UFC

Nie przegap – październik

Po poprzedniej, w moim odczuciu całkiem udanej, edycji przychodzi pora na przegląd październikowych pojedynków.

Nie ukrywam, ze plany pokrzyżowała mi nieco kontuzja Roberta Fonta, przez którą wypada ze starcia z Mitchem Gangonem, ale coś wykombinujemy. Przyjrzyjmy się najpierw dwóm zestawieniom z kanadyjskiej gali.

155 lbs: Paul Felder vs Jason Saggo

UFC Fight Night – MacDonald vs Saffiedine, 4 października

Waga lekka jest chyba najlepiej obsadzoną w całym UFC. Gdyby zawodnik taki jak Felder pojawiał się z identycznym rekordem i umiejętności w np. wadze ciężkiej, zapewne towarzyszyłby temu nieco większy oddźwięk. A tak… „O, walczy z Saggo, a on kiedyś w prelimsach fajnie się pokazał. Grappler jakiś, nie?”. Pojedynek zapowiada się o tyle ciekawie, że obaj są wszechstronni, ale jeden preferuje stójkę, a drugi najlepiej czuje się mając rywali w parterze.

The Irish Dragon to uderzacz uwielbiający odwoływać się do kopnięć. Dysponuje ich bardzo szeroką gamą, wyniesioną z lat uprawiania taekwondo oraz karate. Błyskawiczne, przywodzące skojarzenia z walczącym na tej samej karcie Cruickshankiem high kicki, trzymanie odpowiedniego dystansu front kickami, a nawet nokauty obrotówkami… Paul lubi używać dolnych kończyn w celach zdecydowanie ofensywnych. Boksersko może nie zachwyca, ale sprawnie operuje zasięgiem, potrafi skontrować całą kombinacją, a także pamięta o kończeniu kombinacji np. mocnymi lowkingami. Należy uważać na niego także w klinczu, gdzie również bardzo dobrze czuje się, mimo ewidentnie strikerskiego usposobienia – „KO – LA – NA” są używane z dużą siłą i częstotliwością. Nie ukrywam, że ciężko mi powiedzieć więcej o jego grapplingu, ale jest od dłuższego czasu związany z Renzo Gracie Team, co powinno dawać mu pewne szlify. Nie jest on osobą łatwą do obalenia oraz samemu odwraca próby sprowadzenia walki do parteru na swoją korzyść dzięki sile fizycznej – wpycha rywali w siatkę, przewraca czy zasypuje krótkimi uderzeniami.

Jason Saggo zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie w swojej debiutanckiej walce. Rzuty z judo, inteligencja w stójce i skończenie przeciwnika intensywnym GnP – znak jakości dla debiutanta! Saggo, chociaż zaczął trenować sporty walki dopiero w wieku 20 lat, szybko wyrobił sobie odpowiednią renomę na kanadyjskiej scenie mieszanych sztuk walki. Dzięki bardzo wysokim grapplerskim umiejętnościom może stanowić zagrożenie także z dołu, a kreatywność przy sprowadzaniu walki do parteru niejednemu już utrudniła życia. Warto jednak mieć na uwadze, ze Soggo od samego początku dąży do bycia wszechstronnym zawodnikiem – świadczą o tym chociażby jego wizyty w Tajlandii w celu doskonalenia swojej stójki, jak i częste podkreślanie ulepszania tej płaszczyzny.

Walka jest moim czarnym koniem do tytułu „walki wieczoru” – obu będzie bardzo zależało na pokazaniu się z najlepszej strony ze względu na małe lub nieistniejące doświadczenie w UFC. Zarówno Felder, jak i Saggo to także bardzo obiecujący zawodnicy – myślę, że będzie skończenie.

155 lbs: Chad Laprise vs Yosdenis Cedeno

UFC Fight Night – MacDonald vs Saffiedine, 4 października

Kolejną batalią uświetniającą sobotnią noc będzie starcie dwóch uderzaczy, którzy mają własny styl walki i poruszania się. Jeden to opisany przeze mnie już zwycięzca TUFa, a drugi to produkt tradycyjnych odmian karate – będę mocno zdziwiony, jeśli pojedynek okaże się bezbarwny.

Po więcej informacji o Chadzie zapraszam do mojego tekstu, ponieważ tutaj przedstawię go jedynie pokrótce. Nie ma potrzeby szukania parteru, chociaż nie jest w nim ułomkiem, bardzo ładnie broni się przed obaleniami, a w stójce… Najkrócej można go opisać jako alternatywną wersję Michaela Johnsona – sukcesy święci dzięki kapitalnemu poruszaniu się po oktagonie oraz bokserskim umiejętnościom. Co go odróżnia – doskonale czuje się walcząc z kontry. Każda akcja inicjowana przez jego przeciwnika może skończyć się z odpowiedzią: kombinacją lub jednym, potężnym ciosem, takim jak ten, który złamał szczękę Kajanowi Johnsonowi. Co więcej, Laprise wraca do swojej standardowej kategorii wagowej – „The Ultimate Fightera” wygrał, walcząc w kategorii półśredniej!

Cedeno posiaga oryginalne kopnięcia, które niosą dużą moc – przekonał się o tym bardzo solidny Sanders, również walczący na tej samej gali, którego początkiem końca okazał się low kick Yosdenisa. Kubańczyk prawdopodobnie nigdy nie powalczy w UFC o najwyższe cele, ale bije się na tyle dobrze, że powinien utrzymać się w organizacji i stanowić odpowiedni test dla młodych zdolnych. Takich jak bardzo zdolny, jeszcze młody i do tego gniewny w oktagonie Chad.

Nie ukrywam, że czekam na walkę głównie ze względu na Kanadyjczyka, ale Cedeno walczy na tyle ciekawie, że warto będzie rzucić okiem także po to, aby zobaczyć jakie nietypowe techniki znów zastosuje.

155 lbs: Christos Giagos vs Gilbert Burns

UFC 179 – Aldo vs Mendes, 25 października

Brazylijska gala nie zapowiada się co prawda dla mnie szczególnie fascynująco, ale posiada kilka niezłych nazwisk, bardzo wyczekiwany przeze mnie main event oraz tę konfrontację – wielki test dla obu prospektów. Gilbert Burns zdążył jak zadebiutować, wygrywając w niezłym stylu stójkową batalię z solidnym Stahlem. Giagos trafia natomiast do UFC po uzyskaniu ładnego streaku i znokautowaniu ostatniego rywala widowiskowym latającym kolanem.

Nowa twarz w UFC to bardzo utalentowany zapaśnik uwielbiający zasypywać przeciwników GnP, czasem ich rozbijając, a czasem poddając. Nie wygląda to może szczególnie zachęcająco, ale na nasze szczęście Giagos zaczął lubić mocniej stójkę. Jak się w niej prezentuje? Posiada dobrą dynamikę, używa krótkich kombinacji oraz lubi w odpowiednim momencie wylecieć z jakąś akcją właśnie w stylu ostatniego nokautu. Bardzo płynnie łączy uderzenia z obaleniami, przez co łatwo mu decydować o płaszczyźnie walki.

Burns, pupilek Belforta, to jeden z cenniejszych nabytków UFC. Młody, bardzo perspektywiczny zawodnik najlepiej czuje się w parterze jako niezwykle utytułowany grappler, ale w miarę wczesna konwersja na MMA i trenowanie w Blackzillians tworzą już w tej chwili wszechstronnego wojownika. Obecnie, walcząc w niższej kategorii, będzie to widać jeszcze bardziej. Preferuje agresyny, dążący do podddania grappling. Ciężkie ręce ułatwiają mu znacząco wymiany stójkowe, w których zaczyna wyglądać może nie rewelacyjnie, ale dobrze – uderza na różne obszary, wplata mocne kopnięcia na różne wysokości, czasem pokusi się o obrotówkę czy latające kolano. Nie jest może tak efektowny jak Beneil Dariush (bardzo podobny zestaw umiejętności), ale ma równie duży potencjał.

——–

Odcinek, wyjątkowo pozbawiony przeglądu zestawień, sponsoruje waga lekka oraz różnorodność – uderzacz kontra grappler, dwaj nietypowi strikerzy i zapaśnik kontra parterowiec, którzy prawdopodobnie będą bić się w stójce. Będzie ciekawie!

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button