UFC

Demian Maia: „Nadal będę walczył o zdobycie pasa, ale moja misja jest o wiele większa”

Demian Maia opowiada o swoich celach i emerytalnych przygotowaniach przed sobotnią walką z Colbym Covingtonem w co-main evencie gali UFC Fight Night 118 w Sao Paulo.

Gdy otrzymał propozycję walki w rodzinnym Sao Paulo, Demian Maia nie zastanawiał się ani chwili, przyznając, że lokalizacja zaplanowanej na 28 października gali UFC Fight Night 119 stanowiła główny argument na rzecz akceptacji potyczki z Colbym Covingtonem.

W ocenie niektórych Amerykanin jako świetny zapaśnik stanowi dla Brazylijczyka bardzo trudne stylistycznie zestawienie, ale Maia jest dobrej myśli. Tym razem – w przeciwieństwie do swojej poprzedniej walki o złoto z Tyronem Woodley’em – spędził kilka tygodni w New Jersey, szlifując formę z najlepszymi amerykańskimi zapaśnikami. Docenia Covingtona i uważa go zawodnika, który doskonale przeniósł zapasy na grunt MMA, ale podkreśla, że sam robi to od wielu lat. Przypomina też, że w swojej karierze – a bije się dla UFC od dziesięciu lat – wielokrotnie stawiano go naprzeciwko rywali, którzy mieli okazać się dla niego stylistycznym koszmarem, a jednak kończył z tarczą.

Dla Mai starcie z Covingtonem oznacza szybki powrót do oktagonu, gdzie ostatnio widziany był niespełna trzy miesiące temu, tocząc 5-rundowy, ostatecznie przegrany bój o złoto ze wspomnianym Tyronem Woodley’em.

Mam 39 lat, a czuję najlepszą formę w życiu – pod względem technicznym i fizycznym, więc muszę wykorzystać ten czas, który mi pozostał, bo nie wiem, ile mi go pozostało. Nie wiem, jak długo będę w stanie to utrzymać, ciesząc się tymi ostatnimi latami, ostatnimi walkami w moim życiu.

– powiedział Maia w rozmowie z MMAJunkie.com, wyjaśniając następnie, jak podchodzi do zbliżającej się emerytury.

Mam oczywiście swoje plany, ale nie pozwalam, aby zaprzątały mi teraz głowę, bo muszę skupić się na walce. Krok po kroku dokonuję zmian, rozwijając swoje kluby afiliacyjne w Brazylii i poza nią. Podobnie z seminariami, które zawsze dawałem i zamierzam dawać. Zrobiłem też pewne rzeczy dla telewizji, które być może będę kontynuował w przyszłości. Mamy teraz nowy projekt telewizyjny z UFC, ale to póki co tajemnica. Jest wiele rzeczy. Najważniejsze, abym koncentrował się na walce i powoli dokonywał zmian.

Po porażce z Woodley’em w walce, która miała stanowić zwieńczenie jego kariery, Maia nie ukrywał rozczarowania, ale też był daleki od rozpaczy i rozdzierania szat. Jak wyjaśnia, wszystko to kwestia nauki i doświadczenia.

Porażki zawsze są bardzo ciężkie. Jednak moje sumienie jest spokojne, bo w ten miesiąc, który dali nam na przygotowania, zrobiliśmy wszystko, co się dało. Dokonaliśmy pewnych zmian, które przyniosły powodzenie, zrobiliśmy wszystko, aby jak najlepiej się przygotować. I tamtego dnia dałem z siebie wszystko.

– powiedział.

Kiedyś sądziłbym, że jest źle, przegrałem, gówniane uczucie, ale teraz nauczyłem się doceniać rzeczy, które wykonałem podczas przygotowań – nawet jeśli wynik nie był taki, jakiego chciałem. Nie ma powodów, aby być załamanym. Wyszedłem tam i dałem z siebie wszystko. Trzeba podnieść głowę i walczyć ponownie o to, aby znaleźć się w tym samym miejscu.

Wspomniana przegrana z Woodley’em oraz styl, w jakim do niej doszło, nie wróżą Brazylijczykowi szybkiego powrotu do walki o złoto – ale absolutnie nie zamierza on składać broni i nie ukrywa, że pas mistrzowski nadal jest jego głównym celem.

Przede wszystkim dlatego nadal walczę. Teraz jednak nie tylko po to, aby zdobyć pas. Myślę, że moja misja jest o wiele większa od tego – jest nią poszerzenie popularności brazylijskiego jiu-jitsu i zachęcenie do tego sportu jak największej liczby ludzi, bo widziałem mnóstwo odmienionych żyć, gdy ludzie zaczynali treningi na całym świecie. To dla mnie najprzyjemniejsze, to najważniejszy cel.

– powiedział Maia.

Druga rzecz jest taka, że uwielbiam trenować, uwielbiam się uczyć. Jestem uzależniony od nauki, chciałbym nauczyć się wszystkiego. Zacząłem uczyć się francuskiego, bo chciałbym znać jeszcze jeden język obcy, uczę się grać na gitarze. I tak samo jest z brazylijskim jiu-jitsu. Nauka czyni mnie szczęśliwym.

Cały wywiad poniżej:

*****

Sierpem #59 – jak Darren Till rozmontował Kowboja?

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button