Polskie MMAUFC

Kto dla Marcina Tybury – analiza

Z kim w swojej piątej walce w oktagonie skrzyżuje rękawice prawdopodobnie najlepszy polski ciężki, Marcin Tybura? Zapraszam do analizy!

Dziś Marcin Tybura zdradził, że już niebawem ogłoszona zostanie jego kolejna walka w UFC, do której – nawiasem mówiąc – będzie się przygotowywał w Jackson-Wink MMA w Albuquerque.

Marcin Tybura zapowiada kolejną walkę, do której przygotuje się w Jackson-Wink MMA w Albuquerque

Póki co nie wiadomo, z kim sklasyfikowany na 10. miejscu w rankingu kategorii ciężkiej uniejowianin, który wygrał trzy pojedynki z rzędu, stanie w szranki – ani na której gali go zobaczymy. Kilka dni temu rzucił co prawda wyzwanie trójce zawodników – Markowi Huntowi, Fabricio Werdumowi oraz Alexey’owi Oleinikowi, ale na tym się skończyło – przynajmniej medialnie.

Jeśli jednak zagłębimy się w temat, dokładnie przyjrzymy się potencjalnym rywalom dla Tybura – jakie wnioski możemy wysnuć? Kto będzie jego kolejnym przeciwnikiem?

Przed dwoma miesiącami podjąłem się już podobnej analizy, ale tym razem dysponujemy o wiele większą ilością informacji. Pozwólcie, że się z Wami nimi podzielę…

Top 15 dywizji

Oczywista oczywistość – rywalem Tybury będzie zawodnik z czołowej piętnastki kategorii ciężkiej i nieposzanowaniem inteligencji Czytelników byłaby z mojej strony próba wyjaśniania, dlaczego tak się stanie.

Oto, jak przedstawia się na dziś czołowa piętnastka w dywizji królewskiej:

Mając na uwadze, że kontrakt na kolejne starcie Tybura już podpisał – ewentualnie podpisze lada chwila – w pierwszej kolejności wyeliminujmy potencjalnych rywali, którzy mają już oficjalnie zaplanowane walki.

Zawodnicy z zaplanowanymi walkami

Oto wszystkie oficjalnie zapowiedziane pojedynki, w których co najmniej jeden zawodnik należy do Top 15.

Stefan Struve vs. Alexander VolkovUFC Fight Night 115, 2 września
Junior dos Santos vs. Francis NgannouUFC 215, 9 września

Spośród 15 potencjalnych rywali dla Marcina (czołowa czternastka i mistrz) odrzucamy więc wyżej wymienioną czwórkę. Zostaje nam 11 możliwości. Dla porządku pozbądźmy się jeszcze Andreia Arlovskiego, którego ostatnio uniejowianin pokonał. A zatem zostaje nam czołowa dziesiątka.




Top 10

Prawdopodobieństwo, że Marcin Tybura otrzyma pojedynek z zawodnikami sklasyfikowanymi na miejscach 13-15 – a więc Juniorem Albinim, Travisem Browne i Curtisem Blaydesem – wydaje się bliskie zera – co uzasadnię też później. Na ten moment jednak – Albini stoczył dopiero jedną zwycięską walkę w UFC, Browne przegrał cztery kolejne pojedynki i prędzej wyleci z UFC niż otrzyma pojedynek z Tyburą, a Blaydes – który, jak się wydaje, wrócił już do mocnych treningów (prawdopodobna walka niebawem) – jest na 15. miejscu w rankingu. Szanse na walkę z Tyburą – marginalne.

Odrzucamy więc całą trójkę. Tym samym zostaje nam siedmiu potencjalnych kandydatów. Z nich od razu wyeliminujmy z oczywistych względów mistrza Stipego Miocica. I mamy szóstkę.

Robi się ciasno, ale zanim przejdziemy dalej, musimy pozbyć się jeszcze jednego zawodnika spośród (według rankingu): Alistaira Overeema, Fabricio Werduma, Caina Velasqueza, Marka Hunta, Derricka Lewisa i Alexey’a Oleinika.

Z tego grona eliminujemy… Alistaira Overeema! Holender jest sklasyfikowany na 1. miejscu w rankingu, wygrał dwie ostatnie walki, znajduje się o włos od kolejnego titleshota. Owszem, Dana White zdążył po jego zwycięstwie z Fabricio Werdumem zapowiedzieć, że Reem musi wygrać jeszcze jedną walkę, aby bić się o pas, ale sternik UFC często mija się z prawdą. Jeśli bowiem dos Santos pokona za miesiąc Francisa Ngannou, na drodze do pojedynku o pas Overeemowi stanąć może tylko Cain Velasquez, o czym dalej.

Innymi słowy, Holender nie miałby wiele do ugrania w konfrontacji z 10. w rankingu Tyburą. A nie zapominajmy, że jest to też zawodnik, który bardzo uważnie podchodzi do tematu wyboru przeciwników. Jeśli nie ma wiele do ugrania, a furę do stracenia – a tak byłoby w starciu z Marcinem – do takowej walki palił się nie będzie. A zatem – odpada. Zostało nam pięciu kandydatów.

Top 5

Fabricio Werdum, Cain Velasquez, Mark Hunt, Derrick Lewis, Alexey Oleinik.

Zanim przejdziemy do analizy tej piątki, pozwólcie, że przytoczę krótką wypowiedź byłego trenera Marcina Tybury, Piotra Jeleniewskiego, który na forum Cohones w temacie kolejnego rywala swojego byłego już podopiecznego napisał tak:

(…) najbliższa walka Marcina będzie wyjątkowym wydarzeniem w skali polskiego MMA.

„Wyjątkowe wydarzenie w skali polskiego MMA”? Kluczowa pozostaje oczywiście interpretacja tego sformułowania, ale jeśli podejść do niego na logikę, czy starcie Marcina z Velasquezem, Werdumem (obaj byli mistrzowie) lub Huntem (legenda) mogłoby nosić miano „wyjątkowego wydarzenia w polskim MMA”? Jak najbardziej!

A starcia z Oleinikiem lub Lewisem? Cóż… Jakby to rzec… Gdyby to była jakaś walka wieczoru, nawet i polskiej gali w Gdańsku, na siłę można by takiego określenia użyć, ale chyba wszyscy podskórnie czujemy, że byłaby to jednak mocna przesada i nadintepretacja. Prawda? Lewis ostatnio przegrał, a Oleinik to oczywiście zaprawiony w bojach twardy zawodnik, ale pod względem medialnym bardzo lichy.

Zanim jednak wrócę do Oleinika i Lewisa, pozwólcie, że jednak odstrzelę Velasqueza. Trzy tygodnie temu na portalu BJPenn.com – który, przypominam, od ponad roku w szybkim tempie odzyskuje utraconą wcześniej renomę – pojawiły się doniesienia o szykowanej na UFC 216 walce Velasqueza z Miocicem. Niby Ariel Helwani szybko zareagował, przekonując, że Velasquez jeszcze nie jest zdrów, ale kilka dni temu Luke Rockhold – podpytany o powrót Caina – powiedział tak:

Cain ma swoje problemy. Od jakiegoś czasu męczy go nerw kulszowy i jeśli ktoś ma na ten temat wiedzę, to wie, że jest to dość ciężkie. Wiem, że mu to mocno dokuczało. Trochę chyba mu to wróciło, ale myślę, że powoli dochodzi już do punktu, w którym coś się ruszy, podpisze niedługo jakiś kontrakt na walkę. A nie widzę nikogo innego, kto zasługuje na walkę o pas bardziej niż Cain Velasquez. To bardzo prawdopodobne, że w najbliższych miesiącach zobaczymy Caina walczącego o pas.

Innymi słowy – jeśli nie myli się Helwani, Velasquez jest kontuzjowany i nie ma jeszcze żadnej walki na rozkładzie. Jeśli nie myli się BJPenn.com oraz Rockhold w swoich sugestiach – Velasquez powalczy z Miocicem. Oba przypadki wykluczają walkę z Tyburą. A więc zostawmy Caina na boku…

Co zaś się tyczy Derricka Lewisa… Cóż, tutaj niestety brak konkretnych informacji. Oto, co wiemy – Czarna Bestia pod koniec czerwca zapowiadał, że chce przed końcem roku stoczyć jeszcze jedną walkę. W rozmowie z Helwanim z 27 czerwca przyznał, że idzie do lekarza, aby sprawdzić stan swoich pleców, mając nadzieję, że nie będzie musiał iść pod nóż. Co jednak orzekli lekarze? Bóg jeden raczy wiedzieć. Wiadomo natomiast, że w mediach społecznościowych Lewisa brak większej aktywności – o treningach ani widu, ani słychu.

Wziąwszy pod uwagę powyższe, a także słowa trenera Jeleniewskiego – walka z Lewisem miałaby być „wyjątkowym wydarzeniem w skali polskiego MMA”? – kandydaturę czarnoskórego Amerykanina odrzucamy.

Tym samym pozostało nam na rozkładzie tylko trzech potencjalnych kandydatów do walki z uniejowianinem – Fabricio Werdum, Mark Hunt i Alexey Oleinik.

Top 3

Teraz sprawa mocno się komplikuje, ale… spokojnie! Mamy masę przesłanek, poszlak i wskazówek!

Rozpocznijmy od Marka Hunta. A skoro tak, to wszystkie interesujące informacje znajdziemy w poniższym podcaście z Mikiem Swickiem, który został opublikowany ledwie wczoraj. Posłuchajcie i wyciągnijcie własne wnioski.

Skoro już odsłuchane, przejdźmy do Alexey’a… Znaczy, w porządku, gdyby komuś naprawdę nie chciało się oglądać powyższego godzinnego wywiadu, pozwólcie, że wyciągnę z niego kluczowe cytaty.

Zostały mi jeszcze trzy walki w UFC. Potem stoczę jeszcze trzy poza i wtedy prawdopodobnie przejdę na emeryturę.

– powiedział Samoańczyk.

Czekam na skończenie kariery w UFC i przejście dalej. Zostały mi trzy walki.

Podpytany z kolei o to, z kim najchętniej poszedłby w oktagonowe tany, powiedział:

Chciałbym raz jeszcze powalczyć z Brockiem Lesnarem, żeby strzelić go w łeb. Tego chcę. Poza tym jednak gość nawet nie zajmuje się walką teraz, więc…

Chciałbym ponownie powalczyć z mistrzem, Stipe (Miocicem), chciałbym walczyć z Fabricio (Werdumem). Ze wszystkimi gośćmi z czołówki, którzy są nade mną, bo tylko tak możesz iść w górę – bijąc się z gośćmi, którzy są wyżej. Wziąłem tę walkę… Nie wiem, czy ją już ogłosili, ale…

– wygadał się Hunt, ale przerwał w pół zdania, a prowadzący Swick zaapelował, aby nie zdradzał zbyt wiele, póki sprawa nie jest oficjalna.

Chciałbym więc walczyć z gośćmi nade mną, aby zbliżyć się do walki o tytuł, bo ostatecznie moim celem jest zostanie numerem jeden na świecie.

Zapytany natomiast, czy jeśli znokautuje najbliższego rywala, to awansuje wyżej w rankingu, udzielił bardzo znaczącej dla naszej analizy odpowiedzi:

Nie wiem, czy będę przez to wyżej, ale będę bliżej. Nie da się przegrywać walk i iść wyżej. Zwycięstwo jest zawsze dobre – i na to liczę. Mogłem dostać Fabricio na Japonię albo Sydney, ale mam coś innego i na tym się skupiam. Jak uporam się z tymi walkami, będę bliżej pasa.

Wnioski? Dość oczywiste, prawda? Hunt ma już walkę. Hunt nie bije się z żadnym rywalem, który jest w rankingu nad nim. Hunt zaprzeczył, jakoby miał się bić z Werdumem. Kto jest w rankingu za nim?

Lewis? Odpada, bo dopiero co go zlał. Volkov i Struve mają już walkę za niespełna miesiąc. Potem mamy Tyburę. Następnie Oleinika. Reszta się nie liczy.

Czy zatem Hunt może dostać Oleinika? Przypomnijmy, że Rosjanin zdradził niedawno, że Hunt nie zaakceptował walki z nim, na co później Samoańczyk odpowiedział, że pierwsze słyszy, ma na oku Werduma, ale i Oleinika może zlać.

Coś się zmieniło? Aby sprawdzić, musimy udać się na rosyjski front…

Oto i on!

Sprzed dwóch dni. Świeże. Oleinik we własnej osobie! Opowiada o kolejnej walce. Nie wszyscy znają jednak język rosyjski – ale jako że Tomasz Koper zna, to…

Boa Dusiciel zdradził, że ma już kolejną walkę, ale ogłosi ja, gdy rywal podpisze kontrakt. To jednak nie wszystko – ujawnił bowiem, że stoczy tenże pojedynek podczas nowojorskiej gali UFC 217 oraz – co szczególnie nas interesuje – iż nie będzie to Mark Hunt!

Jeśli chodzi o Hunta… Może będę z nim walczył następnym razem. Mam nowego rywala. To nie jest Mark Hunt. Inny gość. Jeśli wygram, może następna walka będzie z Markiem Huntem albo z kimś innym z – mam nadzieję – Top 10.

– powiedział Oleinik.

Innymi słowy, nie jest to ani Mark Hunt, ani Fabricio Werdum (po pokonaniu Werduma nie opowiadałby przecież o chęci walki z Huntem czy tym bardziej kimś z Top 10). Może zatem Marcin Tybura? Teoretycznie – możliwe. Jednak wyrażone przez Oleinika nadzieje, że po zwycięstwie otrzyma kogoś z Top 10 – a Marcin jest na 10. miejscu… – oraz przytaczane już słowa Piotra Jeleniewskiego każą w to bardzo mocno wątpić.

Podsumowując Hunta i Oleinika: Samoańczyk ma walkę z rywalem, który jest w rankingu za nim – dodatkowo, wprost twierdzi, że nie walczy z Werdumem. Jedynymi kandydatami są Tybura i Oleinik – reszta się nie liczy. Rosjanin jednak otwarcie zaprzecza, jakoby kolejną walkę miał stoczyć z Samoańczykiem.

Konkluzje rysują się samoistnie, ale zanim do nich przejdziemy, dwa słowa o Fabricio Werdumie. W jego bowiem przypadku sytuacja jest odrobinę podobna do tej z Derrickiem Lewisem – nie wiemy zbyt wiele. Wiemy, że takowa walka spełniałaby nasze – a przynajmniej moje – subiektywne kryteria: „wyjątkowego wydarzenia w skali polskiego MMA”. Wiemy także, iż Vai Cavalo chciałby powrócić do oktagonu w październiku/listopadzie. O potencjalnym pojedynku nie nie wiadomo jednak nic. Na moje oko zdecydowanie bardziej od Tybury nadawałby się dla niego teraz albo przegrany starcia JDS vs. Ngannou, albo Derrick Lewis.

A zatem?




Mark Hunt vs. Marcin Tybura

Z przedstawionych wyżej przesłanek, wskazówek, faktów i wypowiedzi nie da się wysnuć innego wniosku – w swoim kolejnym pojedynku Marcin Tybura podejmie samoańską legendę, Marka Hunta.

Były pretendent do pasa dał jasno do zrozumienia, że będzie teraz walczył z kimś, kto w rankingu znajduje się poniżej jego 6. pozycji. Oleinik zaprzeczył – zostaje zatem tylko Tybura oraz niziny Top 15. Czy powracający po zwycięstwie Hunt miałby się teraz bić z przegranym w czterech kolejnych starciach Andreiem Arlovskim? Albo inaczej – czy Pitbull, padając ostatnio pod ciosami Tybury, otrzymałby w kolejnej walce mocniejszego rankingowo i medialnie rywala w osobie Hunta? Bardzo wątpliwe. O Albinim, Browne czy Blaydesie dla Hunta szkoda w ogóle pisać. Tego ostatniego można na siłę z Samoańczykiem zestawić, ale… Nie zapętlajmy się.

Mark Hunt vs. Marcin Tybura

Gdzie? Sydney. Skoro Sydney – to 19 listopada i gala UFC Fight Night 121.

*****

Jak być może zauważyliście, w prawej górnej kolumnie na Lowking.pl pojawiła się opcja finansowego wsparcia portalu. Do szczegółów odsyłam tutaj – i dziękuję!

*****

Sierpem #57 – jak Jon Jones ubił Daniela Cormiera?

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button