Polskie MMAUFC

„Co mam do zyskania, walcząc z Janem?” – Jones gotowy zwakować pas

Mistrz kategorii półciężkiej UFC Jon Jones chce walczyć z Francisem Ngannou, ale nie za pieniądze oferowane mu przez UFC.

Pierwsze rozmowy Jona Jonesa z UFC na temat potencjalnej walki w kategorii ciężkiej z Francisem Ngannou, o której aż huczy od kilku dni, zakończyły się fiaskiem – delikatnie rzecz ujmując.

O swojej frustracji przebiegiem negocjacji Bones opowiedział dziennikarzowi Johnowi Morganowi, zdradzając, że wysoko postawiony oficjel UFC, z którym wespół ze swoim menadżerem miał okazję porozmawiać w czwartek, z miejsca oświadczył, że nie ma mowy o podwyżce gwarantowanego wynagrodzenia.

– Tak naprawdę nigdy nie rozmawialiśmy wcześniej poważnie z UFC o moim przejściu do wagi ciężkiej, ale gdy kilka razy poruszyliśmy ten temat, postawili sprawę jasno, informując mnie, że gdy będę gotowy, aby się tam przenieść, usiądziemy do stołu, aby porozmawiać o nowych, dobrych pieniądzach – powiedział Jones. – A powiedzmy sobie jasno: Jon Jones vs. Stipe Miocic to super walka. Z Danielem Cormierem? Super walka. Z Francisem Ngannou? Super walka.

– Nawet jeśli nie chcecie zmienić mojego kontraktu, to nie możecie zestawić mi jednej walki, w której zapłacicie mi chociaż jednego dolara więcej za starcie z gościem cięższym o 40 funtów, najstraszniejszym kolesiem na świecie? Francisem Ngannou, z którym nikt nie chce walczyć, a chcę walczyć ja, pomimo iż byłbym mniejszy?

– Chcecie mi powiedzieć, że ta walka nie jest warta więcej niż wyjście do Jana Błachowicza? To mi uwłacza. Wszyscy marzą, aby zobaczyć, jak podejmuję ryzyko, a oni nie zaproponowali mi ani centa podwyżki. Zero podwyżki.

Bones zdaje sobie doskonale sprawę, że z uwagi na sprzedaż PPV na potyczce z Francisem Ngannou i tak zarobiłby prawdopodobnie więcej niż za jakiekolwiek starcie w 205 funtach, ale nie ukrywa, że liczył też na podniesienie gwarantowanej gaży.

– Płacicie innym zawodnikom miliony dolarów, a mnie nie dacie nawet dodatkowego dolara za wystawienie życia na szwank w walce z Francisem Ngannou? – powiedział. – Chcecie, żebym wziął bezwzględnie najbardziej ryzykowną walkę w UFC, a nie chcecie mi za to dopłacić? To prawdopodobnie jedna z najbardziej ryzykownych walk w historii tego sportu, jeśli chodzi o umiejętności i różnice w gabarytach.

– Gdzie rekompensata za nieskażoną niczym przyjemność oglądania Francisa Ngannou walczącego z gościem lżejszym o 40 funtów? Jak mi to zrekompensujecie? To mój argument.

Nie znaczy to jednak, że Jon Jones składa broń w walce o zestawienie z Francisem Ngannou. Nic z tych rzeczy – nadal jest ze wszech miar otwarty na starcie z Kameruńczykiem. Liczy jednak na zmianę stanowiska ze strony UFC.

– Zarobiłbym na tej walce dokładnie tyle samo co za starcie z Janem Błachowiczem – powiedział rozżalony. – Spytajcie jakiegokolwiek rozsądnego fana: z kim wolałbyś walczyć? W zasadzie to po prostu mówią mi, że nie ma znaczenia, z kim będę walczył, bo i tak zostawią mi obecny kontrakt.

Menadżer Bonesa Abe Kawa stwierdził, że może skończyć się tak, iż mistrz nie zdecyduje się walczyć do końca roku, czekając na zmianę sytuacji. Jones zapewnił, że chciałby tego uniknąć, ale nie będzie rozdzierał szat, jeśli tak właśnie się skończy.

– Skoro tak podchodzi do mnie UFC i tak mnie wycenia, nie chcąc dać mi kawałka tortu, to nie chcę dostosowywać się do ich grafiku – powiedział. – Czuję, że nie mam obowiązku odpowiadać im, skoro tak mnie traktują.

– Nie mam absolutnie nic przeciwko, jeśli zwakują mój pas, pozwalając komuś innemu o niego walczyć. Wrócę, gdy będę na to gotowy i zobaczymy, czy będą wtedy w stanie zapłacić za naprawdę dużą walkę. Ale w tej chwili? Co mam do zyskania, walcząc z Janem Błachowiczem? Dominickiem Reyesem? W tej sytuacji nie mam wiele do zyskania w walce z którymkolwiek z nich.

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN

*****

Justin Gaethje 2.0 – największe zagrożenie dla Khabiba Nurmagomedova?

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

Dodaj komentarz

Back to top button