UFC

„Je**ny się nie zatrzymał tam” – Mateusz Gamrot wskazał największy atut Charlesa Oliveiry, wyjaśnił, dlaczego musiał klepnąć na UFC Rio

Mateusz Gamrot obszernie podsumował taktyczne aspekty sobotniej porażki z Charlesem Oliveirą w walce wieczoru gali UFC Fight Night w Rio de Janeiro.

Mateusz Gamrot pojawił się w czwartek w Oktagon Live na Kanale Sportowym, gdzie wziął pod lupę nieudany pojedynek z Charlesem Oliveirą, który przegrał przez poddanie w drugiej rundzie.

Gamer przyznał, że w drodze do walki był dobrej myśli, przekonany, że jest w stanie zafundować Do Bronxsowi pierwszą porażkę w Brazylii.

– Przed walką wydawało mi się, że jest go (Mateusza Gamrota w Mateuszu Gamrocie) dużo – powiedział. – W trakcie walki po pierwszym kotle w parterze mówię: k***a, nie dam rady wstać do góry. Nie chcę tutaj gdzieś szacować procentowo, ale nie była to najlepsza dyspozycja – jakby do Kleina, a do Oliveiry to były dwie różne osoby, myślę. No ale to już takie patrzenie wstecz.

– W tym wszystkim pchała mnie bardziej wiara w swoje możliwości, mocny charakter i to, że może faktycznie się to udać. Ale realnie okazał się zupełnie inny. No strasznie był silny, powiem ci, nie? Jeżeli miałbym tak na gorąco zrobić wnioski, no to odbiłem się przede wszystkim fizycznie od niego.

Gamer nie zrzucał swojej formy na ścinanie wagi. Przyznał, że, owszem, do ścięcia miał nieco więcej niż zazwyczaj, ale większym problemem był brak obozu przygotowawczego, nie sam proces ścinania wagi.

– Przede wszystkim bardziej plan był taki, żeby boksować z nim, walczyć na nogach – powiedział. – W okolicach dwóch minut przewrócić czy coś, pójść w parter. Sam chciałem się sprawdzić z nim tak jakby. Ale natężenie emocjonalne, ta otoczka dookoła, cała aura tego Oliveiry sprawiły, że oglądając walkę na powtórkach, to ja po 40 sekundach byłem już w jednej nodze praktycznie i walka przeniosła się do parteru.

– Troszkę odbiegało to od planu, ale to też wielokrotnie o tym mówiłem – mam zapasy tak zakorzenione w sobie, że cześto nie pomyślę, a mój organizm szybciej reaguje. I chęć była się sprawdzenia z nim w tym parterze. Ale też je**ny się nie zatrzymał tam po prostu – z gilotyny do omoplaty, z omoplaty do trójkąta, z trójkąta do kolejnej omoplaty. No jest bardzo dobry.

– Niesamowitym czynnikiem było się z nim sprawdzić, zmierzyć nawet w tej troszkę gorszej dyspozycji. Jakbym miał to powtórzyć, to powtórzyłbym to jeszcze raz z wielką przyjemnością. To, co mnie spotkało tam, jakie refleksje wyciągnąłem, co zmieniło emocjonalnie we mnie, to… To naprawdę jest to coś olbrzymiego. Jadąc do Brazylii, byłem innym zawodnikiem, teraz jestem zdecydowanie innym człowiekiem, jeżeli chodzi o podejście czy sportowe, czy życiowe. Ego musiało zejść na ziemię, dużo pokory się wdało, ale dużo też rozkmin takich na przyszłość.

W rundzie drugiej Gamer nie szukał już w ogóle zapasów, wymieniając się z Charlesem Oliveirą uderzeniami – do momentu, aż sam został przewrócony.

– Miało być dużo ciosów, miały być ciosy obszerne – powiedział. – Miało być na brzuch, miało być na górę, miałem się nie dać zamykać. Ale też inaczej się walczy pod presją, kiedy gość mocno na ciebie naciera i wymusza na tobie ciosy i akcje, a inaczej się walczy, jak walczysz z gościem w dystansie po prostu i sobie strzelasz tymi rękami czy nogami.

– On wyszedł też niesamowicie nastawiony. Jak wcześniej rozmawiałem z chłopakami, miał różne momenty w swojej karierze – raz lepiej, raz gorzej wyglądał. Na nieszczęście mam tak, że zawsze trafiam na najlepsze dyspozycje swoich przeciwników i ten Oliveira naprawdę świetnie wyglądał w walce ze mną. Wyszedł naładowany, z mocną presją do przodu, bił, przepychał mnie, dążył do tego parteru, nie zatrzymał się.

– Tak, jak sobie życzyłem, żeby walczyć z najlepszym Charlesem Oliveirą, tak się stało.

– Były tam czyste ciosy – dodał później. – Ale też widziałem, że te ciosy nie robią zbytnio na nim wrażenia. Znaczy, może robiły wrażenie, ale on tego nie pokazywał i szedł po prostu cały czas do przodu. Nie bez powodu jest jednym z największych w kategorii lekkiej. Zrobił tyle walk ze wszystkimi zawodnikami, że już wie po prostu, jak walczyć. Widać po nim było ten spokój po prostu. Nie wplątywały się tam jakieś zbędne emocje, tylko wiedział, co robić.

– Teraz wyjście do jakiejkolwiek innej walki to będzie dużo spokojniejsze i z dużo większym opanowaniem po takim Oliveirze niż przedtem.

Dwa aspekty w bitewnej grze Charlesa Oliveiry zrobiły na Mateuszu Gamrocie największe wrażenie, w dużej mierze decydując o przebiegu i wyniku walki.

– Gabaryty przede wszystkim i siła – powiedział. – Jak mnie złapał pod klatką w drugiej rundzie i mnie wyniósł do góry, to jakbyś se hantel wziął i machnął jedną ręką. Naprawdę starałem się to bronić i rzadko lecę z tej pozycji, ale tutaj zostałem przełamany fizycznie.

– No i kolejna rzecz – on nacierał cały czas tym parterze. Tam nie było chwili zastanowienia się albo momentu przejścia do jakiejś pozycji, tylko on przechodził z jednej do drugiej. Pomimo że ja go przewróciłem, to on napierał na mnie cały czas w tym parterze.

Jak natomiast z perspektywy Mateusza wyglądało samo poddanie?

– Nie no, jakbym tego nie klepnął, to by czaszka mi pękła, myślę – powiedział. – Albo szczęka na pewno. To było tutaj, na skraj, na szczękę, na kości tutaj. Kiedy on to już dopiął, próbowałem tutaj zepchnąć tą rękę, ten łokieć do góry, żeby, wiesz, nie przeszło na szyję, tylko pójść do góry. Ale im mocniej on dociskał, im mocniej ja pchałem do góry, tym bardziej zaczęło mi trzeszczeć w szczęce.

– Jakbym tego nie klepnął, to myślę, że mógłbym ze szczęką złamaną skończyć. I jeszcze dłuższa przerwa po prostu i jeszcze większy ból serca, więc… Nie miałem prądu, żeby wstawać do góry z tego parter. Na treningu zawsze jestem z tej drugiej strony, ja staram się kontrolować kogoś, przewracać – teraz to on mnie przewrócił do parteru. Moim zadaniem powinno być wstać do góry albo nie dać się skontrolować w tej sytuacji, tylko nie miałem prądu w mięśniach, żeby to robić po prostu.

Cały wywiad jest dostępny tutaj.

Poniżej omówienie nowych walk w UFC.

Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z BONUSEM DO 300 ZŁ WE FREEBETACH NA START

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button