UFC

UFC FN 71 – wyniki i relacja

Wyniki i relacja z gali UFC Fight Night 71 – Mir vs Duffee.

265 lbs: Frank Mir (18-9) > Todd Duffee (9-3) – KO

W walce wieczoru obaj zawodnicy wdali się w prawdziwie mordercze wymiany, od początku dążąc do rozstrzygnięcia pojedynku przed czasem. To u Franka Mira widać było jednak znacznie lepsze szlify bokserskie – były mistrz swoje przyjął, ale znacznie lepiej balansował tułowiem i głową, gdy w powietrzu świszczały ciosy, kilkukrotnie doskonale i czysto trafiając Duffeego. Chwilami mogła podobać się też świetna defensywa Mira, który jakby od niechcenia balansem ciała unikał ciosów rzucanych przez rywala. W ostatniej akcji walki Duffee zdecydował się na zmianę pozycji, atakując z odwrotnej – i rzeczywiście, trafił kilkoma dobrymi uderzeniami, ale jego szczęka tradycyjnie pozostawała w górze, a ręce po ciosach nie wracały, by jej chronić. W rezultacie próbujący balansować i znajdujący się na wstecznym Mir uniknął obszernego sierpa rywala, kontrując go atomowym lewym, po którym Duffee runął na deski jak kłoda, nieprzytomny. A zatem możemy już śmiało powiedzieć, że Frank Mir powrócił, dając też jedną z najefektowniejszych walk w swojej karierze. Jego kolejnym przeciwnikiem będzie zapewne ktoś z czołówki dywizji.

155 lbs: Tony Ferguson (19-3) > Josh Thomson (20-8) – decyzja jednogłośna

Pierwsza runda pojedynku była wyrównana – zdecydowanie aktywniejszym i agresywniejszym zawodnikiem był Ferguson, który nieustannie parł do przodu, zasypując Thomsona głównie kopnięciami wszelakimi. Punk jednak dobrze pracował na nogach, nie dając się zamykać pod siatką i od czasu do czasu odpowiadając własnymi uderzeniami. W końcówce pojedynku w wyniku latającego kolana Fergusona walka przeniosła się do parteru z Thomsonem na górze. Aktywny z dołu El Cucuy próbował poddań, ale bezskutecznie – Thomson w międzyczasie zdołał kilka razy trafić go z góry. Druga runda jednak toczyła się pod dyktando Fergusona, który powalając Thomsona na deski rewelacyjnym łokciem (nie jedynym w tej walce), zafundował mu potem prawdziwe piekło, zasypując go gradem ciosów i łokci, a także zagrażając poddaniami. Zdecydowanie można było (należało) punktować tę rundę 10-8 dla Fergusona. Punk zademonstrował jednak nieprawdopodobne serce do walki i świetną defensywę graplerską, nie dając się odklepać pomimo fatalnego stanu, w jakim się znajdował. W ostatniej odsłonie wymęczony Thomson nie miał już sił na wyprowadzanie skutecznej ofensywy, może poza ładnym obrotowym łokciem, który zdzielił rywala pod koniec walki. Ferguson natomiast pozostawał równie aktywny, jak w pierwszej rundzie, masakrując korpus rywala i zamęczając go nieustanną presją. Tym samym Tony zalicza szóste kolejne zwycięstwo w UFC i włącza się mocno do walki o pas mistrzowski. Teraz sens mają dla niego już tylko rywale ze ścisłej czołówki kategorii lekkiej. Thomson natomiast po trzeciej z rzędu porażce znajduje się o krok od zakończenia przygody z UFC i prawdopodobnie kariery.

135 lbs: Manny Gamburyan (15-8) > Scott Jorgensen (15-11) – decyzja jednogłośna

Po niezbyt interesującym pojedynku Manny Gamburyan wypunktował Scotta Jorgensena na pełnym dystansie. Manny lepiej radził sobie w klinczu i w walce na chwyty, dysponując przewagą siłową, a jakiekolwiek próby ofensywy zapaśniczej Jorgensona dusząc w zarodku próbami swojej firmowej gilotyny. W stójce Scott był nieco ruchliwszy, ale zdecydowanie mocniej trafiał Gamburyan, który w pierwszej rundzie zdołał nawet powalić rywala na deski. Wszyscy sędziowie orzekli zwycięstwo Anvila, który po walce przyznał, że podszedł do niej z poważnymi kontuzjami biodra oraz łokcia. Dla Jorgensena porażka ta jest drugą z rzędu i piątą w ostatnich sześciu starciach, co stawia jego dalszą przygodę w UFC pod dużym znakiem zapytania.

155 lbs: Kevin Lee (11-1) > James Moontasri (8-3) – poddanie

Kevin Lee nie miał najmniejszych problemów z zaganianiem pod siatkę Jamesa Moontasriego. W początkowym fragmencie walki obaj zawodnicy wymieniali ciosy i odnotować trzeba coraz lepszy wykorzystanie swojego zasięgu przez Lee, który korzystają głównie z prostych, pozostawał poza obszarem rażenia preferującego sierpy rywala. Gwoździem do trumny Moontasriego, który w pewnym momencie ponownie cofnął się plecami na siatkę, okazało się to, o czym pisałem w Typowaniach – a więc przesadne umiłowanie do efektowności. Znajdując się bowiem na tejże siatce, spróbował ustrzelić latającym kolanem Lee, co temu ostatniemu umożliwiło szybko przeniesienie walki do parteru. W walce na chwyty natomiast dominacja 22-latka była wyraźna – błyskawicznie zajął plecy rywala, chwilę potem zmuszając go od odklepania duszenia.

170 lbs: Alan Jouban (12-3) > Matt Dwyer (8-2) – decyzja jednogłośna

Od początku pojedynku to Jouban był agresywniejszym zawodnikiem, nieustannie wywierając presję na rywalu. Dwyer nie był tak ruchliwy jak w swoim poprzednim występie, znacznie gorzej kontrolując ten dystans. Pomimo tego, zdołał powalić na deski Joubana przy jednej z jego szalonych szarż. Amerykanin jednak szybko się pozbierał i dyktował warunki pojedynku do końca rundy, zostając też ukaranym odjęciem jednego punktu za zaatakowanie kolanem głowy rywala, gdy ten jeszcze znajdował się w parterze. Do połowy drugiej odsłony walka była w miarę wyrównana, jednak wtedy Jouban zaczął atakować wysokimi kopnięciami i uderzeniami na korpus, pod koniec rundy rzucając Dwyera na siatkę – a tak działy się prawdziwe cuda. Jouban bowiem, jak to ma w zwyczaju, nie kalkulował, rzucając potężne sierpy na lewo i prawo, by skończyć Kanadyjczyka – przy okazji jedna, tradycyjnie, sam przyjął kilka mocnych ciosów. To jednak uderzenia Amerykanina ważyły więcej, a w samej końcówce, gdy znów miał porozbijanego i ledwie żywego Dwyera a siatce, był o włos o zanotowanie jednego z najlepszych nokautów w historii UFC – trafił rywala przepięknym kopnięciem rodem z capoeiry (często stosują je Cub Swanson, Cody Garbrandt czy Anthony Pettis), ale padającego na deski Kanadyjczyka uratowała syrena kończąca drugą odsłonę. Trzecia runda była znacznie spokojniejsza – Jouban nie decydował się na otwarte ataku, a mimo wszystko odrobinę aktywniejszemu Dwyerowi brakowało już sił. Dopiero w końcówce Amerykanin przeniósł walkę do parteru i tam zasypał rywala ciosami. Sędziowie nie mieli problemów ze wskazaniem zwycięzcy.

Wyniki

Karta główna

265 lbs: Frank Mir (18-9) pok. Todda Duffeego (9-3) przez nokaut (sierpowy), R1, 1:13
155 lbs: Tony Ferguson (19-3) pok. Josha Thomsona (20-8) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-27, 30-26)
135 lbs: Holly Holm (9-0) pok. Marion Reneau (6-2) przez jednogłośną decyzję (30-26, 30-27, 29-28)
135 lbs: Manny Gamburyan (15-8) pok. Scotta Jorgensena (15-11) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
155 lbs: Kevin Lee (11-1) pok. Jamesa Moontasriego (8-3) przez poddanie (duszenie zza pleców), R1, 2:56
170 lbs: Alan Jouban (12-3) pok. Matta Dwyere (8-3) przez jednogłośną decyzję (3 x 29-27)

Karta wstępna

145 lbs: Sam Sicilia (14-5) pok. Yaotzina Mezę (21-10) przez jednogłośną decyzję (2 x 29-28, 30-27)
135 lbs: Jessica Andrade (13-4) pok. Sarah Moras (4-2) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
135 lbs: Rani Yahya (21-8) pok. Masanori Kaneharę (25-12-5) przez niejednogłośną decyzję (2 x 29-28, 28-29)
170 lbs: Sean Strickland (16-1) pok. Igora Araujo (25-8) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-27, 30-26)
185 lbs: Kevin Casey (9-3) pok. Ildemara Alcantarę (21-8) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
170 lbs: Lyman Good (19-3) pok. Andrewa Craiga (9-4) przez TKO (sierpowy i uderzenia z góry), R2, 3:37

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button