie bowiem uwagę, jak daleko od siatki znajduje się Showtime przed tą akcją, a gdzie jest potem. Gdy miejsca jest już znacznie mniej, Alvarez w charakterystyczny dla siebie sposób unosi na milisekundę lewicę do góry, markując akcję na głowę, by następnie zejść po nogi rywala.

Wszystko to pokazuje, że Amerykanin potrafi dobrze zarządzać przestrzenią oktagonową – że tak fikuśnie pozwolę sobie to określić – w poszukiwaniu obalenia. W konfrontacji z Conorem McGrgorem nie będzie jednak czekało go łatwe zadanie pod względem torowania sobie drogi do obaleń czy nawet rzucaniu Irlandczyka w pobliżu siatki.

Nie będę powyżej analizował poszczególnych akcji, bo nie one są tutaj kluczowe – chciałbym, żebyście przyjrzeli się, jak porusza się McGregor pod presją, jak świadomy jest, w którym miejscu oktagonu się znajduje, jak błyskawicznie uchodzi do boków, gdy tylko zda sobie sprawę, że jest zbyt blisko siatki.

Jego przyszpilenie do siatki, by tam poszukać obalenia, nie będzie zatem łatwym zadaniem.

Przyjrzyjmy się teraz, w jaki dokładnie sposób Alvarez toruje sobie drogę do klinczu, obalenia.

Powyżej dwa przykłady z walki z Donaldem Cerrone. Uwagę zwraca oczywiście uniesienie rąk do góry tuż przed pierwszą próbą oraz skrócenie dystansu z bezpośrednim lewym sierpowym przy drugiej akcji.

Na pierwszej akcji Alvarez markuje szereg ciosów na górę, by następnie zejść pod ciosem Melendaza i dojść do jego wykrocznej nogi, by następnie złapać go w pasie. Z kolei na drugim przykładzie Alvarez korzysta z omawianego wcześniej szybkiego prawego prostego, ale tym razem nie schodzi po nim do swojej lewej strony, ale pędzi prosto na Pettisa, który nie ma już miejsca na ucieczkę, próbując jeszcze oborotówki.

Dwie kolejne akcje z Alvarezem szukającym obalenia – standardowo rzuca na chwilę ręce w górę i idzie po wykroczną nogę odwrotnie ustawionego Pettisa (tego spodziewam się w walce z McGregorem). Podobnie na drugim przykładzie – gdy Showtime jest już blisko siatki, Alvarez atakuje.

Zanim przyjrzymy się obronie przed obaleniami w wykonaniu Conora McGregora, chcę mocno podkreślić trzy rzeczy. Po pierwsze – dystans, jaki utrzymuje Irlandczyk, będzie mocno utrudniał zejścia do nóg Alvarezowi. Po drugie – podopiecznego Johna Kavanagha trudno będzie ustawić sobie pod siatką. Po trzecie – pojedynek z Diazem nauczył go niewpadania z ciosami i utrzymywania dystansu cały czas – a nie zawsze tak było!

Przyjrzyjmy się szczegółom.

Powyżej dwie świetne obrony przed obaleniami w wykonaniu McGregora w konfrontacji z Dennisem Siverem. Na pierwszej szarżujący McGregor (raczej w takich akcjach go nie obejrzymy) zostaje przewrócony, ale błyskawicznie spycha rosyjskiego Niemca, jednocześnie uciekając z biodrami i wraca do stójki. Jeszcze lepiej wygląda to na drugim przykładzie, gdy atakując Sivera, wpada w niego z ciosami (wcześniej robił to regularnie), w efekcie będąc zmuszonym do obrony przed wejściem w nogi Niemca. I czyni to doskonale, spychając rywala i swoimi czterema literami nawet nie dotykając maty.

Oczywiście podniosą się słusznie głosy, że Siver to nie jest mocny zapaśnik. Takowym jest natomiast Chad Mendes, który kilkukrotnie położył McGregora na plecach, długimi fragmentami kontrolując go z góry.

W kontekście tej walki nie można jednak zapominać o dwóch piekielnie istotnych elementach. Otóż, po pierwsze, McGregor walczył w tym pojedynku z naderwanym więzadłem, co było widać przede wszystkim w jego poruszaniu się – to, że zainkasował bowiem kilka mocnych sierpów od szarżującego Amerykanina, było też wynikiem jego słabszej pracy na nogach niż w każdym poprzednim i każdym następnym starciu.

Po drugie natomiast – nie zapominajmy, że jednak Irlandczyk wybronił kilka prób zapaśniczych będącego bez porównania dynamiczniejszym (oraz niższym, co ma znaczenie) od Alvareza (przynajmniej w początkowych fragmentach, gdy miał jeszcze siły) rywala.

W dwóch ostatnich pojedynkach ponownie mogliśmy zobaczyć defensywne zapasy McGregora. Oczywiście, trzeba wziąć pod uwagę, że w rolę obalającego wcielił się Nate Diaz, który nigdy nie był dobrym zapaśnikiem, ale popatrzcie sami.

Na pierwszej animacji Irlandczyk bardzo dobrze trzyma równowagę, rozrywając uchwyt Diaza zmianą pozycji, natomiast na drugim nie daje się obalić za jedną nogę i potem w klinczu.

Powyżej dwie najlepsze obrony przed obaleniami z pojedynków z Diazem. Zwracam uwagę, że na pierwszym z nich stocktończyk ma w zasadzie wszystko, co potrzeba położenia rywala na plecach, z ciasno zapiętym uchwytem pod biodrami Irlandczyka na czele. Ten jednak kapitalnie utrzymuje równowagę (przypatrzcie się, jaką tytaniczną pracę wykonuje jego lewa noga!), będąc w stanie jeszcze zmieścić krótki łokieć na korpus.

Innymi słowy, jestem daleki od twierdzeń, jakoby defensywa zapaśnicza McGregora była nic nie warta. Biorąc bowiem pod uwagę wcale nie elitarne ofensywne zapasy Alvareza, a także inne elementy, które trzeba uwzględnić – footwork Irlandczyka, jego umiejętność utrzymywania dystansu, precyzja w kontrach – Amerykanin będzie miał przed sobą trudne zadanie.

Jeśli jednak przedrze się do klinczu, jak najbardziej może tam napsuć Irlandczykowi dużo krwi. Pomimo bowiem tego, że McGregor zdołał uciekać Diazowi z klinczu (a stocktończyk w tej płaszczyźnie jest bardzo solidny), to zainkasował tam sporo ciosów, dodatkowo chwilami zdecydowanie zbyt dużo czasu spędzając z plecami na siatce. Ważący na co dzień 180 funtów Alvarez może spokojnie przyszpilić go do siatki i tam obijać, szukając sprowadzenia.


Powyższe przykłady wrzucam, aby pokazać, że Alvarez nie jest fanem tajskiego klinczu – właśnie dzięki niemu uciekali mu spod siatki Donald Cerrone (ten w tajskim uchwycie terroryzował go przez całą walkę) oraz Anthony Pettis.

Conor McGregor nie jest jednak zawodnikiem, który bryluje w tajskim klinczu, delikatnie rzecz ujmując…

Jednak są inne elementy, jakimi Irlandczyk może zagrozić Amerykaninowi w zwarciu. Chodzi przede wszystkim o łokcie, którymi kilak razy świetnie trafił Nate’a Diaza, będąc przypartym do siatki. Nie tylko w stójce jednak może ich poszukiwać. Może też bowiem skarcić Alvareza za próby obaleń.

Przewińcie do 1:33 poniższego nagrania pochodzącego sprzed czterech lat.

Poniżej natomiast dowód na to, że i na treningach przed walką z Alvarezem McGregor nie zapominał o rzeczonych łokciach bitych z boku.

mcgregor_elbow

Ponadto podczas migawek z treningu Irlandczyka przed UFC 205 dało się zauważyć, że próbował on gilotyn w kontrze na zejścia w nogi.

Oczywiście szansa na to, że McGregor stanie się trzecim w historii zawodnikiem, który podda Alvareza, nie jest duża, ale zawsze może spróbować tej techniki, jeśli Amerykanin z uporem maniaka wciskał będzie głowę w tego rodzaju duszenie. Zarówno Donald Cerrone, jak i Anthony Pettis zanotowali w tym obszarze drobne sukcesy, gilotyną (oczywiście niedopiętą) powstrzymując zapędy zapaśnicze Alvareza.

Jeśli natomiast walka przeniesie się do parteru? Cóż, do dnia dzisiejszego parter Irlandczyka stanowi sporą zagadkę, a fragmenty tego, co widzieliśmy, pokazują zarówno pewne przebłyski (vide akcja poniżej czy ucieczka z gilotyna Chada Mendesa), jak i słabe elementy (jeszcze niżej).

Powyższą akcję – w ten sposób wycięciami bardzo rzadko obala Alvarez – wrzucam tylko dlatego, aby pokazać Wam, że McGregor po 25 minutach morderczej walki był w stanie „ogarnąć się w parterze” – zwróćcie uwagę, jak po obaleniu Amerykanin próbuje prawą nogą przejść do półgardy, ale uprzedza go Irlandczyk, zapinając gardę.

Tutaj natomiast przykład bezradności McGregora w starciu z Mendesem – w okamgnieniu po obaleniu oddaje krucyfiks.

Jeśli Alvarez znajdzie się na górze, niewątpliwie McGregor znajdzie się w sporych tarapatach – nawet pomimo tego, że w ostatnich miesiącach mocno szlifował parter, a i z pleców potrafi atakować mocnymi łokciami. Amerykanin dobrze kontroluje rywali z góry, a do tego jest wystarczająco aktywny, aby powstrzymywać sędziego przed podnoszeniem walki do stójki. Inna rzecz, że wydaje się niezbyt prawdopodobne, by Alvarez mógł skończyć Irlandczyka ciosami z góry – jego gnp nie jest tak mocne, a i nie jestem przekonany, czy BJJ wystarczy, aby poddać nienaruszonego wcześniej ciosami McGregora.

Typowanie

W telegraficznym skrócie, bo rzeczona analiza pierwotnie miała mieć formę krótką i przystępną… Otóż, w stójce będzie to gra do jednej bramki, bo umiejętności kickbokserskie McGregora stoją o klasę wyżej od tych Alvareza – nawet jeśli uwzględnimy, że to ten pierwszy powinien obawiać się o obalenia, co teoretycznie powinno ograniczać jego zapędy ofensywne. Jeśli Melendez był w stanie sponiewierać Alvareza prostymi, McGregor będzie miał na to jeszcze większe szanse.

Spodziewam się, że Irlandczyk przyjmie taktykę kontr i ostrożnych ataków, jaką zaprezentował w ostatniej walce z Natem Diazem – i daleki będzie od wpadania z ciosami w Alvareza, co ułatwiłoby Amerykaninowi obalenia. O te ostatnie nie będzie łatwo z uwagi na styl prezentowany przez McGregora, który poruszaniem się i kontrolą dystansu – a także zjawiskową grą kontrującą – utrudnia rywalom przejście do półdystansu czy klinczu.

Pod siatką natomiast Alvarez jak najbardziej może mieć swoje momenty, podobnie w parterze.

Z czynników pozaoktagonowych można też wziąć pod uwagę, że McGregor najprawdopodobniej wkrótce zostanie ojcem, co może jakoś wpłynąć na jego koncentrację, ale to wróżenie z fusów. Znacznie istotniejsze jest w mojej ocenie coś zupełnie innego – kondycja… Alvareza!

Otóż, o ile zgodzę się, że McGregor w starciach z Diazem udowodnił, że demonem wytrzymałości nie jest, to… Mój Boże! McGregor w piątej rundzie drugiej walki z Diazem wyglądał lepiej niż Alvarez w drugiej rundzie walki z Pettisem! Styl walki, jaki prezentuje w UFC Alvarez, jest bowiem piekielnie wycieńczający. Wciskanie rywali do siatki przez kilka minut, walka o obalenie, utrzymanie ich na dole… Wszystko to pochłania masę energii! A właśnie taką taktykę musi zaprzęgnąć Alvarez, aby pokonać McGregora, bo w szermierce na pięści prędzej czy późnej padnie na deski.

Irlandczyk może nawet wylądować na plecach, ale jeśli zmusi do pracy Alvareza, to ten ostatni szybciej straci siły. Dlatego też zupełnie nie zgadzam się z tezą, wedle której jeśli Alvarez przetrwa pierwsze dwie rundy (czy też słynne osiem minut), zacznie zyskiwać przewagę. Nic z tych rzeczy! Będzie dokładnie odwrotnie – jeśli walka wyjdzie poza drugą rundę, będzie to oznaczało, że Amerykanin długimi fragmentami męczył w klinczu Irlandczyka – a to kosztuje masę sił.

Innymi słowy, podsumowując wszystko powyższe, nie wykluczam wygranej Alvareza – najpewniej przez jakieś poddanie po błędzie McGregora w parterze lub (mniej prawdopodobne) przez decyzję – ale faworyzuję, i to dość wyraźnie, Irlandczyka, który albo znajdzie kontrę na początku, albo w dalszej części, ubijając zmęczonego rywala.

Zwycięzca: Conor McGregor przez (T)KO

Kursy bukmacherskie

Przyjrzyjmy się najważniejszym kursom bukmacherski na tę walkę. Przy każdym moja ocena (w formie graficznego kciuka) atrakcyjności danego kursu.

Zwycięstwo Eddiego Alvareza – 2.40
Zwycięstwo Conora McGregora – 1.60
Eddie Alvarez przez decyzję – 6.00
Conor McGregor przed czasem – 1.91

Wszystkie powyższe zakłady oraz wiele innych dostępne na UNIBET.

*****

Zaprezentowana powyżej opinia przedstawia wyłącznie subiektywne odczucia autora na temat analizowanego pojedynku. W sporcie tak złożonym jak MMA na wynik walki wpływa ogromna liczba czynników, których często nie da się przewidzieć.

*****

Sprawdź też:

Analizy UFC 205 – Joanna Jędrzejczyk vs. Karolina Kowalkiewicz

Powiązane artykuły

Back to top button