UFC

Tony Ferguson po morderczej walce wypunktował Rafaela dos Anjosa

Tony Ferguson zademonstrował niebywałą szczękę, determinację, luz i agresję, pokonując na gali TUF Latin America 3 Finale Rafaela dos Anjosa.

W walce wieczoru gali TUF Latin America 3 Finale Tony Ferguson (22-3) odniósł dziewiąte zwycięstwo z rzędu, wypunktowując Rafaela dos Anjosa (25-9).

Obaj zawodnicy rozpoczęli ostrożnie, raz za razem zmieniając pozycję a to na klasyczną, a to na odwrotną. Szybko jednak Brazylijczyk zaczął terroryzować wykroczną nogę Amerykanina potężnymi lowkingami. Próbował też kontrować kopnięcia Fergusona mocnymi sierpami. El Cucuy trafił mocnym frontalem na korpus, ale w płaszczyźnie bokserskiej to RDA radził sobie lepiej, karząc rywala za każde przejście do półdystansu mocnymi uderzeniami. Ten jednak tylko się uśmiechał.

Na półtorej minuty przed końcem rundy dos Anjos potężnym lowkingiem ściął rywala z nóg, następnie z gardy trafiając jeszcze kilkoma uderzeniami. Gdy walka wróciła na nogi, Amerykanin trafił dobrymi prostymi, ale sam zainkasował ciosy agresywnie atakującego i przejmującego stery pojedynku w swoje ręce byłego mistrza. Szczególnie niskie kopnięcia siały spustoszenie w defensywie Amerykanina, choć sam też próbował odgryzać się nimi przeciwnikowi.

Drugą odsłonę Ferguson rozpoczął kapitalnie, zasypując Brazylijczyka gradem ciosów oraz soczystymi kopnięciami na korpus. RDA znalazł się w defensywie. Przetrwał jednak trudne chwile i powrócił do gry, trafiając Amerykanina. El Cucuy złapał jednak ponownie rytm i znów potężne proste i kopnięcia na korpus i na nogi dosięgły ciała Brazylijczyka. Kopnięcia smagające raz po raz rozpruwały schaby byłego mistrza. Amerykanina bardzo dobrze balansował tułowiem, unikając wielu kontr dos Anjosa. Na minutę przed końcem rundy Ferguson ponownie naruszył oponenta.

Brazylijczyk również trafiał pojedynczymi uderzeniami, ale zdecydowanie nie robiły one tak dużego wrażenia na Fergusonie, jakie ciosy tego ostatniego robiły na nim. Szala zwycięstwa zaczęła przechylać się w stronę Fergusona.

Trzecia runda także rozpoczęła się od falowych ataków Amerykanina, który niczym większa werjsa TJ-a Dillashawa pracą na nogach kompletnie wymanewrował dos Anjosa, rzucając go serią ciosów na siatkę. Brazylijczyk ratował się obaleniem, ale bez powodzenia. Pojedynek wrócił na nogi, gdzie nieustannie bujający się na lewo i prawo Amerykanin rozdawał karty, raz po raz trafiając soczystym jabem, kombinacjami na głowę i korpus oraz kopnięciami na korpus i nogi, a także obrotowymi łokciami. W drugiej części trzeciej rundy Brazylijczyk zaczął jednak trafiać – kilka soczystych lewych sierpowych doszło szczęki Amerykanina, ale ten niewiele sobie z nich robił. Zaczął ponownie pracować lewym prostym. Jednak końcówka należała do dos Anjosa, który serią bomb zdzielił rywala – mimo tego ten ostatni cały czas szedł do przodu z uśmiechem na twarzy.

Pierwsza minuta czwartej rundy należała do Fergusona, który doskonale pracował lewym prostym, raz po raz obijając twarz dos Anjosa i tym samym wykorzystując swoją przewagę zasięgu. Trafił też pięknym kolanem na głowę na rozerwanie klinczu. Amerykanin pozostawał agresorem, uderzał częściej i mocniej, choć sierpowe Brazylijczyka wizualnie prezentowały się doskonale. Ferguson absolutnie nic sobie jednak z nich nie robił, kwitując najcięższe bomby Brazylijczyka uśmiechem.

W końcówce ponownie podkręcił tempo i na głowę i korpus dos Anjosa spadł grad ciosów.

Brazylijczyk w pierwszej minucie ostatniej rundy trafił kilkoma soczystymi kontrami, ale El Cucuy nawet się po nich nie zachwiał. Ciosy Amerykanina siały natomiast spustoszenie, rozbijając potwornie twarz Brazylijczyka. Obaj nadal mocno okopywali też swoje kończyny.

Ostatecznie wszyscy trzej sędziowie punktowali zgodnie 48-47 dla Amerykanina.

Powiązane artykuły

Back to top button