KSWPolskie MMA

„Chyba woleliśmy wszyscy, gdy skakał z latającymi kolanami” – Kawulski uważa, że Janikowski może stracić fanów, jeśli będzie walczył jak na KSW 55

Współwłaściciel KSW Maciej Kawulski uważa, że wyrachowane podejście do walki Damiana Janikowskiego może nie przypaść do gustu jego fanom.

Damian Janikowski po trudnej przeprawie niejednogłośnie wypunktował Andreasa Gustafssona podczas sobotniej gali KSW 55. O wiktorii Polaka zadecydowały w głównej mierze wykorzystane do kontroli z góry zapasy oraz niskie kopnięcia na wysokości łydki.

Zapytany o występ wrocławianina zaraz po zakończeniu gali, współwłaściciel KSW Maciej Kawulski stwierdził, że ma on wszystko, aby mierzyć się z najlepszymi, jednocześnie zwracając uwagę, że musi poprawić nastawienie do walki – tj. głowę – oraz kondycję.

Z kolei w rozmowie z Arturem Mazurem z portalu Sportowe Fakty WP polski promotor zwrócił uwagę na jeszcze jeden aspekt występu Damiana Janikowskiego.

– To jest oczywiście jego gameplan i ja go rozumiem – powiedział o walce olimpijczyka Kawulski. – Natomiast troszeczkę paradoksalnie zastanawiam się, czy przez przypadek nie straci paliwa, które dawało mu fanów? Bo jednak ten rodzaj kunktatorstwa powoduje, że jesteś bezpieczniejszy w klatce, ale niestety też często… chyba woleliśmy wszyscy Damiana, który skakał z latającym kolanem, nokautował i rzucał suplesy. Troszeczkę tego tutaj zabrakło.

– Ja go rozumiem. Rozumiem, bo jest w takim miejscu swojej kariery, że musi walczyć trochę ostrożniej, ale też wierzę, że w końcu jednak ten zew, który u niego hamują – ciągną go za lejce – że trochę mu odpuszczą i w końcu pozwolą mu, jak już stanie na nogi i będzie pewniejszy siebie, wrócić do tego takiego starszego stylu pojmowania MMA. Ono było dla mnie osobiście ciekawsze.

Pytanie jednak, czy sam Damian Janikowski chce powrócić do szalonego stylu walki, który zapewnił mu co prawda wspaniały start kariery – efektownie wygrał trzy pierwsze walki – ale jednocześnie zaprowadził go na manowce w konfrontacjach z Michałem Materlą czy Szymonem Kołeckim? Wrocławianin od dłuższego czasu powtarza bowiem, że stara się okiełznać mordercze żądze, jakie kierują nim w klatce, i podchodzić do walki w sposób bardziej wyrachowany, taktyczny i energooszczędny.

Starcie z Andreasem Gustafssonem było pierwszym w karierze Damiana Janikowskiego, o wyniku którego zadecydowali sędziowie. Wcześniej wygrywał i przegrywał wyłącznie przez nokauty. Jego zawodowy bilans wynosi 5-3.

Poniżej cały wywiad.

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN

*****

„Ma wielkie szczęście” – Cormier prowokuje Błachowicza, przekonany, że Polak nie chciałby z nim walczyć

Powiązane artykuły

Komentarze: 2

Dodaj komentarz

Back to top button