UFC

UFC 302: Makhachev vs. Poirier – wyniki i relacja na żywo

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC 302: Makhachev vs. Poirier, która odbyła się w Newark z udziałem Michała Oleksiejczuka.

W walce wieczoru Islam Makhachev (26-1) po fantastycznym widowisku poddał w piątej rundzie Dustina Poiriera (30-9). Pełna relacja z pojedynku i nagranie z poddania – tutaj.


W toczonym w niespiesznym tempie co-main evencie Sean Strickland (29-6) pokonał na punkty Paulo Costę (14-4). Pełna relacja z walki – tutaj.


Michał Oleksiejczuk (19-8) miał Kevina Hollanda (26-11) na przysłowiowym widelcu, ale ostatecznie przegrał przez techniczne poddanie. Pełna relacja z walki – tutaj.


Alex Morono (24-10) w pierwszej rundzie prezentował się lepiej od Niko Price’a (16-7). We fragmentach parterowych kręcił się lepiej i był aktywniejszy, a i w stójce wyprowadzał więcej celnych uderzeń. Kilka razy wydawało się nawet, że delikatnie zachwiał Pricem, ale ten ustał – a tu i ówdzie odgryzał się własnymi ciosami.

Druga odsłona należała już do Niko. Podkręcił tempo w stójce, wstrząsając nawet Morono na deski mocnym prawym. Także w parterze rozdawał karty, przez dłuższy czas utrzymując dominującą pozycję.

W trzeciej rundzie obaj zawodnicy byli już wyraźnie zmęczeni – szczególnie Morono, który chwilami wręcz słaniał się na nogach. Price trafiał częściej.

Sędziowie wskazali jednogłośnie na Niko w stosunku 3 x 29-28.


W pierwszej rundzie walki otwierającej kartę główną Randy Brown (18-5) prezentował się lepiej – trafiał Elizeu Zaleskiego (24-7-1) ciosami prostymi, unikał szarży rywala. Dopuścił się jednak trzech fauli – dwa razy wsadził palce w oczy Brazylijczyka, raz przytrzymując się siatki. W samej końcówce Jamajczyk grzmotnął szarżującego Zaleskiego srogim kolanem na głowę, ale ten ustał. Jedyne sukcesy Zaleski notował pod kątem lowkingów.

Przez całą niemal rundę drugą karty w oktagonie rozdawał Zaleski, który zdzielił Browna dobrymi ciosami, a potem zdominował go w parterze. Zaszedł rywalowi za plecy, szukając poddania. Jamajczyk przetrwał jednak trudne chwile, a w końcówce odwrócił pozycję i sam zaszedł Brazylijczykowi za plecy, zagrażając mu duszeniem. Zdzielił też Zaleskiego dobrymi łokciami.

W trzeciej odsłonie Jamajczyk rozdawał karty w stójce, trafiając mocniej prostymi oraz szczególnie kolanem na głowę. Brazylijczyk miał problemy ze skracaniem dystansu, ale w końcówce sfinalizował obalenie, szukając od razu duszenie zza pleców. Nie był jednak bliski skończenia walki, a sam zainkasował jeszcze kilka uderzen.

Sędziowie wskazali jednogłośnie na Randy’ego Browna w stosunku 3 x 29-28. Dla Jamajczyka była to trzecia z rzędu wygrana i siódma w ostatnich ośmiu występach.


Początek wieńczącej kartę wstępną walki pomiędzy Romanem Kopylovem (13-3) i debiutującym w oktagonie Cesarem Almeidą (5-1) należał do aktywniejszego Brazylijczyka, który kopał na wszystkich wysokościach. Jednak Kopylov zachowywał spokój, tu i ówdzie odpowiadając. Potraktował Brazylijczyka kilka razy fantastyczną kombinacją 1-2. Efektownie przewrócił następnie Almeidę, choć szybko walka wróciła na nogi – z inicjatywy Rosjanina. W stójce to nadal Kopylov rozdawał karty. Ba! Ściął Almeidę z nóg, w kontrze na kopnięcie, zrzucając następnie kilka młotów z góry. Następnie… zaprosił rywala na górę. Tam gdy tylko Almeida zaatakował agresywniej, Kopylov z łatwością ułożył go na plecach. Utrzymał go na dole do końca rundy, skupiając się jednak wyłącznie na kontroli.

Pierwsze trzy minuty rundy drugiej należały nieoczekiwanie do Almeidy. Brazylijczyk podkręcił tempo, dosięgając Kopylova kilkoma dobrymi ciosami i kopnięciami. Ochoczo ostrzeliwał korpus Rosjanina – zarówno ciosami, jak i smagającymi kopnięciami.

Na dwie minuty przed końcem Kopylov sfinalizowa jednak obalenie. Z góry ponownie skupiał się jednak niemal wyłącznie na kontroli. Sędzia co jakiś czas ponaglał zawodników, nawołując o więcej akcji. Runda druga dobiegła końca.

Po minucie ostrych wymian na otwarcie rundy trzeciej – Almeida trafiał mocniej i częściej – Kopylov z dziecinną łatwością sfinalizował obalenie, trafiając do gardy Brazylijczyka. Sędzia Herb Dean, wyraźnie zniecierpliwiony, co chwilę krzyczał o więcej pracy w parterze. Kopylov tu i ówdzie zrzucał więc krótkie uderzenia. W końcu sędzia nie zdzierżył i podniósł walkę. Szybko jednak po kilku wymianach Rosjanin znów położył Brazylijczyka na plecach. Utrzymał go tam do syreny kończącej zawody.

Sędziowie nie byli jednogłośni. Wskazali w stosunku 30-27, 29-28, 28-29 na Romana Kopylova, który powrócił tym samym na ścieżkę zwycięstw po porażce z Anthonym Hernandezem.


Jailton Almeida (21-3) poddał w pierwszej rundzie Alexandra Romanova (17-3). Pełna relacja i nagranie z poddania – tutaj.


Grant Dawson (21-2-1) rozpoczął walkę z Joe Soleckim (13-5) niczym Jorge Masvidal z Benem Askrenem – ruszył na rywala z latającym kolanem. Przestrzelił jednak i zaczęły się kulkanki zapaśniczo-parterowe.

Solecki przez kilkadziesiąt sekund polował na gilotynę, ale Dawson świetnie się wydostał, stabilizując dominującą pozycję na górze. Solecki pracował jednak aktywnie z pleców, nie dając Dawsonowi okazji do atakowania uderzeniami. Ba! Sam kapitalnym łokciem z pleców rozciął twarz rywalowi. W końcówce rundy Grant w końcu jednak rozpuścił łokcie z góry, kilkoma traktując Soleckiego.

Druga runda należała zdecydowanie do Dawsona, który szybko przewrócił Soleckiego, do jej zakończenia kontrolując rywala z góry i okolicznościowo rozbijając.

Trzecia runda wyglądała bliźniaczo podobnie. Dawson przeniósł walkę do parteru, rozdając karty z góry. Kontrolował i obijał Soleckiego.

Werdykt był formalnością. Sędziowie wskazali jednogłośnie w stosunku 2 x 30-27, 29-27 na Granta Dawsona, który powrócił tym samym na zwycięskie tory po porażce z Bobbym Greenem. Joe Solecki doznał drugiej z rzędu porażki.


Nie oszczędzali się Phil Rowe (10-5) i Jake Matthews (20-7) w pierwszej rundzie walki otwierającej kartę wstępną. Amerykanin dobrze pracował prostymi, wykorzystując swój świetny zasięg, podczas gdy Australijczyk gustował w sierpowych w krótkich kombinacjach, a także lowkingach. Pomimo iż Rowe mocno porozbijał mu nos, końcówka rundy należała do Matthewsa.

Druga odsłona należała wyraźnie do Australijczyka. Co prawda Amerykanin zanotował kilka ładnych prostych, ale w półdystansie Matthews bombardował go sierpami na korpus i głowę, okrutnie okopując też nogę rywala.

Niemal cała runda trzecia toczyła się w parterze – z inicjatywy Amerykanina, który nogi nie miał. Na początku Matthews został z dziecinną łatwością przetoczony, ale później odzyskał dominującą pozycję, którą utrzymał do końca walk, zrzucając też z góry kilka uderzeń.

Sędziowie wskazali jednogłośnie na Jake’a Matthewsa w stosunku 2 x 29-28, 30-27. Australijczyk powrócił tym samym na zwycięskie tory po porażce z Michaelem Moralesem, podczas gdy Amerykanin doznał drugiej z rzędu porażki.


Bassil Hafez (9-4-1) od początku walki wieńczącej kartę przedwstępną ruszył na Mickeya Galla (7-6), traktując go sierpami i lowkingami. Gall płochliwie hasał przy ogrodzeniu, ale z czasem zaczął dochodzić do głosu. Zdzielił Hafeza kilkoma dobrymi ciosami w ostrych wymiana, na moment nawet nim wstrząsając. Wydawało się, że Hafez nieco słabnie, szukając za każdym niemal razem potężnych bomb.

W drugiej odsłonie obaj zawodnicy mieli swoje momenty. Hafez trafiał jednak nieco częściej i mocniej. W połowie rundy wyraźnie naruszył Galla, ale ten zdołał szybko dojść do siebie. Gdy Hafez nie poszukiwał potężnych cepów, skupiając się na ciasnych ciosach i precyzji, notował więcej sukcesów. W końcówce rundy Hafez sfinalizował obalenie.

Trzecia runda okazała się najbardziej efektowna. Zawodnicy co i rusz wdawali się w szalone wymiany. Na początku w tarapatach znalazł się Galla, ale doszedłszy do siebie, sam potraktował Hafeza bombami – choć obaj zawodnicy pokazali dużą odporność. Częściej trafiał jednak Gall, choć Hafez zdołał dwukrotnie przenieść walkę do parteru.

Sędziowie orzekli jednogłośnie o zwycięstwie Bassila Hafeza w stosunku 2 x 30-27, 29-28.


Pierwsza runda otwierającej galę walki pomiędzy debiutującym w oktagonie Mitchem Raposo (9-2) i Andre Limą (9-0), który okrutnie przestrzelił wagę – o 4 funty – należała zdecydowanie do tego ostatniego. Potężny, jak na wagę muszą, Brazylijczyk walczył bardzoe metodycznie i ekonomicznie, skupiając się przede wszystkim na atomowych lowkingach z obu pozycji – klasycznej i odwrotnej. Raposo nie potrafił znaleźć sposobu na przedarcie się do półdystansu z ciosami.

Druga odsłona nadal należała do Limy, który rąbał chętnie lowkingami oraz middlekickami. Raposo trafił kilkoma dobrymi ciosami i sfinalizował nawet obalenie, ale Brazylijczyk szybko wrócił na nogi. Lima dostał trzy ostrzeżenia – dwa za wsadzanie palców w oczy Amerykaninowi i jedno za przytrzymanie się ogrodzenia.

W trzeciej rundzie Raposo także miał swoje pojedyncze momenty – gdy rozpuszczał ręce w półdystansie, trafiał – ale nie był w stanie się otworzyć, co i rusz smagany atomowymi lowkingami oraz kopnięciami na korpus przez Brazylijczyka.

Wydawało się, że werdykt będzie formalnością, ale tak się nie stało, bo jeden sędzia najwyraźniej kompletnie przysnął, punktując walkę w stosunku 29-28 dla Raposo. Dwaj pozostali zachowali się jednak przyzwoicie, punktując 30-27. Brazylijczyk obronił tym samym nieskazitelny bilans, szlifując ten w UFC do 2-0.

Wyniki UFC 302: Makhachev vs. Poirier

Walka wieczoru

155 lb: Islam Makhachev (26-1) pok. Dustina Poiriera (30-9) przez poddanie (brabo), R5, 2:42

Co-main event

185 lb: Sean Strickland (29-6) pok. Paulo Costę (14-4) niejednogłośną decyzją (50-45, 49-46, 46-49)

Karta główna

185 lb: Kevin Holland (26-11) pok. Michała Oleksiejczuka (19-8) przez techniczne poddanie (balacha), R1, 1:34
170 lb: Niko Price (16-7) pok. Alexa Morono (24-10) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
170 lb: Randy Brown (19-5) pok. Elizeu Zaleskiego (24-8-1) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)

Karta wstępna

185 lb: Roman Kopylov (13-3) pok. Cesara Almeidę (5-1) niejednogłośną decyzją (30-27, 29-28, 28-29)
265 lb: Jailton Almeida (21-3) pok. Alexandra Romanova (17-3) przez poddanie (RNC), R1, 2:27
155 lb: Grant Dawson (21-2-1) pok. Joego Soleckiego (13-5) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
170 lb: Jake Matthews (20-7) pok. Phila Rowe (10-5) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)

Karta Fight Pass

170 lb: Bassil Hafez (9-4-1) pok. Mickeya Galla (7-6) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
135 lb: Ailin Perez (10-2) pok. Joselyne Edwards (13-6) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)
125 lb: Andre Lima (9-0) pok. Mitcha Raposo (9-2) niejednogłośną decyzją (2 x 30-27, 28-29)

Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – KAŻDY DO 100 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button