UFC

„Został zmiażdżony przez niedorajdę, wedle jego słów” – Anthony Smith ostro o Luke’u Rockholdzie

Anthony Smith nie zostawił suchej nitki na Luke’u Rockholdzie po gali UFC 239, zabierając też głos na temat aktualnej sytuacji w kategorii półciężkiej.

Były pretendent do pasa mistrzowskiego wagi półciężkiej Anthony Smith, który wcześniej wojował w 185 funtach, od dawien dawna nie ukrywał, że nie pała sympatią do Luke’a Rockholda – a wszystko z powodu komentarzy tego ostatniego, który w drodze do swojego debiutu w nowej dywizji chętnie w mniej lub bardziej wyszukany sposób kpił z umiejętności Lwiego Serca.

W tym kontekście trudno dziwić się, że Anthony Smith nie uronił łzy, gdy były mistrz 185 funtów UFC i Strikeforce podczas sobotniej gali UFC 239 w Las Vegas padał pod ciosami Jana Błachowicza.

Lwie Serce pozwolił sobie nawet na kilka mocnych medialnych kpin z Rockholda za pośrednictwem Twittera, ale jak stwierdził w najnowszym wywiadzie w Submission Radio, nie uczyniłby tego, gdyby wiedział, że przegrany skończył z połamaną szczęką – zapewnił bowiem, że nie życzy nikomu kontuzji.

Zobacz także: Ben Askren zabrał głos na temat dodatkowych ciosów Jorge Masvidala po nokaucie

Nadal jednak Anthony nie ma wątpliwości, że Luke otrzymał dokładni to, na co ciężko gadulstwem przed walką zapracował.

Nie rozumiem, jak ludzie mogą patrzeć na mnie i oceniać, że „skoro on może, to i ja mogę”.

– powiedział Smith.

A to zupełnie nie tak. To nie takie proste. Walcząc jak ja, Rockhold nie przetrwałby pięciu sekund. Nie ma umiejętności, aby rozgrywać to tak jak ja. Nie ma odpowiedniej defensywy, pracy na nogach. Nie ma serca.

Gdy okazało się, że nie jest w stanie przewrócić Błachowicza, wyglądał na tchórza. Był złamany i wypompowany po 2,5 minutach. To nie takie proste.

Wiem, że ci wszyscy zawodnicy z kategorii średniej, którzy przechodzą do wagi półciężkiej, patrzą na mnie i patrzą na (Thiago) Santosa, sądząc, że „skoro oni mogli, to ja też mogę”. Nie, kurwa, nie możesz. I właśnie mieliśmy na to doskonały przykład. Były mistrz, gość, który przejechał się po wielu rywalach w dywizji, przeszedł wyżej i został zmiażdżony przez niedorajdę – wedle jego własnych słów. Powiedział kilka razy, że Błachowicz jest niedorajdą, że jest nikim.

Nie rozumiem więc, jak nadal może być tak cholernie arogancki. Zawsze gdy się tak zachowuje, nie układa się po jego myśli i kończy upokorzony.

Smith nie ukrywa, że z jednej strony, nadal z nieskrywaną przyjemnością stanąłby do walki z Rockholdem, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że rankingowo takie zestawienie nic mu już nie daje.

W tej chwili Luke Rockhold będzie potrzebował 2,5 lat, żeby dojść do walki ze mną.

– powiedział.

Wraca na sam początek – ale prawdopodobnie nie będzie na to gotowy. Jego ego mu na to nie pozwoli. Nie pozwoli mu na to, żeby przeanalizować, co robi nie tak. Powtarzałem, że ma szklaną szczękę, ale może tak nie jest, może się mylę. Może po prostu nie ma żadnych umiejętności w defensywie?

Przegrawszy w marcu z Jonem Jonesem w walce o złoto, do której utorował sobie drogę trzema zwycięstwami, Anthony Smith trzy miesiące później pokonał przez poddanie Alexandra Gustafssona, włączając się ponownie do rozgrywki o najwyższe cele.

Nie ukrywa, że jego celem jest powrót do zestawienia z Bonesem, co kilka dni temu nawet zasygnalizował mistrzowi, zapraszając go do boju na grudzień.

Okazuje się jednak, że Lwie Serce ocenia, iż to ktoś inny pójdzie najpierw w oktagonowe tany z mistrzem.

Prawdopodobnie (Jones) stoczy jakąś walkę, zanim się spotkamy ponownie.

– powiedział Smith, zapytany o sytuację w 205 funtach.

Nie jestem zdrowy, nie dam rady walczyć w tym roku, więc wcześniej i tak stoczy jeszcze jedną walkę. Z kim będzie walczył? Z Reyesem? Powodzenia.

Jeśli więc chodzi o powrót do walki z Jonem i rywala, z którym mógłbym walczyć… Jestem ja, Jan (Błachowicz), Corey Anderson i Dominick Reyes. Jeden z nas będzie walczył z Jonem i wykluczyłbym z tego grona siebie, bo prawdopodobnie nie będę to ja. Zostają więc Jan, Corey lub Reyes. Jeden z nich będzie walczył z Jonem, drugi ze mną, gdy wrócę, a ostatni poczeka albo będzie się bił z kimś niżej.

Będę więc walczył z jednym z tych trzech gości, prawdopodobnie Coreyem Andersonem. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby go znokautować.

Dlaczego natomiast akurat Coreya Andersona chciałby dostać w swoje ręce Anthony Smith?

Bo jest ciągle wściekły. Ciągle gada bzdury. Próbuje naśladować Luke’a Rockholda. Nic mu nigdy nie zrobiłem – poza posprzątaniem pierdolonego bałaganu po nim.

– odparł.

Zaproponowali mi walkę z Coreyem Andersonem w Nebrasce. Odrzucił ją, bo nie był gotowy. A niedługo potem wziąłem walkę z Shogunem, którego najpierw zaproponowali jemu – a on to odrzucił. Ja to wziąłem, a tydzień później Glover Teixeira potrzebował rywala i on ten pojedynek wziął. Odrzucił więc walkę ze mną, odrzucił walkę z Shogunem i wziął Glovera, bo uważał, że to starcie może wygrać. Nie weźmie walki z nikim, jeśli nie ma sto procent pewności, że wygra. Wyszedł więc do gościa, który jest znany z tego, że daje się przewracać i trzymać na dole. Wygrywa i potem pieprzy bzdury, jakby był najlepszy na świecie.

Ok, w porządku. Mam to gdzieś. Potem siedzimy razem w szatni, a gość nawet na mnie nie spojrzy, bo ma świadomość, że wiem o tym wszystkim.

A potem oferują mu Gusa po mojej walce z Jonem Jonesem – a on i tak tej walki nie bierze. Ja ją biorę, a on nagle wraca i „nie, nie, nie, biorę tę walkę, biorę!”. Za późno, już podpisane, idioto. Znowu posprzątałem burdel po tobie.

Liczę więc, że teraz zaproponują walkę o pas Coreyowi Andersonowi, bo wtedy najprawdopodobniej ja będę z nim potem walczył.

*****

Lowking.pl trafia na Patronite.pl – oto dlaczego

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

  1. Mądrze gada. Do walki z JBJ, przed nim w kolejce , jest co najmniej 3 zawodników . A Anderson , rzeczywiście niech nie leci w ch…, tylko pokona Reyesa, albo Wędrowniczka i dopiero domaga się walki o pas.

Dodaj komentarz

Back to top button