Absolute Championship Berkut

ACB 50 – wyniki i relacja

Wyniki i relacja na żywo z gali Absolute Championship Berkut 50 w Petersburgu, na której odbędą się cztery walki mistrzowskie.

W walce wieczoru gali ACB 50 doszło do zmiany na tronie kategorii ciężkiej – Denis Goltsov (19-4) pewnie wypunktował Salimgirey’a Rasulova (15-6).

Dysponujący sporą przewagą warunków fizycznych – choć lżejszy o kilkanaście kilogramów – Goltsov rozpoczął pojedynek od serii soczystych prostych, rozbijając Rasulova. Ten odpowiadał lowkingami i kopnięciami na korpus, ale nie był szczególnie aktywny, oddając pole pretendentowi. Mistrz starał się pracować na nogach, nie pozostając statycznym celem, ale na niewiele się to zdawało – szybkie jak błyskawica lewe proste Goltsova raz za razem dosięgały jego szczęki. W samej końcówce Rasulov zainicjował klincz, później kontrując haczenie w wykonaniu pretendenta i lądując na górze, ale nie starczyło czasu na jakąkolwiek ofensywę.

Druga runda rozpoczęła się podobnie do pierwszej. Pretendent metodycznie kąsał mistrza szybkimi jabami, ten sporadycznie odpowiadał zamachowymi cepami, które mijały cel, rzadziej – lowkingami. Rasulov wydawał się coraz bardziej zirytowany, wkładając całą moc w swoje pojedyncze sierpy, przed którymi Goltsov – teraz już kończący ciosy niskimi kopnięciami – świetnie się uchylał. Mistrz wystrzelił z 3-uderzeniową kombinacja cepów i w końcu dosięgnął szczęki pretendenta, choć ten szybko uciekł do boku. Na nieco minutę przed końcem rundy rozochocony petersburżanin spróbował obrotówki, ostatecznie kończąc na plecach z rywalem w gardzie. Rasulov niewiele jednak robił z góry i runda druga dobiegła końca.

Na początku trzeciej odsłony 26-latek ponownie raził rywala szybkimi prostymi, po których głowa Rasulova odskakiwała raz za razem. Coraz bardziej porozbijany i od początku walki znajdujący się na wstecznym mistrz odpowiadał pojedynczymi wewnętrznymi lowkingami. Pretendent zaczął atakować coraz odważniej, zaprzęgając też do działania kopnięcia na każdej wysokości oraz kolana na głowę niższego rywala.

Rasulov całkiem nieźle wszedł w czwartą rundę, trafiając serią mocnych lowkingów – zewnętrznych i wewnętrznych. Goltsov nadal wywierał presję, ale jego aktywność spadła. Z czasem jednak pretendent znów przejął stery pojedynku w swoje ręce, męcząc mistrza pojedynczymi prostymi, a raz nawet naruszając go kopnięciem na głowę. Tempo walki jednak nadal było bardzo wolne.

W pierwszych kilkudziesięciu sekundach ostatniej rundy Rasulov podjął w końcu ryzyko, serię cepów zaganiając Goltsova na siatkę – żaden cios nie trafił jednak czysto i szybko wróciliśmy do tego samego, co oglądaliśmy w czterech pierwszych rundach. Nieśpiesznie atakujący pojedynczymi prostymi Goltsov i próbujący odpowiadać raz na jakiś czas lowkingami Rasulov. W połowie rundy mistrz trafił w końcu prawym sierpowym z góry, ale Goltsov nawet się nie zachwiał. Chwilę potem sam odpowiedział świetnie ukrytymi za ciosami dwoma kopnięciami na głowę, próbując następnie swojego firmowego wycięcia połączonego z kolanem na głowę. Zawodnik z Machaczkały przeniósł jednak walkę do klinczu, ale sędzia na minutę przed końcem rozdzielił obu, bo nic się pod siatką nie działo. W końcówce mistrz podjął jeszcze jedna próbę cepową, ale nic z tego nie wyszło.

Ostatecznie wszyscy sędziowie wypunktowali pojedynek dla Goltsova – choć zaskakująco nisko, bo 49-46, 48-47, 50-45 – który został nowym mistrzem kategorii ciężkiej ACB, zwyciężając jednocześnie czternastą walkę z rzędu. Seria czterech kolejnych wiktorii Rasulova dobiegła końca.

Brett Cooper (23-12) został mistrzem kategorii półśredniej ACB na jubileuszowej 50. gali przez techniczny nokaut pokonując Aslambeka Saidova (19-5) – choć przerwanie sędziego może budzić kontrowersje.

Obaj zawodnicy od początku wdali się w ostre wymiany. Po jednej z nich Saidov zachwiał się, prawdopodobnie w wyniku zderzenia głowami. Trafił jednak potem soczystym kopnięciem na korpus, by następnie przenieść walkę do klinczu, gdzie walczył najpierw o gilotynę (duszenie gogo?), a potem o przewrócenie Amerykanina. Nic z tego jednak nie wyszło i został odwrócony, a potem to Cooper poszedł po obalenie, ale również bez powodzenia, bo ponownie Czeczen zagroził mu gilotynę, odwracając następnie pozycję. Trafił Amerykanina soczystym łokciem, wyraźnie go naruszając, a potem zdobył pozycję boczną w parterze. Cooper nie dawał się jednak ustabilizować, choć w międzyczasie przyjął kilka łokci – sędzia zwrócił też uwagę Czeczenowi, aby nie uderzał w tył głowy. Gdy wydawało się, że Amerykanin odwróci pozycję, Saidov ponownie zagroził mu duszeniem, a następnie zaatakował skrętówką – ale bez powodzenia.

mamed_arrachion

Reprezentant Berkutu Arrachionu Olsztyn zaatakował zdecydowanie ostrzej na początku drugiej rundy, trafiając z odwrotnej pozycji kilkoma kopnięciami, a następnie bez problemu przewracócić Amerykanina i zdobyć jego plecy. Cooper zdołał jednak z czasem odzyskać gardę. Nie na długo, bo gdy próbował wstawać, Czeczen ponownie zaszedł mu za plecy. W połowie rundy Amerykanin wrócił na nogi, ale zainkasował tam kilka soczystych łokci oraz uderzeń, po których ledwie ustał na nogach. Jakimś sposobem jednak przetrwał i odpowiedział nawet podbródkowymi, ale chwilę potem znów znalazł się klinczu przyszpilony przez Saidova – zainkasował kolejne łokcie i kolano na głowę. Ponownie jednak wyszedł z opresji, na minutę przed końcem nawet próbując atakować. Szybko jednak Czeczen znów zepchnął go na siatkę i tam ponownie trafił łokciami, ale Cooper pokazał nie lada odporność i serce – przetrwał, a w końcówce wyprowadził nawet kilka ciosów. Obaj byli już potwornie zmęczeni.

Amerykanin na początku czwartej rundy ruszył do szalonego ataku, rzucając Saidova na siatkę i tam zasypując go kanonadą ciosów. Saidov przyjął masę uderzeń i chwiał się na nogach. Starał się odpowiadać, ale po kilku kolejnych ciosach Amerykanina – pomimo tego, że Czeczen nadal trzymał gardę, opierając się o siatkę – sędzie przerwał pojedynek. Wydaje się, że było to przedwczesne przerwanie, choć szala walka zdecydowanie zaczęła przechylać się na stronę Amerykanina.

Video za Jolassanda

Cooper odnosi w ten sposób drugie z rzędu zwycięstwo pod banderą ACB, jednocześnie przerywając serię czterech wiktorii Saidova.

Magomed Magomedov (13-1) obronił pas mistrzowski kategorii koguciej, na gali ACB 50 w Petersburgu dusząc w końcówce czwartej rundy Olega Borisova (18-2-1).

Po półtorej minuty spokojnej walki w stójce, w której obaj zawodnicy starali się rozpoznać wzajemnie swój styl, niespodziewanie to Magomedov przewrócił Borisova. Ten jednak szybko wstał, choć nie był w stanie zerwać klamry mistrza. W końcu jednak dopiął swego, a po chwile sędzia rozdzielił mocujących się w klinczu zawodników i pojedynek wrócił na dystans. Tylko na chwilę jednak, bo po szarży pretendenta ponownie obaj zwarli się w klinczu w pozycji 50/50. Na minutę przed końcem walka ponownie przeniosła się na środek oktagonu. Magomedov trafił kopnięciem na głowę, ale chwilę potem wylądował na deskach po ładnym haczeniu z klinczu w wykonaniu Borisova. Pretendent trafił jeszcze kilkoma krótkimi ciosami, zanim mistrz powrócił na nogi i runda dobiegła końca.

Początek drugiej odsłony należał do Borisova, który na chwilę z klinczu powalił Magomedova, trafiając też potem na rozerwanie zwarcia, gdy mistrz wrócił na nogi. W dystansie pretendent trafił dobrą kombinacją, ale potem wylądował na chwilę na deskach. Szybko jednak wstał i doszło do kolejnego klinczu, rozdzielonego następnie przez sędziego. Na krótko jednak, bo chwilę potem znów zawodnicy trafili do zwarcia – Magomedov trafił tam kilkoma kolanami na korpus. W końcówce Borisov zaatakował agresywniej – obaj zanotowali celne uderzenia.

Borisov rozpoczął trzecią rundę agresywniej, zamykając na siatce próbującego też walki z odwrotnej pozycji mistrza. Szybko jednak obaj trafili do klinczu. W dystansie natomiast, którego było w tej rundzie więcej, to szybszy pretendent wyglądał lepiej – wywierał presję, atakując krótkimi kombinacjami i okolicznościowymi kombinacjami. Mistrz próbował obaleń, ale bez powodzenia – w klinczu natomiast prezentował się minimalnie lepiej dzięki pojedynczym kolanom na korpus. W ostatnich sekundach Borisov ponownie jednak wewnętrznym haczeniem z klinczu położył na plecach – ale dosłownie na dwie sekundy.

magomedov_borisov

W czwartej rundzie Magomedov zaatakował odważniej kopnięciami, ale potem spróbował nieudanego obalenia i obaj skończyli w klinczu. Kilka kolan na korpus w wykonaniu obu i pojedynek wrócił na środek klatki. Tylko jednak na chwilę, bo po kolejnej wymianie znów obaj zwali się w uścisku. Po rozdzieleniu przez sędziego mistrz trafił dwoma kopnięciami, zanim znów doszło do klinczu, w którym prezentował się odrobinę lepiej z uwagi na kolana, którymi atakował niższego rywala. W samej końcówce Borisov poszedł po ostre obalenie w nogi, ale Magomedov świetnie kontrował je, chwytając głowę pretendenta w ciasną gilotynę i na kilkanaście sekund przed końcem rundy zmuszając go do odklepania.

Video za Jolassanda

24-letni zawodnik z Machaczkały odnosi w ten sposób swoje trzynaste zwycięstwo z rzędu, przerywając jednocześnie Borisovowi pierwszą porażkę od szesnastu pojedynków.

W walce o pas mistrzowski kategorii piórkowej podczas gali Absolute Championship Berkut 50 w Petersburgu świetnie dysponowany Marat Balayev (7-0) zdominował zapaśniczo i parterowo uchodzącego za wielki talent i twardego jak skała Yusupa Raisova (9-1), serwując młodzianowi pierwszą w karierze porażkę.

Balayev od początku ruszył po obalenia, ale przyjął sporo ciosów, walcząc o przewrócenie Raisova. Młodzian bronił się bardzo dobrze, choć dawał się zamykać na siatce, gdzie Balayev wciskał go do klinczu. W wymianach na dystansie młodzian prezentował się znacznie lepiej, krótkimi kombinacjami rozbijając prawie dwa razy starszego rywala. Ten jednak również zaczął trafiać w półdystansie, naruszając nawet w pewnej chwili statycznogłowego Raisova. Obaj próbowali pourywać sobie głowy. Raisov trafił kilkoma ciosami, szukając potem obalenia – ale bez powodzenia. W wymianach w półdystansie sierpy świszczał na lewo i prawo, choć Raisov wplatał też do swojej gry pojedyncze lowkingi czy obrotówki na korpus.

Balayev rozpoczął drugą odsłonę agresywniej, zamykając Raisova na siatce i tam próbując ciosami utorować sobie drogę do skrócenia dystansu i obalenia. Młodzian dobrze jednak pracował prostymi, kombinacją lewego sierpa i prawego krosa oraz podbródkowymi. Po półtorej minuty Balayev dopiął jednak swego, kładąc Czeczena na plecach. Ten robił, co mógł, aby wstać i w końcu po minucie zdołał wrócić na nogi, ale tylko na chwilę – niezmordowany Balaev ponownie przewrócił go, zdobył plecy i poszukał duszenia – Raisov jednak zdołał się wykaraskać, ale pozostał na dole. Rosjanin z Władywostoku bardzo dobrze poruszał się na górze, kontrolując poczynania rywala i raz za razem obchodząc pozycje. Raisov zdołał co prawda na chwilę wstać, ale błyskawicznie wylądował z powrotem na plecach.

Na początku trzeciej rundy obaj wdali się w bardzo ostre wymiany stójkowe – kilka ciosów Raisova doszło celu, naruszając szukającego – bez powodzenia – obalenia Balayeva. Krótko jednak cieszył się wymianami stójkowymi Czeczen, bo Rosjanin szybko ponownie go przewrócił, świetnie kontrolując młodego zawodnika z góry. Wkrótce rozpoczął kanonadę, okrutnie obijając Raisova i będąc bliskim skończenia walki – jednocześnie świetnie utrzymując pozycję dominującą.

raisov_balayev

W czwartej odsłonie Balayev ponownie od razu odwołał się do zapasów i pomimo początkowych trudności oraz zainkasowania kilku ciosów po półtorej minuty położył Raisova na plecach, rozpoczynając terror. Zdobył dosiad, okrutnie obijając łokciami młodziana, ale ten pokazywał wielkie serce, nie godząc się z porażką. Nie był jednak w stanie wyjść spod kapitalnie kontrolującego go z góry rywala. Zdołał co prawda odzyskać gardę, ale nadal inkasował uderzenia za uderzeniem. Poszedł po rozpaczliwą balachę z pleców, ale Balayev nie miał problemu, żeby wydostać się, kontynuując dominację z góry.

Również ostatnią rundę Balayev rozpoczął od udanego obalenia – jednak ambitny Raisov zdołał w kotłowaninie zapiąć trójkąt nogami, atakując następnie rękę rywala.

raisov_balayev2

Wydawało się, że młodzian jest o krok od powrotu z dalekiej podróży, ale Balayev pokazał ogromną odporność, wydostając się z opresji.

Następnie – wzorem poprzednich rund – kontynuował obijanie Raisova z góry, połączone ze świetną kontrolą.

Video za Jolassanda

Sędziowie wypunktowali pojedynek w stosunku 49-42, 49-44 i 49-44 dla Balayeva, który utrzymuje nieskazitelny rekord, odnosząc czwarte z rzędu – i zdecydowanie najcenniejsze – zwycięstwo pod banderą ACB.

Przez pierwsze trzy minuty znacznie szybszy, ale ustępujący rywalowi gabarytami Beslan Isayev (34-9) dominował w stójce, szybkimi, precyzyjnymi kombinacjami ciosów prostych na głowę i korpus rozbijając i w pewnym momencie nawet naruszając polującego na potężny prawy Marcelo Alfayę (18-7). Brazylijczyk znalazł jednak znalazł sposób na złapanie klinczu, gdzie zaszedł Czeczenowi za plecy, a następnie – już w końcówce rundy – przewrócił go, przechodząc do dosiadu i atakując ciosami. W drugiej odsłonie debiutujący w ACB Alfaya wyglądał lepiej – zainkasował co prawda kilka soczystych prostych, ale kilka razy odpowiedział, przez większość rundy trzymając Isayeva unieruchomionego na plecach, gdzie kontrolował go i obijał dzięki dużej przewadze siłowej. Również w trzeciej odsłonie Brazylijczyk długimi fragmentami męczył rywala w parterze i w klinczu – choć w wymianach stójkowych to ten ostatni prezentował się lepiej.

Wszyscy sędziowie wypunktowali pojedynek zgodnie dla odnoszącego zwycięstwo w debiucie Alfay’i w stosunku 29-28.

Zbudowany jak tur rosyjski średni Alexey Butorin (11-1) rozpoczął przygodę z ACB z przytupem, nokautując na sztywno Jake’a Bostwicka (18-9), któremu zadał pierwszą porażkę od jedenastu walk. Pochodzący z Petersburga Rosjanin był agresywniejszy, już na początku pojedynku ciężkimi kolanami w klinczu naruszając Brytyjczyka. W wymianach na środku klatki Bostwick radził sobie jednak całkiem przyzwoicie – kilka jego krótkich kombinacji doszło celu, choć nie zrobiły wrażenia na potężnym Rosjaninie. Ten nieźle pracował lewym prostym, by w końcu znów zagonić rywala na siatkę serią ciosów – tam ponownie zaatakował ciężkimi kolanami na korpus i głowę, rozpuszczając później pięści – potężny lewy sierpowy nad uchem Bostwicka rozstrzygnął bój. Brytyjczyk zwalił się na deski nieprzytomny.

butorin

W pierwszej rundzie debiutujący w klatce ACB Yasubey Enomoto (16-8) regularnie zamykał biorącego pojedynek w zastępstwie byłego mistrza ONE Championship Igora Svirida (10-4) pod siatką, dyktując tempo walki i tam szukając sposobu na ustrzelenie rywala. Trafiał częściej, głównie kombinacją lewego sierpa i krosa, ale i Kazach odpowiadał krótkimi szarżami z 2-3 uderzeniowymi kombinacjami – i sporo z nich doszło celu. Druga runda wyglądała podobnie – to Szwajcar był agresorem przez jej większość, dobrze kontrolując dystans. Svirid atakował nieco odważniej i kilka z jego ciosów doszło celu, ale wiele z nich Enomoto skontrował soczystym lewym sierpowym po przepuszczeniu ataku Kazacha. Trzecia odsłona przebiegała podobnie jak dwie poprzednie – Svirid miał swoje momenty, ale długimi fragmentami oddawał pola Enomoto, który od strony technicznej prezentował się lepiej. Kazach spróbował też obaleń, ale bez powodzenia.

Sędziowie zgodnie wypunktowali walkę dla Szwajcara w stosunku 29-28, 29-28 i 29-27.

Powracający po nieudanym debiucie w klatce ACB, zaprawiony w bojach rosyjski lekki Alexander Sarnavskiy (34-5) większość pierwszej rundy w walce z Ramazanem Esenbayev’em (10-2-1) spędził na plecach, walcząc o powrót na nogi. Esenbayev niewiele jednak robił z góry, niemal wyłącznie starając się utrzymać wijącego się rywala na plecach. W końcówce rundy Sarnavskiy w końcu wrócił na nogi, trafiają kilkoma uderzeniami. W drugiej odsłonie Tygrys prezentował się już lepiej, obijając z dystansu ciosami prostymi i kopnięciami na korpus coraz bardziej desperacko poszukującego obalenia, porozbijanego już Esenbayeva. Ten ostatnio dopiero w samej końcówce znalazł sposób na położenie Sarnavkiy’ego na plecach, ale nie miało to większego znaczenia.

sarnavskiy_esenbaev

Trzecia runda była już totalną dominacją Tygrysa, który raz po raz ustawiał sobie mającego już dość tej walki rywala pod siatką, terroryzując go ciosami prostymi i kopnięciami na korpus i głowę.

Po jednym z nieudanych obaleń w wykonaniu Esenbayeva jego narożnik, widząc, co się dzieje, zdecydował się wrzucić ręcznik.

Tym samym Tygrys odnosi swoje pierwsze zwycięstwo pod skrzydłami ACB, serwując Esenbayevowi drugą porażkę z rzędu.

W walce dwóch piórkowych Adlan Bataev (7-0) przez większość pierwszej rundy nie pozwalał Donaldowi Sanchezowi (31-16) na rozpuszczenie rąk w stójce, kontrolując go w klinczu, gdzie metodycznie – choć bez powodzenia – walczył o położenie Amerykanina na plecach, od czasu do czasu atakując też uderzeniami. W drugiej rundzie również nie działo się szczególnie dużo – w stójce Sanchez był agresywniejszy, wywierając presję, i trafiał nieco częściej, choć i zawodnik z Groznego zaliczył kilka udanych uderzeń, a do tego krótkimi fragmentami wciskał Amerykanina do siatki.

bataev_sanchez

Ostatnia odsłona także nie porwała, ale przebiegała już pod wyraźne dyktando Bataeva, który co prawda oddał jedno obalenie, ale sam dwukrotnie położył Sancheza na deskach, przede wszystkim jednak w stójce w końcu łapiąc rytm – dobrze pracował na nogach, kilka razy soczystymi prostymi kontrując agresywniejszego Amerykanina.

Sędziowie jednogłośnie wypunktowali pojedynek w stosunku 29-28 dla Bataeva, który w ten sposób odnosi już siódme z rzędu zwycięstwo dla ACB, gdzie walczy od początku kariery.

W krótkich fragmentach stójkowych pierwszej rundy pojedynku dwóch kogucich Ed Arthur (8-3) prezentował się lepiej, w pewnej chwili nawet posyłając Turala Ragimova (12-3) na deski, ale przez zdecydowaną jej większość Azer terroryzował go z góry, dobrze kontrolując. Arthr sam zresztą ułatwiał rywalowi pracę, zamiast bronić się przed wylądowaniem na deskach szukając duszeń. Druga runda toczyła się już wyłącznie pod dyktando Ragimova, który nie miał problemów z obalaniem Anglika, świetnie kontrolując go z góry i mocno obijając.

ragimov_arthur

Trzecia odsłona niewiele różniła się od drugiej – kontynuował dominować z góry, przede wszystkim kontrolując i od czasu do czasu obijając Arthura z góry. Wychodził też z tarczą z wszystkich kotłowanin, do jakich doprowadzał dzielnie walczący o powrót na nogi Brytyjczyk.

Ostatecznie sędziowie wypunktowali walkę 30-26, 30-26 i 30-25 dla Ragimova, który wraca na ścieżkę zwycięstw po porażce z Olegiem Borisovem. Arthur przegrywa drugą z trzech dotychczasowych walk dla ACB.

Piórkowy Mukhamed Kokov (10-2) miał na początku sporo problemów z ciosami prostymi raz po raz zmieniającego pozycje z klasycznej na odwrotną i w drugą stronę Carlosem Alexandre da Costą (12-3), ale potem przeniósł walkę do parteru, do końca rundy z góry kontrolując rywala, obijając go i unikając prób poddań – przede wszystkim trójkątów i służących odwróceniu pozycji omoplat – ze strony Brazylijczyka. Identycznie wyglądała pierwsza połowa drugiej rundy – niezmordowany Rosjanin szybko przeniósł walkę do parteru, dominując z góry. Wtedy jednak Brazylijczyk złapał go w ciasny trójkąt z pleców, do końca rundy mocno obijając go krótkimi łokciami i ciosami – nie był jednak w stanie zmusić twardego Kokova do klepania. Trzecia odsłona stała już pod znakiem całkowitej dominacji grapplingowej Rosjanina, który okrutnie porozbijał z góry da Costę, będąc w pewnej chwili nawet bliskim skończenia go ciosami.

Ostatecznie sędziowie nie mieli wątpliwości, punktując walkę jednogłośnie po 30-26 dla Rosjanina, który w ten sposób po dwóch wcześniejszych porażkach dla ACB teraz odnosi drugi z rzędu zwycięstwo. Dla Brazylijczyka jest to natomiast druga porażka z rzędu pod banderą czeczeńskiej organizacji.

W kontrowersyjnych okolicznościach zakończyła się pierwsza walka gali. Potężnie zbudowany, chętnie walczący z obu pozycji rosyjski półciężki Ilya Sheglov (6-1) kilka razy naruszył debiutującego pod banderą ACB Brazylijczyka Vallisona Carvalho (8-2), szczególnie gustując w łokciach z doskokiem, ale w połowie drugiej rundy – po tym, jak stracił wiele energii, próbując nieskutecznie skończyć rywala – oddychał już rękawami, nie mając nawet sił na uniesienie rąk. Carvalho popełnił jednak błąd, tracąc równowagę przy kopnięciu – Rosjanin rzucił się na niego, uderzając z góry, choć absolutnie nie były to uderzenia „kończące”. Sędzia jednak, widząc mówiącego coś pod nosem Brazylijczyka, przerwał walkę, co spotkało się z wielkim protestem tego ostatniego.

Video za Jolassanda

Tymczasem Sheglov padł na deski ledwie żywy – ale z trzecim z rzędu zwycięstwem pod banderą ACB.

https://www.youtube.com/watch?v=E64LVE1qT4g

Wyniki ACB 50

O pas mistrzowski kategorii ciężkiej

120 kg.: Denis Goltsov (19-4) pok. Salimgirey’a Rasulova (15-7) jednogłośną decyzją (50-45, 49-46, 48-47)

O pas mistrzowski kategorii półśredniej

77 kg.: Brett Cooper (23-12) pok. Aslambeka Saidova (19-5) przez TKO (ciosy), R3

O pas mistrzowski kategorii koguciej

61 kg.: Magomed Magomedov (13-1) pok. Olega Borisova (18-2-1) przez poddanie (gilotyna), R4

O pas mistrzowski kategorii piórkowej

66 kg.: Marat Balayev (7-0) pok. Yusupa Raisova (9-1) jednogłośną decyzją (2 x 49-44, 49-42)

Pozostałe

77 kg.: Marcelo Alfaya (18-7) pok. Beslana Isayeva (34-9) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
84 kg.: Alexey Butorin (11-1) pok. Jake’a Bostwicka (18-9) przez KO (prawy sierp), R1
84 kg.: Yasubey Enomoto (16-8) pok. Igora Svirida (10-4) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 29-27)
70 kg.: Alexander Sarnavskiy (35-5) pok. Ramazana Esenbayeva (10-3-1) przez TKO (poddanie narożnika), R3
66 kg.: Adlan Bataev (7-0) pok. Donalda Sancheza (31-16) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
61 kg.: Tural Ragimov (12-3) pok. Eda Arthura (8-3) jednogłośną decyzją (2 x 30-26, 30-25)
66 kg.: Mukhamed Kokov (10-2) pok. Carlosa Alexandre da Costę (12-3) jednogłośną decyzją (3 x 30-26)
93 kg.: Ilya Sheglov (6-1) pok. Vallisona Carvalho (8-2) przez TKO (gnp), R2

Powiązane artykuły

Back to top button